Mephis:
Nienawidzę… Nienawidzę… Nienawidzę tego wszystkiego!!! Jestem beznadziejny. Nie wygram tego turnieju… Nic nie umiem. Jestem najgorszy ze wszystkich. Na treningach dosłownie każdy rozwalał mnie na łopatki. Ciekawe jak na zareagował mój tatusiek… Heh, przynajmniej niedługo zginę… Uśmiechnąłem się na tę myśl. Ale muszę… No nie wiem jakby to ująć. Ludzie będą zawiedzeni jeśli syn władcy okaże się takim słabiakiem. Muszę bronić honoru. Ale czemu? Po co? Muszę! Nie mogę sobie tak po prostu zginąć na oczach wszystkich! Dlatego postanowiłem znaleźć sobie sojusznika. Podczas mojej obserwacji zauważyłem że najlepiej będzie się na niego nadawał nijaki Lawrence Moon. Oglądaliśmy w TV powtórkę z prezentacji. Wszyscy uczestnicy. Podeszła do mnie najmłodsza z uczestników- Nunnaly Sun.
-Mephis?
-Co?- Spytałem opryskliwie i od nie chcenia.
-Jesteś zły, prawda?- Zdziwiło mnie to pytanie.
-Nie ma czegoś takiego jak ,,zło”.- Odparłem.
-A jednak taki beznadziejny. Czy to znaczy że zło chyli się ku upadkowi?
-Mówiłem, nie ma czegoś takiego jak ,,zło”.- Powtórzyłem poirytowany.
-Czy twój ojciec jest podobny do Ciebie?
-Hmmm… Chcesz wiedzieć coś o Syriuszu?- Skinęła głową.- Jest szalony, bardziej niż ja.
-A ty jesteś szalony?
-Owszem.- Uśmiechnąłem się w ten sposób, jaki miałem w zwyczaju. To znaczy moim uśmieszkiem szaleńca. Odskoczyła.
-To że umiesz się uśmiechać jakbyś stracił rozum, jeszcze o niczym nie świadczy. Nie wygrasz tego turnieju, prawda?
-Wygram, muszę wygrać.
-Nie uda Ci się to?
-Skąd wiesz dziecko?
-A co to jest?- Spytała, gdyż podwinął mi się rękaw i ujrzała jedną z licznych blizn.
-Życie jest bez sensu.
-Nieprawda. A co to ma z tym wspólnego.
-Próbowałem się zabić, jasne?
-Bałeś się turnieju?
-Nie!
-To czemu?
-Bo życie jest bez sensu.
-Nun! Zostaw tego debila, to syn Syriusza!- Zawołała Anna Raudiu, z którą mała była w drużynie.
-Odezwała się hybryda.- Odparłem. Zielonoskóra Anna spojrzała na siebie.
-Walnąć Cię?
-Odkąd to zdanie hybrydy się liczy?
-Ty… ty…
-Kto? Co to tego kim jestem nie możesz mi nic zarzucić. Jestem księciem Postapokaliptikala, synem pana tego świata.
-Syriusz jest zły.- Wymruczała hybryda.
-Czy ktoś Cię pytał o poglądy hybrydo?
-Jestem Anna!
-Jesteś hybrydą.- Z jej oczu pociekły łzy. Jak załatwić hybrydę? Słownie. Słyszała to pewnie wiele razy. To przykre… Ta bardzo, zwłaszcza dla takiego psychopaty jak ja. Myślicie że rasizm zniknął wraz z apokalipsą. To prawda, między ludźmi nie ma już granic. Biały, czarny, żółty… Co za różnica. Ale teraz społeczeństwo dzieli się na potwory, ludzi i hybrydy. Potwory i ludzie za sobą nie przepadają, ale teraz mają równe prawa, choć niektóre potwory sądzą że ludzie to śmieci. Ale wszyscy nienawidzą hybryd, i traktują jak zwierzęta. Ja nie mam nic przeciwko. Zaliczam się do szlachetnej, ale prawie wymarłej rasy herosów.
