Od Autorki: Jest to moje pierwsze opowiadanie! Zaczęłam je pisać na blog.onet i napisałam jakieś 30 rozdziałów po czym się zacięłam. Ostatnio przeczytałam kilka rozdziałów i stwierdziłam, że trzeba to dodać tu. Poprawiłam kilka błędów, dodałam kilka rzeczy i wysyłam. Będę później musiała zmienić narracje. Na razie jest narracja 3 os. w liczbie pojedynczej, ale po tym jakże długim rozdziale, to się zmieni… Mam nadzieję, że się wam spodoba! Miłego czytania!
R O Z D Z I A Ł I
JAK PEWNA DZIEWCZYNA PRAWIE ZABIŁA WAMPIRA.
– A ci co wysiedli z limuzyny? – dziewczyna, która stała wśród grupki nastolatek wskazała na dwójkę nastolatków.
– To Przewodnicząca i jej Ochroniarz. – odpowiedziała inna z dziewczyn.
– Jak się nazywają? – dziewczyna patrzyła z zainteresowaniem na dwójkę.
– Bliźniaki. Ashley i Tom Miler’owie. Ashley jest straszną snobką i wszystkich rozrzuca po kątach. Ale jej brat kiedyś pobił jakiegoś chłopaka… Tamten trafił na ostry dyżur.
– Dzięki, Jen.
– A ty i Meg, jesteście siostrami? – spytała Jen wskazując dziewczynę stojącą za Kim.
– Można tak powiedzieć… – Meg się uśmiechnęła.
– My już idziemy. – Kim i Meg odeszły od grupki i zaczęły szeptać. – Mamy trudne zadanie.
– Wiem… – Kim się zamyśliła. – Ale trzeba ich jakoś przygotować.
– A słyszałaś co zrobił ten chłopak?! – Meg była oburzona.
– Tak… To nie on.
– Jak nie on?
– Wiesz, ze mam dar. Wiem to. Zaufaj mi.
– Wiec kto to zrobił? – Meg była zdziwiona.
– Jego siostra. Ashley. Może być z nią problem. Toma, da się przekonać… A raczej zmusić. – Kim zaśmiała się.
– To ty go bierzesz na siebie, czy ja?
– Ty. Ja się zajmę Ashley.
Ashley i Tom szli w kierunku szkoły. Dziewczyna rozglądała się czujnie. Była wysoką brunetką z ciemnymi, prawie czarnymi oczami. Miała pełne, różowe usta i jeden różowy kosmyk włosów. Była pewna siebie i inteligentna. Zamknięta w sobie, nienawidziła ludzi, a najbardziej swojego głupiego brata. Nie zauważyła, że Kim za nią szła. Tom z wyglądu był bardzo podobny do Ashley, ale na pewno nie z charakteru. W pewnym sensie jej się bał. Widział jak dziewczyna prawie zabiła tamtego chłopaka, a później z jaką łatwością zwaliła to na niego. On też nie zauważył za sobą Meg.
~~~~~
Ktoś zadzwonił do drzwi. Marie, opiekunka Ashley i Toma podeszła do nich i otworzyła. Stał w nich ogromny mężczyzna. Kobieta od razu padła na kolana.
– Panie! Przyszedłeś! – zaczęła.
– Marie! Uspokój się, śmiertelnicy patrzą! – powstrzymał ją mężczyzna i pomógł jej wstać.
– Proszę wejść! – zrobiła miejsce, żeby gość mógł przejść
Nieznajomy wszedł do domu. Niania zaprosiła go do salonu i kazała usiąść.
– Mamy problem. – oznajmił.
– Jaki?
– Eris uciekła.
– Z więzienia bogów?!
– Tak. Niestety. Będzie ich szukać.
– Zeusie! To niemożliwe! – kobieta była wstrząśnięta.
– Czy te dzieci upodobniły się do niej?
– Niestety… – kobieta zasłoniła twarz dłońmi. – Zwłaszcza Ashley.
Ciszę przerwał dzwonek telefonu. Zeus wyjął telefon z kieszeni spodni. Wcisnął klawisz „Odbierz” i przyłożył telefon do ucha.
– I jak Megan? – spytał.
