Od autorki:
Oto nowe opowiadanko. Musiałam zrobić sobie od Selene przerwę, ale obiecuje , że w odpowiedni czasie ją dokończę. Teraz chciałabym tylko powiedzieć, że to opowiadanie będzie się w każdej część zaczynać bądź kończyć listem Melissy do ojca, których nie wysyła. Nie zawsze będą one dotyczyły bezpośrednich zdarzeń z części opowiadania. Tak, jak np. ten rozdział, który rozpocznie ostatni list Mel do ojca. Sadzę jednak, że będzie on dobrym wprowadzeniem do tego opka, które oddaję wam, i mam nadzieję, że się wam spodoba…
&&&
Czytając to zapewne pomyślisz, że to kolejne opowiadanie o tym jak heros ratuje świat, staje się bohaterem i zostaje ukochanym dzieckiem swojego rodzica. Ale, choć bardzo bym chciała, moje życie tak nie wygląda. Będzie to opowiadanie o tym, jak to w ciągu kilku dni zbuntowana nastolatka, staje się ważnym składnikiem w losach świata. Z dziecka, staje się młodą kobietą. Wrażliwą, ale bezwzględną. Inteligentną, ale potrafiącą postąpić tak, jak każe intuicja. Opowiem Ci o tym jak to dziwnym trafem odkryłam zdrajcę, który chciał zniszczyć obóz i poznałam prawdę na swój temat. Wszystkiemu temu towarzyszy rozwijające się we mnie coraz silniejsze uczucie do przyjaciele, którego nie pamiętam i wyprawa do Hadesu po duszę, której pomoc była niezbędna, aby misja się powiodła.
Ale, nie. Ty nadal mnie nie uznałeś. Mimo, że tak wiele zrobiłam. I choć wiem, że ty doskonale wiesz, co mi chodzi po głowie, to jednak – przestań. Już mi tak nie zależy, żebyś mi powiedział kim jesteś. Chcę wiedzieć tylko czemu mnie nie chciałeś…
Melissa
&&&
Melissa trafiła do obozu herosów dwa lata wcześniej, jako trzynastolatka. Nie lubiła tego miejsca. Ale miało ono być jej nowym domem. Po śmierci matki zamieszkała z dziadkami, którzy bardzo ją kochali, nie byli jednak w stanie zapewnić ze swoich emerytur normalnego życia dla trójki osób, w tym uczennicy szkoły. Dziewczyna była inteligentna wiec udało jej się dostać stypendium. Po roku nauki na koszt państwa, dostała stypendium w dobrej szkole prywatnej. Cieszyła się. Ale do czasu, gdy pierwszy raz przekroczyła próg elitarnego gimnazjum.
Dzieciaki w tej szkole były bogate, do szkoły przyjeżdżały limuzynami, a drzwi otwierał im szofer. Ubrania, tylko najlepszych marek. Buty nawet na wf miały markowe znaczki Armaniego czy Prady. Melissa bardzo się zmieniła pod wpływem tej szkoły. Zamknęła się w sobie.
Gdy miała 13 lat pewnego wieczora po prostu nie wróciła do domu. Dziadkowie się nie martwili. Wiedzieli, że trafiła do obozu. Tam była bezpieczna. Wiedzieli o tym. Ona – nie.
Nie podobało jej się to miejsce. Mieszkała tam już dwa lata. Ludzie w jej domku mieszkali i wyprowadzali się, a ona nadal tam zostawała, jej ojciec nie chciał jej uznać. Nie miała wielu przyjaciół. Właściwie, była to tylko jedna osoba. Jej przyjaciółka Danny, córka Hermesa (swoją drogą Hermesowe dzieci mają coraz ciekawsze imiona).
Ale pewnego dnia wszystko zaczęło się zmieniać. Był to pierwszy dzień wakacji, w drugim roku od przybycia Melissy do Obozu Herosów. Ludzie jak co rok zjeżdżali się na miejsce wszelkimi środkami lokomocji. Przywożeni przez rodziców, taksówki, auto-stopem eskortowani przez satyrów, lub uciekający przed potworami. Jednym słowem- normalka. Po obozie jednak krążyły plotki, że w tym roku ma być wielu nowych obozowiczów. A instruktorzy zajęć praktycznych mieli się w wielu przypadkach zmienić.