-Hybryda…- Wymruczała.- Hybryda!
-Hybryda.- Przytaknąłem wyzywającym tonem i zaśmiałem się.
-Hej.- Zwróciłem się do Nunnaly.- Jeśli można zdefiniować zło, to są nim hybrydy.
-Naprawdę?
-Tak.
-Nie wmawiaj dziecku tych głupot.
-Hehe. Hybryda. Jesteś tylko hybrydą, Anno.
-A ty idiotą.- I rzuciła się na mnie. Już myślałem że będzie po mnie kiedy blondynka o karmelowych oczach- Kelly Drack błyskawicznie strzeliła z łuku w jej nadgarstek. Hybryda syknęła z bólu.
-Ty! Hybryda! Nie waż się atakować syna naszego pana!- Posłałem jej uśmiech.
-Sojusz?- Spytałem.
-Z całym szacunkiem panie, ale działam solo.- Teraz to Anna, trzymająca się za krwawiący nadgarstek się uśmiechnęła. Ja za to siadłem obok Lawrence’a Moon, którego pragnę tak jak wspominałem uczynić swoim sojusznikiem.
-Hej!- Zawołałem.
-Czego byś chciał?- I uśmiechnął się.- Ja także działam solo.
-Czemu? W grupie raźniej.
-Zastanowię się.- Spojrzałem w jego fioletowe oczy. Były dziwne, ale bardzo ładne.
Później, w środku nocy znowu zrobili nam trening. Spałem na stojąco. Biegaliśmy z Kennanem. W pewnym monecie trener poszedł gdzieś na sekundkę. Drake Lucker wyraźnie śpiący postanowił się wyładować na malutkiej Nunnaly. Spojrzał na nią i mała zaczęła wrzeszczeć i tarzać się po ziemi. Zaczął się śmiać i ją kopnął. Remi się wkurzyła i kiedy się nie spodziewał walnęła go w twarz. Odwrócił się do niej i wbił spojrzenie w nią. Nunnaly się otrząsnęła i z płaczem uciekła do Jacka Terrena. Wszyscy myśleli że Rem zaraz wyląduje z piskiem na ziemi, ale nic takiego się nie stało. Mina Drake była bezcenna. Wyglądał jakby zobaczył ducha. Rem strzeliła go jeszcze w gębę.
-Walcz z równymi, nie słabszymi.- Po chwili Lucker wstał i rzucił się na Rem. Ta go pokonała i podeszła do małej.
-Nic Ci nie jest?
-Nie wychlipała.- Przytuliła ją. Tym czasem Lawrence stał z boku i zaśmiewał się pod nosem.
-Moon! Z czego rżysz?- Zawołał Drake i wymierzył spojrzenie w Lawrenca, którego postanowiłem nazywać Lulu.
-Z Ciebie.- Odpowiedział wprost i zamknął oczy. Wzdrygnął się tylko i błyskawicznie cofnął schodząc z pola widzenia Drake. Jednak widziałem że cierpiał. Oparł się tej mocy. Znaczy działała na niego, ale nie obezwładniająco. Wow! Zaszedł go od tyłu zatkał oczy i przyłożył miecz do gardła.
-Kur***- Zabluźnił Lucker. Potem przyszedł Kennan i wróciliśmy do biegania. Wszyscy biegali tylko Anna nie dawała rady. Ja, Lucker i paru innych oczywiście zaczęliśmy się brechtać.
-Hej ty!- Zawołał do mnie Drake. Kopnij ją, nic Ci nie zrobi, dopilnuje tego. Uśmiechnąłem się.
-Na hybrydy nie ma miejsca na tym świecie.
-Dokładnie stary.- Klepnął mnie w plecy tak że się zatoczyłem. Zrobiłem to co mi kazał. Kiedy hybryda się nie spodziewała podszedłem i z całej siły kopnąłem ą w nogę. Hybrydy mają bardzo lekkie i kruche kości. Coś pękło… Nie wiedziałem że mam tyle Powera… Anna upadła i złapała się za nogę…
-Ty!!!
