„Dużo się dzieje”
Siedziałam w ogrodzie i rozmawiałam z Persefoną. W pewnej chwili bogini spytała:
-Tori, powiedz mi nie chciałabyś wrócić do świata żywych?
-Oczywiście, żebym chciała, ale nie mogę przecież jestem niebezpieczna.
-Co powiesz na zamieszkanie w Obozie herosów?
-Żartujesz?-spytałam oniemiała.
-Mówię poważnie, dzisiaj do Hadesa ma przybyć siódemka herosów w związku ze swoją misją. Ty im pomożesz a oni w zamian zabiorą Cię stąd. Podoba Ci się ten plan?-gdy Persefona to powiedziała myślałam, że rzucę jej się na szyję.
-Tak-powiedziałam.-Bardzo mi się podoba-dodałam po chwili.
-Nie powiem Ci w czym masz im pomóc, oni sami to zrobią. Poproszę Hadesa, by nie witał ich w pałacu ty to zrobisz dobrze?
-Oczywiście-objęłam boginię i wyszeptałam-Dziękuje.-odsunęłam się od niej i wybiegłam z ogrodu. Ruszyłam w stronę pałacu, jak burza wparowałam do swojej komnaty i zaczęłam się pakować. Wzięłam z biurka moją torebkę na długim pasku i zaczęłam do niej wrzucać wszystko co mi się nasunęło. Pewnie dziwi was to sformułowanie, bo jak się domyślacie jest to po prostu kopertówka na długim pasku taka, którą można wziąć na spacer czy o kina. Racja dużo, by się w niej nie zmieściło. Jednak dzięki uczynności Afrodyty i Hekate do tej torebki mogę wrzucić dosłownie wszystko a nadal będzie lekka i będzie w niej dużo miejsca.
Włożyłam do torebki sztylet ,i-phone’a, słuchawki, kurtkę, ambrozję i nektar i wiele innych rzeczy.
Postanowiłam się przebrać, bo przecież nie będę chodziła po podziemiach w sukience w kwiatki do połowy ud i w czarnych szpilkach. Założyłam zielone rurki, białą bluzkę na ramiączka i czarny kardigan z rękawami 3/4 .Do tego założyłam czarne baleriny.Taa strój w sam raz na pomaganie komuś w misji, ale jest jeden szczegół. Proszę mi tu bez ironii, bo ja znam podziemia jak własną kieszeń i nigdzie się tu ubrudzić nie da. No chyba, że mają ci herosi zamiar odwiedzić Tartar ,wtedy mogę mieć problem…
Podeszłam do mojego łóżka i spojrzałam na nie. W oczy rzuciły mi się dwie rzeczy. Pierwsza: książka pt: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”, druga: granatowy płaszcz z kapturem. Założyłam go na siebie skrzętnie zakrywając cały mój strój, gdy nałożyłam kaptur na głowę, byłam pewna, że nie widać nawet milimetra mnie spod tego materiału. Zdjęłam książkę z łóżka i wyszłam z pokoju trzymając ją w dłoni.
Weszłam do Sali Tronowej pałacu. Przede mną pojawiła się Persefona.
-Co jest?-spytała kobieta. Podniosłam książkę do góry a Persefona uśmiechnęła się delikatnie.-Tak wybacz. Nie mogłam się powstrzymać.
-Ta książka to jakieś dno! Przecież to nie możliwe, żeby dziewczyna aż tak poświęcała się dla kumpla, który jest zły. Na dodatek główny bohater. Przecież to po prostu żenujące, że on podstawowych mitów greckich nie zna. Heros…w życiu nie uwierzę, że ta książka opisuje prawdziwe zdarzenia. Chociaż nie powiem, fabuła niezła. Błagam cię tylko, następnym razem nie kładź mi tej książki na łóżku. Kiedy widzę ten tytuł ogarnia mnie czarna rozpacz.