– Nie jest dobrze szefie. Z dziewczyną sprawa jest bardzo trudna.
– A chłopak?
– To było łatwe. Mamy go.
– Naprawdę przyłóżcie się do tego, żeby ją złapać. Zaraz będę.
– Ok. – Megan rozłączyła się.
~~~~~~~~~
Ashley poszła do laboratorium. Na lekcje się oczywiście spóźniła, ale klasa gdzieś poszła i teraz nie chciało się jej ich szukać.
– Cześć. – za nią stała jakaś dziewczyna.
– Pa. – odpowiedziała chłodno Ashley.
– Jestem Kim. – nowa ciągnęła temat.
– I co z tego? – powiedziała z irytacją.
– Moim zadaniem jest cię złapać.
– Co?! – Ashley zobaczyła, że tamta wyciąga linę. – Ej, uspokój się do jasnej!
– Mam cię złapać! – powtórzyła Kim i zaczęła się przybliżać.
Ashley cofała się. Sala była ogromna a z tyłu było wyjście awaryjne. Miała jeszcze tajną broń. Wyjęła z torebki nóż. Kim tego nie zauważyła. Ashley zamachnęła się i trafiła w jej ramię. Do sali weszła druga dziewczyna. Podbiegła do Kim.
– Przeżyjesz. To nie niebiański spiż. Trochę będzie boleć. – Meg wyjęła nóż z ramienia Kim i rzuciła go daleko.
– Z twoim bratem było dużo łatwiej! – syknęła Kim.
– Z moim bratem? – była zdziwiona. – O co wam chodzi?
– Mamy was złapać! – powiedziała Meg. Nagle coś ją olśniło. – Powiemy szefowi, żeby nam pomógł. – stwierdziła i wyjęła telefon.
W czasie, kiedy Meg rozmawiała, Kim znowu starała się załapać Ashley. Meg skończyła rozmowę. Teraz było dwie na jedną. Ashley wyjęła z buta drugi nóż. Wybrała moment w którym Meg chowała telefon i rzuciła nożem z całej siły. Trafiła prosto w serce. Gdyby Meg była normalną nastolatką, już dawno by nie żyła. Ale teraz po prostu straciła siły. Kim wyjęła nóż z piersi Meg. Popatrzyła ze złością na Ashley.
– Teraz masz przerąbane! – podniosła Meg i zniknęła z sali.
Ashley wybiegła tylnymi drzwiami. Uciekała jak szybko się dało. Dobiegła do sali gimnastycznej. Wpadła do szatni i zamknęła drzwi na kłódkę.
~~~~~
Kim wybiegła z laboratorium. Pobiegła w stronę zaparkowanego przed szkołą samochodu. Otwarła tylne drzwi. W samochodzie siedział Tom. Związany, ale chyba zbyt się nie przejmował tym, że właśnie zostaje porwany. Nawet nie wołał o pomoc, mimo że nie był zakneblowany.
– Co jej się stało?! – powiedział kiedy wsadziła Megan koło niego. Dziewczyna była nieprzytomna, a z jej piersi wylewało się mnóstwo krwi. To ta dziewczyna go tu uwięziła.
– Twoja siostra rzuciła w nią nożem! – krzyknęła oburzona Kim.
– Przecież tak, to by już dawno nie żyła!
– Nie. To przekleństwo. Ona czuje ból, ale nie może umrzeć. Zresztą tak samo jak ja. Ale ona nie jest doświadczona.
– Czemu mnie związałyście?
– To nasze zadanie. A teraz przepraszam, ale muszę złapać jeszcze twoją siostrę… – po czym dorzuciła – Tym razem to nie będę się z nią bawić!
Kim zamknęła drzwi samochodu i zawróciła do szkoły. Nagle zmieniła kierunek – poszła w stronę sali gimnastycznej. Podeszła do drzwi szatni. Nacisnęła klamkę. Zamknięte. Zaczęła szarpać drzwi. Wyrwała je z zawiasów tak jakby to było najprostsze na świecie. Liczyła na to, że zobaczy tylko jedną osobę. Nie dwie. A tuż przed nią stała kobieta ubrana cała na czarno. Trzymała dłoń na głowie Ashley. Na widok Kim uśmiechnęła się szeroko i wstała.