Melissa ćwiczyła na strzelnicy strzelanie do celu z łuku, i szło jej nieźle gdy nagle, ktoś zaczął poprawiać ułożenie jej dłoni na łuku i postawę jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Dziewczyna szybko odwróciła się za siebie i wykręcając przeciwnikowi rękę podduszała go nożem.
-Przepraszam – wycharczał chłopak. – Chciałem Ci tylko pomóc.
-Ależ nie musisz – odparła lodowatym głosem, ale go puściła.
– Muszę – powiedział wyciągając do niej dłoń- Jestem Chris , syn Apolla, nowy nauczyciel łucznictwa.
Dziewczyna poczuła się bardzo głupio, gdyż prawie poderżnęła gardło instruktora strzelania z łuku, gdy on próbował jej właśnie w wykonaniu prawidłowo tej właśnie czynności pomóc.
– Melissa. Melissa Jung- przedstawiła się i spojrzała na chłopaka. Gdy to zrobiła kolana pod nią zmiękły, ale nie dała tego po sobie poznać.
Chłopak był wysoki, wyższy od niej, co wcale nie było częste. Miał blond włosy i piękne turkusowe oczy w kolorze bezchmurnego nieba. Był… dobrze zbudowany, umięśniony, ale bez przesady. Miał na sobie szarą koszulkę i dżinsowe szorty.
– Na drugi raz lepiej nie zachodź mnie od tyłu – uśmiechnęła się.
– Zapamiętam sobie – uśmiechnął się do Melissy jakoś tak dziwnie.
„ czy to znaczy, że będzie drugi raz?” nasunęło się na myśl dziewczynie. Już chciała odejść, ale chłopak ją zawołał. Odwróciła głowę i spojrzała na niego. uśmiechał się do niej i wydawało jej się jakby świecił. Wiedziała, że to tylko słońce, ale nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Apollo zrobił to specjalnie.
– Co robisz dziś wieczorem? – zapytał Chris.
– nie wiem… – odpowiedziała powoli zastanawiając się o co chodzi synowi boga sztuki. Ale wszystkie jej wątpliwości rozwiał on sam kilka sekund później powodując, że po raz drugi tego dnia, miała wrażenie, że kolana się pod nią ugięły.
– Możemy się spotkać dziś wieczorem?
Melissa pokiwała głową.
– O 20 na mostku?
Uśmiechnęła się i pobiegła bo była już mocno spóźniona na spotkanie z Danny.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – Danny piszczała tak głośno, że Melissa zatkała sobie uszy, żeby nie pękły jej bębenki. – On sie z tobą umówił??- i znów zaczęła piszczeć.
– Tak. Po raz setny powtarzam ci, że tak Chris się ze mną umówił – odparła z udręczoną miną rudowłosa dziewczyna.
– Na randkę? – zapiszczała jej koleżanka.
– Nie… nie wiem…- zaczęła się jąkać Melissa.
-Jak to nie wiesz?- córka Hermesa spojrzała poważnym wzrokiem w oczy swojej przyjaciółki.
– No normalnie. Zapytał czy spotkamy się dziś wieczorem, o 20 na mostku. I tyle. Nic więcej.
Danny uśmiechnęła się z ulgą.
– No, a to oznacza, że musisz się ładnie ubrać. A nie- spojrzała znacząco na porwane i poprzecierane w wielu miejscach wysłużone dżinsy Melissy.
Dziewczyna westchnęła, ale pozwoliła koleżance, dalej rozpływać się w zachwytach, a sama zaczęła się zastanawiać, co takiego sprawiło, że Christopher postanowił się z nią umówić. I to od razu pierwszego dnia, kiedy się poznali. Chociaż… chłopak wydawał jej się dziwnie znajomy.
Wzruszyła ramionami i podniosła się z pieńka, na którym siedziała. Danny ruszyła za nią, nadal trajkocząc. Nagle podskoczyła i schowała się za plecami Melissy. Zdziwiona dziewczyna spojrzała na nią.
– Co jest? – zapytała
– Ciszej!- zganiła ją córka Hermesa.- Nieważne – wyszeptała . – Mnie tu po prostu nie ma.
Melissa zmarszczyła brwi, ale ruszyła przed siebie kopiąc kamienie leżące na drodze. Po głowie chodziły jej słowa ulubionej piosenki, wiec zaczęła nucić ją pod nosem. Idąc patrzyła przed siebie, nie zauważyła wiec Chrisa, ale on widział ją. Co ważniejsze słyszał jak śpiewa i uśmiechnął się pod nosem. Miała piękny głos. Melodyjny i dosyć niski.
