Rin:
Biegłem korytarzem. Zaraz oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego, a ja jeszcze nawet nie odniosłem walizki do akademiku! Wbiegłem do dużej auli. Szybko zająłem wolne miejsce w 6 rzędzie. Rozejrzałem się po Sali. Było tu pełno różnych uczniów. Wszyscy byli ubrani jak chcą… Czyli nie ma mundurków. Do Sali wszedł niebiesko włosy facet. WTF? Niebieskowłosy?
-Przepraszam za spóźnienie! Do pierwszorocznych: Jestem Faust Cross i jestem tu dyrektorem. Mówcie mi dyrcio. Pierwszy ważny komunikat: Jeśli klasa specjalna znów wysadzi toaletę to nie ma przebacz i wylatujecie! – Spojrzałem na starszego ucznia. Uśmiechnął się i mrugnął do mnie.
-Drugi: W tym roku nie ma nie noszenia mundurków! Wszyscy noszą czy tego chcecie czy nie.- Po Sali przeszło echo niezadowolenia.
-Mówię to do klas specjalnych. Pozwoliłem sobie w tym roku na mały eksperyment i postanowiłem utworzyć łączenie klasy normalnej i specjalnej. Pozwólcie, że przeczytam kto będzie w tej klasie.- Zaczął czytać.
-(bla bla bla) Lisa Bookslover!- Wstała jakaś kujonka, ale mimo wszystko rzuciła mi się w oczy.
-(bla bla bla) Mallory Desu!- Wstała czerwono włosa Gotka. Ta to przyciągała uwagę. Zaraz potem było.
-Rin Destroyed!- To ja! Wstałem i zbiegłem do grupki uczniów:
-(bla bla bla) Dan Gray!- Tym razem podniósł się chłopak o władczym spojrzeniu i czarnych włosach. Spojrzał prosto na mnie. Przeszył mnie dreszcz.
-(bla bla bla) Lena Solis!- Tym razem wstała piękna blondynka.
-(bla bla bla bla bla bla)- I zebrało się 15 osób. Potem było jeszcze trochę ględaniny, ale w gruncie rzeczy dyrcio nie jest zły. Jutro pierwsze lekcje.
Później na korytarzu jak zwykle się potknąłem. Wpadłem prosto na czarnowłosego, który czytał smsa.
-Przepraszam czy nic ci się nie stało? Ja naprawdę nie chciałem.- Spojrzał na mnie wrogo.
-Bądźcie mili dla naszego „kolegi z sierocińca.”. Pewnie jest ci smutno. Nawet matka cię nie chciała.- Skąd on wiedział? Wmurowało mnie. Ale zaraz potem, wymierzyłem mu potężny cios. Po chwili leżał na ziemi. Zebrał się mały tłumek gapiów.
-Na serio jesteś z sierocińca?- Spytał ktoś. Zacisnąłem ręce w pięść.
-I co z tego?- Miałem irytujący zwyczaj odpowiadania na pytania pytaniami. Ten koleś już zniszczył mi reputację! Chciałem utrzymać to w tajemnicy tyle ile się da.
-Jak się nazywasz?- Spytał mnie.
-A ty?- Po prostu nie umiem inaczej. Zadawanie pytań jest takie wkurzające. Spojrzał na mnie z wrogością i wstał. Zmierzyliśmy się ponurymi spojrzeniami. Było jasne, że zostaniemy wrogami. Zaraz… On miał białe oczy! WTF? To niemożliwe… Jakoś dało się odróżnić białko od tęczówki, ale… Bo tak w zasadzie to miały taką czarną obwódkę z jakby kolcami… Niemożliwe. Spojrzał na moją dziwną minę.
-Co Ci?
-Ty masz białe oczy!
-A ty niebieskie. I co?