-Co ja?- Spytałem z kpiącym uśmieszkiem. Chciała mnie walnąć, ale Drake pogroził jej palcem.
-Hybrydy nie mają prawa podnosić na nikogo ręki.- Powiedział. Nunnaly się wkurzyła. Lubiła Anne, a nie lubiła Drake’a
-Anno! Nic Ci nie jest?
-Nie skarbeńku.
-Czemu jej to zrobiłeś?!- Zwróciła się do mnie.
-Bo tak.- I zaśmiałem się.
-Nie można tak.- Spojrzała mi głęboko w oczy. Ja ciągle brechtałem się z Anny. Czerpałam coraz większą radość z jej cierpienia. Leżeli martwi pod moimi stopami. Czułem euforie. Czarny płaszcz wiał na wietrze. Wszystko było w gruzach. To moje dzieło. Zaraz moje dzieło? Spojrzałem na twarze martwych osób… Nikogo jeszcze nie zabiłem… Nie!!! Zabiłem!!! Stałem się taki jak mój ojciec!!! Stałem się nim! Kolejna apokalipsa. Drżałem nie wiedząc kim tak w zasadzie jestem. To było straszne! Okropne! Przerażające!
-Syriusz…- Słyszałem głos Kronosa.
-Mephis…- słyszałem gdzieś z daleka. Po chwili znów byłem sobą. Transportowali Annę do pielęgniarki.
-Mephisie! Nie wolno trwale kontuzjować przeciwników przed rozpoczęciem turnieju!
-Wiem… Przepraszam trenerze.- Zwróciłem się do Kennana.
MYKS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
G E N I O
ZAJEGENIALNOŚWIETNOZAJE*ISTE 😀
Piękne, wspaniałe, genialne, ale kiedy do jasnej ciasnej zacznie się ten turniej! Bo powiem prawdę, troszeczkę mam dość wyznań emo, syna władcy świata i sadysty. Można by chociaż coś ze strony Remi opowiedzieć, bo Mephis zaczyna być męczący i dołujący.
ehhh… Naprawdę nie wytrzymam… tylko 2 osoby… Jejku… jaka ja jestem beznadziejna… Total załamka… W kolejce macie jeszcze jedną tego cześć. A na razie zbliża się koniec półrocza… a ja… No cóż nie jestem w najlepszej jak na mój gust sytuacji. Dlatego postanawiam: NIE BĘDĘ PISAĆ DOPÓKI NIE POPRAWIE OCEN. Przypomnijcie mi jak coś.
maqiap: przykro mi, ale to opko jest właśnie o Mephisie, Remi to tylko dodatek, a turniej zacznie się gdzieś tak w 7, 8 części. To tyle…
Wyrazy wprowadzające nie gryzą, to raz, a dwa… sorry, że to mówię, ale Mephis kojarzy mi się z pewnym dresiarzem: koleś jest kompletną ciotą, ale gdy ma za sobą kumpli, uważa się za pana i władcę, choć wybiera ofiary niezdolne do obrony… a jak spotka kogoś, kto jest zaprawiony, to nawet wziąć w mordę z godnością nie potrafi…
Przepraszam, ale… coraz bardziej Mephisa nie lubię. Na początku mu współczułam, ale teraz… teraz bez mrugnięcia okiem posłałabym go na Szadułki [wysypisko śmieci, od którego wali tak, że nawet sobie tego nie wyobrażasz].
Myksa, sorry, że komentuję dopiero teraz, ale wczoraj wieczorem byłam zajęta rzyganiem krwią, więc wybacz…
trochę za dużo dialogu, trochę się pogubiłam co kto mówi, chłopak jest naprawdę ZA emo i mam nadzieję, że ukażesz jakieś jego inne cechy charakteru. Niechaj będzie tchórzem, ale z klasa jak coś 😉 albo niech pozna kogos takiego w stylu Katniss, kto mu nakopie do dupy jak bedzie trza meine ocena 6/10
hahah zgadzam się w 100% z Eris KATNISS WYMIATA i….. Finnick , Johanna, Rue , Cinna ……………. ahhhh no dobra kończe
Kocham to opowiadanie!!! I chcę więcej!!!
