Od autora:
Od razu chcę poinformować, że opowiadanie to nie będzie miało żadnej kontynuacji. Jest ono pisane w czasie głębokiej depresji autora, zresztą tak jak i reszta moich opowiadań. Nie jest ono arcydziełem, ale cóż. Nigdy nie umiałam zbytnio pisać. Dlatego też od razu przepraszam za wszystkie błędy.
Postać, o której jest to opowiadanie jest jedną z moich ulubionych w całej mitologii. Postrzegam ją jako osobę dobrą z natury, która jednak zmieniła się pod wpływem wydarzeń i otoczenia.
Nie chcesz? Nie czytaj. Na komentarzach też mi nie zależy, bo piszę to dla siebie samej aby poradzić sobie w dość trudnej chwilowo dla mnie sytuacji.
Mały chłopiec przyglądał się bawiącym się dzieciom. Wyczerpane, biegały po dworze głośno się śmiejąc. Z zazdrością i ciekawością spoglądał na ich zaczerwienione policzki, błyszczące oczy i szczerbate uśmiechy.
-Berek!
-Osz ty, zaraz tego pożałujesz!
-Ja? Haha przecież ty w życiu nikogo nie złapiesz! Jesteś powolny jak ślimak! Ślimaaaak! Aaa goni mnie ślimak!
-Jaki tam ślimak, przecież to żółw! Nie widzisz tych jego nóg? Grube, krótkie i… brudne!
-Wal się! Wcale nie są brudne!
-Brudny grubas idzie boso, nogi mu się strasznie pocą…
-Nie jestem grubasem!
-Berek! Gonisz, grubasie!
Mały chłopiec przyglądał się bawiącym się dzieciom. Tryskająca żywo fontanna, za którą siedział skulony, raz po raz zwilżało jego twarz. Obserwował te dzieci już od kilku dni. Ich zabawa była zawsze taka sama. Rządziły nią 3 zasady.
Śmiech, klepnięcie najbliżej stojącej osoby, ucieczka, pościg.
To nie mogło być przecież takie trudno, prawda?
6 latek ruszył przed siebie pewnym krokiem. Podszedł do czarnowłosej, szczerbatej dziewczynki o krzaczastych brwiach.
-Berek! – krzyknął głośno prosto w jej ucho, po czym pchnął w ramię.
Dziewczynka zachwiała się i upadła na ziemię. Jej zdziwioną twarz wykrzywił grymas bólu i przerażenia, a na jej policzkach zalśniły łzy.
-Berek – powtórzył zadowolony z siebie chłopiec, uśmiechając się do niej delikatnie.
-Zostaw ją palancie! – krzyknął podbiegający do płaczącej koleżanki. Rzucił wściekłe spojrzenie w kierunku zdziwionego chłopca.
-Nie widzisz, że ją to boli?
-Głupek! Bezmózg!
Brązowowłosy nie wiedział co się stało. Przecież chciał się tylko z nimi pobawić. Dlaczego na niego krzyczą? Zastosował się do wszystkich zasad gry…
-Idź stąd, potworze! Potwór, potwór! Uuuu uciekajmy, goni nas Potwór! Zobaczcie na te jego zęby!
-Kartecjuszy, czy ty widzisz to co ja? On ma WŁOSY NA BRZUCHU!
-Jakie tam włosy, Araberllo. Przecież to sierść! Nasz byk ma taką samą. Tata mi kiedyś pokazywał, jak ją zrywać by nie uszkodzić wewnętrznej, delikatniejszej warstwy skóry, pod którą jest żywe mięso…
Przestraszony chłopiec zaczął się powoli cofać.
Bezmózg? Potwór? Sierść?
On chciał się tylko pobawić…
-Minotaurze, chcę z tobą porozmawiać.
9 latek wpatrywał się tępo w siedzącego przed nim mężczyznę. Na twarzy jego towarzysza panowała zaduma zmieszana z niesmakiem, ale chłopiec tego nie widział. Jego uwagę przyciągały szaty mężczyzny. Czerwień lśniła głębią, przyzywając go do siebie.
-MINOTAURZE, MÓWIĘ DO CIEBIE!
Młokos jednak go nie słyszał. Niechętnie oderwał wzrok od czerwieni. Spojrzał na wygładzoną taflę jeziora. Zadrżał.
Bał się wody. Była zimna. Mokra. A ilekroć na nią spojrzał, pod nią czaił się porośnięty gęstą sierścią osobnik. Miał on nienaturalnie dużą głowę, przypominającą jedną z tych istot, którą nieraz widywał na zielonych przestworzach za murem.
Zapatrzony lękliwie na ten dziwny obraz, nie widział zdeterminowanej twarzy swojego ojca.