-To normalne. A białe nie.- Lubiłem się kłócić z ludźmi. Wyszczerzyłem się czekając na ripostę, a ten po prostu se poszedł. Olał mnie! Nienawidziłem jak ktoś mnie olewał. To było najgorsze co mógł zrobić… Olewanie i ignorowanie innych ludzi było gorsze niż znęcanie się nad nimi…
-Ej ty! Jeszcze nie skończyliśmy!- Wrzasnąłem. Jakaś Gotka mnie zatrzymała. Znaczy nie jakaś. Ta czerwono włosa.
-Daruj sobie. Ma nad tobą znaczną przewagę umysłową. Chcesz być klasową ofiarą?- Spojrzałem w jej dziwne, błyszczące zielone oczy. Miała niezwykle bladą karnację i kolczyka w nosie. Długie czerwone włosy robiły piorunujące wrażenie. Budziła respekt. Pokręciłem głową. Wyciągnąłem rękę by się przywitać.
-Jestem Rin Destroyed.- Uśmiechnąłem się.
-Mallory Desu.- Uścisnęła moją rękę. –Chodźmy na lekcję. – Miała rację. Pobiegłem do klasy. Klasa miała dosyć ciekawy wystrój… Szafka z broniami! Ktoś zajął sobie obok niej miejsce torbą, ale co mi tam. Dyskretnie przełożyłem torbę i siadłem. Zająłem się podziwianiem mieczy, kiedy nagle ujrzałem nad sobą wściekłą twarz mojego nowego ,,kumpla”.
-Ja tutaj siedzę.
-Teraz już nie.- Uśmiechnąłem się głupawo. Zwalił mnie z krzesła.
-Ej! Tak się nie robi!
-W tej grze nie ma zasad.- Czyli już uznał nas za wrogów.
-Oddawaj moje miejsce!
-Oddawaj moje miejsce…- Powtórzył z chytrym uśmieszkiem. Miałem ochotę zetrzeć mu go z ust. A że jestem impulsywny… Dostał pięścią w brzuch. W tej chwili do klasy weszła wysoka kobieta. Włosy miała spięte w kok. Trzymała dziennik lekcyjny. Na nosie miała trójkątne okulary.
-Proszę pani, on mnie bije!
-Proszę pani, on zajął moje miejsce!
-Tak zaczynacie nowy rok? Destroyed, masz uwagę. A ta ławka jest podwójna. Gray, proszę przepuść kolegę na siedzenie obok.
-To nie fair! Czemu tylko ja dostałem uwagę?
-Bo przyłapałam Cię na tym jak stosujesz przemoc wobec kolegi.- Mój wróg zaczął chichotać.
-A tak w ogóle jestem Kamille Bercksom, wasza nauczycielka matematyki. W związku z nieobecnością waszego wychowawcy rozdam wam plany zajęć na jutro i odpowiem na wasze pytania. – Co za wredne babsko. Rozdała nam karteczki z planem. Jutro był poniedziałek. Mieliśmy: 2 angielskie, matmę, obcy, histe, biolę, wf i geografię. 8 lekcji…
-A teraz są jakieś pytania?- Podniosłem rękę.
-Ja mam kilka. Pierwsze gdzie są akademiki i w jakim pokoju będę mieszkać?
-Jeśli jeszcze nie otrzymałeś akademika to musisz iść to zgłosić do wychowawcy.
-Wychowawcy nie ma! Sama pani mówiła!
-Trudno.
-Drugie: czemu dostałem uwagę?- Nie odpowiedziała. Co za wredny babsztyl. Nagle ktoś zapukał. Do Sali weszła kobieta ubrana na różowo.
-To nasza szkolna pani psycholog panna Peggy Brown.
-Ta kolesiuwa jest psychologiem?! Że what.- Wyrwało mi się.
-Jak już wiecie jestem psychologiem.- Przemówiła słodziutkim głosikiem.- Większość osób zapomina, że jestem też pielęgniarką. Dziś porozmawiam moment z każdym z was. W tym czasie można rozwiązać wszystkie sprawy z panią Bercksom, która tymczasowo ma się wami zająć. Będę was wywoływać po kolei. – Wszyscy westchnęli.- Pierwszy może pan Destroyed?- Wstałem.