Melissa szła przed siebie, ale czuła się jakby to nie była ona. Była straszliwie zdenerwowana. Nie wiedziała jak ma się zachować. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Serce kołatało. A żołądek wydawał dziwne odgłosy. „Jak tak się człowiek czuje przed randką, to ja dziękuje” pomyślała.
Chris opierał się o barierkę i patrzył na zachód słońca. Ubrany w szarą bluzkę i czarne jeansowe rurki (co nie umknęło uwadze Melissy) tupał ubraną w trampka nogą w takt muzyki, której słuchał.
Melissa spojrzała na swoje ciuchy i stwierdziła, że nie prezentuje się tak dobrze jak on. Już chciała uciekać, kiedy chłopak się odwrócił. Na jej widok uśmiechnął się szeroko.
– Ślicznie wyglądasz – powiedział.
Miała ochotę się roześmiać. Głośno. Niespokojnie. Miała na sobie ciemno granatową dopasowaną bluzkę, czarną kamizelkę, ciemno granatowe jeansy i wysokie sznurowane z tyłu kozaki. Rude włosy miała związane w kitkę.
-Dzięki – powiedziała.
-Chociaż… – chłopak wyciągnął rękę do jej włosów i ściągnął delikatnie gumkę.
– co ty robisz? – zapytała zdumiona.
-…Tak jest ci o wiele ładniej.
Speszona tym, że chłopak dotykał jej twarzy spuściła wzrok. Chłopak zorientował się co się dzieje i szybko cofnął rękę.
Stali tak milcząc, aż w końcu chłopak spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy.
-Co? – nie wiedziała o co mu chodzi.
– Nic … – potrząsnął głową. – Tylko… – zawahał się na chwilę. – Jesteś naprawdę śliczna.
Podszedł do niej i spojrzał w oczy. Był od niej o dobre 10 centymetrów wyższy, więc musiała zadrzeć głowe do góry żeby móc spojrzeć w jego piękne turkusowe oczy.
– A zwłaszcza oczy… – szepnął. – Wyglądają jak…- zastanowił się przez chwilę, a potem powiedział słowa, które odebrały jej oddech. – Jak wiatr…
Dopiero w tym momencie Melissa zdała sobie sprawę, że chłopak trzyma ja za rękę. Speszona chciała cofnąć dłoń, ale on jej nie puścił. Zamiast tego położył jej dłonie na ramionach i spojrzał w oczy.
-Mel, ja cie skądś znam…
Na dźwięk imienia jakim ją nazwał zrobiło jej się gorąco.
-Wiem – odpowiedziała. Miała takie same przeczucie.
Nagle zakręciło jej się w głowie.
Znów te same obrazy.
Znów ci sami ludzie.
Znów te same zdarzenia.
Znów ci sami ludzie giną, zabici przez tych samych.
Znów ta sama ogarniająca ją niemoc…
Ból rozdzierający jej umysł znów powraca. Znów w tym samym momencie jest najsilniejszy. Gdy On umiera.
Słyszy krzyk „Melisso Jung! Przysięgłaś zemstę, a twa przysięga przeciw tobie się obróci” Koniec. Wizja znów urywa się w tym samym momencie.
Ale ona już wie, kim jest chłopak, który umiera. Za którym płacze. Bo oto on trzymaj ją żeby nie upadła.
Ona patrzy mu w oczy.
A jej własne, szare źrenice robią się szkliste od łez….
Hahahaha! I znów się powtarzam i mówię, że to jest świetne! Zresztą wiesz, to może już nie będę się rozpisywać.
Oż ku***!!! Rozpierniczę komputer!!! Dziewczyno, nie znalazłam błędów, co więcej, nawet takowych NIE SZUKAŁAM… A to, w moim wydaniu, największa pochwała.
Niewysłane listy przypominają mi trochę „Oskara i Panią Różę”…
Brak słów. Po prostu brakuje mi słów, żeby to skomentować. Oczywiście pozytywnie.
(tepym wzrokiem gapi sie w kompa rozdzawiona gęba)
GENIOOOO!!! 😀
( Zawiesiłam się z wrażenia. mój matrix się wyłączył ) 😀
Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper! Bardzo fajne, bardzo bardzo bardzo! Świetnie sie zapowiada. Czekam ma cd
Geniusz! Zaczynają mnie wkurzać ci przystojniacy od Apolla, ale lubię Chrisa.