Do królewskiej komnaty weszło 14 uzbrojonych mężczyzn. Z pochodniami w rękach i mieczami przy boku stanęli półkolem przy owłosionych 16 letnim księciem. Król wydał rozkaz. Przetransportować zagrażającemu sprawie królestwa potwora do nowo wybudowanego budynku. Zamknąć drzwi. Odebrać zapłatę. Czy może być coś prostszego?
Minotaur nie wykazywał żadnych oznak niebezpieczeństwa. Owszem, był wyrośniętym mięśniakiem, ale przecież nie od dziś wiadome było, że jest głupi. Czy mógłby jakoś im zaszkodzić?
Chłopiec potulnie szedł otoczony ze wszystkich stron. Zdawał się nie rozumieć, co działo się działo dookoła niego. Jednak gdy został popchnięty przez jednego z mężczyzn, jego wzrok diametralnie się zmienił. W jego oczach pojawił się błysk zrozumienia i pierwszy od wielu lat, wydawał się być zaciekawiony otaczającym go światem.
Przerażeni strażnicy zaczęli pchać się do wyjścia. Jeden z nich nie zauważywszy towarzysza leżącego na ziemi, zatrzasną z pośpiechem za sobą drzwi.
Minotaur spojrzał bystro na mężczyznę. Był blady. Jego oczy były szeroko otwarte. Uwagę chłopca przyciągnęła czerwona tkanina wystająca spod metalowej zbroi.
-Berek – wyszeptał podnosząc leżącego.
Następnie popchnął go z całych sił na ścianę.
Czerwone oczy ze zdumieniem patrzyły na zimny, ostry przedmiot wystający mu z brzucha. Po raz pierwszy od wielu lat, świat zewnętrzny w pełni przedostał się do jego zabarykadowanego umysłu. Krzyknął, gdy zielonooki młodzieniec wyciągnął ostrze z jego piersi. Ich oczy się spotkały. Nie było w nich nienawiści. Leżąc na ziemi, Minotaur wyciągnął dłoń by poznać tego, który jako pierwszy okazał mu ból i dobroć jednocześnie.
-Berek – szepnął, gdy jego ciało powoli rozsypywało się w proch.
On chciał się tylko pobawić…
Pierwsza!!! Bardzo ciekawe i fajne opowiadanie 😀
Ty nie umiesz pisać?! Dobrze się czujesz? Gdy tylko widzę Twoje opowiadanie zaraz lecę po paczkę chusteczek. Nie bez powodu.
Minotaur? Pomysł świetny, nietypowy i dobrze wykorzystany.
Mam prośbę: napiszesz coś takiego też o Meduzie? Jest podobna do Minotaura pod wieloma względami…
Wow, brawo. To jest genialne…
Ciekawy pomysł. Było kilka błędów jak „Tryskająca żywo fontanna, za którą siedział skulony, raz po raz zwilżało jego twarze” Fontanna zwilżało? Twarze? O co chodzi, miał kilka twarzy? Jestem za pomysłem Boginki.
O ja pie[dobra, pomińmy] !!! Jeśli naprawdę uważasz, że nie umiesz pisać, to chybaś na głowę upadła!!!
Nawet jeśli błędy były, to treść skutecznie odwracała od nich uwagę- nie mam się do czego przyczepić!!!
Cudo! Nie denerwuj mnie mówiąc, że nie umiesz pisać, bo co ja mam powiedzieć?
Smutne opowiadanie… W dawnych czasach często bywało tak, że zdeformowane, kalekie lub niedorozwinięte dzieci uznawano za potwory lub „czarcie pomioty” i skazywano je na śmierć czy też „oczyszczenie” przez spalenie na stosie… Kto wie, czy legenda o Minotaurze nie wzięła się właśnie od takiego dziecka? Miałaś/ miałeś naprawdę świetny pomysł. Gratulacje!
Śliczne opowiadanie, Przyjacielu :).
Boginko Meduzy raczej nie napisze. Chyba ze wpadnę na jakis ciekawy pomysł.
Jeżeli jednak chcecie top moge złamać z postanowieniem o nie pisaniu opowiadań z bohaterami innymi niż w książce i napisać wstawico o synu Janusa.
Ale jak chcecie: będą chętni bedzie opowiadanie.
Syn Janusa? Pomysł w Twoim wykonaniu zawsze mnie zachwyci! Oczywiście, że chcę! Czegoś takiego chyba jeszcze nie było 😉
Zupełnie nietuzinkowe !!! Po prostu słów mi brak, nie iem co napisać… Genialne !!!
Super. Tylko smutne.
Ech… Smutne. Oryginalne.
To smutne. Ale ja lubię smutne. Piszcie smutne dla mnie.
Pomysł naprawdę oryginalny i ciekawy. Szkoda mi Minotaura