Mephis:
http://www.youtube.com/watch?v=oopBMLaIxQk&feature=player_embedded- Nightwish- moon dance
Yes! Yes! Yes! Przydzielali nam namioty. Dostałem namiot… Nie zgadniecie z kim. Tak! Z Lulu! Byłem padnięty więc wcześnie położyłem się spać. Nawet nie gapiłem się na Lu, który nie chciał mieć ze mną namiotu i przez pół h się z kimś tam kłócił. Obudziłem się wtulony w Lulu. Ten uśmiechał się pobłażliwie. Potem jak gdyby nigdy nic udaliśmy się do areny. Tak naprawdę była to całkiem przytulna wielka sala z pięknym drewnianym parkietem. Wszyscy już byli na miejscu. Na środku sali stał mój tata i grała muzyka.
-Drugie wyzwanie to będzie konkurs tańca!- Zawołał. Wziął za rękę Remi i złapał ją w talii. Obrócił parę razy i uśmiechnął się.- Będziecie tańczyć w parach.- Czytał kto z kim.
-Mój drogi Mephis z Lawrencem Moon!- Uśmiechnąłem się promiennie. Lu szepnął mi do ucha:
-Jestem mistrzem tańca, ale ty będziesz robił za dziewczynę.
-Ok.- Odparłem.
-Macie godzinę na trening i charakteryzację! Macie mnie wszyscy powalić!- Zawołał Syriusz i przeteleportował się na małe trybunki dla kilku osób.
-Ćwiczymy?- Spytałem Lulu.
-Taniec powinien być żywiołowy i nieprzewidywalne. Nie. Idź się przebierz.- On sam gdzieś poszedł. Remi i Caine już ćwiczyli. Ale potem dziewczyna podeszła do mnie.
-Wyświadczę Ci przysługę. Jako że ja umiem tańczyć nauczę Cię, a potem przebiorę. Będziesz słodki.- Remi objęła mnie i zaczęła prowadzić. Była bardzo szybka. Jednak okazało się, że jestem dosyć dobrym tancerzem. Wszyscy zgromadzeni w Sali, nawet mój tata bili nam brawo. Niestety Lulu ciągle nie było. Potem Remi zaciągnęła mnie do garderoby. Chwyciła szczotkę i gumki. Miałem wrażenie, że moje włosy są dłuższe. Paroma zręcznymi ruchami zrobiła mi kucyki z dwóch stron głowy. Spojrzałem w lustro. Wyglądałem słodko.
-Czekaj!- Wyjęła z kieszeni dziwne coś, podłużne coś. Nie widziałem tego na oczy, ale wiedziałem co to jest. 25 lat temu baby używały tego do malowania się. To się nazywa szminka. Otworzyła to coś i przejechała po moich ustach. Nabrały słodziutkiego różowego koloru (Nie żebym lubił różowy, po prostu ładnie wyglądał na ustach). Potem wyjęła coś co nazywa się tusz do rzęs. Dziwną szczoteczką przejechała po moich rzęsach sprawiając, że stały się dłuższe. Na koniec pomalowała mi powieki na fioletowo. Miałem twarz jak dziewczyna. Uśmiechnąłem się promiennie.
-Teraz ciuchy!- Zawołała Remi. Miałem w tej chwili najzwyklejszy czarny T-shirt i jeansy. Wygrzebała z wielkiej szafy piękną, czarną, falbaniastą suknię. Dół miała do kolan, wielowarstwowy z masą koronek i falban. Góra miała wbrew pozorom dosyć prosty krój. Długie przylegające rękawy zwieńczone koronką. Elegancki koronkowy kołnierz pod szyję. Dosyć luźna główna część góry była dosyć zwykła, nie licząc koronek i falbanek. Przebrałem się. Wyglądałem zupełnie jak dziewczyna. Bardzo ładna dziewczyna. Podziękowałem Remi i wróciliśmy na salę. Dziewczyna ulotniła się. Po chwili pojawił się przy mnie Lulu.
