Spojrzałam na płomienie trawiące dom, a w moich oczach zakręciły się łzy. Uspokój się Joanne, to nie byli prawdziwi ludzie, to nie był twój ojciec. -skarciłam się w myślach. Nie mogłam się teraz tym przejmować, miałam na karku stado potworów. No tak, który z bogów nie chciałby mieć na swoich usługach córki Persefony. Moje pytanie brzmi… Dlaczego oni tak bardzo chcą mnie złapać? Spojrzałam przez ramię na kłęby dymu i ruszyłam w dalszą drogę, uzbrojona jedynie w łuk, kilka strzał i sztylet. Nie było to najlepsze uzbrojenie, ale dawało nikłą szansę na przeżycie. Chyba. Zerknęłam na słońce, które właśnie chowało się za horyzontem. Najlepszym wyjściem byłoby się gdzieś schować i przeczekać noc, ale nie miałam czasu, według taty musiałam dostać się do jakiegoś Obozu Herosów w dwa dni. Ciekawe jak ja mam tam dotrzeć bez pieniędzy, środka transportu, uzbrojona w to co udało mi się znaleźć w garażu. Westchnęłam i weszłam między drzewa niewielkiego lasu oddzielającego nasz dom od parku, tutaj nie mogło mi się przydarzyć nic złego. Prawda? Nie zważając na przenikliwy chłód wdrapałam się na jedno z drzew, miałam nadzieję, że nie zauważy mnie żaden strażnik, bo to by oznaczało jeszcze większe kłopoty. Gdyby mnie złapali, to wylądowałabym w poprawczaku, ale to nie moja wina, że otaczają mnie sami idioci, którzy aż proszą się, żeby im porządnie przywalić. No ale co miałam poradzić? Sędzia wyraził się dość jasno, jeszcze jeden wybryk, a pójdę do poprawczaka, a… przepraszam do Szkoły Specjalnej dla Młodocianych Recydywistów. Na taką przyjemność nie mogłam sobie pozwolić. Dręczona nieprzyjemnymi myślami wdrapałam się na najwyższą gałąź i zasnęłam.
***
Otworzyłam oczy i chciałam odwrócić się na drugi bok, co poskutkowało natychmiastowym spotkaniem z ziemią. Ekstra, nie ma to jak zacząć dnia od siniaków i skaleczeń. Otrzepałam się z kurzu i nie oglądając się za siebie ruszyłam w dalszą drogę… Coś było nie tak. Nikt mnie nie zatrzymywał, nie gonił… Kompletnie nic, a przecież moje zdjęcia miała policja w całym mieście, od razu powinni wszcząć alarm i zaprowadzić mnie do domu, który swoją drogą pewnie był kupką popiołu, a o podpalenie oskarżyli by mnie. Potrząsnęłam głową, żeby wyrzucić z niej nieprzyjemne myśli. Nie miałam czasu przejmować się takimi błahostkami jak… nie ważne. Wyszłam z lasku i skierowałam się w stronę kiosku, żeby zorientować się gdzie i jak mam dojechać. Tak jak się spodziewałam, na mapie nie było żadnego Obozu Herosów, ale tata powiedział, że znajduje się on nad zatoką Long Island. Sprawdziłam rozkład autobusów zatrzymujących się najbliżej miejsca, gdzie musiałam się znaleźć. Najbliższy odjeżdżał za 15 minut z usytuowanego niedaleko kiosku. Nie miałam ochoty przebywać w małym sklepiku, więc podeszłam do ławki. Ku mojemu zdziwieniu autobus pojawił się szybciej. Może szwankuje mi zegarek, ale po co się tym przejmować. Joanne! Masz na karku małe stadko potworów, a przejmujesz się ZEGARKIEM?! Tak jak zwykle zrugałam siebie w myślach i wsiadłam do pojazdu, gdy tylko znalazłam się w środku poczułam, że to był zły pomysł, ale nie mogłam z niego zrezygnować. Odetchnęłam głęboko i usiadłam na początku pojazdu, naciągnęłam kaptur na głowę starając się nie zwracać na siebie uwagi, co było trudne zważywszy na łuk, kołczan i sztylet. Schowałam broń, ale i tak miałam wrażenie, że wszyscy ją widzą. Rozluźniłam się trochę, widząc, że w autobusie nie ma nikogo za wyjątkiem trzech staruszek, które nie wyglądały na groźne, do chwili, gdy wysiadłam. Chciałam odetchnąć z ulgą, kiedy tylko opuściłam autobus, ale czy miałam na to szansę? No pewnie, że nie! Trzy babcie podniosły się z foteli i ruszyły za mną, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że z ich pleców wyrosły