Dla Cassiel
– Bianca?!- wyszeptał.
Duch, który stał przed nim, uśmiechnął się niewyraźnie i dotknął zimną dłonią jego policzka.
-Braciszku… – wyszeptała.
Po jej białym jak kreda policzku spłynęła wielka, błyszcząca łza. Tak, gdzie płynęła pozostawał rozmyty, mokry ślad. W jej pięknych, wielkich oczach o tęczówkach, jeszcze bardziej czarnych niż źrenice, widać było ból i cierpienie.
Nawet po śmierci oczy potomków Hadesa, były równie czarne co za życia. Miały również wyraz. Tym różniły się ich dusze od dusz zwykłych śmiertelników. Było to może uhonorowaniem, a może wynagrodzeniem dla władcy podziemia.
– Nico – dziewczyna spojrzała bratu w oczy. – Musicie uciekać. Tylko ty możesz jej pomóc. Jesteś jedyną nadzieją dla nas wszystkich. Tylko ty możesz pomóc jej zbiec bogom. Inaczej zginie po raz drugi… – Bianca stawała się coraz bledsza i dosłownie rozmywała się w powietrzu.
-Nieeeee! – krzyknął chłopak i złapał siostrę za niknącą rękę, ale ta rozwiała się doszczętnie, pod wpływem jego dotyku.
Po siostrze pozostało mu już tylko uczucie zimna na policzku, w miejscu gdzie go dotknęła.
Syn Hadesa westchnął ciężko i opadł na swoje łóżko. Spojrzał na sufit. Był cały czarny, gdzieniegdzie pokryty pajęczynami. Ściany pokoju miały odcień ciemnego granatu. Podłoga była wyłożona pięknymi hebanowymi deskami.
W rogu pokoju, a może raczej potężnej komnaty stało wielkie królewskie łóżko z ciemnego, brązowego drewna. Pościel- czarna, z lekkiego niczym piórko, płótna. Na podłodze przy posłaniu leżał miękki dywan. Nieopodal stał potężny blat w kolorze pięknego nocnego nieba, z niezwykle rzadkiego drewna, które da się wyhodować jedynie w ogrodach Persefony w krainie podziemi.
Na biurku laptop, najnowocześniejszy możliwy, ale z wierzchu utrzymany w idealnie dopasowanym do reszty pokoju stylu, gdyż jego nawierzchnia obudowa z niemałym powodzeniem imitowała hebanowe drewno.
Naprzeciw biurka wisiało lustro. Jednak nie było ono zwyczajne. Ponad piękną ręczne rzeźbioną ramę z stygijskiego spiżu, było zwierciadłem, które umożliwiało ujrzenie wybranego miejsca czy osoby. Trochę jak aerofon, ale jednostronny. On mógł zobaczyć kogo, lub co, chciał, ale nie można było ujrzeć Jego.
Lustro to było darem dzieci Hefajstosa, dla Hadesa, po tym, jak król krainy umarłych uratował Olimp, podczas walki z Kronosem. Bóg nie chciał go jednak, wiec w efekcie trafiło ono do pokoju jego syna.
-Nic nie dzieje się przypadkiem – Nico przypomniał sobie słowa Wyroczni Delfickiej, gdy patrzył na to, nie potrzebne, wepchnięta mu na siłę, nie za ładne świecidełko. Ale teraz zaczynał odnajdywać sens, tego wszystkiego, co działo się wokół niego. najpierw jego siostra, mówiąca mu, że musi kogoś uratować. Jakąś dziewczynę. Potem to lustro.
Szybkim zamaszystym krokiem zbliżył się do zwierciadła.
-Pokaż mi osobę, o której mówiła Bianca – rozkazał władczym tonem chłopak.
Ujrzał Selene. Córka Persefony leżała na kamiennej podłodze.
Rozpoznawał to miejsce. Wieża więzienna.