-Wyglądasz pięknie Mephis.- Światła zgasły, a włączyły się reflektory, które skierowały się na nas. Włączyła się muzyka (przyp. od aut.: W moim wyobrażeniu właśnie moon dance Nightwisha). Lulu złapał mnie w tali. Przez kilka początkowych spokojnych nut utworu prowadził mnie spokojnie. Delikatnie stawiał stopy. Wyglądał jak zawsze, ale był taki piękny. Jego włosy błyszczały w świetle reflektorów. Potem utwór przyśpieszył. Lulu zakręcił mną gwałtownie. Czułem się jakbym unosił się w powietrzu. Po chwili piosenka znowu zwolniła. Tańczyliśmy na paluszkach, coś co trochę przypominało balet. Lu był pełen gracji. Wyglądaliśmy jak światło i cień splecione w jedno. On był światłem, ja cieniem. To było niesamowite. Delikatność mojego partnera była wręcz nie do opisania. Trzymał mnie delikatnie, podczas gdy ja go kurczowo. Piosenka przyśpieszyła. Teraz kręciliśmy się bardzo szybko. Kręciło mi się w głowie, ale byłem szczęśliwy. Widziałem tylko jego piękną, roześmianą twarz. Potem lekko większy nacisk na perkusje. Taniec z Lu był czymś wspaniałym. Jak spełnienie marzeń. Czułem się jak w niebie. Moje umiejętności co prawda nie umywały się do niego, ale co tam. Było cudownie! Obchodził się ze mną bardzo ostrożnie. Muzyka otulała nas jak ciepła kołderka. Niestety piosenka skończyła się. Wszyscy bili nam brawo. By zwieńczyć nasz taniec Lulu uniósł mnie do góry. Wtuliłem się w niego.
-Kocham Cię…- Szepnąłem.
-Ja Ciebie też.- Odparł. Nasze twarze zbliżyły się… Zwieńczenie mych marzeń było tak blisko… Kiedy nagle poczułem…
…Mocnego kopniaka w plecy. Zerwałem się. Walnąłem głową o płótno namiotu.
-Ej ty! Chcesz się spóźnić?- Zawołał stojący nade mną Lulu.
-Za co?- Rozejrzałem się. Byliśmy w namiocie. Dziwne.- Musimy kiedyś to powtórzyć.- Mruknąłem.
-Pobudkę kopniakiem?
-Nie, drugie wyzwanie…
-…Się nie zaczęło.
-Co? To znaczy, że to był tylko sen?
-Nie wiem o czym mówisz, ale tak.- Posmutniałem. Wywlokłem się z namiotu i z cierpiętniczą miną powlokłem do areny.
***
Remi:
Po wygranej z pierwszym wyzwaniu czułam się bardzo pewnie. Do namiotu zostałam przydzielona z Sabriną Destiny. Przyznam była fajna. Gadałyśmy o wszystkim tylko nie o turnieju. O tym jak kiedyś żyli ludzie… Przed apokalipsą. Że chciałybyśmy żyć w tych czasach. Patrzyłam w wyraziste oczy dziewczyny. Krył się w nich smutek.
Wymruczała coś o tęsknocie. Jej oczy zalśniły, ale łza nie pociekła.
-Co?
-Nic nic, Rem. Ale chyba mogę Ci coś powiedzieć.
-Dawaj.
-Nie mówiłam o tym nikomu. Od bardzo dawna.
-Wal śmiało. Lepszych przyjaciół tu nie znajdziesz.
-Jestem wiecznie młoda. Żyłam na długo przed apokalipsą. Urodziłam się w czasach nazywanych średniowieczem. Zostałam uznana za czarownicę. Mieli mnie spalić na stosie, ale bogowie podarowali mi życie wieczne.- Potem Sabrina opowiadała mi o swoim mega długim życiu. Zaproponowałam jej wstąpienie do sojuszu. Przyjęła zaproszenie.
