Lucky
Dziewczyna podniosła leżący luzem na piasku kamyk i rzuciła go płasko. Trzy, cztery, pięć , sześć razy odbił się od płaskiej jak stół powierzchni oceanu, nim w nim zniknął.
– Cóż za mistrzyni kaczek….- stojący za nią mężczyzna uśmiechnął się lekko. Ona spuściła wzrok.
– Pod wodom nie da się ich puszczać.- wyszeptała.
– Kochanie…. kochanie… Dlaczego ty mnie nie słuchasz? Złamałem regułę…
– Złamaliśmy regułę.- poprawiła go dziewczyna kładąc nacisk na pierwszy wyraz.
– A więc dobrze… złamaliśmy regułę… myślisz, że moi bracia puszczą to płazem? Ze mną będziesz bezpieczna. Ty i …
Kobieta obróciła się i z uśmiechem położyła mu palec na ustach.
– Cii…. – zamruczała czule.- Cicho… Kocham morze. Ale nie należę do niego. Nawet jeśli należę do ciebie. – spuściła wzrok, zawstydzona swoimi słowami.
– Ale posłuchaj mnie. Niczego nie będzie wam brakowało. Niczego Shelly… Niczego. Zbuduję ci pałac z pereł, złota i bursztynów…
– I cóż mi z tego, skoro nie mogę oddychać pod wodą?
– A więc wstrzymam wodę wokół ciebie… Wszystko zrobię, tylko chodź ze mną…
– Jakbyś nie wiedział, że nie mogę. Nie chcę tego dla niego.
-Ale tam będzie bezpieczny. A tu… Tutaj wszystko się może zdarzyć.
Kobieta obróciła się i stanęła po kostki w lodowatym oceanie.
– Ja nie mogę odejść. A ty nie możesz zostać.
– Więc chcesz, żebym was zostawił?
To były okrutne słowa i oboje o tym wiedzieli. Ona spuściła głowę, a po policzkach pociekły jej łzy. On ją przepraszał, ale ona znów go uciszyła.
– Nie chcę… nie mogę znieść myśli, że nas zostawisz. Ale musisz. I tak ma być, wiesz? Niezależnie od tego, jak ja się czuję…. Niezależnie ode mnie…. Tu nie chodzi o mnie, ani nawet o ciebie. Ani o Amfitrę. Ani nawet o twoich braci, czy rodzinę. Tu zawsze chodzi o coś większego. To chodzi o niego. Tak po prostu ma być, a ja…
A tym razem to on przyciągnął ją do siebie i pocałował: długo, słodko, czule.
– Jesteś królową wśród ludzi. Nie wiem, czemu to na najlepszych, spada największy krzyż. To niesprawiedliwe.
Ona zaczerwieniła się
– Co na mnie spada? Dostałam w życiu tak wiele dobrego… i tak wiele jeszcze dostanę… Jestem szczęściarą . A jak mi będzie ciężko… to przyjadę tu. Albo po prostu popłaczę sobie.- palcem zebrała z policzka łzę i wsunęła go sobie do ust.- Widzisz? Łzy są słone. Nawet w nich będę miała coś z ciebie. Po za tym… was, bogów, nigdy tak naprawdę nie da się pozbyć.
Jesteście zapominalscy, ale też beznadziejnie uparci.
O tak, byli uparci.
– Przepraszam!- wpadła na jakiegoś faceta (o co nie było trudno tym tłumie) i uśmiechnęła się przepraszająco. Odwróciła się i chciała odejść, ale on złapał ją za łokieć.
– Przepraszam. Chyba coś pani upadło.- w dłoni trzymał wisiorek. Złotą rybkę z niebieskimi oczkami i łuskami z bursztynu. Jak żyła, nie widziała nic równie uroczego. I kosztownego.
– Przykro mi, ale niestety, to nie ja jestem właścicielką tego…- urwała, poszukując właściwego określenia.- … tego małego arcydzieła.
Spojrzał na nią, a ona zauważyła, że ma oczy w tym samym odcieniu, co morze dzisiaj- stalowego błękitu. Był wysoki, miał zmarszczki od uśmiechów, czarne włosy i ciemną opaleniznę. I wpatrywał się w nią jak oczarowany.
– Czy jest pani pewna, że on nie należy do pani?- Ona zauważyła jak miło i ciepło brzmi jego głos.
– Jak już mówiłam, niestety. Trochę szczęścia zawsze się przyda, a zwłaszcza w tak uroczym talizmanie.
On wyglądał, jakby się nad czymś głęboko zamyślił.
– W takim razie…. Myślę, że moglibyśmy omówić kwestię szczęścia. Ta złota rybka chyba naprawdę je przynosi.
– Tak?
Spojrzał jej w oczy- głęboko, badawczo. Nawet jego oczy lśniły radością.
– Tak. Tak, z całą pewnością.
Ona poczuła, że oblewa się rumieńcem. Nikt na nią nigdy tak nie patrzył.
– W takim razie… chyba trochę tego szczęścia udzieliło się i mi…. Mam na imię Sally. – powiedziała cicho.
– Posejdon.
– Jak ten grecki bóg mórz i oceanów?
– Dokładnie tak.
Głupia. Głupia, głupia , głupia. Ale jaka szczęśliwa.
Kurde no! Nie wiem jakich słów użyć, by skomentować tak zajebi*te opko ! 😀 Genialny pomysł, jak i wykonanie. Czekam na CD
Wspaniałe!!! Będzie cd czy nie? Oby było, bo to jest GENIALNE!!!!!! (co mi dzisiaj odbija z tymi wykrzyknikami?!!!) 😀 !!!!!!!!!
Gdy przeczytałam pierwszą część pomyślałam „naprawdę świetne”, lecz z każdą następną opowiadanie jest coraz lepsze 😛
Muszę powiedzieć : WSPANIAŁE!
Naprawdę! Najprawdopodobniej jedno z lepszych na rickriordan.pl
„Pod wodOM” chyba „wodĄ”.
„Ani o AMFITRĘ”- nigdy nie spotkałam się ze skracaniem imienia Amfitryty (co nie znaczy, że skrót nie istnieje, ale jednak sprawia, że w jego istnienie dość mocno wątpię).
PIERDOŁY! A NIE DAJĄ MI SPOKOJU.
UWIELBIAM TO OPOWIADANIE, ALE JAK WIDZĘ GŁUPKOWATE BŁĘDY, TO MI SIĘ NÓŻ W KIESZENI OTWIERA.
Amfitra jest. Dzięki Arachne, że wytykasz mi błędy ( pięta achillesowa wszystkiego co piszę…. uuu) . Wierzcie, albo nie ale to motywuje. Może coś skrobnę , ale w orginale miały być tylko trzy części.
Ja Ci dam 3 części! Chyba ma być 30 nie 3 kapewu? A teraz tak na serio: to opko jest hiper extra mega genialne! Uwielbiam
jakie 3 części?!?! tylko spróbuj! twoje opka są SUPER!!! a ta część podobała mi się najbardziej
UWAGA NIE RUSZAC SIE! (gorączkowo szuka szczeki na dywanie)
ok morda cała 😀
OPO GENIALNE!!
JAKIE TRZY CZEŚCI?!?!
MASZ COS NAPISAC BO DOWIEM SIE GDZIE MIESZKASZ
WEZME GŁOSNIKI I PŁYTE ZJEBERA I JUZ NIEBEDZIE
TAK WESOLO!
Barzdzo fajne i oryginalne (wybacz, że nie genialne, ale dopiero co czytałam opko Arachne…)