To opowiadanie dedykuję Bogince. Mam nadzieję, że będziecie nim tak samo zachwyceni jak prologiem.
Miłego czytania
Chione
Cicho jakby cały świat
zgasił światło, poszedł spać.
Mamy kłopot – ty i ja
jak słów odkryć smak.
Między nami nuda, strach
Twego głosu wciąż mi brak.
Do serca podchodzi mi lód!!!
Fragment piosenki Ewy Farnej „Cicho”, z płyty Cicho.
Po kilku godzinach naprawdę nudnego spadania, wreszcie uderzyłam o ziemię. Odzyskałam z powrotem LUDZKĄ, niestety nie BOSKĄ postać. Ale trudno. Wstałam z twardej ziemi, po czym otrzepałam dżinsy z kory i innych, równie ohydnych rzeczy. Znajdowałam się w środku lasu, ale znałam drogę, już kiedyś tu byłam. Zmieniłam się w miniaturową zamieć, którą poleciałam do granic obozu. Szybko przemieniłam się z powrotem i przekroczyłam granicę: leśny strumień.
Gdzie tylko stawiałam nogę, w tym miejscu ziemia pokrywała się śniegiem, a rośliny więdły.
Zmierzałam w stronę Wielkiego Domu. Przeszłam przez boisko do siatkówki. Gdzie tylko szłam, herosi przestawali wykonywać swoje czynności i spoglądali na mnie nieprzyjaźnie. Pod tymi nieprzychylnymi spojrzeniami krył się strach.
Weszłam na werandę. Popchnęłam drzwi do Wielkiego Domu i wkroczyłam do środka. Razem za mną do pomieszczenia wpadł lodowaty wicher.
Dionizos siedział w fotelu i wydzierał się na chłopaka, który wydał mi się znajomy. O ścianę opierała się znudzona blondynka ze stalowoszarymi oczami.
– Dionizosie! – Krzyknęłam.
– Czego chcesz, bachorze?! – Odpyskował.
– Nie waż się nazywać mnie bachorem!!
W przeciągu sekundy uformowałam w ręce lodową kulę. Z całej siły rzuciłam mu nią w głowę. Złapał ją w ostatniej chwili.
– Chione! – Jęknął. – Co ty tu robisz?
– Jak widać jestem. Ojciec mnie zesłał tu za karę.
– Bosko! Brakowało mi jeszcze do szczęścia tylko bogini śniegu. – Mruknął stary, zapyziały winiarz.
– Coś ty powiedział? – Spytałam ostro.
– Nic. – Dionizos zwlekł się z fotela, machnął na mnie ręką dając znak bym szła za nim. Chłopak i blondynka poszli za nami, przyglądając się nam podejrzliwie.
Przeszliśmy po raz kolejny, przez pole. Bożek wina, który denerwuje mnie bardziej od Demeter, pokazał mi mały domek kompletnie nie w moim, lodowym stylu.
– Tu będziesz mieszkała. – Powiedział.
– Dobrze. Zniosę to. – Orzekłam.
Weszłam do środka, zatrzaskując zapyziałemu winiarzowi drzwi przed nosem.
„Czas podręczyć trochę herosów.”- pomyślałam.
Wymknęłam się oknem. Zakradłam się w pobliże boiska. Nie zauważyli mnie. Grali w piłkę na uwięzi. Śliczne dzieciaki Apolla. Nie znoszę go. Mam całkiem pokaźną kolekcję jego skowroneczków, w moim lodowym pałacu. Wyczarowałam na mojej ręce białą śnieżynkę. Delikatnie dmuchnęłam w nią. Śnieżynka poleciała na piłkę. Jeden chłopak, który ją kopnął, upadł na ziemię zwijając się z bólu.
Uśmiechnęłam się demonicznie. Za chwilę mu przejdzie. To tylko chwilowy ból. Szybko przekroczyłam granicę strumienia, by móc bezpiecznie z daleka podziwiać swoje dzieło. Ku mojemu zdziwieniu nie bawiło mnie to ani odrobinę.
************
Siedziałam w lesie na zwalonym pniu. Nudziło mi się koszmarnie. Zadawanie cierpienia już nie dawało mi takiej radości, jak kiedyś. Nagle usłyszałam krzyk. Mimo, że chciałam go zignorować, nie potrafiłam.
