Zamrugałem zdezorientowany. Dobra, może nie byłem jakimś specem od mitologii, ale wiedziałem, ze Artemida złożyła śluby czystości i nie może mieć dzieci. ”Więc czemu stoi przede mną jakaś dziewczyna i mówi, że jest jej córką?” pomyślałem. Chciałem się o to spytać, ale z moich ust wydobyło się jedynie jęknięcie:
-Atlanta… jak to miasto?
Spojrzała na mnie gniewnie.
-Atalanta, głupcze. Jestem wielką bohaterką łowów kalidońskich! Córką Temisto i Schojneusa!
Nadal nic nie przychodziło mi do głowy, więc palnąłem:
– A nie Artemidy?
Atalanta parsknęła sfrustrowana i spojrzała na mnie jak na głupka (hmm… ciekawe czemu)
-Nie znasz mitu o dziku kalidońskim?- Spytała. Pokręciłem głową.
– Oj. To trochę utrudnia sprawę… -zaczęła.- W szybkim skrócie: król Kalidonii zapomniał złożyć Artemidzie ofiarę, wiec bogini zesłała na kraj dzika, który tratował wszystko na swojej drodze. Syn króla, Meleager zorganizował łowy. Ściągnęli się tam wszyscy sławni herosi i nie tylko. Tezeusz, Dioskurowie, Jazon, Peleus… no i ja. Byłam jedyną kobietą w tym towarzystwie. Przez wiele dni tropiliśmy bestię, aż w końcu ją dopadliśmy. Jako pierwsza raniłam dzika, ale to Meleager go dobił. W akcie szacunku i wdzięczności oddał mi głowę dzika jako trofeum. Inni się oburzyli, że to ja zostałam tak uhonorowana i poskarżyli się królowej, która w gniewie zabiła swojego syna.
Jej opowieść (wcale nie w takim skrócie) rozjaśniła mi trochę w głowie, ale nie tłumaczyła wszystkiego.
-Ale czyją jesteś córką i o co tu chodzi???
Westchnęła.
– Moi rodzice chcieli tylko męskiego potomka, wiec gdy się urodziłam, wyrzucili mnie do lasu. Przygarnęła mnie Artemida. Nauczyła mnie wszystkiego i była dla mnie jak matka. Po łowach w Kalidonii wróciłam do moich rodziców, którzy przyjęli mnie widząc, jaką mają sławną córkę. Niestety próbowali zmusić mnie do małżeństwa, mimo że przyrzekłam sobie, iż pozostanę czysta jak moja bogini. Stawiałam wiec kandydatom warunek- musieli mnie prześcignąć w biegu. Tych, którym się nie udało zabijałam. W końcu większość się mnie bała, ale pojawił się Hippomenes, któremu w nocy przed wyścigiem objawiła się Afrodyta. Nakazała mu rzucać za siebie złote jabłka. Zrobił tak, a ja, głupia zatrzymywałam się i je zbierałam. Zostałam zmuszona do małżeństwa. W dniu ślubu naraziłam się jednak Demeter, która zmieniła nas oboje w lwy. Artemida zdołała na szczęście obłaskawić boginię i wróciła mi dawną postać, a następnie uczyniła mnie swoją nieśmiertelną pomocnicą. Od tamtego czasu pomagam jej tropić takie potwory jak ten sfinks.
Kiwnąłem głową. Teraz rozumiałem więcej. Dziwiłem się trochę, po jakiego gnata Atalanta opowiada mi to wszystko, ale czułem do niej taką wdzięczność za uratowanie życie, że dziewczyna mogłaby teraz gadać o teorii Einsteina, a ja i tak siedziałbym i potulnie słuchał. Uświadomiłem sobie, że nawet nie podziękowałem, więc zaraz naprawiłem swój nietakt.
– Dziękuję za ratunek. Gdyby nie ty, na pewno zostałbym posiłkiem sfinksa.
Łowczyni kiwnęła głową nic nie mówiąc. Teraz, gdy nie walczyła z żadnym potworem mogłem jej się dokładnie przyjrzeć.
