Z góry uprzedzam: to opowiadanie powstało podczas jednego z moich napadów Głupawki Nieuzasadnionej. W wersji pierwotnej było przeznaczone jako zadanie na język polski. Nie biorę odpowiedzialności za wszelkiego typu urazy psychiczne lub ich brak po przeczytani tego czegoś. Pozdrawiam wszystkich i życzę zdrowia. Powodzenia!
Ten dzień nie zapowiadał się najlepiej. Osiem lekcji, dwa sprawdziany i trzy kartkówki. I jeszcze same najcięższe lekcje. Zdecydowanie nieciekawa sprawa. W dodatku tego ranka zaspałam. Do szkoły poszłam bez śniadania, częściowo nieprzygotowana.
Był ciepły, grudniowy poranek. Słońce świeciło, od białości śniegu zęby bolały. Wpadłam do szkoły na 4 min przed dzwonkiem. Chemia, geografia, biologia, angielski i Francuzki jakoś przeszły. Kartkówki napisane, może będzie dobrze… Potem przyszła kolej na dwie ostatnie lekcje – matematykę i drugą chemię. Odbębniliśmy i to i z radością udaliśmy się do domów.
Ja postanowiłam wrócić na piechotę. I – jak to ja poszłam sobie przez las. Pobawiłam się w Czerwonego Kapturka i zrobiłam sobie bukiet kwiatów. Tj. z gałązek, (który i tak potem wyrzuciłam). Zdecydowanie musiałam odreagować szkołę, więc zaczęłam sobie przypominać, co ciekawsze fragmenty z przeczytanej niedawno książki.
Kiedy tak sobie szłam, zaczęło mi coraz bardziej odbijać.
Bez szpitala psychiatrycznego w moim przypadku się raczej nie obędzie. Ale cóż…. Doszło do tego, że zaczęłam się bawić w kota, równocześnie podśpiewując „Szła Dzieweczka”.
W ten sposób skacząc po czym popadnie i wyjąc na całe gardło, jakby mnie ze skóry obdzierano, szłam przez las.
– „Szłaa dzieweeczka doo laseeczka, doo zieloonego, aha-ha!”
– Eee.. ja przepraszam, czy ty się dobrze czujesz? – usłyszałam
Zaskoczona rozejrzałam się dookoła, szukając źródła dźwięku.
– O! Odwala mi! – zauważyłam inteligentnie i spokojnie wróciłam do przerwanych czynności.
A przynajmniej chciałam wrócić, bo po kilku krokach wpadłam na taki fajny czerwony, pokryty łuską i zakończony pazurami Głaz.
Co prawda, dotychczas nie słyszałam, żeby głazy miały łuski i pazury, ale ja potrafię godzinami gadać z umywalką, więc cóż….
– Cześć, Głaz! – przywitałam się i poszłam dalej
Paręnaście kroków dalej natknęłam się na wyraźnie wkurzonego, na oko 17-letniego chłopaka.
– Cześć. – rzuciłam i spróbowałam go wyminąć.
Ale chłopak mi nie pozwolił. Wredny jakiś.
– Zadałem ci pytanie. I żądam na nie odpowiedzi. – warknął
– Musisz iść do spowiedzi? – zbaraniałam – Ja nie ksiądz. Nie udzielę ci rozgrzeszenia. – dodałam
Tamtego zatkało. A ja wyminęłam go i poszłam sobie dalej.
Jakąś minutę później znowu wpadłam na Czerwony Łuskowaty Głaz z Pazurami. A na Głazie siedział ten chłopak co chciał spowiedzi.
– Masz mi ODPOWIEDZIEĆ na moje PYTANIE! – zakomunikował niezadowolony.
Usilnie usiłowałam sobie przypomnieć, jakie pytanie zadał mi Gbur.
– To ty mnie o coś pytałeś? – spytałam się w końcu
– Tak. Pytałem. Czy. Ty. Się. Dobrze. Czujesz? – odparł
Na skroni zaczęła mu pulsować żyłka.
– Ja? Czuję się wyśmienicie. – odparłam radośnie i nie zwracając uwagi na chłopaka poszłam dalej. Po chwili zaczęłam fałszować „King Bruce Lee Karate Mistrz”. Ze mną chyba rzeczywiście jest coś nie tak…..
Po 10 minutach wpadłam….. tak dla odmiany na Wielki Czerwony Łuskowaty Głaz z Pazurami i dla odmiany na stojącego obok niego Tego Wrednego Typa Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu.
Ten Wredny Typ Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu bezceremonialnie złapał mnie za nadgarstek, unieruchamiając rękę i uderzył mnie w głowę. Na jego nieszczęście moimi sąsiadami jest moich dwóch kuzynów – starszych ode mnie – którzy za punkt honoru postanowili nauczyć mnie samoobrony. Tak więc zamiast paść nieprzytomna na ściółkę leśną…. Ugryzłam Tego Wrednego Typa Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu w rękę.
