Wskoczyłam do wody i prądy od razu poniosły mnie w dobrą stronę. Po paru sekundach dłużących się niemiłosiernie woda wyrzuciła mnie na brzeg. Podniosłam wzrok i zamarłam.
Moi przyjaciele byli w większym niebezpieczeństwie niż myślałam. Widziałam jak zaledwie 5 herosów walczy z mniej więcej 20 potworów 3 razy od nich większych. To byli … nie wiem jak to się nazywało, ale wiem, że oni żyli za czasów Uranosa, i przebywali tylko w jego siedzibie, a na ziemię zeszli tylko raz, kiedy … chyba kiedy był wykuwany sierp Kronosa. Przekazali jakąś tam siłę czy coś. A nie wiem tego z książek, tylko od mamy, która to usłyszała od Ateny.
W każdym razie byli oni znacznie więksi i silniejsi niż herosi. Mieli ogromne skrzydła, bardzo brzydkie głowy, nogi i ręce jak u słonia, a brzucha prawie wcale nie mieli. Mieli kolor jak oblepiona błotem roślina. Lily Humphrey (15 lat, córka Hadesa, niewiele o niej mówiłam jak dotąd) leżała nieprzytomna na ziemi, a z jej głowy i brzucha lała się strużka krwi. Jason, cały oblepiony potem również leżał na ziemi, ale był przytomny. Cały czas zadawał ciosy potworowi, który chyba miał zamiar go przygnieść swoim cielskiem. Miałam wrażenie, że stracił on czucie w nogach, bo wcale nimi nie ruszał. Sara jako jedyna była z boku, nie brała udziału w walce, tylko rzucała zaklęcia, który miały chyba oślepić i osłabić potwory. Robiła co mogła, potwory jej nie widziały, ale chyba zdołała tylko część z nich uszkodzić.
Cała reszta potworów była skupiona na Billy’m i Chrisie. Ci jako jedyni byli jeszcze w stanie walczyć na stojąco. Widziałam, że niektóre potwory były trochę spopielone po piorunach, ale raczej niezbyt byli tym przejęci. Pracowali w niebie i dla nieba, więc chyba pioruny nie robiły na nich wrażenia. Bracia walczyli 10 metrów od siebie i oboje sprawiali wrażenie, jakby już za sekundę mieli paść z wysiłku. Oszacowałam to wszystko w ciągu paru sekund. Moją twarz wykrzywił ból i bardzo szybko polały się łzy. Oni umierali. A Lily mogła być już martwa. Nie. Muszę coś zrobić.
Woda za mną eksplodowała i ruszyła z dużą prędkością na potwory. Nie wiedziałam, skąd miałam siłę na to wszystko, ale na pewno jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak wściekła i smutna. No może tylko raz, kiedy John zaczął… to chyba nie czas na takie historie.
Chris, kiedy zobaczył wodę szybko odnalazł mnie wzrokiem i wybałuszył oczy.
– Julia?!- wrzasnął
– Chris uważaj!!!
Chłopak kompletnie zapomniał o przeciwnikach, kiedy mnie zobaczył. Oberwał w głowę maczugą. Upadł bezradnie na ziemię.
– Nie!!!!! – krzyknęłam.
Nie miałam dużo czasu. Pobiegłam z zaskakującą szybkością na potwory. Kątem oka zauważyłam, że potwór atakujący Jasona oberwał nieźle wodą, więc chłopak nie miał przez chwilę przeciwnika, ale tak jak przypuszczałam, coś mu się stało z nogami, bo nie mógł wstać.
Dotknięta wodą zebrałam więcej sił. Szybko, jednym mocnym ciosem zabiłam po drodze dwa potwory. Super. Tylko 15 następnych do zabicia. Billy, wściekły, bo jego brat mógł umierać, uderzył na wroga z nową siłą. W 10 sekund zabił kolejnego potwora, i walczył z pozostałą siódemką, która była skupiona na nim. Szybko do niego dobiegłam i walczyliśmy ramię w ramię. Kolejny potwór padł, zraniony przez Billy’ego i dotknięty zaklęciem Sary. Wspólnie zabiliśmy jeszcze 3 potwory, ale później mój towarzysz upadł na ziemię ze zranionym ramieniem pchnięty mocno przez maszkarę. Już myślałam, że potwór oderwie mu głowę, ale w porę zabił go Jason, który zdążył najwyraźniej uleczyć swoje nogi. Dzięki naszej pracy zostało już tylko 6 potworów, w tym jeden bardzo słaby i ślepy dzięki Sarze. Fakt, że stracił wzrok był bardzo przydatny, gdyż przez przypadek zabił jednego ze swoich towarzyszy i z łatwością zabiłam go ja. Wszystko pięknie, tylko sekundy później mój sztylet wylądował 50 metrów ode mnie, a Jason zabił jednego potwora ślepego, który upadł na niego i przygniótł jego nogi, co nie mogło być przyjemne tym bardziej po jego kontuzji.