-Dobrze. Właśnie zapomniałabym, chciałam się z tobą pożegnać.-Persefona przytuliła mnie. Wtuliłam się w nią, była dla mnie jak matka. Gdy się ode mnie odsunęła. pocałowała mnie w czoło i powiedziała-Powodzenia Tori.-następnie zniknęła. Chwilę po jej rozpłynięciu się przede mną pojawił się Hades:
-Chciałem się pożegnać. Nie zapominaj kim jesteś. Masz na imię Victoria, dlatego że twoi rodzice wiedzieli, że w przyszłości gdy będziesz chciała, osiągniesz wszystko czego pragniesz. Mam nadzieję, że przestaniesz być tak irytująca. Jedna prośba zapamiętaj, że niewielu bogów będzie przymykało oko na twoje wybryki. Uważaj…-Hades uśmiechnął się do mnie blado i zniknął.
Usłyszałam kroki, obróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Biancą Di Angelo.
-Tori słyszałam, że masz zamiar stąd odejść. Chcesz mnie tu zostawić?-dziewczyna spytała mnie z wyrzutem w głosie. Westchnęłam i odezwałam się:
-Bianco, po pierwsze jak na razie mam zamiar jedynie pomóc grupce herosów w ich misji. Po drugie ja mam dość podziemi!
-Ale Victorio ja będę za tobą tęsknić, zostanę tu sama. Proszę nie zostawiaj mnie.
-Bianco wybacz mi, ale ja nie chcę tu zostać i nie będziesz przecież sama.
-Eh tak wiem…po prostu bez ciebie będzie tu nudno. Będę mogła Cię czasem odwiedzić?
-Jasne.
-Hej, wiesz, że jednym z tych herosów na misji to Nico?
-Super spotkasz się z młodszym bratem.
-Właśnie tego nie jestem pewna. Hmm sądzisz, że powinnam się z nim spotkać?
-Bianca, nie żartuj sobie, masz jakieś wątpliwości?
-Może lepiej żebym sobie poszła. Poszukam Heleny miała mi opowiedzieć jakąś piękną historię…-dziewczyna odwróciła się i chciała odejść.
-Czekaj, Helena nie zając nie ucieknie, a twój brat może nie przeżyć tej misji.
-Że co?
-Proszę cię co za kretyn zapuszcza się do Hadesu. Tu nawet syn Hadesa jest zagrożony.
-Skoro tak…proszę cię chroń go. Wiem, że on sam umie o siebie zadbać, ale wolałabym abyś się o niego zatroszczyła.
-Dobrze, ale ja nie jestem zbyt dobra w opiekowaniu się kimkolwiek.
-Hej, ze mną ci się jakoś udaje.
-Eee Bianco jesteś martwa. Zbytnio się tobą nie trzeba zajmować.
-Nico też nie. Wystarczy, że dopilnujesz by nic go nie zabiło a będę ci bardzo wdzięczna- pokiwałam głową. Wyjęłam z torebki rękawiczkę. Była granatowa z odkrytymi palcami sięgała gdzieś do łokci.
Założyłam ją na lewą rękę. Dawno jej nie używałam, nie byłam pewna czy potrafię nadal z niej korzystać.
Podniosłam lewą rękę a prawą zrobiłam ruch jakbym strzelała z łuku. W mojej lewej ręce pojawił się łuk a prawą wystrzeliłam strzałę. Łuk wyglądał jak zrobiony z błyskawic, pocisk był bardzo podobny. Strzała wbiła się w ścianę, miejsce ,w które chciałam wcelować.
Uśmiechnęłam się delikatnie a Bianca odezwała się:
-Łuk to świetna broń.-usłyszałam jakiś szmer.-Czy wiedziałaś, że…-zaczęła Bianca, ale przerwałam jej mówiąc:
-Chwilkę, Bianco-zaczęłam nasłuchiwać. Ciągle słyszałam przytłumione głosy. Zamknęłam oczy i wyłączyłam wszystkie zmysły prócz słuchu. Słyszałam jak ktoś przechadza się po dziedzińcu pałacu, swój nierówny oddech i…herosów w drugim końcu sali. Wyczuwałam ich moc, każdy z nich oddychał nierówno, nie chwilkę jeden oddech był spokojny. Ten ktoś musiał mieć nerwy ze stali. W pewnej chwili ten heros zaczął się przemieszczać. Pojawił się kawałek ode mnie. Przywróciłam wszystkie moje zmysły i otworzyłam oczy. Przed Biancą stał chłopak. Wyglądał jakby się urwał z filmu o aniołach. Miał brązowe włosy do połowy szyi, brązowe oczy, był blady. Miał intensywnie czerwone wargi i równe, białe zęby. Miał na sobie czarne rurki, białą koszulkę z rękawami 3/4 i czarną koszulę z krótkimi. Przy pasie miał przypiętą pochwę na miecz, wystawała z niej czarna rękojeść. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, nawet uśmiech był taki nijaki. Wyglądał na wesołego a zarazem wściekłego. Dziwaczna mieszanka, ale nie można mu było odmówić uroku. Nie dość, że przystojny, to było w nim coś intrygującego.