– Witaj Kim. – powiedziała chłodno.
– Eris… – powiedziała tym samym tonem Kim.
– Kiedyś zwracałaś się do mnie z większym szacunkiem. – uśmiechnęła się zimno. – Ale czemu chcesz mi porwać córkę?
– To moje zadanie. Już nie jestem twoją służącą. A w dodatku mamy zadanie chronić ich przed tobą.
– Ach tak. Podobno macie już mojego syna. Słyszałam też, że Ashley właśnie prawie zabiła Megan. Gdyby tylko ten nóż był z niebiańskiego spiżu!
– Ale nie był! – Kim uśmiechnęła się.
– Tak. Ale ten jest. – powiedziała Eris wyciągając z buta nóż z niebańskiego spiżu.
– Eris. Uspokój się i oddaj Ashley.
– To moja córka. Jakim prawem mam ci ją oddawać?
– Takim, że Zeus już tu jest. Zaraz wejdzie do szkoły.
Na te słowa Eris zniknęła. Zostawiła Ashley. Dziewczyna była spokojna. Może przez to, że w końcu poznała swoją matkę, a może dlatego, że nie umiała, albo nie chciała okazywać uczuć.
– To teraz się doigrałaś! – Kim podeszła do niej i chwyciła ją za włosy.
– Odwal się Kim. – powiedziała z takim samym spokojem co jej matka.
Jednak na Kim to nie działało. Pociągnęła ją przez salę gimnastyczną i wsadziła do samochodu. Tam ją związała. Dziewczyna była dziwnie spokojna. Co ta Eris jej powiedziała? Gdy dziewczyna nie mogła się ruszyć, Kim zamknęła drzwi i otwarła przednie. Ktoś siedział na miejscu pasażera.
– Witaj, królu Zeusie. – powiedziała.
– Cześć Kim. – popatrzył na nią. – I co? Macie ją?
– Tak. Ale mamy problem.
– Jaki?
– Eris z nią była. Rozmawiała z nią. Coś jej powiedziała. Dziewczyna nie jest już taka nadpobudliwa. – stwierdziła wampirzyca.
– Ciekawe. Jak dojedziemy muszę z nią porozmawiać….- Zeus się zamyślił.
– Jak sobie życzysz. – Kim włączyła silnik i samochód ruszył.
~~~~~~~~
Ashley siedziała oparta na fotelu nieruchomo. Była dziwnie spokojna od spotkania z matką. Tom gapił się na niezwykłej urody Megan, która siedziała nieprzytomna. Krew nadal wylewała się jej z serca. Nagle zupełnie niespodziewanie otworzyła oczy i zaczęła gapić się na Toma.
– Gdzie jedziemy? – podniosła się i zobaczyła Zeusa.
– Do obozu… – powiedział bóg.
– Tak. To najlepsze wyjście… A! Wybacz panie, że się nie przywitałam! – skłoniła głowę. Chwyciła się za serce. – Co… ?!
– Ta mała żmija rzuciła w ciebie nożem. Dobrze, że nie z niebiańskiego spiżu. – odpowiedziała na niezadane jeszcze pytanie Kim.
– Co to niebiański spiż? – Ashley nagle się ożywiła. – Nie. Wiem to… – stwierdziła.
– Skąd? – spytała podejrzliwie Meg.
Ashley pomyślała chwilę. Skąd to wiedziała? I nie tylko to. Teraz zauważyła, że wie dużo więcej… Wie o jaki obóz chodzi…
– Nie mam zamiaru ci nic mówić! – syknęła w odpowiedzi.
– Ej! O co tu w ogóle chodzi?! Co za obóz?! – Tom zaczął się denerwować.
– Obóz Herosów dla półbogów, takich jak my… – wyjaśniła Ash po czym szybko ugryzła się w język.
– Ashley! Skąd to wiesz?! – Kim gwałtownie zahamowała na czerwonym świetle.
– Pół bogów? Takich jak my? O co chodzi?! – Tom nadal nie rozumiał.
– Bogowie greccy naprawdę istnieją! – odpowiedziała mu Meg.