Wredny Typek wrzasnął i mnie puścił.
Po chwili jednak doszedł do siebie (niestety).
Już się miał zamachnąć, kiedy wrzasnęłam:
– Stój! – spojrzał na mnie oburzony
Uśmiechnęłam się jak wariatka (którą zresztą byłam) i wyjęłam z plecaka….. słownik ortograficzny!
Temu Wrednemu Typowi Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu opadła szczęka, a ja śmiejąc się szaleńczo, wrzasnęłam:
– Strzeżcie się wrogowie polskiej ortografii!!!!!!!!
Z tym oto okrzykiem lekko/mocno uderzyłam/walnęłam (zbędne wykreślić) Typa w łeb.
Ku mojemu zdumieniu chłopak osunął się bez przytomności na ziemię. Dziwny jakiś. Przecież ten słownik nie jest wcale taki ciężki….. prawda?
– COŚ TY ZROBIŁA?! – ryknął Wielki Czerwony Łuskowaty Głaz z Pazurami
– Głazy nie mówią. – odparłam uprzejmie i poszłam w świat. To znaczy do domu.
Po kolejnych kilkudziesięciu krokach i odwyciu „Jesteś Szalona”, „Cztery razy po dwa razy” i mojego hymnu na cześć sprzątania – „Przewróciło się (niech leży)” Elektrycznych Gitar.
Jak więc wspomniałam po tych wszystkich wyżej wymienionych czynnościach natknęłam się…. na Wielki Czerwony Łuskowaty Głaz z Pazurami i Tego Wrednego Typa Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu.
Do jasnej Anielki! Zaczynało mnie to wkurzać!
Nagle… na łeb Tego Wrednego Typa Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu spadł listek.
Widząc to, zaraz zaczęłam fałszować „Człowiek z liściem na głowie”.
– Dość! – ryknął Typ
Spojrzałam na niego oburzona, a potem rozpłakałam się.
– Ale ja chcem sobiem pośpiewać… tzn. pofałszować! – rozpaczałam
Wredny Typ spróbował mnie uciszyć i dla odmiany uderzył mnie w łebek.
Zrozpaczona, w ramach pocieszenia (siebie samej oczywiście) walnęłam Typa w nos. Oczywiście był to cios Słownikiem.
I akurat wtedy na domiar dobrego zaczęło padać.
Wtedy przypomniała mi się piosenka z „Sam-Sama” – bajki, którą ogląda mój młodszy brat. W ten oto sposób zaczęłam „śpiewać” taki oto tekst:
– „Łóżko sikaczy ty się bój! Bój się, bój! Chroń materac swój!” – moknąc, fałszowałam dalej aż….
Wpadłam na Wielki Czerwony Łuskowaty Głaz z Pazurami i Tego Wrednego Typa Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu.
Spojrzałam na nich spode łba .
– Skończyłaś? – burknął
W odpowiedzi zawyłam:
– Jesteś szalony, mówię ci!
Ten Wredny Typ Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu zaczął walić głową w Wielki Czerwony Łuskowaty Głaz z Pazurami.
Zadowolona z siebie fałszując „ A ja wolę Coca-Colę” poszłam do domu. Ten Wredny Typ Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu przeszkodził mi (czy raczej próbował) po kilku minutach.
Żeby go zagłuszyć zaczęłam wyć „Dzieci (Wszyscy mamy źle w głowach)”, „Włosy” Elektrycznych Gitar… i z najgłębszych zakamarków pamięci znalazła, jeszcze „Nastolatkę” i „Soviet National Anthem”.
Ten Wredny Typ Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu zrezygnowany dreptał obok mnie.
Po jakimś czasie (czyt. po 10 minutach) złapał rytm i razem odwyliśmy cały repertuar od początku.
Kiedy doszliśmy do mojego domu Ten Wredny Typ Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu A Który Okazał Się Być Spoko Chłopem z szerokim ucieszem uścisnął mi łapkę i ponownie zabłysnął zębolami.
– Jestem Leo Valdez. A to Festus. – wskazał na Wielki Czerwony Łuskowaty Głaz z Pazurami.
– Ja żem być (J)Asiek. – odparłam odsłaniając klawiaturę (dla nierozumiejących: uśmiechając się).
Ten Wredny Typ Który Nie Pozwala Mi Spokojnie Dojść Do Domu A Który Okazał Się Być Spoko Chłopem I W Dodatku Leo Valdezem i jego Wielki Czerwony Łuskowaty Głaz z Pazurami Który Zwał Się Festusem zaprosili mnie do swojego (zabawne) lasu. I tak spotykamy się często wyjąc czasem w duecie, czasem w trio różne „mądre” piosenki.
buahahaahah ktoś odpowiedni dla valdeza XD opko rzeczywiście jakieś nienormalne 😀 ale super
Extra! 😀
Będzie CD? Bo jeśli tak, to ona będzie heroską?
