Akcja rozgrywa się 5 lat po Ostatnim Olimpijczyku. Przepraszam za wszelkie błędy, których nie dałam rady przyuważyć. Proszę o szczere opinie i upomnienia jeśli coś jest nie tak. Bierzcie jednak pod uwagę, że mam dopiero 12 lat Mam nadzieję, że opowiadanie jest lepsze niż poprzednie. Miłego czytania
– Złaź na dół, Isobel ! Natychmiast ! Śniadanie nie zrobi się samo! – wrzasnął John, mój ojczym.
– Już idę – odkrzyknęłam. – Stary zgredzie – dodałam pod nosem.
Wstałam z łóżka i zerknęłam na zegarek. Była 6 rano. Kto normalny wstaje o tej godzinie z łóżka ?! Hah… no tak… NORMALNY. Przy okazji, mam na imię Isobele Moore i mam 15 lat. Poczłapałam powoli w stronę dużego lustra stojącego w moim pokoju. Zerknęłam na swoje odbicie. Od 6 roku życia nic w moim wyglądzie się nie zmieniało. Nie licząc oczywiście wzrostu. Mam bladą karnację, zielone oczy i długie, brązowe loki opadające na ramiona. Przeczesałam je leniwie i zeszłam na dół do kuchni zrobić jajecznicę. Zerknęłam niepewnie przez ramię. W salonie na kanapie siedział John jak zawsze czytając gazetę i oglądając jakiś głupi film. Aż warknęłam mimowolnie myśląc o tym, że moja mama po śmierci ojca wyszła za takiego durnia. Mój tata umarł gdy byłam mała. Nie pamiętam go. Trzy lata po jego śmierci mama wyszła za NIEGO – tępego prawnika z galaretą zamiast mózgu i zbyt wygórowanym ego. Belle. Uspokój się – powiedziałam sobie w duchu – Nie powinnaś tracić kontroli. Westchnęłam cicho. W wieku sześciu lat wykryto u mnie dyslekcję i ADHD. Ekstra, nie ? Piętnastoletnia ofiara, której mieszają się literki, a ręce pracują zbyt gwałtownie. Nie ma co się oszukiwać. Jestem poprostu beznadziejna. Jedyne co lubię robić i co zdaje się mieć w moim życiu sens to pływanie. Tylko ono daje mi siłę do dalszego życia. Przypomniałam sobie o mamie i o tym, że tydzień temu wyjechała do Włoch. Musiała wyjechać. ,, Sprawy służbowe” – jak to określiła. I wróci dopiero za pół roku. Ekstra. Chciała, żebym z nią wyjechała, ale nie mam zamiaru znów zmieniać szkoły. W tej i tak wytrzymałam sporo. Z każdej innej wyrzucali mnie po nie więcej niż 4 miesiącach, a tu proszę – prawie koniec roku szkolnego i nic. No może poza ostrzeżeniami. I co z tego? Nie chciałam wyjeźdżać. I dlatego zostałam z tym nudziarzem. Spojrzałam na patelnię. Zrzuciłam jajka na talerz i wsadziłam pod nos Johnowi. Udław się – pomyślałam. Uśmiechnęłam się do niego słodziudko. Uniósł brew. Nic nie mówiąc zaczął pałaszować swoją porcję. Po opróźnieniu własnego talerza wstałam i pobiegłam do pokoju wyszykować się do szkoły. Szybko uwinęłam się z pakowaniem plecaka i zaczęłam się przebierać z piżamy w normalne ciuchy. Wciągnęłam na siebie zwykły T-shirt i rurki. Na nogi założyłam trampki, po czym dźwignęłam mój ważący tonę plecak i ruszyłam do szkoły. Szybko mijałam głośne uliczki Nowego Jorku. Spojrzałam na zegarek, który założyłam na rękę. 7.50. Spóźnię się do szkoły. Chciałam pójść na skróty, więc skręciłam w jakąś boczną uliczkę. To, co tam zobaczyłam, powiedzmy delikatnie – wywróciło mnie z równowagi. Przede mną stał ogromny potwór. Nie, nie. To nie możliwe. On wyglądał jak ten Pyton z mitologii. Takie stwory można zobaczyć tylko w mitologii greckiej – powtarzałam. Lubię mitologię, jest bardzo ciekawa, ale nic więcej. A teraz napada mnie na ulicy pół wąż – pół smok ! No, teraz na pewno się spóźnię do szkoły – mruknęłam. Zwierze warknęło i zaczęło zmniejszać odległość pomiędzy nami. Szybko cofnęłam się o krok. Sięgnęłam po niebieską spinkę, którą zawsze miałam we włosach – prezent, który podobno dostałam od taty zanim umarł. Ona zawsze pomagała mi się uspokoić. Nagle coś zauważyłam. Jedna część spinki była lekko odsunięta od reszty. Wsunęłam ją by wyglądała tak jak dawniej. Nagle coś się stało – spinka w mgnieniu oka zamieniła się w świecący, ogromny miecz. Łał. To dopiero jest prezent – westchnęłam. Jeszcze raz spojrzałam na dziwną istotę. Miała ona głowę węża i tułów smoka. Zaczęłam się zastanawiać czy zieje ogniem. Nagle zobaczyłam przed oczami płomienie. No cóż, znam chodziaż odpowiedź na pytanie. Nagle sobie coś przypomniałam.