Wyleciało mi z głowy to, że powinnam go zaatakować, ponieważ tak naprawdę nie wiem kim on jest.
-Hej, Tori!-odezwała się zdziwiona Bianca. Otrząsnęłam się ze zdziwienia jakie mnie ogarnęło gdy ujrzałam tego chłopaka i podniosłam rękę sprawiając, że pojawia się łuk. Zrobiłam to automatycznie i pewnie wystrzeliłabym tę strzałę na ślepo gdyby nie przerażony krzyk Bianci:
-Zwariowałaś chcesz zabić jednego z moich braci?-ze zdziwienia wypuściłam strzałę. Poleciała wprost na chłopaka. Nie zdążyłam jej złapać.Za to on był szybki, jego oczy błysnęły, chłopak wyciągnął rękę i złapał ją. Nadal wyglądał na opanowanego. Cholera, irytujący koleś.
-Sorry-powiedziałam, niezbyt przejmując się tym, że prawie go zabiłam. Wychodzę z założenia, że dopóki nic złego się nie stało, nie ma się czym przejmować.
Chłopak po raz pierwszy pokazał, że żyje, ponieważ uśmiechnął się jakby był bardzo rozbawiony.
-Na bogów Tori. Błagam cię uważaj. Mogłaś komuś zrobić krzywdę.-Bianca wydawała się przerażona.
-Nikomu nic się nie stało. Więc kontynuując na czym skończyłyśmy? Ah pamiętam, łuk to świetna broń.-powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
-Czy ci do końca już odbiło?-spytała oniemiała dziewczyna.
-Nie rozumiem.
-Prawie go zabiłaś naprawdę to dla ciebie nic takiego?-spytała Bianca, jakby licząc na to, że zmienię nastawienie do życia.
-Żartujesz, prawda?-gdy spojrzała na mnie jak na kretynkę, zrozumiałam, że nie żartuje.
-Mówisz serio? Czuję się urażona, chyba wiesz o tym, że jak nikomu się nic nie stało…
-To nie ma się czym martwić. Bla, bla, bla jak rozmowa ze ścianą- powiedziała wkurzona łowczyni.
Nie rozumiałam o co jej chodzi. Przecież to praktyczna zasada, czym tu się przejmować?
Z zamyślenia wyrwał mnie huk. Obróciłam się i zobaczyłam dziewczynę stojącą nad antycznym popiersiem boga podziemi. Ono leżało na ziemi! Stłuczone! Hades będzie wściekły.
-B…Bianco powiedz mi, że śnię.-wyszeptałam.
-Hmm…. będzie dym. Nie, nie śnisz i tu jest pies pogrzebany. Jak on się dowie wolę być na drugim końcu świata zmarłych.-dziewczyna nawet jak na zmarłą była strasznie blada.
-Oh nie ma dramatu. I tak było brzydkie.-powiedział czarny kot, który właśnie wszedł do sali.
-Emily co ty za bzdury opowiadasz? Znaczy piękne to ona nie było, ale to katastrofa.-odezwałam się. Kotka podeszła do zniszczonego popiersia i pochyliła się nad nim. Po chwili rzeźba z kilku dużych odłamków, znów stała się brzydką podobizną Hadesa. Odetchnęłam z ulgą a kotka odezwała się:
-Nie powinnaś wszystkiego brać tak na poważnie Victorio. Przecież Hades powściekał by się a potem dałby sobie z tym spokój.-Jakoś niezbyt jej uwierzyłam. Jednakże przyczyną tego mogło być to, że Emily mówiła niesamowicie rozluźnionym głosem. Trochę bałam się, że ona jedynie usilnie stara się mnie podnieść na duchu.
Kotka podeszła do mnie i spytała:
-Chyba nie miałaś zamiaru mnie tu zostawić co?