– Aaaa! Extra. Super. – powiedział lekceważąco.
– Rozwiąż go Meg. – nakazał Zeus. – Jest niegroźny.
Mimo wszystko Ashley wyszczerzyła się. Tak. Jej brat nie był groźny. Zupełnie. Taka z niego łamaga.
– Oczywiście szefie. – Meg zaczęła rozwiązywać Toma. – A ty nadal nie odpowiedziałaś mi skąd to wiesz!? – zwróciła się do Ash.
Ta jednak milczała, zastanawiając się, co dalej? Jak uciec?
– Kim? Co właściwie robiła Eris gdy ją zobaczyłaś? – spytał Zeus.
– Noo… Hm… No trzymała rękę na jej głowie. – odpowiedziała.
– O nie… Ona jej dała swoją pamięć… Mamy nową Eris. Przelała na nią wszystkie informacje, czyli sama nic nie pamięta.
– Pamięta! – wtrąciła Ash. – „Skopiowała” swoją pamięć i na mnie przelała!
– Dziękuję za informacje, Ashley. – Zeus uśmiechnął się po czym szepnął coś szybko do Kim.
Ashley zaczęła wykorzystywać wiedzę swojej matki. Popatrzyła na Megan, która zdążyła już rozwiązać Toma, a teraz tłumaczyła mu dokładnie wszystko o bogach. Skupiła się.
„… Wampirzyca Megan. Pracowała u Eris jako służąca razem z Kim i innymi wampirami. Kiedy praca była już strasznie trudna, ukradły plany Eris i oddały je Zeus’owi. Dzięki tym planom Zeus w końcu mógł pozbyć się Eris, bo miał na nią dowody. Jednak, kiedy wampiry rozmawiają lub tylko zobaczą Eris, od razu budzi się w nich lęk i starają się nastraszyć ją bogami, którzy są w pobliżu…”
Ashley odetchnęła głęboko. Straszne. Biedna Eris. Mogłaby jej pomóc w tych planach… Czemu nie było jej wtedy?! Popatrzyła na Kim. Wampirzyca uśmiechnęła się, przez co Ashley zobaczyła jej kły. Odwzajemniła uśmiech. Wyszczerzyła się, a potem pokazała jej język. Kim chyba trochę się wkurzyła. Po chwili zahamowali. To było jakieś wzgórze…Las… „Wzgórze Herosów – Obóz Herosów” – powiedział jakiś głos wewnątrz niej.
– Aha. A więc to tu jest ten obóz. Bardzo luksusowy. – powiedziała drwiąco Ash. Teraz widzieli tylko wzgórze.
– Eris tu była?! Nie wiedziałem… Idziemy. Kim i Meg – wy pilnujcie chłopaka. Ja będę prowadzić Ashley.
Ash przestraszyła się. Kiedy Zeus tylko jej dotknął wzdrygnęła się, włosy się jej zelektryzowały, posypały się iskry… I nagle poczuła się tak zmęczona. Ale nie zemdlała – po prostu Zeus nadal musiał ją ciągnąć, bo to było chwilowe. Doszli do sosny. „Sosna Thalii” – znów powiedział głos. Popatrzyli dalej. Obóz. Prawdziwy, staromodny obóz. Ashley znowu starała się wyrwać Zeus’owi, ale nic z tego.
– Nie uciekniesz. Obóz jest zaklęty dla takich jak ty. Nie możesz stąd wyjść bez pozwolenia. – powiedział Zeus.
– Ta… Ja z każdego miejsca ucieknę. Albo zaszyję się w lesie i będę mordować małolatów. – wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
– Jak możesz?! – krzyknęła Kim.
– Odwal się Wampirzyco – Ashley położyła specjalny nacisk na ostatnie słowo.
– Skąd?! A! Eris… – wychrypiała Kim.
