Ze specjalną dedykacją dla zwiadowcy Michaela „Tancerza” i Piper „Grzesznicy” i Długiego Nicka.
Narracja Adriana.
Ból. Pustka. Rozpacz. Przez całą noc opłakiwałem utratę przyjaciela. Wszystkie łzy zostały wylane. Musiałem zacząć działać. Z niechęcią wstałem z łóżka i rozejrzałem się po pokoju. Kiedyś dzieliłem go z Alexem, teraz należał wyłącznie do mnie. A właściwie do internatu szkolnego, do której uczęszczaliśmy. Podszedłem do małego, śniadaniowego stolika. Leżało na nim zdjęcie. Moje i Alexa. Jedyna pamiątka po najukochańszym przyjacielu. Schowałem je do kieszeni. Zacząłem przeczesywać pokój, w poszukiwaniu kartki z adresem. Znalazłem ją w koszu na śmieci. Przyjrzałem jej się dokładnie. Moja kuzynka Annabeth, dała mi go kilka tygodni temu. Ciągle słyszałem o tym, jaka jest mądra. Może jej wiedza pomoże mi rozpocząć poszukiwania.
Kilkanaście minut potem stałem przed ładną, zadbaną kamieniczką. Czułem się tu jak intruz. Była to dzielnica bogactwa i przepychu, coś czego nigdy nie doświadczyłem. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem do pierwszej z klatek. Wyszukałem na domofonie nazwisko Chase. Pierwsze piętro. Nieśmiało ruszyłem w górę. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem. Otworzył mężczyzna w średnim wieku. Wpatrywał się we mnie zdumiony.
– Adrian, co ty tutaj robisz?- zapytał.
– Dzień dobry, Wujku. Jest Annabeth?
*****
Narracja Annabeth:
– Annabeth, ktoś do Ciebie!- zawołał tata. Właśnie się pakowałam. Był pierwszy dzień lata, więc jak zwykle miałam jechać do najfajniejszego miejsca na ziemi. Na Obóz Herosów. Zaciekawiona, wyszłam z pokoju, chcąc wiedzieć, kto mógłby mnie odwiedzić. Mój kuzyn Adrian. Przyglądałam mu się uważnie. Wyglądał tak jak zwykle, ale coś musiało być na rzeczy, skoro chciał ze mną porozmawiać. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale to on przerwał ciszę
– Możemy pogadać – spytał?
– Jasne, przejdźmy do mojego pokoju – odparłam, otwierając drzwi. Chłopak tylko kiwnął głową i ruszył za mną.
– Wybierasz się dokądś?- zapytał, wskazując ręką na moje walizki
– Tak, wyjeżdżam na obóz
– Ach- powiedział niezbyt przychylnym tonem. No tak, mogłam się tego spodziewać. Chłopak nienawidził obozu.
– Co cię tu sprowadza?- spytałam
– Co wiesz o zamaskowanych herosach, atakujących innych?- odpowiedział prosto z mostu. Zamurowało mnie. Pierwsze słyszałem, o podobnym zjawisku. Adrian musiał zobaczyć moją minę. Wstał i ruszył w kierunku drzwi mówiąc:
– Cóż, dzięki za rozmowę. Miłych wakacji.
– Poczekaj- zawołałam- co się stało, dlaczego mnie o to pytasz?- Chłopak westchnął ciężko. Coś się stało, a ja miałam się tego niedługo dowiedzieć.
– Trójka półbogów zaatakowała nas, mnie i Alexa- powiedział cicho- Udało nam się odeprzeć ich atak, ale Alex zginął.
– Adrian, tak mi przykro- zawołałam. Podeszłam do niego, chcąc go pocieszyć. Odsunął się ode mnie. – Co teraz planujesz?
– Muszę go pomścić- odparł krótko.
– Oszalałeś?!
– Być może-mruknął z uśmiechem. Zwariował. Ta misja nie ma szans powodzenia. Czeka go tylko śmierć. A może, jemu właśnie o to chodzi?
– Pojedź ze mną na obóz.
– Po co?- zapytał poirytowany.
– Tam możesz poznać odpowiedzi na swoje pytania.- odparłam.- Chejron jest w stanie ci pomóc.
– Niech będzie- odpowiedział po chwili – ale gdy tylko czegoś się dowiem, wracam do moich poszukiwań
– Zgoda. Mój tata za chwilę mnie odwozi. Podjedziemy do twojego internatu, zabierzesz swoje rzeczy.