-Oczywiście, że nie-powiedziałam niepewnie. Oczywiście, że chciałam ją zabrać ze sobą, ale nie byłam pewna czy ona chce stąd odchodzić. Chyba jednak chciała ze mną iść, bo pokiwała głową i powiedziała:
-To dobrze.-spojrzałam na Biancę a ta uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:
-Coś mi się wydaje, że ta dwójka ma jeszcze kilku towarzyszy. Wybuchłam śmiechem. Wyczuwałam ich. Ta dziewczyna i chłopak to dzieci Hadesa, tak jak jeszcze 2 inne osoby-także dzieci boga zmarłych, dziecko Ateny, Posejdona i Zeusa. Wiedziałam gdzie są, stoją w cieniu kolumn. Machnęłam ręką i właśnie w tym miejscu zrobiło się jasno. Zobaczyłam herosów, którzy stali tak jak gdyby nigdy nic. Wszyscy jak na zawołanie uśmiechnęli się, jeden z herosów spytał:
-To ty masz być naszą przewodniczką po świecie zmarłych?
-Tak, to ja i zaczynam tego bardzo żałować.-powiedziałam patrząc na chłopaka.
-Wybacz chyba napędziliśmy ci stracha.-powiedziała córka Ateny.
-Nie, nie zbyt, ale dzięki za troskę o moje samopoczucie psychiczne.
-Tak w ogóle to bardzo mi przykro, że nie podoba ci się nasza mała przygoda. Na mitach może i się nie znam, ale każdy ma jakieś wady, prawda?-powiedział syn Posejdona.
-A ja poświęcałam się tak dla Luke’a, bo miałam nadzieję, że on jest jednak nadal dobry.-dodała córka Ateny. Podniosłam jedną brew zdziwiona. Oni chyba nie mówią o tej książce, przecież to wymyślona historia przez pisarza.
-Jestem Percy Jackson, miło mi. Co do książki, to jest w 100% oparta na faktach-zatkało mnie. Oni nie żartowali. Pokiwałam powoli głową:
-Em, Victorio chyba powinnaś ich przeprosić-powiedziała Bianca.
-Nie jestem tego taka pewna. Zdania nie zmieniłam, ale jeśli was uraziłam to wybaczcie mi nie chciałam-powiedziałam nie będąc pewna czy powinnam ich przepraszać.
-Nic się nie stało. Nie musisz się wysilać.-powiedział Percy.
-A więc co was tu sprowadza? Gdzie mam was zaprowadzić?-spytałam zastanawiając się czego oni będą ode mnie chcieli.
Hmmm… Fabuła jest oryginalna, ale zbiegłe przecinki już nie. Zjawisko migracji znaków interpunkcyjnych jest obrzydliwie pospolite i ujmuje tekstowi nieco urody. Popracuj nad tym i będzie fajnie!
Hmmm… DWA komentarze?! Ludzie!!! Powinniście przychodzić do niej z kwiatami!!! Jak się spojrzy na to opowiadanie i na poprzednie, to poprawa wprost KOLOSALNA!!! Powtórzeń mniej (a przynajmniej po gałach nie walą), długość znośniejsza, niektóre odzywki i opinie urzekają… a tu DWA komentarze… LUDKI!!! Weźcie skomentujcie!!!
Jest wiele błędów interpunkcyjnych i parę ortograficznych. Tak jak pisała Arachne, fabuła jest oryginalna. Natomiast Bianca nie powinna występować, ponieważ ona zaginęła, odradzając się ponownie, żeby trafić na Wyspy Błogosławione.
Bardzo fajne opko :). Życzę powodzenia w dalszym pisaniu 😉 :D.
Świetne, pisz szybko CD. 😀
KOLOSALNA POPRAWA! Jak na mój gust, poprawiło się dosłownie wszystko. Oczywiście, są drobne mankamenty( interpunkcja, powtórzenia, literówki – grr! ), ale to nic w porównaniu z poprzednią częścią xD Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, wręcz nie poznaje tego opowiadania 😉 Gratulacje! I oby tak dalej! Cieszę się, ze się nie zraziłaś do nas, tylko wziełaś nasze uwagi do serca. Dziękuje!
Zgadzam się z Carmen Knight i Arachne.