Tak więc zostały jeszcze 4 potwory do zabicia, a ja nie miałam broni i bolało mnie lewe ramię. 2 potwory były osłabione, a 2 niemalże nienaruszone. Wszystkie szły na mnie- małego ludka bez broni. Co mogłam zrobić? Znowu trysnęłam w nich wodą, ale ten strumień był znacznie mniejszy, wolniejszy i słabszy. Chyba wcale nie zrobił im krzywdy, ale trochę dodał mi sił. Stwierdziłam, że mam tylko jedno wyjście: spróbować zrzucić potwora z nóg Jasona, by ten pomógł mi w walce. Nic z tego. Woda nie dała mi aż tyle siły. Nie mogłam pobiec po mój sztylet, bo obecnie znajdował się za potworami. Spojrzałam na Sarę. Nie rzucała już zaklęć, ale klęczała. Nie miała już energii i siły by rzucać czary. Wyglądała jakby miała za chwilę zemdleć. Modliłam się, by zrobiła jedyną mądrą rzecz jaką zrobić mogła. I nie zawiodłam się. Sara rzuciła mi swój miecz i upadła na ziemię. Chwyciłam broń i choć nie lubiłam walczyć mieczem byłam do tego zmuszona. Na początku zabiłam jednego z osłabionych potworów, bo z tymi silnymi nie miałam już szans. Reszcie już nie zdołałam zrobić niczego bo zostałam otoczona i jeden z potworów zatopił kły w moich plecach. Upadłam na ziemię tak jak wszyscy. Wiedziałam, że zaraz umrę. Chociaż wciąż byłam w stanie myśleć, nie byłam w stanie się ruszyć.
I wtedy ją zobaczyłam. Miała fioletowe włosy ułożone w warkocz, krótkie, fioletowe spodnie i zieloną bluzkę z krótkim rękawem. Na nogach miała tylko bardzo brudne skarpetki (?) i w ręce trzymała wiadro wody. Zanurzyła głowę w wiadrze (?)(jeśli to ma być ta dziewczyna, która jest siódmym herosem z przepowiedni, to chyba ja jestem, królową Anglii. To przecież wariatka) i woda zmieniła kolor na czerwony. Wtedy wylała ciecz na potwory (a tej substancji zrobiło się nagle bardzo dużo) i stworzenia zaczęły się jakoś kiwać. Nagle widać było w ich oczach tylko białka. Wszyscy upadli na ziemię. Ta dziwna dziewczyna podeszła do mnie i spytała się:
– Dobrze się czujesz?
– NIE.
– Kim jesteś?
Nie dawałam już rady mówić. Domyślałam się, że to musi być ta dziewczyna z przepowiedni, ale mogła mi pomóc, a nie zadawać głupie pytania.
– Ommożysz ji?- powiedziałam ostatkiem sił bardzo niewyraźnie. Chyba nie zrozumiała, że miało to oznaczać ,,pomożesz mi?”. Zmarszczyła brwi i powiedziała
– To ma być twoje imię? Z tobą się chyba nie dogadam. No dobra. Mam nadzieję, że nie jesteś moim wrogiem.
Wyciągnęła z kieszeni spodenek batonik z ambrozji i dała mi go. Zdołałam już mówić i trochę się ruszać. Usiadłam.
– No to kim jesteś?
– Na pewno nie twoim wrogiem.
Naburmuszyła się.
– To nie jest odpowiedź.
– Posłuchaj nie mam czasu na pogaduchy. Moi przyjaciele leżą nieprzytomni dookoła. Podasz mi mój plecak? Leży przy brzegu.
Zawahała się. Ale po chwili poszła po moje rzeczy. Wyjęłam termos z nektarem i wypiłam trochę. Kiedy byłam w stanie chodzić, pobiegłam na początku do Jasona. Dałam mu wypić prawie cały termos. Spróbowałam zdjąć z niego cielsko potwora, ale nie dałam rady sama. Dziewczyna widząc moje wysiłki pomogła mi i razem dałyśmy radę. Nogi Jasona… nie wyglądały najlepiej. Ale szybko się leczył sam bez nawet własnych wysiłków.
– Na Zeusa… Julia co to było? – spytał, kiedy dał radę mówić.
– Och Jason!- krzyknęłam i nie myśląc co robię rozpłakałam się ze szczęścia słysząc jego głos żywy i… pocałowałam go w usta.
Nie powinnam tego robić.
Ale byłam taka szczęśliwa, że nic mu nie jest! Nie panowałam nad sobą! Na dodatek ta dziewczyna to widziała! Mam przerąbane.
Szybko oderwałam się od chłopaka i spłonęłam rumieńcem.
Jason szeroko otworzył oczy zaskoczony.
– EEmm… no nie wiem co to było. Ale wiem, że…
I powiedziałam mu wszystko co wiedziałam pokrótce.
– Ale to nieważne. Jason, wszyscy są nieprzytomni! Możliwe, że nieżywi!!! Dasz radę im pomóc? Jeszcze zostało trochę nektaru i ambrozji…
– Jasne, już wstaję. Hej, a gdzie Bridget?
– Później ci opowiem… teraz nie ma czasu!