-Nie będę rozmawiać z tym babskiem.- Mruknąłem trochę za głośno. Mój wróg spojrzał na mnie z wyższością. Pokazałem mu język i wyszedłem z psycholog. Weszliśmy do małego, różowego gabinetu. Kazała mi usiąść.
-Tu jest ohydnie. – ,,Nie potrafi trzymać języka za zębami” zanotowała
-Nie, nie potrafię. Nie odczuwam takiej potrzeby. – Zobaczyłem, że ma moją dokumentację medyczną.
-No tak… ADHD…- Miałem ochotę wyrwać jej z rąk te dokumenty.- Nie znasz swoich rodziców, tak?
-A co Cię to obchodzi?- Mruknąłem niezbyt przyjaźnie i zacząłem bujać się na krześle. W oczy rzuciła mi się mega gruba teczka.- Czyja to?- Spytałem
-A są ludzie z bogatszą kartoteką. A teraz ty powiedziałbyś mi coś o sobie, dobrze?
-Ładną mamy dziś pogodę, nie?
-Tak… Ale co ma pogoda do Ciebie?
-A co ma piernik do wiatraka?- Zaczynałem ją wkurzać. Uśmiechnąłem się złośliwie.
-Robisz to specjalnie!- Wrzasnęła.
-A czy to panią denerwuje?- Spojrzała na mnie z pode łba.
-To wszystko co mam do Ciebie.
-Szybko poszło.- Ucieszyłem się i w podskokach wybiegłem z gabineciku.
-Z twoim kolegą będzie dłużej. Już raz mi uciekł.- Zawołała za mną. Zatrzymałem się.
-A jakim kolegą?
-A nic. Lepiej by Ci sam wszystko wytłumaczył. Idź już, Destroyed.- Pobiegłem i oczywiście się przewróciłem, prosto na jakąś wazę. Stłukła się, a mnie pokaleczyła w rękę. Psycholog to widziała.
-Nic Ci nie jest?
-Nie…- Otarłem zakrwawioną dłoń o spodnie i wstałem.- Normalka.
-Pokaż tę rękę.- Niechętnie ją wyciągnąłem.
-Trzeba to przemyć wodą utlenioną.
-Nie!- Wyrwałem się.- Nie trzeba.- Dodałem ciszej i pobiegłem do klasy glebiąc się po drodze jeszcze raz.
Dan:
Rozpoczęcie było dziwne. Kiedy zobaczyłem dyrektora lekko mnie zatkało. Dziwnie ubrany facet o niebieskich włosach. Do tego ten sposób mówienia jak Dumbledor. Mi sie nie podobał. Osoba z takim stanowiskiem powinna być bardzo rozsądna. W tłumie widziałem tą gotkę. Dwa rzędy przede mną siedział jakiś dziwny chłopak. Ciągle podskakiwał. Bardzo mnie to denerwowało. Usłyszałem w jakiej jestem klasie. Niestety z tym dziwnym.
Kiedy wychodziłem z sali doszedł esemes. Niestety od taty. „Jak rozpoczęcie? W której klasie jesteś. Nie narób mi wstydu.”. Byłem na niego zły. Wyjechał dopiero godzinę temu. Nagle ktoś na mnie wpadł. To był ten nowy nadpobudliwy chłopak.
-Przepraszam czy nic ci się nie stało? Ja naprawdę nie chciałem.- powiedział dochodząc do mnie.
Nagle cała złość wypłyneła. Słowa jakie wypowiedziały musiały go mocno zdenerwować.
-Bądźcie mili dla naszego „kolegi z sierocińca.”. Pewnie jest ci smutno. Nawet matka cię nie chciała.- prychnąłem.
Nagle leżałem na ziemi… Ojć wkurzył się. Wkoło nas zebrało się kółeczko. Dlaczego zawsze to się dzieje. Jeden z tych psycholi mówił, że to przez moje wyładowywanie złości na innych.