Jedyne zastrzeżenie: mogłoby być dłuższe, bo jak się wczułam to nagle się skończyła.
Podobało mi się to sugestywne przedstawienie Mephisa jako sadysty i rasisty, ale ta część była dość fajna. Bez zachwytu. Wiem, że ty wychwalasz pod niebiosa moje opka, ale piszę co myślę.
I masz nie wprowadzać w życie tego new pomysłu bo zamorduję!
Żal mi go.
Dalej jestem zła za to. Ale to twoja decyzja. Rozdział świetny.
Moje zdanie się zmieniło. Kocham te opowiadanie i Lulu.
Znaczy to sugestywne przedstawienie jego charakteru było plusem, bo dobrze to przedstawiłaś, a nie dlatego, że lubię sadystów i rasistów. Wiem, trochę poplątałam, ale rozumiesz, o co biega.
Zgadzam się z Arachne!
Droga Mykso,
muszę stwierdzić, że Twoje opowiadanie nie podoba mi się wcale. Przeczytałam Igrzyska Śmierci i uważam, że aż za bardzo opierasz na nich swoje tzw. dzieła. Wątek z „grą czy turniejem na śmierć i życie?” Nie spodobał mi się, bo, jak już wspomniałam wcześniej, jest ZA BARDZO oparty na, jakże cudownej, książce Suzanne Collins.
Poza tym, kiedy patrzę na całą organizację tekstu, widzę, że nie jest to napisane do końca dobrze. Dialogi przeważają niemożliwie mocno nad tekstem ciągłym. Nie podoba mi się to. Uwielbiam opisy przeżyć, uczuć, a tutaj tego nie ma prawie w ogóle.
Oprócz tego, dostrzegłam całkiem sporo błędnie zapisanych dialogów. Jestem bardzo czepialska, jeśli chodzi o poprawną pisownię i niektóre błędy naprawdę mi przeszkadzają. Poza tym, rozumiem, że starasz się pisać stylem młodzieżowym, bo to nastolatki i tak dalej, i tak dalej, ale niektóre wyrazy po prostu mi przeszkadzają. W dobrych książkach niektórych wyrazów i zwrotów potocznych po prostu nie przystoi pisać. Jeszcze jedno: wulgaryzmy. Rozumiem, że tutaj chodzi o emocje i tak dalej, ale myślę, że „Kur***” to trochę za dużo. Czytałaś kiedyś dobre książki młodzieżowe? Tam najwyżej przeklną „cholera” i to wszystko, a jeśli już postacie używają tych gorszych słów, nie wypisują ich tak po prostu, tylko autor/ka pisze wtedy coś typu „użył słowa, którego powinien wstydzić się każdy dżentelmen.” (Może ci ten przykład nie pasować, ale jestem akurat zakochana w wiktoriańskim Londynie, w którym żyli prawdziwi dżentelmeni i prawdziwe damy. Przeczytałabyś coś stylizowanego na tę epokę i zdziwiłabyś się, jakie świetne książki wychodzą, kiedy nie wymienia się w nich ani jednego wulgaryzmu. Każdy młody człowiek powinien coś takiego przeczytać. Żeby nauczyć się używać nieco wartościowszych słów, a nie zastępować ich tanimi zamiennikami, którymi są przekleństwa.)
Możliwe, że się czepiam, ale po prostu mam po dziurki w nosie dziesięcio- czy dwunastoletnich dzieci, które bezceremonialnie klną i to w sposób niewłaściwy dla kulturalnie wychowanego człowieka.
