To opowiadanie dedykuję Carmen Knight i Arachne. Carmen jest dla mnie bardzo uprzejma i doceniam to.
Ta część dzieje się w Paryżu i Gdańsku. Miłego czytania.
Chione
FBI zabrało nas z płonącej katedry Notre-Dame. Jechaliśmy samochodem z przyciemnianymi szybami. Wysiedliśmy przy zwykłym szarym budynku, wyglądającym jak każdy inny. Wprowadzili nas. Pomieszczenie, do którego praktycznie zostaliśmy wepchnięci było urządzone bardzo rozrzutnie. Ściany o barwie ciemnego beżu nie były zbyt ładne.
Usadzili nas w niewygodnych krzesłach i usiedli naprzeciwko nas w fotelach.
– Po co to zrobiłyście? – spytał jeden z nich.
– Bo nam się chciało – odparła Annabeth/Emma.
– Słuchaj no aktoreczko – przeszedł z francuskiego na angielski – z FBI nie można pogrywać. Prędzej czy później dowiemy się po co to zrobiłyście. A wtedy wylądujecie za kratkami na parę lat.
– Że co? Moja rodzina i moi fani na to nie pozwolą. Emma Watson za kratkami. Podaliby to do mediów. Wyciągnęliby by mnie stąd. Nie posiedziałabym tam nawet przez godzinę.
– Zobaczymy panno Granger – facet z FBI włożył w to zdanie tyle ironii, że wystarczyłoby, żeby odpalić rakietę i posłać w kosmos.
– Ewa – usłyszałam cichy szept Christiana – rzuć mu pod nogi granat. Poczułam jak chłopak podaję mi pod stołem gorącą kulę. Szybko zanim zaczęłoby się odzywać moje sumienie wykonałam polecenie.
Megagłośny wybuch niemal pozbawił mnie słuchu. Przeturlałam się spod szczątków stołu na przestrzeń bez krwi i odłamków. Wstałam chwiejnie, czując jak czerwona ciecz leje się z głębokiej rany na ramieniu. Chciałam podbiec do okna, które siła wybuchu pozbawiła krat i szyby, ale przeszkodził mi jeden z ochroniarzy.
Wycelował pistolet w moją głowę. O cholera.
– Cofnijcie się, inaczej dziewczyna zginie – krzyknął.
Popełnił przy tym błąd: odwrócił się ode mnie, uznając, że ranna nie stanowię zagrożenia. Jakże się pomylił. Dwa tygodnie treningów pod okiem Chejrona i Annabeth dały o sobie znać.
Rzuciłam się o niego od tyłu. Chwyciłam pistolet i wyrzuciłam przez okno. Dałam mu kopniaka w brzuch. Zgiął się w pół. Popchnęłam go na podłogę i uderzyłam odłamkiem stołu w skroń. Niech wie na co mnie stać.
Ojciec byłby ze mnie dumny. 16-letnia dziewczyna pokonująca doświadczonego pracownika FBI. Kolejny sukces do mojej listy.
Wszyscy wyskoczyliśmy przez okno. Znajdowało się na szczęście na drugim piętrze, więc tak bardzo się nie potłukliśmy.
Dopiero teraz gdy adrenalina opadła, poczułam koszmarny ból w ręce. No tak. Znajdowałam się najbliżej gdy bomba wybuchła.
Dobrze, że przeżyłam. Nie było szans, żebym nie została ranna. Christian w biegu pozamieniał nas z powrotem w swoje własne „ja”.
Złapaliśmy taksówkę. Do odlotu mieliśmy 40 minut. Przy odrobinie szczęścia zdążymy.
Wbiegliśmy na lotnisko 20 minut przed odlotem. Udało się. Na pokładzie byłam zmuszona założyć bluzę mimo wielkiego upału. Zdążyłam tylko prowizorycznie zabandażować rękę skrawkiem materiału i cały czas było widać krew.
W samolocie było wyjątkowo wygodnie i nie dopadł mnie ból głowy. Z nikim nie rozmawiałam i oglądałam filmy: Hotel dla psów i 6 część Harry’ego Potter’a.
Zaczęłam oglądać też Step up 3, ale zasnęłam.
Obudziło mnie szarpnięcie za ramię. Zabolało jak diabli.
– Aua – krzyknęłam.
Nie zważając kto to był walnęłam go ręką na oślep tam gdzie powinna się znajdować twarz. Moje ostre paznokcie rozorały skórę. Czułam krew skapującą mi po rękach. Dopiero teraz otworzyłam oczy. Stał nade mną Christian z twarzą pokrytą czerwonymi szramami.
– Oj – zmieszałam się.
Annabeth stanęła nade mną.
– Za chwilę przestanie go boleć. Ranki znikną za parę dni. Nic mu nie będzie – szybko oszacowała sytuacje.