Miała długie brązowe włosy związane w warkocz. W jej orzechowych oczach widać było złote iskierki, co upodabniało ją do Artemidy. Wokół niej błyszczała srebrna aura, jakby kąpała się w promieniach księżyca. Na jej długiej szyi dojrzałem naszyjnik w kształcie łani, która była symbolem bogini łowów. Ubrana była w tunikę do kolan i sandały zasznurowane aż do łydek.
Nagle przypomniałem sobie o mojej klasie, która znalazła jakimś cudem wyjście z sali i wybiegła w popłochu.
-Eee… muszę już chyba iść, bo wiesz moi koledzy uciekli i przydałoby się ich dogonić, więc… dzięki za uratowanie…
Wskazałem kciukiem drzwi i powoli zrobiłem krok do tyłu.
-Zaczekaj!- krzyknęła Atalanta. W kilku susach pokonała dzielący nas dystans. Wiedziałem, że jako wychowanka Artemidy biega szybko, ale nie spodziewałem się, aż takiej prędkości. Złapała mnie za ramię. Odruchowo próbowałem się wyrwać, ale jej ręka, choć wyglądała na delikatną i kobiecą, była silna jak dłoń drwala. Poczułem, że mógłbym się szarpać z całych sił, a ona i tak nie miałaby najmniejszego problemu z trzymaniem mnie. Od Atalanty biła moc, jakby była rodzona córką Artemis lub nawet pomniejszą boginią, a nie zwykłą łowczynią.
Spojrzałem pytająco na dziewczynę. Ona widząc, że nie ucieknę, puściła mnie. Cofnęła się, wzięła głęboki wdech i powiedziała
-Nie odchodź. Musisz wiedzieć, że przybyłam tu nie dla sfinksa. Szukałam ciebie, Perseuszu.
Zbaraniałem. Przecież nie podawałem Atalancie swojego imienia! Skąd ona je zna? I o co chodzi?
-Wiem kim jesteś, bo wyczuwam morze w twojej krwi, synu Posejdona.-wytłumaczyła.
-Aha…- pokiwałem głową z lekkim przerażeniem- A po co mnie szukałaś?
Atalanta spojrzała mi głęboko w oczy i zrozumiałem, że jakikolwiek to był powód, jest bardzo ważny.
-Wyrocznia powiedziała, że tylko ty możesz mi pomóc odnaleźć dzika kalidońskiego i po raz kolejny go pokonać…
jejku jejku jeeeeeeeeeeeeeeejku !
To jest suuuper! czekam na cd ! 😉
JJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJEEEEEEEEEEEEEEJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJ! Poza tym, że jest za krótkie, nie mam się do czego przyczepić… To jest ŚWIETNE!
G-E-N-I-U-S-Z!!! Super! Bardzo fajne
Świetne! Ten rozdział bardzo mi się podoba! Naprawdę się wciągnęłam!
Łał! Rozumiem, że opowiadanie na moją czesć Taka mała podpowiedź: Atalanta prawdopodobnie była zakochana w Meleagerze. Dlatego nie chciała poślubic innych facetów. I Demeter chyba ich nie zamieniła w lwy. W każdym razie tak napisał Parandowski. Opowiadanie genialne i nemoge się doczekac dalszych losów mojej imienniczki 😀
Mogę się mylić, ale chyba nie ma takiego określenia jak ,,wyrzucić do lasu”. A przynajmniej nie kiedy mówimy o człowieku. Ale opko baaaaaaardzo dobre.
Czekamy na CD!!! ; ))) Super!
w sumie, Susan, to oni ją dosłownie wyrzucili do lasu. więc co miałam napisać? i zostali zmienieni w lwy.jestem pewna- sprawdzałam w dwóch słownikach mitologii.
Artemido0103 jako pierwsza napisałaś coś na tym blogu bezpośrednio do mnie! Poczułam się zaszczycona. A jeśli chodzi o to określenie to wybacz, nie chciałam Cię urazić.
Ale jestem gupia zapomniaam o Atalancie z mitologii! Lubię tą postać, ale 1. część bya fajniejsza.