Dla magiap I Filio
Pisane przy Primo Victoria Sabatona. Proponuję przesłuchać tę piosenkę, a dopiero potem przeczytać to opowiadanie.
Boginka
***
Byliśmy szkoleni przez lata
Teraz jesteśmy gotowi do uderzenia
Kiedy rozpoczyna się wielka operacja
Jesteśmy pierwszą falą na brzegu
Jesteśmy pierwszymi którzy mają polegnąć
Mimo że żołnierze ginęli już wcześniej
O świcie zapłacą
Swoimi życiami jako ceną
Dziś pisana jest historia
W tym płonącym piekle
Wiedz, że nic nie pozostanie
Kiedy nasze siły natrą na plażę
Dążąc do nieba mimo służenia w piekle
Zwycięstwo jest nasze, ich siły upadną
Sabaton, Primo Victoria
***
Otworzyłem oczy. Wszystko co widziałem było rozmazane. Cienie drzew wirowały w moich oczach, a ognisko obok było tylko jasną plamą…
– Nie ruszaj się. Mocno oberwałeś w głowę i obawiam się, że stracisz oko. Dziwię się, że w ogóle jeszcze żyjesz – głęboki głos lekarza polowego odbijał się w mojej głowie.
– Moja… siostra… co… z nią… – wycharczałem z trudem, po czym syknąłem z bólu. Byłem pewien, że nic jej nie jest, ale wolałem mieć pewność. Widziałem, że jeden pocisk wylądował niedaleko obozu.
– Nie żyje – zacisnąłem powieki. Ona nie mogła zginąć! Była ostatnią bliską mi osobą po śmierci matki. A teraz nie żyje.
– Co… z moim… jeńcem… – zapytałem, po czym zachłysnąłem się własną krwią. Musieli mi przebić płuco…
Chciałem, aby chociaż mój przyjaciel przeżył. Nie mógł mnie zostawić. Jeńca wymyśliłem naprętce, nie chciałem, żeby ktoś dowiedział się prawdy.
– Zginął podczas przesłuchania. Znasz Schwarza, nie ma litości. Zresztą po co ci to mówię? Wiesz o jego okrucieństwie więcej niż ktokolwiek inny.
– Niestety… Powiedz mi… coś… o prze… słuchaniu. Czego… się… dowiedzieliście?
– Był Polakiem, nie chciał nic mówić. W końcu nie wyciągnęliśmy z niego nic, poza narodowością.
***
Siedziałem z kolegami przy ognisku i jadłem obiad. Te obozowe jedzenie nadawało się dla świń, nie dla nas. Ale nikt nie narzekał.
Usłyszałem jakieś krzyki i przekleństwa koło wyjścia z obozu, więc odwróciłem się w tamtą stronę. Grupa ludzi, pewnie Żydów, została przygoniona do obozu i najpewniej skazana na śmierć w męczarniach.
Była wśród nich kobieta z dzieckiem przy piersi i drugim, najwyżej pięcioletnim obok. Było też małżeństwo, starcy, którzy ostatkiem sił szli z innymi. Była też siedemnastoletnia dziewczyna. To jej widok wstrząsnął mną najbardziej. Poraniona, posiniaczona, kulała, ale i tak pomagała starszej kobiecie iść. U jej drugiej ręki wisiała dziesięcioletnia dziewczynka bardzo podobna do niej. Pewnie młodsza siostra. Nie wiem co skłoniło mnie wtedy do zgłoszenia się do pilnowania więźniów. Spojrzenie dziewczyny? A może okrutny uśmieszek Schwarza? Naprawdę nie wiem. Ważne jest to, że tej nocy stałem sam na warcie przy namiocie więźniów. Wszyscy byli zmęczeni po wczorajszej potyczce, więc moja propozycja został przyjęta z entuzjazmem.
Stanąłem przy wyjściu do namiotu. Wokół panowała ciemność i cisza. Zero przekleństw, zero jęków. Westchnąłem cicho. Nagle ujrzałem sylwetkę, która wychodzi z namiotu. To była ta dziewczyna. W świetle księżyca mogę dostrzec, jej nierówne blond włosy i piwne oczy. Na bluzce miała wyszytą gwiazdę Davida. Na mój widok chciała szybko wejść z powrotem do namiotu.