Dziewczyna miała poranione ręce, ale nie sączyła się z nich krew. Nie mogła. Krew z jej ran, zacznie sączyć się dopiero, gdy ona na powrót stanie się człowiecza. nie czuła też bólu, ale szybciej była przez to wycieńczona. Tak jakby wykąpała się w świętej rzece Styks, mimo, że nigdy tego nie zrobiła.
Oddychała ciężko. Jej srebrne oczy były jedynym źródłem światła, jednak świeciły o wiele mocniej niż zazwyczaj. Ich kolor nie był już srebrny. Były jak księżyc.
I nagle chłopak wszystko zrozumiał.
Pojął czym stawała się Selene naprawdę. Poznawał ostatni sekret jej życia. Ten, którego nikt mu nigdy nie wyjaśnił. Ten, którego, tak pilnie strzeżono.
Miał przed oczyma Anioła….
&&&&&&&&&&&&&&
Oczy całej czwórki herosów z niedowierzaniem wpatrywały się w Hekate. Nikt z nich nie mógł, a nawet nie chciał uwierzyć, w to, co przed chwilą usłyszeli. „Bo po co miałaby umierać?” „To nie miało żadnego, najmniejszego sensu.” „Skoro kochała go, to czemu z nim nie była?” „Czemu go odtrąciła?”. Umysły każdego z nich zaprzątały inne myśli i uczucia. Inne pytania. Jednak wszystkie sprowadzały się do tego samego.
Czy Selene naprawdę umrze?!
Bogini, będąc boginią, wyczuła ich myśli i obawy. Uśmiechnęła się blado, jakby pragnąc podnieść ich w ten sposób na duchu. Dodać im otuchy, której było mało.
– Ona umrze…- powiedziała cicho bogini. – I nikomu z nas, nie wolno zmieniać przeznaczenia.
Spojrzała uważnie na wszystkich.
– A wy… o tym wiecie.
Po policzku Annabeth spłynęła łza. Podniosła bezradne oczy na Percy’ego, a chłopak otoczył ją ramionami. Sam także nie miał dziarskiej miny. Danniel zbladł na twarzy, a wzrok miał przymglony. Jedynie Thalia nadal się uśmiechała.
-Prób nikt nam nie zakaże- powiedziała córka Zeusa z pewną miną i uśmiechem na twarzy.
Bogini spojrzała na nią z aprobatą. Podobało jej się zachowanie łowczyni. Wzbudzało jednocześnie w niej pewnego rodzaju refleksje. Czy aby na pewno TYM dzieckiem Zeusa ma być Danny? Może to ona, dzielna i waleczna łowczyni odegra znaczącą rolę w losach naszego wszechświata. Przecież nie jest to niemożliwe. Jest to nawet coraz bardziej prawdopodobne.
„Jedną śmierć zadaną,
Jedno zranienie.
Miłość może przynieść wybawienie
Łzę pierwszą uroni nad ciałem miłości,
Krew złota popłynie w srebrnookiej słabości.
Nocne niebo w jej bólu zapłacze
W krainie cienia piętnem swym naznaczy
Przeznaczeni; śmierć dziewczyna zobaczy.
Księżyc młodej wojowniczki przyjacielem,
Gwiazdy jedynym w niedoli pocieszycielem
Duszę odda przeklęta łowczyni,
Sama stanie się równa z innymi.
A gdy uwierzy anioł w swych słów sens,
Nie nadejdzie jeszcze życia kres…”
Wyrecytowała pod nosem Hekate, pragnąc przypomnieć sobie, o czym dokładnie mówi przepowiednia. „ Przeklęta łowczyni”? może to o Thalie chodzi, w tych słowach. W końcu jest inna niż pozostałe łowczynie. I nie chodzi tu o to, że ma wyższy stopień, lecz o to, iż jest łowczynią, bo On stał się zły. Ona zawsze wiedziała, że nie będzie z nim. Annabeth wierzyła i miała nadzieję, iż chłopak jeszcze się zmieni.