Jak sie nazywasz?- zapytałem będąc pewnym, że to on będzie moim workiem treningowym.
-A ty?- odpowiedział pytaniem. Miał dziwna minę.
-Co ci?- walnąłem jak potłuczony.
-Ty masz białe oczy.- pisnął lekko przestraszony.
Tą odpowiedzią naprawdę zbił mnie z tropu. Nie wiedziałem co mam zrobić.
-A ty niebieskie. I co?- skomentowałem takim tonem jak ojciec kiedy jest lekko zły.
-To normalne. A białe nie.- odrzucił.
Miałem mu ochotę powiedzieć, że jestem nienormalny. Ale tylko spojrzałem w kierunku naszej klasy. Totalnie go olewając podszedłem do drzwi. Postanowiłem wkraść się do Sali i poczekać na resztę. Kidy otworzyłem drzwi przeżyłem drobny szok.
Stałem w dużym pomieszczeni. Przed dużą tablica stało stare biurko. Za nim jeszce starszy fotel z wytartym oparciem. Naprzeciw stały dwa rzędy ławek ustawione w podkowę. Na samym końcu stały szafki wypełnione bronią najróżniejszego typu. Wybrałem takie miejsce aby spokojnie podczas lekcji wychowawczych móc je oglądać. Koło tej gablotki były drzwi prowadzące na zaplecze. Jedna ściana była przeszklona. Za to na tej od korytarza zawieszono wielką tablicę. Zostawiłem w nowej ławce torbę i pobiegłem wypytać gotkę. Stanąłem w pobliżu i czekałem, aż przestanie gadać z tym chłopakiem.
-Znam lepsze sposoby na samobójstwo.- szepnęła do mnie, gdy tamten się oddalił.
-To nie było samobójstwo.- próbowałem wytłumaczyć.
-Ja wiem swoje.- prychnęła.
Naprawdę się bałem. Co jak powie pani psycholog.
-Proszę nie mów nikomu.- powiedziałem.
-A co ci zależy?- spytała.
-Po prostu nie mów.- spojrzałem jej w oczy i spróbowałem użyć tego dziwnego wpływu.
-Dobrze dobrze.- Miałem wrażenie, że ktoś walnął mnie w głowę. To lekko zabolało.
-Przepraszam.- Szepnęła Gotka i pobiegła do klasy. Zadzwonił dzwonek i wkroczyłem do klasy. Na moim miejscu siedział ten głupek. Doszedłem i grzecznie powiedziałem.
-Ja tutaj siedzę.
-Teraz już nie.- Szybkim ruchem zrzuciłem go z krzesła i usiadłem. Co za dziecinada.
-Ej! Tak się nie robi!- pisnął.
-W tej grze nie ma zasad.- zażartowałem.
-Oddawaj moje miejsce!- krzyknął.
Przedrzeźniłem go. Nagle dostałem od niego z pięści w brzuch. Przez chwilę nie mogłem złapać powietrza. Nagle do pokoju wkroczyła jakaś pani. Włosy spięte w kok, trójkątne okulary i dziennik pod pachą. To musiała być nasza wychowawczyni. Jednocześnie na siebie naskarżyliśmy.
-Tak zaczynacie nowy rok? Destroyed, masz uwagę. A ta ławka jest podwójna. Gray, proszę przepuść kolegę na siedzenie obok.- rozkazała nam. To musi być pani od matematyki. To wredne spojrzenie to mówi.
-To nie fair! Czemu tylko ja dostałem uwagę? – zaczął narzekać.
-Bo przyłapałam Cię na tym jak stosujesz przemoc wobec kolegi.- dobiła tego głupka. Już ją lubiłem. Jest całkiem fajna. -A tak w ogóle jestem Kamille Bercksom, wasza nauczycielka matematyki. W związku z nieobecnością waszego wychowawcy rozdam wam plany zajęć na jutro i odpowiem na wasze pytania.