– Hej, poczwaro, czy ty czasem nie powinnaś pilnować wyroczni w Delfach ? – krzyknęłam. Potwór zarył wściekle. Upps, chyba rozumie po angielsku – zaklęłam pod nosem. Smokowąż (bo tak wolę go nazywać) zaczął się do mnie przybliżać, machając łapami i ogonem. Zamachnęłam się mieczem, a potwór zaryczał ze wściekłości i rzucił się na mnie. Znów zamachnęłam się mieczem i aż zawyłam z triumfu. Odcięłam bydlakowi ogon. Hah. Nagle potwór rzucił mną o ziemię i przygniótł mnie ręką do podłogi. Jęknęłam. Poczułam ogromny ból w szyi i w nodze. Nagle zwierzę wydało z siebie cichy skowyt i odwróciło się do tyłu. Zrobiłam powoli to samo. Sparaliżowało mnie. Za nami stał chłopak z mieczem w ręce. Miał ciemne, długie włosy i oliwkową cerę. Oczy tego samego koloru co włosy. Był nieźle zbudowany. Miał na sobie zbroję. Parę razy ugodził potwora mieczem. Nic to nie dało. Bestia walczyła dalej. Lecz nagle coś się stało. Chłopak uniósł do góry ręce, a z ziemi wyskoczyło pół tuzina… szkieletów. Spojrzałam na niego z przerażeniem. Uśmiechnął się blado i wskazał na potwora. Kościści wojownicy od razu się na niego rzucili. Nie miał szans. Po paru minutach padł martwy na ziemię. Ja wciąż leżałam na ziemi i nie mogłam się ruszyć. Chłopak spojrzał na mnie.
– Jak ty to zrobiłeś ? – zapytałam cicho wskazując na szkielety, które znów chowały się w ziemi.
– Normalka – odpowiedział. – Nic ci nie jest ? – zapytał.
– Nie, ja… – westchnęłam. – Chyba ta głupia przerośnięta jaszczurka złamała mi nogę. Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Nagle podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Spojrzałam mu w oczy. W te wielkie, ciemnie oczy….
– Zabieram cię stąd – oznajmił. Przyglądał mi się.
– Dokąd ? – przestraszyłam się.
– Do obozu herosów. – powiedział. Zaczął powoli iść w stronę jakiegoś lasku. – Znasz się trochę na mitologii greckiej ?
– Jasne. To jedyne za co dostałam w szkole ocenę większą niż 3+. – zarumieniłam się mimowolnie. – No wiesz, mam dysleksje. – odwróciłam wzrok.
– I ADHD – powiedział ku mojemu zdziwieniu.
– Skąd wiesz ? – szepnęłam.
– Bo ja mam tak samo. Wiesz, wszystkie te mity greckie…. to prawda. Bogowie, potwory, herosi…. a ty jesteś heroską. – spojrzałam na niego. Nie, to nie może być prawda. To nie może…. ale widziałam to. Widziałam na własne oczy.