Córka Zeusa – nie. Mimo to, jednak, nigdy nie przestała go kochać. Nie umiałaby go odtrącić, po raz drugi mogłaby zginąć gdyby wiedziała, że On nie zejdzie na złą ścieżkę. Nie prosiłaby o litość. Odeszłaby do Hadesu.
Wiedziała jednak, że on nie stanie się dobry. Bo nie od niego tak naprawdę wszystko to zależało. Wszystko to co działo się wtedy, jak i również teraz z każdą żywą istotą na ziemi miało swą przyczynę. I skutek.
Wszystko to, co się działo, był zapisane na kartach losu, każdej istoty.
To było przeznaczanie….
&&&&&&&&&&&&&&&
Złotowłosa dziewczyna otworzyła oczy, ukazując piękny, głęboki kolor swoich tęczówek. Wzrok nie musiał przyzwyczajać do światła, gdyż otaczał ją mrok. Rozejrzała się po celi, w której się znajdowała i spostrzegła jakiś jasny blask nieopodal.
Zaintrygowana podniosła się i cichym, jej zdaniem bezszelestnym krokiem ruszyła w stronę źródła dziwnego blasku.
Selene słyszała każdy starannie stawiany krok. Z każdym dziewczyna była bliżej niej, i z każdym wierzyła coraz mocniej, że córa nocy jej nie słyszy. Gdy dziewczyna była już tuż obok niej mocny głos Selene, z jej dziwnym akcentem, dającym się doskonale dosłyszeć, nawet ,gdy dziewczyna szepcze, odbił się echem od kamiennych ścian celi.
-Słyszałam każdy twój krok – oznajmiła.
Jessica westchnęła.
– Mogę? – spytała wskazując na miejsce obok córki Persefony.
-Jasne.
Blondynka położyła się obok Selene i spojrzała, tam gdzie patrzyła Pani Cienia.
-Wow- szepnęła, gdy zobaczyła niby niebo, na sklepieniu podziemnej krainy, które z wolna, rozświetlało się, milionami srebrzystych plamek, przypominających gwiazdy tlące się na prawdziwym niebie.
Selene podniosła rękę i linką wskazała dziewczynie pięć punktów.
– To nasza droga ucieczki. Pas Victorii.
– Ucieczki? – zapytała niepewna dziewczyna.
Odpowiedziało jej wolne skinienie głowy.
– Mój plan, był trochę inny. Miałam nadzieję, że się nie obudzisz, do wieczora, a ja wyniosę cię nie zdradzając Ci tego, co teraz będę musiała Ci powiedzieć.
Córka Apolla obrzuciła młodą kobietę uważnym spojrzeniem. Była zbita z tropu i szczerze mówiąc trochę, a nawet bardzo przerażona tym, co się działo dookoła. Każda chwila przynosiła coraz bardziej niespodziewane zdarzenia oraz słowa, których nigdy nie spodziewała się usłyszeć.
Selene wyczuła przerażenie dziewczyny od razu, gdy tylko jakiekolwiek wątpliwości zawirowały w jej myślach.
Córa nocy zdała sobie sprawę, że po spędzeniu, nawet nie doby, w zamknięciu, tylko z jedną osobą, jej zmysły stały się bardziej wyczulone. Wyczuwała wszystko instynktownie. Być może, było to to czego potrzebowała. Jak regeneracja wszystkiego co dotyczy jej niezawodnego instynktu i zdolności. Po miesiącu spędzonym w obozie herosów przestała polegać na instynkcie, intuicji o swoich mocach. Zamiast tego zaczęła postrzegać to co działo się wokół niej oczami, zamiast umysłem. Stawała się coraz bardziej człowieczą, ale wcale nie było jej tego żal, wręcz przeciwnie. Cieszyła się.
Przecież nawet się zakochała…
Przymknęła powieki. Skupiła myśl na jednym.
Widziała to co widział on. Znajdowała się w jego umyśle. Mogła przekazać mu dowolną myśl. Nie używała jednak tych mocy tak długo, że bardziej ją to męczyło. W końcu tego daru ostatni raz użyła na życzenie Posejdona.
– Usłysz mnie- szepnęła….
