Więc… od ostatniego rozdziału trochę czasu minęło, z tego co pamiętam był w lipcu o.O Ale miałam mały zastój, teraz postaram się pisać bardziej regularnie ^^
Nowi
Narracja Nancy
Wyrywałam się, gryzłam i kopałam ile wlezie. Ale niestety paskuda była silniejsza. Pewnie jest na sterydach, czy coś. Jak wszyscy w tym pogrzanym miejscu. Jezu, co za masakra. Gdy Clarisse zawlokła mnie przed łazienkę, zorientowałam się, co chce zrobić.
– O nie – powiedziałam – O nie – zaczęłam kopać jeszcze bardziej, ale ona była silna jak strongman. Powiedziałam, że jak to zrobi, zadzwonię do mojego kuratora i prawnika. Kto jak kto, ale ja znam swoje prawa! A ona tylko się roześmiała, w czym zawtórowało jej kilka jej brzydkich znajomych. Bo, widzicie, zgromadził się już między nami mały tłumek. Niektórzy się śmiali, niektórzy tylko patrzyli, ale jak widać, nikt nie chciał pomóc porządnej obywatelce (czyli mnie) w potrzebie.
– Clarisse, zostaw ją. – powiedziała w końcu jakaś dziewczyna. Blondynka, niezbyt wysoka. W ręku trzymała pustą puszkę po jakimś napoju. Przewróciłam lekko oczami. Wolałabym na obrońcę kogoś bardziej imponującego.
– Canthley, idź się lepiej napić – wysyczała drwiąco jakaś dziewczyna, stojąca obok Clarisse. Też blondynka, ale wyższa, w ręku trzymała łuk. Szczerze, to zaczynało być denerwujące. Zbiorowisko dziesięciu nastolatków stało i kłóciło się, podczas gdy moja głowa tkwiła pod wielką łapą tej całej Clarisse. Odchrząknęłam znacząco, ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi. No, może tylko ta Canthley lekko się uśmiechnęła, chociaż wzrok nadal miała utkwiony w dziewczynie w łukiem.
– Julianne, serio? – westchnęła Canthley – ile razy w ciągu tej godziny jeszcze to powtórzysz? Nie stać cię na nic innego? – Julianne tylko wydęła usta i spojrzała na moją prześladowczynię.
– To co? Kiblowy chrzest? – obie wyszczerzyły się do siebie jakby powiedziały coś niesamowicie śmiesznego i ruszyły ze mną do łazienki, ale drogę zastąpiła jej znowu Canthley – Clarisse, co ona takiego zrobiła? Oprócz tego, że jest nowa?
– Włamała się do naszego domku – syknęła Clarisse, a kilku jej brzydkich braci wyraziło swoje poparcie oburzonymi chrząknięciami.
Canthley zamyśliła się. Przygryzła lekko wargę i przekrzywiła głowę, przerzucając puszkę do dietetycznej coli z ręki do ręki.
– Pan D. nie będzie zbyt szczęśliwy, jak ona – wskazała na mnie głową – przyleci do niego i naskarży.
– Nie jestem kablem – krzyknęłam z oburzeniem, na co mówiąca zmiażdżyła mnie wzrokiem. Postanowiłam, że przez chwilę będę cicho. Ale tylko przez chwilę.
– Pan D. na pewno się o tym dowie – przewróciła oczami Canthley – a z tego, co widziałam, ma dziś zły humor. George od Hefajstosa zgniótł mu wszystkie truskawki, no, i przegrał w remika z Chejronem. Trzy razy z rzędu. – mówiła jeszcze kilka minut, ale nie usłyszałam tego, bo akurat myślałam, gdzie się podział Persy i Grover, i czym jeszcze chcą mnie dobić.
Argumenty Canthley chyba nie trafiły Clarisse do przekonania, za to Julianne i kilka innych osób zmieniło miny na mniej pewne.
Jedna z dziewczyn podeszła do Clarisse i powiedziała jej coś do ucha. Usłyszałam kilka wyrażeń, takich jak: przyszła z Thalią i Jacksonem, córka Pana D., możemy to zrobić potem.
Po kilku minutach Clarisse puściła mnie, a ja z godnością podniosłam się z ziemi. Usłyszałam jeszcze, jak syczy mi do ucha – Pamiętaj, jeszcze pożałujesz, że byłaś w naszym domku, nieokreślona.