– Ok.
Narracja Adriana
Pakowałem swoje rzeczy. Nie było ich zbyt wiele. Kilka par spodni, podkoszulek i dwa miecza: Mój i Alexa. Nie miałem pojęcia, dlaczego zabrałem ze sobą broń przyjaciela. Może utożsamiałem go sobie z ukochaną osobą. Dopóki istniał miecz, żyło wspomnienie Alexa.
Po raz ostatni spojrzałem na pokój, który przez tyle lat był moim domem. Westchnąłem i ruszyłem na podwórze. Annabeth stała przed samochodem, trzymając ręce złożone na piersi.
– Szybko się uwinąłeś- powiedziała
– Gdybym miał co zabrać, zajęło by mi to więcej czasu- odparłem- Ruszamy?
– Wsiadaj
Spełniłem jej prośbę. Było to ładne, sportowe auto. Annabeth usiadła na tylnym siedzeniu, koło mnie.
– Opowiedz mi, co dokładnie się wczoraj stało- poprosiła. Westchnąłem i zacząłem moją opowieść. Trwało to długo, kiedy skończyłem, byliśmy już prawie w obozie
– To straszne. Widziałeś ich twarze?- zapytała mnie
– Byli zamaskowani- na każde wspomnienie minionej nocy, czułem gulę w gardle.
– Jesteśmy na miejscu- oznajmił nam wujek Fryderyk.
Annabeth pierwsza wysiadła z wozu. Podążyłem za jej przykładem. Po raz ostatni ucałowała swojego ojca, ja rzuciłem mu krótkie „do widzenia”. Ruszyliśmy w stronę dużego drzewa. Moja kuzynka opowiadała mi o obozie. O sośnie Talii, o dwunastu domkach. Dotarliśmy do granicy obozu. Rozglądałem się uważnie. Plac do ćwiczeń, zbrojownia, skałka wspinaczkowa. Ta, ujdzie w tłoku.
– Hej Annabeth !- zawołał jakiś chłopak
– Hej Connor!
– Widzę, że przyprowadziłeś kolegę. Twój chłopak?- rzucił z uśmiechem- wiesz, Percy nie będzie zachwycony!- roześmiał się. Tego było za wiele. Wyciągnął miecz i przyłożyłem mu go do gardła.
– Mówiłeś coś, kolego- zapytałem uprzejmie, szczerząc zęby.
– Dość tego- przerwała Annabeth, odciągając mnie od chłopaka.- Conor, przepraszam za niego. To mój kuzyn, jest TROCHĘ zdenerwowany.
– Charakterek to ma po tobie- mruknął rozcierając swoje gardło
– Wybacz, poniosło mnie- wybąkałem
– Nie ma sprawy, jestem Connor- powiedział, wyciągając do mnie rękę
– Adrian, miło mi- odpowiedziałem ściskając ją
– Musimy iść, Adrian musi pilnie pomówić z Chejronem.- wtrąciła Annabeth
– Strzałeczka- zawołał, odchodząc.
– Co to było?- zapytała dziewczyna
– O co Ci chodzi?- udawałem niewiniątko.
– Jesteś okropny- oznajmiła. Zatrzymałem się gwałtownie. Posłała mi zdumione spojrzenie.
– Jak możesz mnie oceniać?- wycedziłem przez zaciśnięte zęby
– O co Ci chodzi?
– Nie znasz mnie w ogóle. Nigdy nie utrzymywałaś ze mną kontaktu.
– Wiesz, że to nieprawda!- zawołała. Nasza kłótnia przyciągnęła uwagę obozowiczów.
– Tak? Czy dostałem od Ciebie jakąkolwiek kartkę na święta? Wiesz chociaż, kiedy mam urodziny?
– A ty może wiesz, kiedy są moje?- zadrwiła
– Siedemnastego lutego- odparłem ze spokojem. Wybałuszyła na mnie oczy.
– Skąd wiesz?- spytała cicho
– Zależało mi na kontakcie z tobą, widać niepotrzebnie- warknąłem
– Jesteś niesprawiedliwy!- Już niemal płakała.
– Dziękuję za wszystko, a teraz poszukam odpowiedzi na moje pytania!- To był błąd. Dziewczyna rozpłakała się. Zdrętwiałem. Nie miałem zamiaru doprowadzać jej do płaczu. Chciałem ją przeprosić, gdy ktoś mocno mnie odepchnął. Posłałem mu gniewne spojrzenie.