Następnego dnia rano wszyscy stawiliśmy się na wielkiej arenie. Już wiedziałam, że to będą jakieś walki. Czemu nie urodziłam się przed apokalipsą? Wedle opowieści Sabriny tamten świat był nie najlepszy… Ale lepszy niż ten. Syriusz stał na trybunach tej areny. Miał na sobie strój w stylu rzymskim, ale cały czarny. W ręku dzierżył czarną, zdobioną królewską laskę. Miał teraz czarne włosy do połowy szyi. Wyglądał bardzo dostojnie.
-Witajcie! Dziś pobawimy się w gladiatorów. Nie, spokojnie nie będziecie musieli jeszcze walczyć między sobą. Dziś zawalczymy z potworami. A tak w ogóle w końcu mam broń odpowiednią mojemu majestatowi.- Ruszył swoją laską i wystrzelił z niej piorun.- Będziecie walczyć w parach. Pary oraz potwory z jakimi się zmierzycie będziemy losować.- Pokazał wielką dziwną maszynę z piłeczkami w środku.
Dokładnie to była wielka szklana kula na jakiejś podstawce z trzema komorami.- Syriusz nacisnął jakiś przycisk i kuleczki zaczęły skakać. Wypadło po jednej z każdej komory.
-Potwór: wąż morski, osoba 1: Miriam Blaech, osoba 2: Remi Undergoutner.- Przeczytał napisy na kulkach. Wow! Będę w parze z Mir. Dziwne. Miriam już wystąpiła z szeregu. Miała na sobie zbroję i skórzane bez palcówki. Ja miałam zwykły, dosyć wygodny strój i mój miecz-naszyjnik. Następną parą był Caine i Sabrina. Potem Lawrence i Mephis. Potem nie słuchałam. Ja i Mir miałyśmy jako pierwsze zmierzyć się z wężem morskim…
…stałyśmy na arenie, w łódce. No cóż arena byłą wypełniona wodą. Wielkie wrota otwarły się. Ruszył na nas wielki, niebieski wąż morski.
-Uwaga! – Wrzasnęła Miriam. Wąż mało nie walnął by łbem w łódkę, ale Mir zrobiła szybki zwrot. Miriam wyjęła swoją dziwną dyskową broń. Użyła jej jako latającego talerza. Podała mi rękę.
-Jeśli mamy go pokonać to z powietrza. Ty będziesz cięła.
-Nie zmieścimy się na tym.
-Zmieścimy. – Jakimś cudem się zmieściłyśmy. Tyle, że żeby nie spaść jedna musiała drugą trzymać i na dysku było tylko po jednej z naszych nóg. Wąż wystawił głowę w górę i plunął na nas wodą. Byłyśmy całe mokre, a ja ześlizgnęłam się z dysku prosto na kark poczwary.
-Remi!
-Spokojnie trzymam się!- Kurczowo ściskałam kawałek jego łuski.
-Postaraj się wsadzić mu miecz pod łuski i ściąć głowę! Ja odwrócę jego uwagę! No chodź tu potworze!- Miriam poszybowała, a łeb węża za nią. Mało nie zleciałam. Jednak wyjęłam miecz i starałam się zrobić co mi kazała. Znalazłam małą przerwę między łuskami i zaczęłam ciąć. Krew pociekła. Wąż zawył i zaczął się rzucać. Znowu mało co nie wpadłam do wody.
-Dawaj Remi!- Zawołała Mir i zrobiła coś niesamowitego.- Odsuń się!- Zeskoczyła z dysku i posłała go w miejsce gdzie cięłam skacząc do wody. Wpadła w zimną toń. Dysk przebił kolejną warstwę. Cała byłam umazana we krwi potwora. O ble! Doszłyśmy już do kości.
-Tnij Rem! Tnij!- Wąż szalał, a ja starłam się przepiłować kość. Miriam przywołała dysk z powrotem i weszła na niego ociekając wodą. Poszybowała by odwrócić uwagę węża. Kość zaczęła się kruszyć pod moimi piłującymi ruchami. Nie mógł już się rzucać, gdyż mógł stracić głowę. Miriam ponowiła manewr. Jej dysk przeciął kość. Głowa poczwary zwisała na odrobinie mięsa i skórze. Potwór zawył. Jeszcze żył. Jednak cztery potężne cięcia mojego miecza załatwiły sprawę. Po chwili z potwora został pył, a ja runęłam do lodowatej wody. Zimno przeszyło me ciało. Udało się! Wygrałyśmy z wężem!