-Ja mam kilka. Pierwsze gdzie są akademiki i w jakim pokoju będę mieszkać?- zapytał ten debil.-Jeśli jeszcze nie otrzymałeś akademika to musisz iść do zgłosić do wychowawcy.- wyjaśniła
-Wychowawcy nie ma! Sama pani mówiła!- trafnie zauważył.
-Trudno.
prychnęła.
-Drugie: czemu dostałem uwagę?- dodał. Milczała. Chyba nie wiedziała jak odpowiedzieć. Nagle ktoś zapukał. Do pokoju wkroczyła ta wredna pani Psycholog.
-To jest nasza szkola Psycholog pannna Peggy Brown.- przedstawiła.
-Ta kolesiowa jest psychologiem?! Że what? – wrzasnął tan kretyn.
Różowa świruska spojrzała na mnie.
-Jak juz wiecie jestem szkolnym psychologiem. – zaczęła opowiadać.- Większość osub zapomina, że jestem też pielęgniarką. Dziś porozmawiam moment z każdym z was. W tym czasie można rozwiązać wszystkie sprawy z panią Bercksom, która tymczasowo ma się wami zająć. – wszyscy westchnęli.- Dobrze będę was wywoływać. Teraz idzie ze mną Rin Destroyed.
-Nie będę rozmawiał z tym babskiem.- zaczął narzekać.
Zacząłem sie mocno denerwować. Spojrzałem na niego z współczuciem. Kiedy mnie wywołano miałem ochotę znowu uciec. Jak zwykle zacząłem sie drapać. To odruch. Nagle zobaczyłem tą Gotkę.
-Nie martw się, jest oniemiała i przerażona.- powiedziała do mnie bardzo rozbawiona.
Kiedy wlazłem psycholog była blada i cicha.
-Spotkamy sie w piątek. Teraz nie mam na ciebie siły.- wytłumaczyła.- Będziemy spotykać się w każdy piątek po lekcjach.- Nie wiem co zrobiła ta Gotka, ale jestem jej za to wdzięczny.
Mallory:
Usadowiłam się wygodnie w 10 rzędzie. Dyrek trochę się spóźniał. Potem walnął jakąś przemowę i wyczytał moją klasę. Różni w niej byli ludzie. Rozpoznałam niedoszłego samobójcę. Poza tym był jakiś blond włosy plastik… Na widok jego różowych, modnych ciuszków chciało mi się śmiać. Ona za to spojrzała na mnie z przerażeniem. Na korytarzu niedoszły samobójca pokłócił się z chłopakiem o niebieskich oczach i czarnych włosach. Potem mój kumpel z widzenia go olał i poszedł do klasy.
-Daruj sobie. Ma nad tobą znaczną przewagę umysłową. Chcesz być klasową ofiarą?- Powiedziałam do chłopaka. Pokręcił głową. Zmierzył mnie wzrokiem i przedstawił się:
-Jestem Rin Destroyed.- Wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęłam ją
-Mallory Desu. Chodźmy na lekcje.
-Ok.- Uśmiechnął się i pognał do klasy. Tymczasem niedoszły samobójca do mnie podszedł.
-Znam lepsze sposoby na samobójstwo.- Powiedziałam i mrugnęłam.
-To nie było samobójstwo.
-Ja wiem swoje.
-Proszę nie mów nikomu.- Czy on myśli, że nie mam nic innego do roboty tylko rozpowiadać szkole o jego próbie samobójczej?
-A co Ci zależy?
