Charlotte:
– I jak się spało?- spytał Ryan kiedy tylko otworzyłam oczy.
O NIE! Co ja tu robię? Zaraz, zaraz…
– Co ja tu robię?
Ryan siedział na swoim łóżku. Czarna piżama idealnie podkreślała jego muskulaturę. Uśmiechał się. Jego blond włosy sterczały we wszystkie strony, ale te oczy…
– Siedzieliśmy, gadaliśmy, potem zaczęłaś ziewać i zasnęłaś. Zaniósłbym cię do domku Nike, ale jeszcze pomyśleliby, że ja ci coś zrobiłem.
– No co ty. Jesteś najfajniejszym facetem na całym obozie.
UPS! Dziwnie to zabrzmiało.
On tylko uśmiechnął się chytrze.
– Lepszy od tego Nate’a?
To było pytanie, którego się bałam. Ale, przecież Nate’a znam od dwóch dni.
– Pewnie- posłałam mu uśmiech.
Podszedł do mnie i mnie mocno przytulił i pocałował w czoło.
Myślałam, że zemdleję.
– Choć, zaraz śniadanie.
– To ja pójdę do siebie, przebiorę się i spotkamy się przed jadalnią?
– Oczywiście.
Wstałam i wyszłam na zewnątrz. Miałam na sobie wczorajsze ciuchy.
Wbiegłam do domku, wzięłam dżinsowe szorty jakąś koszulkę i wybiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się przebrałam. No cóż, moje nogi nie są nogami jakiejś supermodelki, ale wyglądam całkiem nieźle. To tyle na temat skromności.
Wróciłam do domku, wrzuciłam stare ciuchy do szafki. Moje rodzeństwo już pewnie jest na stołówce. Wyszłam i widziałam Ryana, który już na mnie czekał.
Podbiegłam do niego i uścisnęłam go.
– Chodźmy i tak już jesteśmy spóźnieni.
* * *
– Gdzieś ty całą noc była?- Spytała Samatha, grupowa domku Nike.
– Powiem ci później- odpowiedziałam siadając.
– Nie, żądam wyjaśnień, teraz!
Powiedziałam im o wszystkim.
– Mam nadzieję, że ci nic nie zrobił.
– Samantha, jesteś okropna!- wzięłam talerz, zażyczyłam sobie kanapek z pomidorem. Jedną wrzuciłam do ognia Dla Nike i wróciłam do stolika. Nie odezwałam się do nich słowem. Poszukałam wzrokiem Ryana. Znalazłam! Pomachałam mu dyskretnie, a on się uśmiechnął. Sam siedział przy stoliku Hypnosa. Biedaczysko. Potem, mój wzrok powędrował w kierunku stolika Hermesa. Siedział tam. Blond włosy wyrównał. Ale siedział jakiś taki smętny, grzebiąc w jajecznicy. Podniósł wzrok i nasze spojrzenia się spotkały. Pomachałam mu, a on posłał mi tylko wymuszony uśmiech.
Zjadłam śniadanie i wyszłam na zewnątrz.
– Hej, przejdziemy się?- spytał Ryan.
Kurcze, chciałam krzyknąć „OCZYWIŚCIE”, ale…
– Nie, nie mam ochoty.
Ryan zrobił kwaśną minę.
– Dobra- i poszedł do swojego domku.
Wyszli wszyscy, a jako ostatni wyszedł Nate.
– Hej blondasie, przejdziesz się.
Spojrzał na mnie, jakbym żartowała.
– No proszę!
– Dobra- zgodził się.
– Tylko mi nie marudź, odmówiłam Ryan’owi spacer, żeby móc przejść się z tobą.
Uśmiechnął się.
– To chodźmy na plażę- zaproponował.
* * *
Słońce było już wysoko na niebie, fale biły o brzeg.
– Skąd jesteś?- spytałam.
– Mieszkałem w sierocińcu im. św. Walentego.
– A do jakiej szkoły chodzisz?- spytałam.
– High School Ladloy.