Siedziałyśmy w suchych ubraniach na trybunach. Caine i Sabrina walczyli z Minotaurem. Świetnie im szło. Wygrali. Potem byli Lawrence i Mephis.
***
Mephis:
-Lawrence…
-Co?
-Boję się!- Lulu spojrzał na mnie z politowaniem. Staliśmy na arenie. Byliśmy w zbrojach. Przyznam tacie rację: to wyjątkowo niewygodny strój. Prędzej się w tym wywalę, niż będę walczył. Mieliśmy walczyć ze smokiem. Lulu jak zwykle wyluzowany (i niezwykle piękny), a ja jak zwykle spięty i wystraszony. Mój plan jest taki: ja się kryje, Lawrence pokonuje smoka, a potem daje mi buziaka. Wielkie wrota otworzyły się. Prosto na mnie ruszył olbrzymi, brzydki, zielony smok. Ryknął.
-Sorry koleś, ale jedzie Ci z gęby.- Wymruczałem zatykając nos.
-Faktycznie.- Mruknął Lulu i rzucił się na smoka z mieczem. Ten nic sobie z tego nie robił. Chwycił Lulu w łapę i szykował się do odgryzienia mu głowy. Nie!!! Wkurzyłem się. Pewnie moje oczy zrobiły się jeszcze bardziej czerwone. Zobaczyłem, że otoczyła mnie lekka czarna mgiełka. Jestem synem pana wszelkiego zniszczenia! Zniszczę i tego smoka. Z dzikim okrzykiem skoczyłem do smoka. Odbiłem się bardzo wysoko. Mój miecz, jakby naładowany mroczną energią sam uciął smokowi łapę, w której był Lulu. Pochwyciłem go. Niestety Power mi się skończył i runęliśmy bezwładnie na ziemię. Przeszył mnie okropny ból, gdy upadłem na nogę. Lulu upadł obok.
-Nie wiedziałem, że tak umiesz. Dzięki.- I uśmiechnął się promiennie ukazując białe zęby. Nie mogłem się tym nacieszyć, gdyż noga bardzo mnie bolała. Wstałem, ale po chwili upadłem.
-Choć! Razem go pokonamy!- Jeśli Lulu mi każe to trzeba. Skacząc na jednaj nodze skupiłem się na mojej wewnętrznej energii. Tata kiedyś mnie tego uczył, ale… Ta moc zdecydowanie jest odziedziczona po nim. A ja nie chciałem mieć z nim nic wspólnego. Wytężyłem wszystkie siły i znów poczułem tę mroczną energie! Dla Lu!
Wydawało mi się, że Lulu też się świeci, ale na biało. Rzuciliśmy się na smoka i jednocześnie wbiliśmy miecze w jego słaby punkt: małą dziurę w pancerzu, w miejscu gdzie znajduje się serce. Smok rozsypał się w złoty popiół. Byłem wycieńczony, a noga bolała mnie strasznie. Zemdlałem.
Następnego dnia okazało się, że w tym wyzwaniu zginęli: Rip Sin, Bob Eatsrever, Jack Terren i Kelly Drack, która pomagała mi w pierwszym wyzwaniu.
1. Bob Eatsrever- grubas, który ciągle je, 15 lat x_x
2. Jack Terren- chuderlawy chłopak o bystrych niebieskich oczach, umie bardzo szybko biegać i stapiać się z otoczeniem, 12 lat x_x
3. Anna Raudiu- zielono skóra hybryda płci żeńskiej, umiem walczyć mieczem i jest silna, 4,5 lat hybrydzich, czyli 14 ludzkich
4. Miriam Blaech- umięśniona ciemnoskóra dziewczyna, która miała może 16 lat
5. Rap Sin- nic nie znaczący łysol, 17 lat
6. Rip Sin- brat bliźniak Rapa x_x
7. Katie Goko- chyba 2 metrowa hybryda, 16 lat ludzkich, 8 hybrydzich
8. Kelly Drack- wysoka blond włosa dziewczyna o oczach w kolorze karmelu, dobrze strzela z łuku, ma rodzine14 lat x_x
9. Caine Dark- czarnowłosy chłopak o szyderczym uśmieszku i brązowych jak gorzka czekolada oczach, nie zbyt przystojny, ale zwinny ok.16 l
10. Nunnaly Sun- mała słodka dziewczynka, 11 lat
11. Maggie Sussig- wysoka i szczupła dziewczyna o rudych włosach i szarych oczach zasłanianych przez grzywkę w wieku 14 lat. Umie czytać w myślach.