Miała rację. Moje paznokcie nie wyrządziły jego twarzy większych szkód. Gdy wytarł krew chusteczką nie było prawie śladów po zadrapaniach.
– Przepraszam – powiedziałam do chłopaka.
– Nic się nie stało. Zapomniałem, że zostałaś ranna w tą rękę. To moja wina.
Przyjęłam przeprosiny w milczeniu. Wyszliśmy z lotniska. Mieliśmy parę godzin przerwy zanim wyruszymy autobusem do Warszawy. W tym czasie musimy coś robić.
Udaliśmy się do wypożyczalni samochodów. Annabeth miała sfałszowane dokumenty, według których miała 20 lat i była naszą prawną opiekunką.
Cóż. Wzrostem do 20-latki niewiele jej brakowało. Moja siostra jest naprawdę bardzo wysoka.
Wypożyczyliśmy czarne BMW i wyruszyliśmy.
Wnętrze było bardzo wygodne. Zgadnijcie kto prowadził. Nie kto inny jak genialny Christian. Właściwie to prowadziła także Annabeth. Przez całą trasę wyrywali sobie kierownicę, jak małe dzieci w piaskownicy wyrywają sobie łopatki.
Moja siostra przyłożyła Christianowi mapą i przez chwilę miała kierownicę dla siebie.
Ich wymiana zdań brzmiała mniej więcej tak:
– Annabeth, nie możesz znieść, że ktoś inny popisuje się wielkimi zdolnościami w zakresie prowadzenia samochodu, a nie ty?
– Mogę to znieść jeśli ten ktoś umie czytać mapę. Zjeżdżamy w pobliże klifu. Chcesz nas pozabijać?
– Nie, córusiu Ateny. Ale w tej chwili chętnie zrobiłbym to z tobą.
– A ja z tobą.
– No to się rozumiemy – Christian wyszczerzył zęby w udawanym uśmiechu.
Kłócili się jeszcze przez chwilę. Później zapadła cisza. Nie wiem właściwie po co wynajęliśmy to auto. Chyba nie po to, żeby dać powód do sprzeczki między moją siostrą i Chrisem.
Percy pogrążony we śnie siedział na fotelu obok mnie. Ja bawiłam się ręcznie plecioną bransoletką, która była opleciona wokół mojej ręki. Ból w ramieniu nie ustępował. W zasadzie czułam się coraz gorzej. Annabeth siedziała na przodzie i patrzyła przez szybę pustym wzrokiem. Jej stan można byłoby określić tak: zero wzruszeń, zero akcji i dziwnie nieobecny wzrok. To było dziwne nawet jak na nią.
Christian prowadził. W pewnej chwili odwrócił się do nas.
Udałam, że śpię.
– Ewa! Obudź się! – pstryknął mi palcami przed twarzą.
Udałam, że się budzę.
– Czego chcesz Christian? Nie nauczono cię, że śpiących się nie budzi? – spytałam drwiąco. Miałam go dziś naprawdę dosyć. Chętnie bym się na niego rzuciła po raz drugi.
– Nic. Chciałem tylko zapytać czy poprowadzisz. Jestem odrobinę zmęczony i boję się, że zasnę.
– Ok. – zgodziłam się.
Szczerze mówiąc nigdy nie prowadziłam. Ale teraz mogę się nauczyć. Nie zmarnuję takiej szansy.
– Umiesz prowadzić? – spytał.
– Jasne – odparłam.
Chłopak zatrzymał samochód i przesiedliśmy się.
Po co my w ogóle wynajęliśmy samochód? Zadałam sobie w myślach to pytanie chyba po raz trzydziesty.
I po raz trzydziesty nie znalazłam odpowiedzi. Nie. Jedna mi się nasuwała. Ale chyba nie była ona poprawną odpowiedzią na to pytanie.
A brzmiała tak: żeby nas potwory nie pożarły. Może jednak było prawdą. Bo w Gdańsku grasuje podobno bardzo dużo potworów.
Wzięłam do rąk kierownicę.
No to będzie ubaw – pomyślałam. Jeździliśmy po porcie od pół godziny. To pojeździmy jeszcze trochę.
Prowadzenie wcale takie trudne nie jest. To jak jeżdżenie na koniu. Ok. Złe porównanie. Wiem to. Na koniu jeździ się o wiele łatwiej.
Ale zniosłam to. Prowadzenie samochodu to pestka. Ludzie. Jak bardzo się myliłam.
Jechałam w spokoju przez następne pół godziny. Jechało się dobrze. Dopóki nie ogarnęła mnie senność.