Zeus rozwiązał Ashley. Chwilę gapiła się na niego, myśląc, że zmysły postradał. Potem normalnie na świecie odeszła. Podeszła do bariery, od której nie mogła iść dalej… Na pewno nie ma mocy większej od Zeusa, ale może to nie on zaklął obóz? Widziała barierę, mimo, że nikt inny jej nie widział. Przyłożyła do niej rękę. Tak jak kopnięcie prądem. Ale ile razy ona już tak miała. Tylko trochę bolało. Jej ręka była już po drugiej stronie. Skóra przeszła ręka… Przełożyła drugą, potem jedną nogę i w końcu cała się wydostała. Nikt nie zauważył? Odwróciła się. Nikt się na nią nie patrzył. Nagle, jakby na jej zawołanie wszyscy: Kim, Meg, Zeus i Tom popatrzyli na nią. Byli zdziwieni. Ashley odwróciła się na pięcie i pobiegła dalej. Usłyszała jak za nią Zeus klnie i ją goni razem z wampirzycami. Tom nie mógł się wydostać z obozu. Nagle, coś na nią skoczyło. Coś wielkiego i czarnego. Coś… Pies? Tak. Do ziemi przygwoździł ją wielki czarno-czerwony diabelski pies zwany ogarem. Zaczął ją lizać. Kiedy Zeus się przybliżył pies odwrócił się do niego i zaczął warczeć.
– No… Eris, bogini niezgody, bliźniaczka Aresa i opiekunka piekielnych ogarów. – dziewczyna pokiwała z uznaniem głową. – I co teraz? – Pobiegła dalej, a pies dalej zatrzymywał trójkę daleko od niej. Dobiegła do ulicy. Jakiś facet zatrzymał się przed nią motorem.
– Posejdonie! Łap ją! To ona! – Zeus zaczął wrzeszczeć do faceta z motorem.
– O nie… – jęknęła Ashley i już sekundę później Posejdon trzymał ją mocno za ramię. Zaczęła go z całych sił walić, ale to nie pomagało. Zaniósł ją do Zeusa i jakimś cudem uspokoił psa.
– Dzięki bracie… – powiedział Zeus patrząc na Posejdona.
– I co ty teraz zrobisz? – powiedziała z kpiną Kim do Ashley uwięzionej w mocnym uścisku boga wody.
– Coś co cię trochę zaboli. – odpowiedziała Ash i nadepnęła Kim (która stała tuż przy niej) na nogę.
– Au! – Kim chwyciła się za nogę. Była wściekła.
Zanieśli Ashley z powrotem do obozu. Pies poszedł za nimi, aż do granicy. Czarnowłosa chciała, żeby dalej był przy niej. Pomyślała „Chcę, żeby ten pies mógł przejść granicę!” – i tak też się stało. Pies dalej szedł za nimi. Doszli do Toma. Przestraszył się ogara, który, o dziwo, zawarczał na niego.
– Dobry pies! – powiedziała Ashley. – Wie na kogo warczeć!
– Co ten ogar jeszcze tu robi?! Powinien zostać na… – powiedział Zeus, ale szybko ucichł i popatrzył na Ashley. – Masz go odesłać.
– Nie! – krzyknęła. W końcu uwolniła się z metalowego uścisku Posejdona i pobiegła do psa. Chwyciła go za łeb i szepnęła do ucha „Nie pozwól nas rozdzielić za nic w świecie…. Kocham cię.” Ogar zrozumiał i natychmiast zaczął warczeć na pozostałych. Nagle jej instynkt podpowiedział jej, że ktoś za nią stoi. Ten sam instynkt kazał się jej posunąć w prawo, żeby nie mieć miecza przy gardle, a potem podpowiedział, żeby podciąć nogi atakującemu. Chłopak krzyknął i upadł na ziemię. Miecz wypadł mu z ręki. Miał brązowo-czarne włosy i niebieskie oczy. Z rysów przypominał Posejdona… Chwilę! Czy to? Ach, tak, to zapewne syn Posejdona! „Percy Jackson” – powiedział jej głos w głowie należący do wiedzy Eris.
– Percy! Synku! Złap tą dziewczynę, proszę! My mamy tu problem z ogarem! – krzyknął do chłopaka Posejdon.