&&&&&&&&&&&&&&&
„Danny?!”
Syn zeusa usłyszał Jej głos w swojej własnej głowie. Zdziwiony rozejrzał się dookoła. Bogini magii szybko pojęła, że Selene chciała się z nim porozumieć.
-Spokojnie – rzekła. – Selene kontaktuje się z nią telepatycznie. Nie bój się. Porozmawiaj z nią.
„Selene?” zapytał chłopak w myślach.
„Tak”
„Co robisz w mojej głowie.”
„Przecież zawsze w niej siedzę” nawet w jego myślach ton, jakim to powiedziała był kąśliwy. „Ale teraz to nieważne. Nie mam dużo czasu. To mnie bardzo męczy. Chciałam ci podziękować. Więcej mnie pewnie nie zobaczysz. To już ostatni raz. Obiecuje. I przepraszam, że cię w to wciągnęłam. Nie chciałam nikogo z was w to pakować. Dziękuję Ci za to, że mi pomogłeś, wtedy w Sali Tronowej. Pewnie tego nie wiesz, ale gdyby nie ty – umarłabym. Więcej już nie będziesz musiał mnie ratować. To koniec. Obiecuję i tobie i wszystkim, że wiecej mnie już nie zobaczycie. Uciekajcie, bo inaczej zginiemy wszyscy. Tak, są szanse, że tylko ja…”
„Selene!” krzyknął, ale ona już opuściła jego umysł.
– Co powiedziała? -Zapytała Hekate.
Chłopak podniósł na nią oczy, a ona dojrzawszy cierpienie w jego burzowych oczach już wiedziała.
&&&&&&&&&&&&&&&
-Plan jest prosty. Uwolnić Sel. Potem resztę. Znaleźć Jessice i spadamy. Pójdzie wszystko dobrze, to do jutra wieczór będziemy w obozie.-Syn Hadesa po raz setny w ciągu godziny zdążył sobie powtórzyć swój niezastąpiony plan, który miał na celu uratowanie wszystkich i bezpieczne dostanie się do domu. Bez ofiar. Bez wypadków. Szybko i bez żadnych niespodzianek. Chłopak zdawał sobie jednak doskonale sprawę, że szanse na idealne powiedzenie się jego planu są jak jeden do miliarda.
-Jest jeden – rzekł patrząc w lustro i wyślizgnął się przez okno z pokoju.
Nico stał przed bramą podziemnego wiezienia. Duży przysadzisty budynek, przypominał betonowy klocek lego z dwiema wieżami. Jedynym celami dla żywych. Jeśli miałeś szczęście, mogłeś tam trafić. I chłopak żywił szczerą nadzieję, że i jego siostra i dziewczyna są w tych celach, jeśli nie razem…. Szybko odrzucił jednak ten pomysł, bo wiedział doskonale, że nie umieszczono by podrzędnego śmiertelnika, a nawet herosa w jednej celi, z Selene, która włada tak potężną mocą zarówno fizyczną, jak i psychiczną, że wściekła byłaby w stanie zabić swego współtowarzysza niedoli, nie zważając na żadne okoliczności. Była bezwzględna, i wszyscy bogowie o tym wiedzieli.
-Nico!- zimny szyderczy głos, który chłopak usłyszał za sobą przyprawił go o dreszcz i to dość silny. Ciarki przebiegły synowi króla podziemia po plecach, a czarne oczy zabłysły swoim pięknym dzikim blaskiem.
-Tantosie- wycedził chłopak, z trudem powstrzymując się przed rzuceniem bogu śmierci na gardło z nożem i próbą dość nieprzyjemnego wyłudzenia z niego tychże informacji.
– Przynoszę wieści- rzekł bóg z szyderczym uśmieszkiem.
-Jakie?
– O twojej ukochanej. Oraz siostrze.
Władca śmierci, z radością dostrzegł dziki błysk nienawiści w oczach chłopaka.
-Gadaj – rozkazał władczo młodzieniec, z miną niemal identyczną jak ta, którą, w takich chwilach przybierał jego ojciec.