-Po prostu nie mów.- Spojrzał na mnie. Poczułam dziwne odprężenie. Po co miałabym mówić. Zaraz zaraz… Spojrzałam na niego i… O nie! Aktywowałam to dziwne coś. Na szczęście nie wyczułam u niego cierpienia fizycznego jakie TO powodowało. Tylko lekki ból…
-Przepraszam.- Szepnęłam i pobiegłam do klasy. Rin i niedoszły samobójca się kłócili. Szczerze powiedziawszy to wyglądało komicznie. Potem weszła jakaś nauczycielka i zaczęła ględzić. Rozdała plany. Boże! Jutro mamy 8 godzin! Potem przyszła ruszoffa pani i powiedziała , że jest psychologiem. To ja dziękuję. Chciała z nami rozmawiać. Na pierwszy ogień poszedł Rin, który miał wyraźne problemy z nie wyrażaniem głośno swojej opinii. Potem poszła ruszoffa panienka, a zaraz po niej ja. Ta ,,psycholog” zaprowadziła mnie do ruszoffego gabinetu… Zachciało mi się rzygać, więc gapiłam się w czerń moich paznokci. Zadała mi jakieś pytanie.
-Proszę pani, niedobrze mi od tego różu.- Mruknęłam i zakryłam ręką usta.
-Jesteś Gotką?- Spytała z przestrachem.
-A nie widać?- Spojrzałam na nią z całą (no dobra nie, wtedy bym ją zabiła) mocą swoich zielonych, przerażających oczu. Zaczęła się trząść, a ja uśmiechnęłam się.
-Jak ktoś kto nigdy nie miał styczności ze śmiercią ani prawdziwym cierpieniem, może nazywać się specem od ludzkich umysłów?- Spytałam.- Może chciałabyś to nadrobić?- Zatkało ją. Założyłam wyzywająco nogę na nogę. No może to było ciężkie w długiej spódnicy, ale nie niewykonalne. Wiedziałam jakie robiłam wrażenie. Z moimi oczami, włosami, karnacją, miną i strojem musiałam wyglądać jak demon.
-Idź już, proszę.- Wyszeptała. Powoli wstałam, dając jej patrzeć na moją sylwetkę w całości. I dla zwiększenia efektu zrobiłam coś jeszcze. Chwyciłam w dłoń różową filiżanką i upuściłam tłukąc ją. Następnie podniosłam odłamek i specjalnie przecięłam sobie skórę. Widziałam, że ona boi się krwi. Rękę wytarłam o obrus i wyszłam. Kolejny był niedoszły samobójca. Widać było, że boi się tego spotkania.
-Nie martw się, jest oniemiała i przerażona.- Powiedziałam do niego.
Lena:
Rozpoczęcie było fajne. Dyrcio jest bardzo fajny, taki wyluzowany. Do tego to ciacho Dan Gray. Jak go widziałam prawie padłam z wrażenia. Wysoki z pięknymi czarnymi włosami do ramion. Ta jasna cera. Od razu miałam cel. ON Bedzie mój. Chcę być z nim w klasie. Kiedy poproszono go do klasy, a mdliłam się o bycie z nim w niej. Miałam farta i tak sie stało.
Dosłownie go śledziłam. Nagle doszło do bójki miedzy tym ciachem i takim kretynem. To na pewno ten głupek zaatakował to ciachooo. Wszedł do klasy i zostawił torbę. Wybrałam taką ławkę aby móc go spokojnie oglądać.
Potem się przepychali z tym Rinem. Oglądałam Dana nagle usłyszałam jak mnie wywołują. Idąc nie wiedziałam po co mam iść. Trochę za blisko niego siedziałam. Powinnam słuchać, a nie go oglądać. Nagle stanęłam przed drzwiami pokoju pani Psycholog. Otworzyłam je jednym ruchem.
Idealnie niemodnie ubrana kobitka i taki obrzydliwy wystrój.
-O Lena. Czym sie interesujesz?- zaczęła natychmiast.
-Modą i innymi rzeczami. Nic ciekawego. Naprawdę nie jestem ciekawa.- powiedziałam.
-A niby dlaczego?- zapytała.
-Jestem normalna. Nie potrzebuję jakiejś nadzwyczajnej opieki. Zawsze sama sobie radzę. –mówiłam.- Są ludzie ważniejsi. Ja mam swoje sprawy oni swoje
Pani psycholog zaśmiała się.