Percy chwycił szybko miecz i chciał ją dźgnąć, ale ona uskoczyła. Wstała. Nie wiedziała jak się bronić… Nagle w jej ręce pojawił się lśniący, czarny miecz. „Prezent od mamy” zaatakował miecz Percy’ ego. Odparł cios. Był zdziwiony tym, że ona ma miecz „znikąd”. Walczyli dalej. Ale znowu, ktoś ją zaskoczył! Tym razem były to rośliny, a konkretniej winorośle. Oplotły się jej wokół kostek sprawiając, że się wywróciła. Potem oplątały jej jeszcze ręce. Ogar podbiegł do „swojej pani” i położył jej łeb na związanych nogach.
– To ona? – spytał się facet, przez którego wyrosła ta winorośl.
– Tak. A właściwie, oni. – odpowiedział Zeus wskazując Toma.
Dionizos (bo tak nazwały go myśli Eris) zaczął oglądać miecz, który wypadł z rąk Ashley.
– Prezencik od mamusi, no nie? – spytał drwiąco Dionizos. – Zakładam, że TY ją spotkałaś…
Percy jeszcze chwilę sapał, a potem spytał:
– Kim ona jest? Czemu miałem ją łapać? Skąd tyle zna się na walce, skoro nigdy jej tu nie widziałem? I kim jest jej matka?
– To jest Ashley Miller. Miałeś ją łapać, ponieważ my nie mogliśmy. Zna się na walce po matce. Jej matką jest Eris. – odpowiedział po kolei Posejdon.
– Co?! Że jak?! – spytał zaskoczony.
– Tak jak słyszałeś… – odparła drażniącym tonem Ash.
– Czy wiesz kim ja jestem? – spytał Percy.
– Tak. Nazywasz się Percy Jackson, jesteś synem, obecnego tu Posejdona. Wszyscy bogowie myślą, że jesteś dzieckiem z przepowiedni. Jednak… – urwała i ugryzła się w język.
Percy, Posejdon i Dionizos spojrzeli pytającym wzrokiem na Zeusa i dwie wampirzyce.
– Spotkała matkę. – odparł zmęczonym głosem Zeus.
– Aaaa… To wszystko wyjaśnia! – powiedzieli równo.
Ashley już nawet nie chciało się uciekać. Po pierwsze, wymaga to jeszcze większego wysiłku, a po drugie pewnie i tak ją złapią.
– Coś się taka spokojna zrobiła? – spytał Zeus.
– Nudzi mi się – odparła zgodnie z prawdą.
– No to w którym domku oni zamieszkają? – dociekał Dionizos.
– Hmm… Może w domku Aresa? – wyraził swoją myśl Zeus.
– Taaa… W sumie to bliźniak Eris. – odparł Dionizos.
Ashley zaczęła myśleć. Czy byli tak głupi, żeby dawać ją do domku brata bliźniaka Eris, Aresa? Tam, gdzie znajdzie sojuszników? Tam gdzie obmyśli plan jak zniszczyć barierę i dołączy do matki? Uśmiechnęła się szeroko. Wszyscy to spostrzegli.
– Ona o czymś myśli… O czymś złym, założę się. – powiedział Zeus przypatrując się córce Eris.
– Niestety, pewnie tak… Czemu ona nie może być jak brat? – spytały równo wampirzyce.
– Nie wiem… Może się zmieni? – Zeus od razu zwątpił w swoje słowa. – Zaprowadźmy ich do domku. – trzech bogów i dwie wampirzyce chwyciły Ashley, która strasznie się wyrywała. Percy razem z Tomem szli na końcu.
Super Opo!!! Bardzo mi się podoba 😀 Strasznie się wciągnęłam i nic mnie od niego nie oderwało 😀
Geeeeeenialne <3 Super pomysł, super opko, super styl pisania, no wszystko suuper! Czekam na cd
Jeeej bardzo mi się podoba a tekst „zaszyje się gdzieś w lesie i będę mordować małolatów ” – po prostu świetny 😉
Z zniecierpliwieniem czekam na cd 😀
Ale czadzik! Świetne! Lubię Toma, jakoś najbardziej mi się spodobał. Teks o czajeniu w lesie I malolatach wymiata. Geniusz!
Genialnie!!! Kiedy CD? ; DDD
SUPER!!!
To opko jest po prostu GE-NIA-LNE. Nie mogę się doczekać CDN.
😀