12. Sean Urugwal- umięśniony brzydal, którego należy się bać, 17 lat
13. Sabrina Destiny- ciemno blond włosa dziewczyna o wyrazistych oczach, umie robić się niewidzialna i porusza niezwykle cicho, 14 lat
14. Rafael Angels- chłopak o wyrazie twarzy godnym anioła, taki na którego widok kiedyś wzdychały by dziewczyny, ma zdolności telekinetyczne, 15 lat.
15. Drake Lucker- chłopak o piaskowych włosach, sadysta o mocy zadawania spojrzeniem bólu, 13 lat
16. Mephis Palagras-Evanson- syn Syriusza
17. Remi Undergoutner
18. Amy Blue- dziewczyna w wieku jakiś 16 lat o bardzo obfitych kształtach i uwodzicielskim spojrzeniu. Potrawi kontrolować cienie
19. Lawrence Moon- bardzo jasno blond włosy i intrygujące, pełne głębi fioletowe oczy. Wyluzowany i pewny siebie, 16 lat
Pierwsza! Podobało mi się, miło, szybko się czyta. Pomysł genialny. Denerwowały mnie tylko takie krótkie, proste zania, ale to moje osobiste przekonanie- lubię poetyckie, rozbudowane i piękne w formie, albo sarkastyczne, pełne humoru, ale równie rozbudowane 😛 Wyłapałam jakieś powtórzenie i drobne błędy, ale to nic. Dla mnie bardzo fajne.
*zdania
PIERWSZA! Ten opis tańca muszę przyznać magiczny. ale wolałabym żeby to była NORMALNA para. Opis walki Lu i Mephisa też mi się bardzo podobał. Ta muza pasuje do tej części.
Co tu robi spis bohaterów?
nie sorry coś mi się z kompem dzieje przede mną była Carmen Knight zwracam zaszczytny tytuł „pierwsza”
Dziekuje Ci! Zaszczytny tytul, prawda? 😀
Uwielbiam to opowiadanie, choć tak jak arwen wolałanym żeby to była normalna para. Najlepsze są opisy walk.
Czekam na cd 😀
Ble! Fuj! Myks, jak mogłaś!!!
Wiem już, (tak jak domyśliłem się, zanim to napisałaś, że „Mephis nie jest normalny”, co planujesz zrobić. To jest obrzydliwe – nie rozumiem, czemu nie mogłaś tego inaczej zrobić. Owszem – ciekawie napisane, ale dalsza fabuła zniechęca potężnie do czytania.
Byś to napisała z Grzesnicą, ona takich pomysłów przynajmniej nie ma 😉
Ojacie! Czy na pewno ją to pisałam? Zdecydowanie najlepsza do tej pory część, nie uważacie? Czekam na więcej komentarzy, moi drodzy czytelnicy 😀 Pozdrawiam
Myksa
Grrr, aż mnie skręca na myśl o tym co będzie w następnych częściach. Grrr.
Hehehe i tylko to!!! Opko jest bardzo fajne, ale wiadomo, że się nie spodoba męskiej części bloga 😉 no i POWTÓRZENIA
Jeśli JA się zaliczam do „męskiej części” to gratuluję.
Ok… zamilknę lepiej
Bardzo fajne! Pisz dalej 😀
Boskie!!
Zaraz zwymiotuje. Ten sen mnie dobił. Ale pomijając sen Mephisa było całkiem dobrze.