Reasumując, powtórzę to, co napisałam w pierwszym zdaniu. Opowiadania nie podoba mi się i wątpię, że będę czytać dalej. Mam jednak nadzieję, że skorzystasz z moich uwag i rad dotyczących pisania i postarasz się pisać jak najlepiej.
Tja, Sapkowski i King pisać nie umieją. Tak samo jak G. Martin i inni. „Time to wake up”.
„Możliwe, że się czepiam, ale po prostu mam po dziurki w nosie dziesięcio- czy dwunastoletnich dzieci, które bezceremonialnie klną i to w sposób niewłaściwy dla kulturalnie wychowanego człowieka.”
I co, zaczynasz jeździć po wieku? Jasne, najlepiej po najniższej linii oporu. Ale czas się obudzić, bo to inteligencja jest na rzeczy nie wiek. Chyba nie napiszesz że 13-latek nie może dyskutować (np. o komputerach – nie grach, komputerach ) z np. 18 letnimi osobami na poziomie którego wiele osób nigdy nie osiągnie, nawet w wieku 40 czy 80 lat.
1.) Nie zgadzam się z Misia1. Lubię to opko i podoba mi się Twój styl pisania. Nie wiem, czy zmieni się to po przeczytaniu Igrzysk Śmierci. Mam nadzieję, że nie. W przypadku Ciebie zawsze (mam nadzieję), będę na tak. Pisz, ciekawe co z tego wyjdzie. 😉
TY TY TY TY TY TYY
SŁUCHAJ. TY
MYKS PISZF NAJGENIALNIESZE OPA NA BLOGU
A
TY
ŚMIESZ
TO
KRYTYKOWAĆ.
„Droga” Misiu .
Widzę, że s w o i m zdaniem znasz się za rzeczy. Niestety moja skromna osoba, czytając twój komentarz nie może wyrobić ze śmiechu. Najwyraźniej jesteś kolejną osobą o zawyżonym ego. Szkoda. Piszesz, jakbyś miała nie wiadomo ile lat i przeżyła nie wiadomo ile. Z ciekawości jeszcze co masz do tego, że ktoś jest dwunastolatkiem? Przecież to nie ma żadnego znaczenia. Liczy się osobowość, talent itp.
Współczuję Ci z całego serca.
A wracając do tematu opowiadanie moim zdaniem jest super. Nie jest to przecież żaden wyścig. Każdy pisze swoim rytmem. ;D
Droga Misio
Każdy ma inny gust. Zrozum my wszyscy jesteśmy amatorami. Dopiero się uczymy i każdy tego typu komentarz niczego nie daje ponieważ praktycznie niczego nie wniósł. Suzanne Collins jest profesjonalistką i pisze od wielu lat dzięki czemu robi wszystko o wiele lepiej.
Motyw igrzysk jest bardzo znany został już wykorzystany w wielu filmach, serialach książkach oraz książek a nawet komiksów. Nie jest niczym nowym i ciekawym.
Słowo Ch*** jest tak samo brzydkie jak K*** a sama jestem wrogiem pisania tego typu wyrazów.
Brak opisywania uczuć. Tu mogę powiedzieć, że Myksa się poprawiła. Jest coraz lepiej. A o sto razy lepsze od jej pierwszego opowiadania. Od tego czasu dużo się nauczyła.
Nasze opowiadania nie są doskonałe. Powoli każdy uczy się i pisze coraz lepiej. Twoje opowiadanie „Michalle Craven” nie jest dobra sama masz dużo nauki przed sobą.
Do tego jeszcze nie potrafisz pisać dobrej krytyki. Zamiast pisać co jest złe streściłaś swój życiorys. Prosto i krótko co dobre, co złe a co trzeba poprawić.
Mam nadzieje, że wyciągniesz wnioski.
Sog
krytyka jest bardzo ostra, ale nie jest bezpodstawna. I też zauważyłam, że przeważają tu bardzie „Igrzyska Śmierci” niż „Percy Jackson”. I również nie lubię przekleństw. Więc nie powinnyście w ten sposób traktować Misię.