– Wierzę we wszystko. Nie licząc tego, że ktoś taki jak ja nie może być herosem.
– Oczywiście że możesz – powiedział – I to całkiem niezłym – dodał cicho. Znów się zarumieniłam.
– Heros to pół człowiek pół bóg, no nie to znaczy, że… kto jest twoim rodzicem ? I… jak się nazywasz ? – zapytałam, chociaż już się domyślałam co do rodzica.
– Nico di Angelo. Syn Hadesa – uśmiechnął się, a mnie przeszedł dreszcz. Dziwiło mnie nadal, że nie wydaje mu się ciężka.
– Isobele Moore. Mów mi Belle – odpowiedziałam i podałam mu nieśmiało rękę. – Jeśli jestem heroską, jak mówisz, to kto jest moim rodzicem ?
– Wiesz… obserwowałem cię od kilku tygodni – zarumienił się. – Widziałem znaki. Wiem na pewno, kto jest twoim boskim rodzicem.
– Kto ? – zapytałam.
– Witaj, Belle, córko Posejdona – uśmiechnął się.
fajne:)
ciekawie sie zapowiada, ale nie radze pisać takim ciągłym tekstem bez akapitów. Oczy od tego strasznie bolą i potem trzeba znosić wizyty u okulisty. Pogubiłam się w połowie pierwszego ciągłego tekstu i w końcu nie wiedzialam kiedy ona zdążyła przygotować te jajka. Bo opowiadasz o tym wyjeździe jej mamy i nagle zdejmujesz jajka na talerz. Ja przynajmniej tak to przeczytałam.
I jakoś ostatnie zdanie mi nie pasuje, gdy ona pyta się „kto?”, to on powinien raczej powiedzieć: „Jesteś córką Posejdona”, a powitać ją jako córkę Posejdona mógłby dopiero Chejron w obozie. Ja bym tak zrobiła.
Przepraszam, może za wiele skrytykowałam, ale zabijam czas, bo nie mogę usnąć.
Ale jak już mówiłam, zapowiada się ciekawie i zobaczymy co z tym dalej zrobisz.
A przy okazji gdyby nie miala loków i piętnastu lat, to była bym ja
czekam na cd. super 😀
Geniusz! Akapity owszem by się przydały, ale jest ok. Super opo! Bardzo fajne.
wow wow i jeszcze raz wow super opowiadanie po prostu szok
Thx
Drugą część wyślę jutro
Super! Podoba mi się. A Poza tym wyglądam jak bohaterka
Naprawdę dobre opowiadanie. Z chęcią przeczytam dalszą część.
Miałam podobny pomysł na opowiadanie, również z Nico Di Angelo, ale skoro ktoś mnie wyprzedził to trudno. Czekam na CD!
Popieram Cllaris. Wizyt u okulisty jeszcze nie miałem i nie chcę mieć. Ale fabuła bardzo interesująca.
Jeszcze raz napiszę: KŁAMCZUCHA! Masz talent i super piszesz.
GENIO
GENIO
GENIO
(sto lat pózniej)
GENIO
GENIO
(koniec swiata)
GENIO
GENIO
GENIO
D
mówiłam, że lubie twoje opka…
to jest genialne.
pytanko:
czemu nico, co?
super extra opowiadanie. Czyli że nico ma tutaj 17 lat? A czy Belle odwzorowywałaś na sobie samym?
Selene – sama nie wiem xD
Jakoś tak zawsze go lubiłam xD
percy j. – Nie, nie odwzorowywałam na sobie samej
I nie, Nico ma 16 lat
W ,,Klątwie tytana” jest napisane że ma 10 lat, czyli w ,,Ostatnim olimpijczyku” musiałby mieć jedenaście. Dodać do tego pięć – wychodzi szesnaście
Opowiadanie bardzo fajne. Ja tez mam 12 lat i nie napisałabym tak dobrego opowiadania
Ja też mam 12 lat , bo 13-stka dopiero w grudniu stuknie 😉 a opko naprawdę ciekawe 😀
Bardzo ładnie Tylko A-K-A-P-I-T-Y !!! Pamiętaj 😉
Brawo! Wiedziałam, że ktoś tez lubi Nica : D!