-Idź już sobie gdzieś.- rzuciła.
Kiedy wychodziłam usłyszałam jej szept.
-Jest taka sama jak ciotka. Taka sama.
Olałam nakaz pójścia do klasy. Nie miałam żadnych pytań. Nasza sala jest położona zapleczem z tą od sztuk walk. Przeszłam jak nindża koło klasy. I po chwili stałam w pięknej sali do ćwiczeń. Proste maty i okna. To wszystko co chce. Stanęłam i zaczęłam powtarzać dobrze znane sobie kroki. Nagle przypomniałam sobie, że czegoś mi brakuje. W kącie sali stał stary mop. Odkręciłam końcówkę.
Po chwili pozwoliłam się ponieść temu czemuś. Mama nazywała to instynktem bitewnym. Biegałam po sali kopniakami nokautując worki treningowe. Nagle wszystko nawet sala przestało istnieć. Miałam wrażenie, że unoszę się nad podłogą. Kij stał sie bronią. Sala polem walki. Jakbym przeszła do całkowicie innego wymiaru. Nagle usłyszałam jakieś ruchy kolo. Walnęłam to coś kijem.
Mężczyzna, w którego zaatakowałam z łatwością złapał kij. Był wyskoki i umięśniony. Oczywiście nie tak jak Pudzian ale jego kondycja była niewiarygodna. Jego włosy koloru czekolady były obcięte w prosty wygodny sposób. Do tego Oczy jak kakao, które mama zawsze robi mi na urodziny. Ubranie było prosto i niezwykle. Oliwkowe spodnie i jaśniejszy bezrękawnik. Po prostu był przystojny. Ale nie tak jak Dan. Moja miłość do niego jest wielka.
-Walczysz jak prawdziwy wojownik.- rzucił niby żartem.- Gdyby cię tylko podszkolić z techniki.. Przypomniało mi się co mama mówiła na temat walki. Dlaczego ciągle się przeprowadzamy. Lubię walczyć. Ale każda walka ma swoją cenę.
-Proszę pana.- powiedziałam.- Ja…
W tym momencie do pokoju wbiegł ten debil.
Lisa:
Całe rozpoczęcie notowałam. Ważne i mniej ważne informacje. Wszystkie je muszę mieć. Musiałam na moment przerwać notowanie bo wywołano mnie do klasy. Dla wszystkich byłam tłem. Nikt mnie nie widział. Czasami mam wrażenie, że ludzie mnie nie dostrzegają. Znikam z ich pola widzenia. Staje się pustką nic dla nich nie znaczącym cieniem. Cieniem człowieka. Zawsze tak było. Swoje całe siły ładowałam w naukę. Najchętniej cały dzień siedziałabym w bibliotece. Biblioteka jest dla mnie magicznym miejscem. Zapach książek dla mnie jest lepszy niż nie jedne perfumy. Odgłos przerzucania stronic jest lepszy niż nie jedna opera. Stare powycierane krzesła lepsze niż nie jeden tron. A widza jest najważniejsza na świecie. Nie ma nic piękniejszego.
Moje przemyślenia zostały przerwane przez wchodzenie do klasy w niej usiadłam koło takiej jednej gotki. Nawet mnie nie zauważyła. Siedziałam i spisywałam każde słowo nauczyciela. Nic się nie działo było tak spokojnie.
Kiedy nadeszła moja kolej na psychologa zrobiłam to co musiałam. Przed drzwiami lekko się zawahałam. Otworzyłam je. Pokój był dziwny. Ale dla mnie wszystko jest lekko nieznane.
-Jak się nazywasz?- zapytała pani.
-Lisa Bookslover.- przestawiła się.
-Z tobą nie ma nic do załatwienia. Wszystko dobrze. Gratuluje świetnych ocen.- mówiła jakby mnie podziwiała.