Nigdy, przenigdy nikt nie powiedział mi, że mam „zawyżone ego.” Nie zastanawiałyście się kiedyś dlaczego ludzie zachlwują się inaczej na różnego typu stronach internetowycn czy forach? Może po prostu chcą odreagować albo, jak jest w moim przypadku, spróbować być kimś innym. Nie znaczy to, że mój komentarz był kłamstwem. Napisałam tutaj wszystko, czego nie powiedziałabym nikomu, oprócz najbliższych przyjaciół, wprost, bo jestem osobą nieśmiałą. Bardzo.
Może znów mówię o sobie. Trudno. Widocznie bez tego mnie nie zrozumiecie.
Poza tym, czyż w Polsce nie panuje powszechna wolność słowa i poglądów? Mam pełne prawo do tego, żeby mi się nie podobało, a wy macie pełne prawo do tego, żeby wam nie podobała się moja twórczość. Nic mi do tego.
Zgodzę się z jedną z przedmówczyń, a nawet powiem więcej, Michelle Craven jest wprost beznadziejna. Jest to opowiadanie, które udało mi się najmniej ze wszystkich i absolutnie nie boję się do tego przyznać. Myślę, że co do tego się poprawiłam, ale nie ma co tu tego wstawiać, gdyż moje najnowsze „dzieła” nie obejmują tematu mitologii czy Percy’ego.
Tak, może mój komentarz zabrzmiał jak „mocne słowa jak na ośmiolatka,” ale po prostu chciałam wyrazić swoją opinię i to wszystko.
Oczywiście, do wieku użytkowników strony nie mam nic. To był tylko całkowicie zbędny przykład szarej codzienności.
Droga Misiu
Ja też jestem nieś mala osoba i też często wyrażam własne zdanie. Szanuje ludzi którzy to robią. Nie uważam, że masz „zawyżone ego” po prostu posiadasz własne zdanie co nie jest złe. A każdy ma do tego prawo. Nie oceniam ciebie.
Sog
Ps.
Chętnie z tobą porozmawiam ale w „normalny” sposób. Mój mail to sog13@op.pl a gg to 3804953.
Ps2
Przepraszam za Clarisse XD ona tak zawsze.
Eee, „time to wake up”?
A poza tym… z Twojego komentarza wynika, że odreagowujesz swoją nieśmiałość na forach…
Plus, jeśli uraziłam kogoś swoim pierwszym komenarzem, przepraszam z całego serca. Nigdy o to mi nie chodziło. Z natury jestem bardzo wrażliwą osobą i nie śmiałabym wyrazić się źle na czyjś temat. Chciałam po prostu wyrazić swoje zdanie, to wszystko.
Wszyscy żyją, nikt nie zginął, więc jest dobrze.
Wszyscy zareagowaliśmy nieco zbyt ostro, ale… no cóż, jesteśmy trochę (bardzo) przeczuleni jeśli chodzi o ostrą krytykę (przykre doświadczenia z ograniczonymi trollami i blogowiczami „z dłuższym stażem” pojawiającymi się po paru miesiącach nieobecności i zachowującymi się jak stado moherów- wyjeżdżającymi z tekstami „za moich czasów […]”). Poniosło nas.
PS: Clarisse XD zwykle wypowiada się w tym duchu, ale dość szybko jej przechodzi.
PSS: Dobra, nie wytrzymam i napiszę coś o przekleństwach. Misia, spróbuj powiedzieć żulowi śpiącemu pod Twoimi drzwiami „Przepraszam pana bardzo, ale czy nie zechciałby się pan przesunąć?”. Pijak na pewno nie zrozumie. Za to jak użyjesz jego języka (dialekt ten zwany jest „łaciną podwórkową”), to Cię zwymyśla i opluje, ale się ruszy. U Ciebie menele nie śpią na klatkach? To się ciesz. Ale przyjmij, że nie wszędzie tak jest.