– Ty, przecież…
– Tak, to jest ta szkoła, w której co roku organizowany jest konkurs ortograficzny i zawsze go wygrywasz.
Chyba się zarumieniłam.
– A ty, gdzie mieszkasz?
– W Nowym Yorku, razem z tatą, w domku, który odziedziczył po babci.
Palnęłam się w głowę.
– No tak, miałam zadzwonić do taty, znając jego, jestem poszukiwana we wszystkich stanach, dzięki, że mi przypomniałeś- przytuliłam go i pobiegłam, po piasku, w stronę Wielkiego Domu.
* * *
Nate:
W nocy śnił mi się koszmar. Miałem zabić Charlotte. Nie, ja tego CHCIAŁEM. To było straszne. Obudziłem się zlany potem i wyjrzałem przez okno. I zobaczyłem coś strasznego. Charlotte wychodziła z domku Hypnosa. Wyglądała jakby przed chwilą się obudziła. Pewnie zleciałbym z łóżka, ale że spałem na podłodze po prostu wydałem z siebie dźwięk jakbym wymiotował. Wszystko mnie bolało. Rada- nigdy nie śpijcie na podłodze. Powolutku ubrałem się i ruszyłem na śniadanie. Erin powiedziała, że dzisiaj załatwi mi łóżko. Na śniadanie zjadłem jajecznice. Nie byłem głodny. Długo zwlekałem. Zimne jajko było niedobre. Zobaczyłem jak Charlotte mi macha. Posłałem jej smętny uśmiech. Jak zjadła wyszła. Zobaczyłem, że ten głupek- Ryan (jak ja go nienawidzę) coś jej proponuje. Na szczeście odmówiła. Jak ja wyszedłem o dziwo jeszcze tam stała. Byłem ostatni.
– Hej blondasie, przejdziesz się.- Czy ona żartuje? Zmierzyłem ją ostrożnym spojrzeniem.
– No proszę!
-Dobra!- Chyba jednak nie żartowała.
– Tylko mi nie marudź, odmówiłam Ryan’owi spacer, żeby móc przejść się z tobą.- Co? Hurra. Uśmiechnąłem się promiennie.
– To chodźmy na plażę.- Zaproponowałem. Plaża była pięknym miejscem.
***
– Skąd jesteś?- spytała mnie
– Mieszkałem w sierocińcu im. św. Walentego.- Opowiedziałem. Nie bardzo lubiłem opowiadać o tej zatęchłej budzie.
– A do jakiej szkoły chodzisz?
– High School Ladloy.
– Ty, przecież…
– Tak, to jest ta szkoła, w której co roku organizowany jest konkurs ortograficzny i zawsze go wygrywasz.- Zarumieniła się
– A ty, gdzie mieszkasz?- Spytałem ją.
– W Nowym Yorku, razem z tatą, w domku, który odziedziczył po babci.- Palnęła się w głowę.
– No tak, miałam zadzwonić do taty, znając jego, jestem poszukiwana we wszystkich stanach, dzięki, że mi przypomniałeś.- Wstała i… przytuliła mnie. Znając życie byłem cały czerwony. Ale szczęśliwy. Niestety pobiegła w nieznanym mi kierunku. Pewnie zadzwonić do ojca. Szczęściara z niej, że ma ludzkiego rodzica. Ja mojej mamy nawet nie znałem. Nic o niej nie wiedziałem.
***
Charlotte:
– Chejronie?
– Tak?- spytał centaur przeglądając jakieś papiery.
– Nie grasz w remika?- spytałam.
– Nie, zastąpił mnie Joe, to chciałaś wiedzieć?
– Nie, nie, czy mogę zadzwonić do mojego taty, pewnie się martwi!- powiedziałam zdesperowana.
– Spokojnie- powiedział wstukując coś w klawiaturę laptopa- dzwoniliśmy do niego, w tym samym dniu, w którym do nas trafiłaś.
– Wcale tego nie chciałam, ten głupek Joe tak walnął mnie w łeb, że straciłam przytomność.