skrzydła, skóra zbrązowiała, a twarze… nie ma czasu na opisy! Wrzasnęłam na siebie w myślach i zrobiłam to co zawsze udawało mi się najlepiej-zaczęłam uciekać. Tak jak się domyślacie, nie uciekłam za daleko. Potwory dopadły mnie po kliku sekundach, pozbawiając mnie wyboru. Sięgnęłam po łuk i wycelowałam w najbliższe… coś. Strzała przebiła staruszkę, która rozsypała się w proch. Zamarłam na chwilę, co zupełnie pogrzebało moje szanse na ucieczkę czy choćby obronę. Jeden z potworów zapikował i rozciął mi nogę. Ach tak! One nie chciały mnie zabić, ale porwać, trzeba mnie było tylko osłabić. O nie, nie poddam się tak łatwo! Wyciągnęłam zza paska sztylet i wbiłam w ramię drugiego potwora. Jak to coś się nazywa?? Staruszka rozsypała się w proch, tak jak jej poprzedniczka. Trzecia z nich kierowała się w moja stronę wrzeszcząc coś o wiecznej karze. Uchyliłam się przed pierwszym atakiem, co nie pomogło mi zbytnio, bo potwór zaatakował nim zdążyłam się odwrócić. Poczułam tylko ostry ból w plecach, a potem była już tylko ciemność…
Komentarze
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Fajne, ale zrób na drugi raz więcej akapitów, bo oczy bolą i trochę dłuższe proszę
Akapity to nie rekiny-ludojady! Przydają się! Przez ich brak muszę Cię skrytykować, zanim przejdę do pochwał.
Plus za słownictwo (powtórzenia, niestety SĄ, ale niektóre wyrażenia urzekają…) i refleksje bohaterki… ale mogłoby być dłuższe! [jestem zboczona, jeśli o to chodzi… mogłabym czytać i czytać…]
Nawet to opowiadanie zapowiada się fajnie Nie było tak jak w większości, że główny bohater z łatwością, od razu dostaje się do Obozu Herosów, albo że odnajdują go nagle jacyś obozowicze ni stąd, ni zowąd. Od początku w Twoim opowiadaniu dzieje się jakaś akcja. W niektórych miejscach brakuje przecinków, ale nie wypatrzyłam żadnego błędu ortograficznego (wielki +). Kolejnym minusem jest też długość Twojego opowiadania. Jest za krótkie Najgorszy jest jednak BRAK AKAPITÓW I DIALOGÓW ;|
Cóż, myślę, że większość błędów została już wyżej wymieniona. Ja przyczepię się do tego, że staruszki-erynie w autobusie trochę przypominają mi wydarzenie z pierwszej części Percey’ego. Takie jakoś pierwsze skojarzenie miałam.
Opowiadanie zapowiada się ciekawie, oby tylko główna bohaterka nie radziła sobie ze wszystkim zbyt łatwo 😉
Zgadzam się z Jez. Generalnie, opowidanie przpadlo mi do gustu. Podoba mi się 😀 Z niecierpliwością czekam na cd 😉
Stawiam ocenę 4. Byłaby 5, ale dwa minusy są za długość i brak akapitów, nie wspominając już o powtórzeniach. Poza tym opko MEGA GENIALNE 😀 ;).
Pozdrawiam
Chione
Hm zgadzam się z Boginką. Opo fajne, tylko dłuższe plicha.
kiedy wrócisz na chata brakuje nam twojego gustu no i zawsze dostarczałaś nam rozrywki
zgadzam się z Boginą i Clarisse no i więcej chyba z siebie nie wyciągne
Błagam o akapity!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Oczy mnie bolą!!!!!!!!!!!!!
Wystąpiło trochę powtórzeń, ale tak, to spoko. 😉 Tylko w niektórych zdaniach, np.: „Najlepszym wyjściem byłoby się gdzieś schować i przeczekać noc, ale nie miałam czasu, według taty musiałam dostać się do jakiegoś Obozu Herosów w dwa dni.”, moim zdaniem powinno być: „Najlepszym wyjściem byłoby się gdzieś schować i przeczekać noc, lecz nie miałam czasu, ponieważ według taty musiałam dostać się do jakiegoś Obozu Herosów. W dwa dni.”, czy jakoś tak, nie wiem, jak byłoby lepiej.
Naprawdę sorki za moją krytykę, ale jestem dzisiaj wkurzona, bo na jakimś kanale puścili piosenkę Justyny Bimbery. :/
Bardzo fajne ale dlaczego tak krótkie
Właściwie nie mam po co się powtarzać w kwestii błędów, więc przejdę do pochwał… bardzo fajne, niestandardowe, co mi się podoba 😉 i pisz dalej, zachęcam!
Ciekawy pomysł, z chęcią przeczytam CD. 😀