-Ej zaczekaj!-zatrzymałem ją. Dziewczyna tylko spojrzała na mnie ze wstrętem. Odpowiedziała mi w jakimś innym języku i z powrotem powlokła się do namiotu. Patrzyłem jeszcze na wejście namiotu i oparłem się o jakiś słup.
Żal mi było tych ludzi. Schwarz ich zabije przed świtem. Bez przekonania kopałem grudkę ziemi. Nienawidziłem zabijać.
Z namiotu dobiegały jakieś rozmowy. Jednak ja ich nie rozumiałem. O świcie przyszedł Schwarz.
-No no…teraz się zabawimy z tymi nędznymi żydami.
Zaśmiał się okrutnie.
Z nikąd pojawili się żołnierze i dzieci Aresa.
Schwarz wziął karabin i ruchem głowy wskazał na pobliski las.
-No to co panowie? Do roboty!
Potomkowie boga wojny, weszli do namiotu. Wywlekli z tamtąd Polaków.
Schwarz dał mi po łbie i wręczył pistolet.
-Strzelamy w tył głowy. Pamiętaj. Szkoda, że do obozu koncentracyjnego niemożemy ich wysłać.
-Nie.
Schwarz odwrócił się, i uniósł mnie za kark.
-COŚ TY NĘDZNY ROBALU POWIEDZIAŁ?!
-Powiedziałem-że-nie-będziesz-mordował-tych-ludzi-wycedziłem.
Schwarz wyglądał, jakby miał wykorkować. Przystawił mi lufę do skroni. Inni żołnierze, herosi i skazańcy przystanęli.
-No strzelaj! Strzelaj Schwarz! Zabij mnie, a tych ludzi masz zostawić w spokoju!
Schwarz zacisnął mocniej rękę na moim karku.
-Uwierz, że ciebie także zabije synalku Hadesa.
Czekałem na huk i przeszywający ból, lecz Schwarz tylko rzucił mną na odległość paru metrów. Uderzyłem głową w pień drzewa i straciłem przytomność.
***
Pamiętam to wydarzenie, aż za bardzo dokładnie. Ocknąłem się parę godzin później. Pobiegłem na polanę, lecz tam zastałem tylko małą górkę świeżej ziemi.
CDN
Super! II wojna światowa? Piękne
Dobrze ukazane okrucieństwo wojny. Taaak… Żołnierze często nie mają wyboru.
PS Bardzo dziękuję za dedykację. To już moja druga
Czymże zasłużyłam sobie na zadedykowanie mi tak pięknego opowiadania?
Tłumaczenie piosenki perfekcyjne nie jest (z YT, jak mniemam), ale WSZYSTKO jest lepsze niż Google tłumacz.
Opowiadanie chwyta za serce i ma słuszną długość… KOLOSALNA poprawa, gratuluję.
Co tu dużo mówić? Geniusz!!! Idealnie oddane okrucieństwo I dramatyzm… To co sobie cenie w opowiadaniach 😉
BOSKIE
Trafiłaś w mój gust! opowiadanie krótkie i konkretne ;p to mi się podoba
Powalająco prawdziwe i wzruszające.
W dodatku sama interesuję się tymi ciemnymi kartami naszej historii, bo związane są one poniekąd z historią mojej rodziny (nie, nie jetem Żydówką, mój pradziadek pomagał Żydom w łódzkim gettcie i za to Go uwięzili). Wasze opowiadanie wzbudziło we mnie niemałe emocje. Gratulacje, bardzo mi się podoba!
no i jak zawsze ktoś musi powiedzieć coś co ja myślałam zgadzam się z myksą
Bardzo mi sie podoba, oby więcej takich opowidań
Jej… Zamurowało mnie. Naprawdę wspaniałe opowiadanie!
Świetnie przedstawiona wojna. Wiecie e mój pan od polaka się nazywa Schwarz xd? Dobra tak serio to go wcale nie pzrypomina.