– Percy- zawołała Annabeth – uspokój się
– Kim jesteś- zawołał do mnie, całkowicie lekceważąc jej słowa.
– Nikim- odparłem
– To mój kuzyn!- Dziewczyna chciała stanąć między nami, ale Percy jej na to nie pozwolił
– Widzę, że przyda ci się lekcja pokory- powiedział. Wyciągnął długopis, który wkrótce zamienił się w… miecz.
– Więksi od Ciebie próbowali- dobyłem własnej broni
– Nie chcę zrobić ci krzywdy, dzieciaczku- rzucił
– O to się nie martw.- Odparłem i bez ostrzeżenie ruszyłem do ataku. Z całej siły uderzyłem go płazem miecza w brzuch. Upuścił swoje ostrze. Niemal upadł na kolana. Stanąłem za nim, uniosłem mu podbródek i przyłożyłem miecz, blisko jego gardła. Zapanowała śmiertelna cisza. Wszyscy, przerażeni oglądali tę scenę.
– Adrian- wyszeptała Annabeth. Nie słuchałem jej. Mój przeciwnik próbował się wyrwać.
– Nie wierć się tak, jestem dziś wyjątkowo nerwowy. Zobacz, jak drżą mi ręce- delikatnie dotknąłem jego szyi. Samotna kropla krwi spłynęła po jego ciele. Usłyszałem tupot kopyt
– Dość tego- zagrzmiał potężny głos. Puściłem chłopaka, który niemal upadł na ziemię. Odwróciłem głowę. Przede mną stał Centaur. Chejron. Serce mi przyśpieszyło. Wkrótce, poznam odpowiedź na moje pytania.
– Kto z was to rozpoczął- spytał ze spokojem opiekun obozu. Miał stalowe nerwy.
– Ja- odparłem. Chejron świdrował mnie spojrzeniem.
– Musimy porozmawiać, Adrianie- oznajmił. Skąd znał moje imię?
– Zgadza się
– Przejdźmy się- zaproponował, ruszając powoli w kierunku jeziora. Nie zostało mi nic innego, jak podążyć za nim.
**
-Co Cię tu sprowadza- zapytał mnie Centaur. Powtórzyłem mu całą historię. Słuchał mnie uważnie, nie zadając pytań. Gdy skończyłem przyglądał mi się badawczo.
– To niebezpieczna rozgrywka, chłopcze. Podejmujesz ogromne ryzyko.
– Zdaję sobie z tego sprawę- odparłem.- Nie możesz mi pomóc, prawda.
– Nie. Nigdy nie słyszałem o niczym podobnym. Nawet jeśli uda ci się odnaleźć zabójców przyjaciela, szanse na ich pokonanie jest bardzo nikła.
– Rozumiem. Dziękuję. Przeproś ode mnie Annabeth i Percy’ego – powiedziałem
– Nie, nie możesz odejdź. Pomyśl o swojej kuzynce. Jeśli tu zostaniesz, być może nareszcie będziesz miał rodzinę. Zastanów się nad tym
Zawahałem się. Czy Annabeth będzie chciała zachowywać ze mną relację, po tym co zrobiłem? Z drugiej strony, tu nic mi nie groziło. Byłem całkowicie bezpieczny.
– Gdzie będę mieszkał- zapytałem Chejrona
– W jedenastce, tak jak każdy nieokreślony. Mam cię zaprowadzić?
– Nie, trafię tam. Muszę jeszcze coś załatwić.
– Rozumiem, zostawię Cię samego. Życzę ci miłych wakacji- zawołał galopując, w kierunku areny treningowej.
– Dzięki- mruknąłem bardziej do siebie niż do niego. Ruszyłem w kierunku szpitala. Wszyscy gapili się na mnie. Cały obóz na pewno wrzał od plotek. No cóż, mogłem się tego spodziewać.
Stanąłem przed drzwiami szpitala. Zawahałem się. Miałem nadzieję, że dostanę drugą szansę. Odetchnąłem głęboko, otwierając drzwi. Tak jak się spodziewałem, na łóżku leżał Percy. Wyglądał dużo lepiej, jego twarz opiewał uśmiech. Obok niego siedziała Annabeth. Obaj spojrzeli na mnie, Annabeth ze współczuciem, a Percy z wyraźną niechęcią. Podszedłem do nich.