Naprawdę Ci odwala… Ale dzięki temu opko fajne.
maine pokrewna dusza! mi tak odwala, gdy jakimś cudem dostanę weny raz na ruski rok 😀 opko cudowne! będzie cd? (oczy kota ze shreka) jak dawno tak się nie śmiałam… 😀
Odwaliło ci jak mnie po dwulitrowej coli i dwóch paczkach ememensów. Kocham to opko! 😀
PS Co ty masz na polskim?!
Genio :D. Mi tak odwala po coli z biedry xD (niepolecam :D)
Czekam na CD XD
Genialne i rzeczywiście nienormalne, no ale można się pośmiać, czekam na kolejną część
Poryte równo, ale… zarąbiste 😀 Sprawiłaś, że trochę się przekonałam do Leo.
No i… przytoczyłaś kilka naszych piątkowych piosenek („Dzieci wesoło…”). Za to MEGA plus.
ALE:
-literówka, sztuk jeden
-yyy… jak coś jeszcze znajdę, to ci napiszę.
Taka dawka śmiechu jeszcze nikomu nie zaszkodziła Uroczyście stwierdzam, iż bohaterka tego opka mogłaby być moją siostrą bliźniaczką.
No, ale cóż. Brak interpunkcji widoczny i czasami powtarzanie tych „przezwisk” wprawiał mnie w niesmak, ale rozumiem, że to było w formie żartobliwiej. Oby tak dalej, pozdrawiam 😀
^^^^ Jeśli odwala wam tak jak tamtej dziewczynie z opka, to ja jestem całkowicie normalna, a myślałam że potrzevuje pomocy psychiatry… Tak się zachowywać tooo ttto po prostu nienormalne. Gdybym oddała coś takiego na polaka to nie dość że zniszczyła bym swoją reputacje osoby dobrze I ciekawie piszącej, pełnej miłości do słowa pisanego to dostałabym 1 z mimusem lub 0! Nigdy bym się tak nie zachowała… No może dlatego że ja cierpie na okresy depresji wymieszane z okresami szczęścia I ekscytacji, z ciągłymi przebłyskami weny twórczej… I moje ataki objawiają się raczej myślami samobójczymi I próbami samookaleczania. To opko jest nienormalne. Nikt o zdrowych zmyslach by się tak nie zachował. Ta dziewczyna powinna leżec w psychiatryku od dawna
Ale się rozpisalam…
No wiesz? Dzięki, kurde! Dokładnie tak się zachowujemy, idąc o szóstej rano przez poligon pełen bezdomnych… No, może śpiewamy trochę inne piosenki…
Powiedz moim kumplom, że powinni iść do wariatkowa. Na pewno się ucieszą. 😉
E tam mi jak odwala to ide na bulwar pełen murzynów.
Ewentualnie na karuzele gdzie zasłynełam wraz z kumplami
jako Dzieci Neo xD.
Dziś szliśmy przez poligon o 6.15, śpiewając „Home” TDG i… w połowie zapomnieliśmy tekstu 😀
A co do tego czy śmieszne to… Ja się śmieję z troche innych rzeczy…
Poczekaj, zaraz napiszę komenta tylko wejdę z powrotem na krzesło.
Ok opo pełne humoru i to lubię. Myślałam że się popłaczę ze śmiechu.
Jejku…
to jest takie wyjątkowe…
Wariatka patrzy na ten świat, jakby z daleka, jej herosi nie dotyczą. To ogromna odmiana: coś lekkiego, na poprawienie humoru i, abyś mógł stwierdzić, że istnieją ludzie mniej normalni od Ciebie.
O wow! Super! Genio. 😉 😀 😀
Co tu dużo mówić? Wyjątkowo mi się podobało. 1) Udało mi się dotrzeć do końca. 2) Uśmiałam się. 3) spodobał mi się styl pisania – pojawiały się drobne błędy (literówki, interpunkcja), ale ogólnie jest bardzo dobrze.
świetne!
Niecierpliwie czekam na następny Twój tekst.
oO ! ( sorki za tak późne przeczytanie )
Geniusz ! Myślałam że padnę , to jest superhipermegafajowoczadowe opowiadanie ! Czekam (z resztą pewnie jak każdy) niecierpliwie na cd :]
Coś czuje że ta dziewczyna może być moją zaginioną siostrą , którą podmienili w szpitalu ^^
przeczytane *
Dostawaj częściej głupawki 😉 . Świetnie napisane z dawką ogromnego humoru .
no to normalnie nienormalne..i podobało mi się to Wredny Typ Który Nie Pozwoli Mi Dojść Spokojnie Do Domu Ale Który OkazałSię Spoko Chłopem…niezły pomysł,a z tym spowiadaniem sie…SZACUN MŁODA!!!
jak ja mogłam tego wcześniej nie znależć i pociesze cie tez mam takie głupawki..
Wspaniałe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!