-Mogę iść.- powiedziałam z niedowierzaniem. Mogła mi przynajmniej zrobić test na IQ.
Nagle wyciągnęła coś z szuflady. Jakaś kartę.
-Masz idź do biblioteki i coś sobie wypożycz.- rzuciła.
Wybiegłam z tą kartka. Po momencie byłam w bibliotece. Ten zapach. Ta szkoła miała jedne z najcenniejszy zbiór książek w kraju. Na ich widok miałam ochotę piszczeć. To takie piękne. Po moim policzku spłynęła jedna łza. Płakałam z tej radości.
Koło nie przeszedł jakiś mężczyzna. Miał z dwadzieścia dwa lata. Wyglądał jak żywy trup. Był bardzo chudy. Pod oczami miał największe wory jakie w życiu widziałam. W ręce trzymał kubek kawy. Ubrany był w stary czarny garnitur. Miał długie palce bardziej przypominały mi szkpony.
-Czego chcesz.- zapytał wyjątkowo nieuprzejmie.
-Ja po książkę.- odpowiedziałam niepewnie.
-Znajdź i przyjdź do mnie.- odrzucił siadając na starym krześle. Upił porządny łyk napoju.
Biegałam po bibliotece piszcząc jak wariatka. Po godzinie znalazłam stary tom z napisem „Nauka”. Ten pan wypisał mi ją z nieciekawą mina. Wybiegłam wiedząc, że będę często tu zaglądać.
świetne itd czekam na cd 😀
WOW xD
Geniusz! Ale nie spodziewałam się niektórych rzeczy…
Świetne, świetne, świetne!!! Chce więcej
1. LITERÓWKI!!! „Wyskoki” zamiast „wysoki” i tym podobne, w dodatku w narracji Lisy słownictwo wydaje się być bardzo ubogie.
2. Wymiotowałam przy narracji „ruszoffego pinguina” (Leny), ale końcówka trochę poprawiła moje zdanie o niej. Ale TYLKO ODROBINKĘ.
3. Już wiem, że Rin będzie moją ulubioną postacią 😀
Ja tam jjestem za Danem, intryguje mnie ta postać xD
Ja zawsze genialnie. Nic dodać, nic ująć. Parę literówek, ale raczej drobnostki, nie przeszkadzały w czytaniu. Uwielbiam tą wieloosobową narrację! BOSKIE 😉
Lubię Rina ale te WTF?! mnie wkurza no i literówki
Rin ma temperament podobny do mojego. Ktoś mnie obraża- cios w podstawie czaszki, w nos albo w brzuch, pytanie jak wielka była zniewaga. 😀
Napiszcie szybko cd, proszę! 😀
PS Czy gabinet i postać pani psycholog został oparty na Umbrich? Bo z nią mi się kojarzy.
Też mam takie wrażenie, że ta ‚pani psycholog’ to bliska krewna Umbridge… (nie pamiętam dokładnie, jak to się pisało)
Bardzo, bardzo, bardzo, (pol godziny pozniej) bardzo fajne opko! 😉
Rin jest cuudny!!! Moja ulubiona postac! swietne opko! fabuła… exstra!
Wow! Nieziemske ,cudowne i… długie xD Specjalna atrakcja na długie zimowe wieczory Cd musi być!
Jeszcze lepsze niż poprzednia część! Od razu znienawidziłam Lenę. Dana też nie lubię. Rin jest świetny ( i jego irytująca zdolność do odpowiadania na pytania pytaniami)
Mallory jest najlepsza! opko świetne jak zawsze! 😀
To opko jest GE-NIA-LNE. Po prostu brak mi słów. Chcę więcej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kiedy CD?????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????
Bez odbioru.
😀 😉
Dan to zdecydowanie moja ulubiona postać. Już wiem, że nigdy nie polubię Leny, biedny Dan, będzie musiał ją znosić. Malory też jest fajna, a Rin jest słodki. Tez lubię bić innych, ale na razie ćwiczę na swoim bracie. :3