(OD razu zaznaczam, że to opowiadanie nie jest ściągane, przerabiane i nic w tym rodzaju.)
Cześć! Jestem Olga, mam 12 lat i mieszkam w Polsce. Mam oboje rodziców (prawdziwych) i żaden z bogów nie „podarował” mnie im. Jestem średniego wzrostu, mam brązowe, falowane włosy i błękitne oczy. Mówiłam już, że mam starsze rodzeństwo?? Siostrę Kamilę i brata Jerzego. Nie będę ich opisywać, bo nie mam z nimi dobrego kontaktu (od czasu wyjazdu) i ta opowieść ich zupełnie nie dotyczy.
Nie będę wam opowiadać, że cały mityczny świat istnieje. Pewnie i tak już o tym wiecie (przynajmniej większość z was). Ja sama nie wiem jakim cudem znalazłam się w tym świecie. Jestem zwykłą śmiertelniczką!
Do obozu zabrał mnie po zakończeniu roku jakiś starszy satyr. Gdy mi powiedział, że muszę zostawić rodzinę i wszystkich przyjaciół to o mało nie stracił życia (rodzice z pomocą brata musieli mnie siłą od niego odciągać; chciałam go rozczłąkować;]). Stwierdził, iż nie mam typowego zapachu śmiertelnika, ale też nie pachnę jak heros. Gdy powiadomił o tym obóz kazano mu mnie tam zabrać. Twierdził, że nic nie charakteryzuje mnie i mojej rodziny do któregokolwiek z bogów, ale jestem wyjątkowa. Mama spakowała moje rzeczy bez pytania czy w ogóle chcę tam jechać. Wpakowano nas do samolotu lecącego do Nowego Jorku z biletem w jedną stronę.
Grower (tak się nazywał, powiedział, że to imię po ojcu) opowiadał mi przez całą drogę o obozie. Po pokonaniu połowy drogi znałam całą jego historię, położenie, atrakcje oraz, w którym miejscu na obozie one są i wszystko o innych obozowiczach. Drugą połowę przespałam. Gdy wysiedliśmy z samolotu złapał taksówkę i kazał nas wieźć, aż na Long Island! Kiedy już byliśmy na miejscu musieliśmy wleźć pod wysoką górę, na której szczycie stała sosna, to właśnie tam zaczynała się granica (czemu nie mogła się zaczynać wcześniej?!). Stojąc na szczycie zobaczyłam w dole widok zapierający dech w piersiach…
GroVer, nie GroWer! Choć nigdy nie czepiam się długości, to trochę mnie zaskoczyłaś. Ale nie przejmuj się, bo prologi mają prawo być takie krótkie. 😉 Opo jak na razie spoko, trochę powtórzeń, ale maciupkich. 😉 Mój koment będzie dłuższy, kiedy nadejdzie CD (a przynajmniej mam nadzieję, że nadejdzie ;)).
Dołączam się do krytyki Pallas Ateny, bo nie chce mi się pisać własnej. Taka leniwa jestem :), ale poza tym opko świetne, GE-NIA-LNE i w ogóle brak mi słów. Prolog nieco za krótki, ale przeżyję. Tylko akcja leci za szybko, zwolnij trochę :).
Pozdrawiam
Chione
Grover…. ale to nieważne narazie jest spoko
sorki zapomniałam w następnym poprawie
Do imienia już się przyczepiono, więc powtarzanie jest bez sensu. Ale przyczepię się do używania tego samego wyrazu kilkakrotnie w sąsiednich zdaniach, np. „Mama SPAKOWAŁA moje rzeczy bez pytania czy w ogóle chcę tam jechać. WPAKOWANO nas do samolotu lecącego do Nowego Jorku z biletem w jedną stronę.”.
Wkurzają mnie również dublujące się znaki interpunkcyjne („??”), ale tym akurat się nie przejmuj, bo to moje prywatne zboczenie.
To prolog i Twoje pierwsze opowiadanie, więc długość może być, ale miło by było, gdyby następne były dłuższe, bo mnie zaintrygowałaś. Co w niej takiego niezwykłego?! Mam nadzieję, że odpowiedź na to pytanie znajdę w następnych częściach. PISZ! PISZ I SIĘ NIE PODDAWAJ!
Zaczyna się ciekawie nie ma co. Ciekawa jestem cd bo może się rozkręcic ale tempo rzeczywiscie gna. Napisz cd a zobaczymy co z tego wyniknie ;D
Sorry wery ale subiektywne nie podoba mi się.
Nic szczególnego ani oryginalnego. Styl też nie pozwalający.
Nie zrazaj się. Już czasem tak mam ze nie które rzeczy krytykuje. Moja rada: więcej ćwiczyć. Z czasem na pewno będzie lepiej. 😉
Hehe.. bohaterka ma moje imię 😀
A na temat opowiadanie nie bardzo jest co napisać bo nawet się wczuć nie da. Zdecydowanie jest za krótkie, choć to prolog.
Jedyne co mnie porywa to jje pochodzenie. Okropnie skrótowy prolog.