Starannie nie zwracając na nią uwagi, podniosłam się z ziemi i zobaczyłam, że cały tłumek rozproszył się. Została tylko Julianne i Canthley, które mierzyły się wzrokiem, nie ruszając z miejsca.
– Przepraszam – kaszlnęłam znacząco, aby wiedziały, że do nich mówię. Julianne spojrzała na mnie z pogardą i odwróciła się na pięcie. Tymczasem Canthley wyciągnęła do mnie rękę
– Canny, córka Dionizosa. – spojrzałam na nią jak na wariatkę. Znowu się zaczyna.
– Jasne, a ja jestem Nancy, córka Zeusa – powiedziałam z prawie niedostrzegalnym przekąsem.
– Serio? – Canny spojrzała na mnie z widocznym zainteresowaniem
– Nie! – krzyknęłam i pokręciłam głową. To będzie trudna znajomość. Bo jak mam się przyjaźnić z kimś, którego umysł zatrzymał się gdzieś na przełomie starożytności, i cały czas wierzy w mitologię? No, jak?
Narracja Percy’ego
Ten dzień jest dziwny.
Tak, to stwierdzenie jest jak najbardziej na miejscu. Najpierw do obozu wraca Thalia, co już jest dziwne, bo ona nigdy Ne wraca w terminie. Zawsze spóźnia się przynajmniej kilka dni. Potem okazuje się, że przyprowadziła Nancy, mojego starego wroga, a ja mam ją oprowadzać po obozie. Jasne, dla syna Posejdona zawsze najgorsza robota. A potem stuletnia córka Hadesa lata sobie po lesie otaczającym obóz i zabija potwory.
Pomocy.
Razem z Annabeth, Thalią i Groverem poszliśmy na plażę. Eliana miała zamieszkać na razie w Wielkim Domu, dopóki nie zmajstruje się dla niej jakiegoś domku.
Usiedliśmy na pomoście i w milczeniu gapiliśmy się na wodę. Jakoś nikt nie miał nic do powiedzenia. Nagle, usłyszeliśmy jakieś glosy, gdzieś w okolicach łazienek, a gdy spojrzeliśmy tak, zobaczyliśmy mały tłumek otaczający jakieś dwie osoby.
– Nancy ma chrzest – stwierdziłem, a Annabeth już wstawała, by pomóc Marchewie.
– Annabeth, wyluzuj – powiedziałem do córki Ateny – przecież prawie każdy musiał przez to przejść. Poza tym, Nancy zasługuje na to – mówiłem coraz ciszej, co Annabeth patrzyła na mnie tym wzrokiem Ateny mówiącym „ty beznadziejny idioto, jak możesz pozwalać na krzywdę słabszych, czuje się obrzydzona twoją obecnością”. Ten wzrok jest straszny. Skurczyłem się w sobie, a Grover prawie wpadł do jeziora, tak się śmiał. Spojrzałem na niego morderczym wzrokiem, a tymczasem tłumek się rozstąpił. Thalia wstała i wytężyła wzrok.
– Canny – stwierdziła pewnym tonem – to ona, na stówę.
Annabeth pokiwała głową – A któżby inny? Niema innej osoby, która tak by nienawidziła Clarisse – widząc moje pretensjonalne spojrzenie dodała –i jednocześnie chciała pomóc nieokreślonym. Wszystkim nieokreślonym – przewróciłem oczami, i obrażony spojrzałem w jezioro.
Thalia i Grover, nawiasem mówiąc cały czas się ze mnie śmiali.
Czy ten dzień może być gorszy?
TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 😀
Nareszcie cd ^^
Zaje.iste tyle powiem 😛
Czekam na cd xD
^^
Kocham Nancy, literówki już nie
i witamy wśród żywych Maggie! 😀 😀 😀
[Bierze piłę mechaniczną]
Gińcie, obmierzłe literówki i obrzydliwe powtórzenia!!!
Już myślałam, ze NIGDY nie napiszesz… jestem pozytywnie zaskoczona 😀
Ja tam lubię Nancy, bo najchętniej sama bym się poznęcała nad Percym. Ale ona raczej jest kablem. W tym w miarę krótkim fragmencie książki w którym występuję, cały czas zasłania się nauczycielami. Ale opowiadanie i tak świetne. 😀
Nastepny prosze 😀
Lekko napisane, z dystansem… Podoba mi się wszystko, oprócz lliterowek i błędów 😛
Ja nawet nie zwracałam uwagi na literówki, tak mnie pochłonęło czytanie