-Każda informacja ma swoją cenę- szepnął jadowitym głosem bóg, a natychmiast poczuł zimne ostrze na swej szyi. Przełknął ślinę, ale nadal się uśmiechał.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
-Gotowa? – zapytała córkę Apolla Selene.
Dziewczyna tylko skinęła głową.
-Nie wolno ci się przestraszyć niczego co się ze mną stanie, jasne? – dziewczyna znów potwierdziła jedynie ruchem głowy, że zrozumiała.
Selene stanęła na środku celi, i wziąwszy głęboki oddech zaczęła liczyć od stu do jednego.
Na jej plecach wyrastały jakieś dziwne kształty. Wygląd dziewczyny nie zmieniał się jednak. Po chwili piękne masywne skrzydła w całej swojej okazałości były gotowe aby wynieść je poza więzienie i raz na zawsze zwrócić choć jednej z nich życie. Jedynie jedna z nich o tym również wiedziała.
Selene wyciągnęła rękę do dziewczyny.
-Wracamy do domu….
Smutne, jest piękne. To moje dzisiejsze motto
SEL
G
E
N
I
O
CZEKAM
NA
CD
😀
Sama przyjemność czytać to opowiadanie. Lubię smutek i melancholię. Błędy się wyeliminuje i może zaliczać się do najlepszych opowiadań na blogu. Musi Ci to wystarczyć – tu nie ma co krytykować.
Zgadzam się w 100% z Milordem.
Smutne, piękne i świetnie napisane. Zaczynasz odkrywać karty swojego pomysłu i nareszcie to rozumiem ( przynajmniej tak mi się zdaje, a że jeszcze przed zabiciem Drakona przez Clarisse, wiedziałam, że to Luke, a nie Percy zginie, ratując Olimp, to mam szansę, że rozumiem [ Jakby to powiedziała moja koleżanka „Jestem mondra!”).
PS Wiem, marudzę, ale mam skręconą kostkę i zły humor.
Świetnie opowiadanie! Czekam na ciąg dalszy
Przeżywam dramat dramatów! ;( Właśnie odkryłam, że Annabeth nie jest jedną z siedmiorga herosów z Wielkiej Przepowiedni ;( !!
thalia czy mogłabyś rozwinąć swój tok myślenia? a opowiadanie fajne, ale jednak nie w moim guście. dla mnie akcja jest za wolna i całkiem inaczej wyobrażam sobie Tanatosa.
WHAT?! WHAT WHAT WHAT?????????????
Oh… piękne… Sel jesteś geniuszem! Jeszcze zapodalam se świetną muze 😀 Genio. Tylko tyle powiem, bo niemal zaniemowilam
😀 Wow. To chyba najlepsze twoje opowiadanie. 😀
Dobra, zapominam o wszelkich błędach, które niestety były i mówię: genio! 😉 oby dalsze części były równie zajebi*te! 😀
Wypierpapieruj literówki, przemusztruj interpunkcję, ochrzań wielkie litery za dezercję, a potem przyślij mi projekt Twojej świątyni, ok?
Jeśli wy tą część uważacie za najleepszą, a ja uważałam ją za najsłabszą, to co będzie dalej??
Cudowne. Tylko to mi przechodzi przez gardło. 😉 Nie ma takich słów, żeby wyrazić, co sądzę o tym opku. Jest po prostu cudowne.
TO JEST wspaniałe!!! Serio… Uwielbiam to opowiadanko! Jesteś wspaniała! Popieram Arachne 😀
Jakie smutne i wzruszające… Musi im się udać!
ojjj. nie stawiajcie przedwczesnych tez. Ja miałabym tak poprostu pozwolić im uciec? Deczko nie prawdopodobne. dziękuję za wyrazy uznania.
co do następnych części mogę obiecać jedno- Na 100% was zaskoczą
Fajne
Sabi, wiesz że uwielbiam!
to jest po prostu megabistecoolerskoszpanerskie ! <3