– Przepraszam- powiedziałem, spuszczając głowę- popełniłem błąd i chcę go naprawić.
– Kiedy chcesz to zrobić, skoro opuszczasz obóz?- spytała mnie dziewczyna
– Zostaję, sam i tak nic nie wskóram.- Percy, przepraszam, za to co zrobiłem. Poniosło mnie.- wyszeptałem, spoglądając wprost w jego ciemnozielone oczy, tak podobne do Alexa.
– Nie ma o czym mówić. Ostatecznie dobrze wiem, co oznacza strata przyjaciela. Zapomnijmy, o tym, zgoda?- zaproponował, wyciągając ku mnie dłoń. Uścisnąłem ją. Niemal westchnąłem z ulgą. Annabeth penetrowała mnie wzrokiem. Nie spuszczała ze mnie swych szarych oczu. W końcu uśmiechnęła się i chwyciła moją dłoń. Uścisnąłem ją. Nawet sobie nie zdawałem, jak przez te wszystkie lata potrzebowałem jej bliskości.
– Cieszę się, że zostajesz- mruknęła wieszając mi się na szyi. Odwzajemniłem jej uścisk.
– Ja też- wyszeptałem. Odstąpiła ode mnie. Otarłem łzę, spływającą mi z oczu.
– Muszę iść, spotkać się z kolegami z domku.- wyszczerzyłem zęby. Chyba nigdy, nie miałem takiego humoru.
– Jedenastka?- upewniła się Annabeth?- jednego już znasz- uśmiechnęła się szeroko
– Czy coś mnie ominęło- zapytał Percy
– Dużo by mówić- odpowiedziałem- Trzymajcie się- zawołałem na pożegnanie
– Poczekaj, odprowadzę cię- powiedziała dziewczyna, zrywając się z krzesła- wpadnę jeszcze potem- zwróciła się do leżącego na łóżku chłopaka.
Wyszliśmy ze szpitala. Rozmawialiśmy całą drogę, do domku jedenastego. Tak bardzo chciałem się o niej czegoś dowiedzieć. Opowiadała mi o sobie, a ja słuchałem uważnie. Właśnie dotarliśmy do celu
– Poradzisz sobie?- zapytała
– Jasne, jestem już duży- zadrwiłem
– No tak, w grudniu skończysz trzynaście lat- uśmiechnęła się
– Piętnaście- poprawiłem
– Wiem o tym.
– Idź już, Percy na pewno czeka. Pozdrów swojego Romeo ode mnie
– Spadaj- krzyknęła- Powodzenia. Odeszła. Ruszyłem w kierunku drzwi. Otworzył mi Connor.
– Cześć, mam u was pomieszkiwać. Mogę wejść?
– Jasne, tylko mnie zabij- odpowiedział, szczerząc zęby. Otworzył szeroko drzwi, a ja znalazłem się w nowym domu.
Nie no po prostu ja się uczepił tego przezwiska tak… Niech Ci będzie. Daję „moze być”
Echch … lepszy prolog, ale kótnie Adrianka i Percy’ego zapowiadają się barzdo fajnie.
Fajne, ale akcja ciutkę się nie trzyma kupy. Ale, i tak Fajne!!!! 😀
Aaa
Fajne fajne fajne tylko….
Dobra chrzanic to
Ah, dzięki za dedykację ! (Ale i tak jestem wkurzona za tego długiego nicka -.- )
Opko świetne, jestem jego fanką 😉
Dziękować za dedykację Buraku 😀
Fajne opo, czekam na cd 😉
Fajne! No ktoś dokopal Percy’emu nieźle! Podoba mi się. Czekam na cd
Fajne (=
Świetne ;D
Pokłóciłeś się z interpunkcją, czy jak? Przynajmniej w kilku miejscach brakuje kropek, gdzieś wcięło też jeden znak zapytania, jakieś przecinki wybrały się na wycieczkę…
„[…] wyszeptałem, spoglądając wprost w jego ciemnozielone oczy, tak podobne do Alexa.”- Czy Alex wyglądał jak oko? Bo to właśnie wynika z tekstu.
Ok, koniec czepiania się. Teraz będę chwalić!
Opowiadanie dość mi się podoba, nie jest suche i pozbawione emocji jak spora część tekstów na blogu… no i BRAWA za sensowną długość! Wreszcie mogłam poczytać!
No długość wporzo. Bardzo fajne z chęcią przeczytam CD.