Chwilę z nią walczyłam. Moment później nie dałam już rady. Ramię przeszywał straszny ból. Czułam przez bluzę krew, wypływającą spod bandaża. Czułam się bardzo źle. Chciałam krzyknąć, ale byłam na to za słaba. Przez szybę zamglonym wzrokiem widziałam morze do, którego zaraz wpadnie prowadzone przeze mnie BMW. Wdusiłam nogą hamulec, ale to tylko pogorszyło sytuację.
Auto wyhamowało z głośnym piskiem i zsunęło się do wody, łamiąc portową barierkę.
Samochód uderzył w wodę z głośnym hukiem. Wnętrze szybko zaczęło napełniać się wodą, gdyż szyby zostały otwarte z powodu upału. Wszyscy się pobudzili. Annabeth obok mnie potrząsała moją ręką. Miałam coraz bardziej urywany kontakt z rzeczywistością. Nagle coś rąbnęło w samochód. Nawet ja, ledwo przytomna wyczułam ten wstrząs.
Auto wywróciło się do góry nogami, a ja uderzyłam głową w stacyjkę i do reszty straciłam przytomność.
Podobało się? Mam nadzieję, że tak.
Chione
świetne 😀 chociaż radzę Ci powtórzyć zasady interpunkcji, bo gdzieniegdzie zabrakło przecinków
Sorry, Eris. Mam na pieńku ze znakami interpunkcyjnymi :(.
Po prostu genialne! Ale proszę, nie przerywaj w takich momentach! 😀
Fajnie, że ci się podoba, magiap 😉 :D.
Dziękuje serdecznie za zadedykowanie mi tak ślicznego opowiadania. Parę powtórzeń, ale szczerze mnie to NIE OBCHODZI! Genialne, genialne, genialne! I kropka. 😛
Dzięki, Carmen.
PS. W moim opowiadaniu powyżej pt. Ucieczka jest dedykacja również dla ciebie ;).
Pozdrawiam
Chione
Wiem. Przeczytałam, zachwyciłam się, otrząsnęłam z otępienia, skomentowałam I jeszcze raz: DZIĘKUJE!, to dla mnie naprawdę sporo znaczy 😀
Dzięki, Carmen 😉 :D.
Chcę jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy komentuja moje opka. Jesteście naprawdę fajnymi ludźmi ;).
Wiemy XD (Ach, ta wrodzona skromność!)
😀 😉
Fajne. Temat oryginalny brak powtórzeń. Na interpunkcję już ci zwrócono uwage, ale ja sie podłączam. Opko zabawne.
Dzięki, AgNiEsZkO. Takie komenty wiele dla mnie znaczą :).
Bardzo lubię twoje opka.Miło się je czyta i są wciągające.Mam nadzieję że cd niebawem;)
Dzieki, Alkestis :).
Czy wspominałam już, że ta seria opowiadań jest jedną z moich ulubionych na tym blogu? Chyba tak… Zwracaj uwagę na interpunkcję, aha, i w zdaniu „(…) widziałam morze do, którego zaraz wpadnie prowadzone przeze mnie BMW.” Przecinek powinien być przed „do”, a nie za. Trochę powtórzeń, ale i tak nie przeszkadzały w czytaniu. Tak, to jestem pod wielkim wrażeniem!!! 😀 Dlaczego ja tak nie piszę…
Pallas Ateno!! Sprawiasz mi ogromną przyjemnośc takimi komentarzami! Na pewno kiedyś już wspominałam, że mam na pieńku ze znakami interpunkcyjnymi. W dyktandzie potrafię mieć zero błędów ortograficznych i 15 interpunkcyjnych, więc proszę wszystkich o wyrozumiałość. Naprawdę, nie złośćcie się za to, na mnie. Proszę.
Twoje opowiadania „Córka Ateny” są genialne! Naprawdę! Czułam się jakbym czytała jedną z książek Ricka Riordana… Twój styl jest fantastyczny. Przepraszam, że nie komentowałam wszystkich części, ale moje komenty wyglądałyby tak samo jak ten 😀 Chociaż jeśli chcesz to niema sprawy… 😉
PS. Pisz kolejne części, bo zabiję!!!
Możesz pisać komenty w innych moich opkach, nadin . Mi to nie przeskadza :).
Fajnie, że ci się podoba moja seria, nadin :).
Fajnie piszesz. Serio. Ale nie pasuje mi to FBI w Paryżu. Wiem że to troche do poprzedniej części, ale jakoś mi to nie pasuje.
Reszta jest OK.
Dzięki, Nefele ;).
Fajnie, że kolejna część Córki Ateny przypadła wam wszystkim do gustu, tak samo jak poprzednie :). Dziękuję za wszystkie miłe komenty :D.
Wybaczcie mi proszę moją interpunkcję, ale ja po prostu nie umiem pisać inaczej. Z interpunkcją mam na pieńku :(.
Genialne. Nie będę się rozpisywać, lecę czytać CD.
Fajnie, że podobają ci się moje opka, arwen 😀 ;).