Na początku pomógł Lily. I dobrze. Ona pierwsza upadła. Dziewczyna jednak szybko się ocknęła, więc Jason zaczął pomagać Sarze. Nie chciałam mu nic mówić, ale chyba powinien najpierw zająć się Chrisem. Ale coś mi się wydawało, że do niego zajrzy na końcu.
Sara już nie ocknęła się za szybko. Przez chwilę aż zaczęłam panikować, że… nawet nie chce tego pisać. Ale po chwili zaczęła cichutko oddychać.
– Zaraz dojdzie Do siebie.
Potem podszedł do Billy’ego.
– Jason nie chce nic mówić, ale czy Chris nie jest przypadkiem w gorszym stanie?
Nie chodzi o to, że nie chciałam by Billy doszedł do siebie, ale Chris naprawdę wyglądał gorzej.
– Julia w takich sprawach nie będę się kierował uprzedzeniami z przeszłości. Czuję, że Billy ma się gorzej, nawet jeśli tego nie widać. Ale Chris ma mały krwotok zewnętrzny. A Billy ma chyba spory krwotok wewnętrzny.
– CO?!
Jason nie odpowiedział, tylko skupił się na głowie syna Zeusa. Zakryłam twarz dłońmi i znowu zaczęłam płakać, ale tym razem nie ze szczęścia. Krwotok wewnętrzny… on może umrzeć.
Nie. Nieeee, to nie może dziać się naprawdę.
Nagle Jason zamarł.
-Co do…
I przeszedł go prąd. bardzo mocny. Później zaczęły go otaczać jakieś pędy a ziemia jakby go… wchłaniała. Jakby wszedł w ruchome piaski. Z przerażenia przestałam płakać. Nie wiedziałam co zrobić. Złapałam Billy’ego za kostki i odciągnęłam od Jasona. Mi nic się nie stało, a Jason wrócił do normy. Oboje byliśmy przerażeni i zaskoczeni. Nie tylko my. Lily, Sara i nowo przybyła też. Billy gwałtownie otworzył oczy i wstał gotowy do walki. Kiedy zobaczył nas uspokoił się, ale wyglądał na zbitego z tropu wyrazami naszych twarzy.
– Co się stało?
Nikt mu nie odpowiedział. Wszyscy byliśmy w szoku. Pierwszy opanował się Jason.
– Chyba pójdę pomóc Chrisowi.
– Co? Co jest z Chrisem?- zapytał wystraszony Billy.
– Został zraniony w walce. Tak… jak Lily. – powiedziałam.
Nie powiedziałam ,,jak ty”. Bo Billy’emu stało się coś więcej.
Z Chrisem nie było większych problemów. Prawie od razu się ocknął, a jego rany już nie wyglądały najgorzej.
– Kim jesteś? – zapytał dziewczynę syn Zeusa.
– Może bym wam odpowiedziała, gdybym otrzymała odpowiedź od chociaż jednego z was! Uratowałam wam życie, ale wam powiedzieć imię nawet nie łaska.
– Sara Gwen. Córka Hekate
– Lily Humphrey. Corka Hadesa
– Billy Anderson. Syn Zeusa
– Chris Rodelton. Też syn Zeusa
– Jason Weber. Syn Apolla
– Julia Jackson. Eee…
– Julia Jack… czekaj JACKS…?
– TAK. – przerwałam jej by oszczędzić sobie achów i ochów. Reagują na moje nazwisko tak jak czarodzieje na Blizne Harry’ego Pottera. Już zdążyłam się od tego odzwyczaić na obozie, na którym wszyscy już mnie znali.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Chyba czuła, że będzie nam się dobrze współpracować. Cóż ja nie byłam tego taka pewna. Ale w sumie takie same początki miałam z Sarą.
– Cindy Cost. Córka Dionizosa. W końcu w jaki inny sposób dałabym radę zamienić wodę w wino i upić tak mocno do nieprzytomności te potwory?
CDN
Córka Dioniego – niezły pomysł.
Jak wyżej wspomniałam, pomysły świetne, niestety interpunkcja leży i płacze.
Nareszcie! Opka cd się pojawił! Bardzo ciekawe, nie spodziewałam się czegoś takiego. Ale co się stało z Billym?
Czekaliśmy WIEKI, ale wreszcie się ukazało…
Uchlane potworki… dobre 😀 Ale taka jedna uwaga: alkohol sprawia, że mniej czuje się ból, więc chyba to, czym „oberwały” przyjemniaczki musiało być mega mocne… 99,8%? 😀
Nie mam zamiaru czepiać się niczego poza brakiem wyrazów wprowadzających w dialogach (napisanie „powiedział”, „rzekł”, „krzyknął”, „zaklął” czy czegoś podobnego nie boli).
Kurde!!! Czekaliśmy trzy stulecia!!! No, ale było warto. Świetne. Pijane potwory rządzą ( czym… Rosjom!!! ). 😀 Świetne opko! Ale Arachne ma rację. przydałyby się wyrazy określające kto mówi daną wypowiedz. 😀 😀
sory za interpunkcje naprawde…
fajne kiedy cd
Pierwsza córka dioniego w historii naprawde dobrych opek! Bravissimo!
Fajne!!! Kiedy CD???