– Wybacz mu, ale to było konieczne, jesteś dzieckiem z przepowiedni, a „drużyna przeciwna”- tu wykonał gest sugerujący cudzysłów- mogłaby cię porwać.
– Dobra- powiedziałam smętnie i wyszłam na zewnątrz.
Słońce było coraz niżej. Na werandzie Wielkiego Domu spotkałam Nate’a
– O! Hej! Co ty tu robisz?- spytałam.
– A o tak sobie stoję- uśmiechnął się.
– Może zagramy w chińczyka?
– O nie!- powiedział stanowczo- mam dość przegrywania.
– To może chociaż poodbijamy piłkę?- spytałam wskazując na leżącą nieopodal piłkę do siatkówki.
– No dobra- zgodził się.
* * *
– Fajną wczoraj miałeś fryzurę- powiedziałam.
Odbił piłkę.
– Te wredne Afrodytki mnie zmusiły, razem z głupimi dziećmi Aresa.
Zrobiłam ścinę.
– Nie była wcale taka zła, całkiem zabawna.
– Jasne, zrobiłem z siebie idiotę!- przysadził zagrywkę.
– Nie przesadzaj, choć moim zdaniem wyglądasz lepiej w rozpuszczonych.
– Naprawdę?- spytał i piłka odbiła się od jego głowy.
Zaczęłam się śmiać.
– Tak, naprawdę- złapałam piłkę i podeszłam do niego.
– Chyba będę miał guza!
– Pokaż- na jego czole już zaczęła pojawiać się śliwa- o jej!
Zaczęłam pocierać i pocałowałam go w to miejsce.
– Całus zawsze pomaga- uśmiechnęłam się- kumplu?
Pokiwał głową.
– Kumpelo.
– Chodźmy, zaraz cisza nocna.
* * *
Nate
-Chodź, załatwię Ci to łóżko.
-Dzięki Erin!- Pobiegliśmy do domku Hermesa. Córka Hadesa uśmiechnęła się i wepchnęła mnie do środka.
-Które chcesz?
-To przy oknie.
-Ty przyjaźnisz się z Erin Zuersten!?- Spytał Derek- taki jeden głupi syn Hermesa.
-Coś nie pasi słodziutki?- Odpowiedziała za mnie Erin. Podeszła do chłopaka, który leżał na moim upragnionym łóżku i po prostu go zwaliła.
-Ej…
-Od dziś śpi tu Nate Garter.- Warknęła do niego.- Kapewu?- Skinął głową i przerażony odczołgał się. No tak, moja przyjaciółeczka miała opinie takiej, z którą pod żadnym pozorem nie można zadzierać. Tak też było. Nie lubiła stąd nikogo, mimo że wielu zrobiłoby wszystko byle zwróciła na nich uwagę. No… muszę przyznać, należała do tego typy dziewczyn, co nie można przejść obok nich obojętnie. Nosiła krótkie, gotyckie sukienki z gorsetami (w życiu nie włożyłaby obozowej koszulki), które tylko podkreślały jej idealną figurę… Zaraz, czemu rozwodzę się nad urodą 1 generał kampanii zbrojnej przeciw bogom na zwiadach, jak zwykła przy mnie o sobie mówić? I tak nigdy nie pobije słodziutkiej Charlotte. Położyłem się na nowym łóżeczku. Potem poszedłem pod wielki dom. Akurat wychodziła z tamtąd Charlotte. Zaproponowała mi chińczyka, ale w końcu poszliśmy grać w piłkę. Dopiero teraz zdobyła się na komentarz na temat mojej ,,cudownej” wczorajszej fryzurki. I stwierdziła, że ładnie mi w rozpuszczonych! Byłem tak zadowolony, że nie zwróciłem uwagi na piłkę, która z całej pety walnęła mnie w łeb.
-Auu! Chyba będę miał guza.
-Pokaż… Ojej!- I nie uwierzycie! Pocałowała mnie w miejsce uderzenia. Pewnie znowu byłem cały czerwony i szczęśliwy. Chciałem tańczyć i skakać.