Dwie strony walczyły w mojej głowie. Jedna chciała zostać tam gdzie była i nie przejmować się tym, że ktoś może za chwilę odejść, najkrótszą drogą do Hadesu.
Druga wyrywała się za krzykiem. Chciała pomóc.
Co się ze mną do lodowego kielicha, działo?
Nie umiałam znaleźć na to odpowiedzi. W końcu nie wytrzymałam. Zerwałam się ze swojego miejsca i pobiegłam w stronę, z której dobywał się krzyk.
Biegłam dopóki nie znalazłam się blisko źródła dźwięku. Rozejrzałam się. Jakiś chłopak ostatkiem sił zdzierał sobie gardło na wrzasku i trzymał się jedną ręką wystającego korzenia. Zwisał nad przepaścią. Nie mógł się sam podciągnąć, bo spadłby w otchłań.
Mój lodowy mózg rozważał tysiące możliwości. Mogłam dokończyć dzieła jakiegoś potwora i sama go tam wepchnąć. Mogłam wciągnąć go na górę. Mogłam sobie pójść. No właśnie. Mogłam zrobić wszystko. Ale ja chciałam go uratować.
Nagle korzeń zaczął niebezpiecznie trzeszczeć.
Nie namyślając się długo podbiegłam do niego.
Dostrzegł mnie.
– Pomocy – wyszeptał niemal martwy ze strachu.
W tym momencie zrobiłam coś, o co bym nigdy siebie nie podejrzewała. Pomogłam herosowi.
Chwyciłam jego dłoń i wciągnęłam go na górę.
Mam nadzieję, że wam się podobało.
Chione.
Mnie z pewnością nie rozczarowałaś. Jak zawsze, super! Minusik za długość. Oprócz tego naprawdę extra. Genialny pomysł z boginią śniegu 😉 (już Ci to mówiłam?)
Tak mówiłaś :).
świetne
Dzięki, Eneido :).
Super, mi się podoba i to bardzo 😀
Fajnie, że ci sie opdoba. Mam nadzieję, że nie kłamiesz 😀 ;).
„- Bosko! Brakowało mi jeszcze do szczęścia tylko bogini śniegu” Teksty Dioniego wymiatają! 😀
Mam nadzieję, że C.D.N. 😉
Nie martw się. Będzie CDN :).
Poczekaj! Muszę iść tylko wepchnąć do szafy ten biały meczowy paluch z wielkim napisem „CHIONE”! Ok, wepchnęłam. Opowiadanie świetne zwłaszcza ze względu na dedyk dla mnie 😀 Lekki styl, Dioni i cudowna główna bohaterka. Jeśli władujesz tu jeszcze Nica to będę twoim fanem numer jeden.
P.S.: Czy gł. bohaterka zakocha się w jakimś herosie? Fajnie by było 😉
Szczerze mówiąc tez miałam taki pomysł, tylko nie wiem czy wypali :), Boginko :).
Dzieki, magiap :D.
Idealnie zrzędliwy Dionizos, Idealnie zmieniona Chione i Idealne ujęcie uczuć słowami. 😀 Pisz szybko cd. Proszę. 😀
Czyżby nasza śnieżynka miała odkryć smak miłości ? 😉
Fajniaste opko. Naprawde lekko sie czyta
Fajnie, że ci sie podoba Mykso :).
Ja również jestem pod ogromnym wrażeniem twojego opka. Jest bardzo pomysłowe i przede wszystkim łatwo się czyta. Czekam na CD!
Dzieki, Arachne :).
Dzięki, Arachne. Po takiej porcji miłych komentów CDN, wyjdzie na pewno :).
Za krótka część, ale bardzo fajna.
Dzięki, arwen. Wiem, że ta część wyszła mi za krótka :(. Następnym razem napiszę coś dłuższego :).
Jak ja czekałam na to opowiadanie!
Po prostu je uwielbiam!
Fajnie, że ci się podoba ta seria opowiadań, Stacy 😀 ;).
CD, dawaj CD!
Nie martw, się, Calahir. W poniedziałek wysłałam CD. Ukaże się niebawem :).