-Całus zawsze pomaga. Kumplu?- Pokiwałem energicznie głową.
-Kumpelo.
– Chodźmy, zaraz cisza nocna.
***
Charlotte:
O bogowie! Co ja mam zrobić!?
Leżałam na moim łóżku, była pierwsza w nocy.
Którego wybrać? Nie, nie będę żadnego wybierać. Ryan jest moją miłością, a Nate kumplem. Tak, to świetne rozwiązanie.
Przewróciłam się na drugi bok.
A co z tą przepowiednią. Z tym synem Zeusa, który ma go pokonać. I z tą niebieskooką zwyciężczynią. To chyba ja. Nie, błąd, to na pewno ja.
Boję się…
* * *
Nate:
Następnego dnia wstałem o 5:30. Znów zabijałem Charlotte we śnie. A co jeśli ona nie da się przeciągnąć? Ona nie będzie chciała, na pewno. I co wtedy. Nie, nie mogę. Wstałem i pognałam do domku Hadesa. Erin już była ubrana.
-Musimy pogadać!
-Jasne.
-Tylko może nie tu.- Nie podobało mi się w tym domku. Było zdecydowanie za mroczno.
-Dobrze.- Wyszliśmy na zewnątrz.
-O co chodzi?
-Erin, a co jak nie przeciągniemy Charlotte?
-Zabijemy ją.- Zbladłem
-Nie możemy, ona nie da się raczej przeciągnąć.
-Ależ oczywiście, że możemy słodziutki. Nic nam nie zrobią, nie bój się- Ciągle była w dobrym humorze.
-Nie chodzi o to.
-A o co?
-Bo ja… no wiesz
-Co wiem?- Chyba zaczęła się irytować.
-Yyyy…- Mina jej zrzedła z zażenowania.
-Masz ją przeciągnąć, albo zginie.
-Ja nie chcę!
-Ale mnie nie obchodzi, że ty tego nie chcesz.- Mówiła to z wyraźnym gniewem, ale jakoś… smętnie?
-Ale dlaczego? Chyba powinno. Podobno mam moc potężniejszą od Ciebie.
-Chłopcze, gdybyś znał moją potęgę klęczał byś i błagał o szybką śmierć.
-Nie zrobię tego.- Wkurzyłem się. Nie chciałem nawet próbować jej przeciągać ani tym bardziej zabijać. Nie… W powietrzu dało się wyczuć elektryczność.
– Nic mnie to nie obchodzi, Charlotte Woner musi być po naszej stronie…- Nagle usłyszałem jakiś hałas. Erin nakazała mi ręką być cicho i w poszła do łazienki. Z łazienki dobiegł jakiś głos, jakby ktoś coś przewracał. Po chwili córka Hadesa wyszła z łazienki . Nie odwróciła się do mnie dlatego, że ktoś tam był. Poszła do swojego domku. Czy mi się wydawało czy naprawdę tak dziwnie błyszczały jej oczy i kropla wody spłynęła jej po policzku? Pewnie coś na nią kapnęło z drzewa.
***
Wstałam o szóstej rano i już nie mogłam spać dalej. Po cichutku, bo moje rodzeństwo jeszcze spało, wzięłam niebieską sukienkę do kolan, złote baletki i wyszłam, kierując się do łazienki.
Kiedy już się umyłam i przebrałam, wyszłam na zewnątrz. Było cicho i spokojnie, ptaki ćwierkały, z warsztatu dzieci Hefajstosa dochodziły odgłosy pracy. Nagle usłyszałam rozmowę. To dziwne, kto mógł wstać tak wcześnie? Podeszłam cicho do końca ściany łazienki i zaczęłam słuchać.
-…ale mnie nie obchodzi, że ty tego nie chcesz.
– Dlaczego? Powinno, mam moc potężniejszą niż ty.
Znam te głosy. To ta nowa, co przyszła z Nate’em, Erik? Erin.
No i nasz blondas.
– Chłopcze, gdybyś znał moją potęgę klęczałbyś i błagał o szybką śmierć.
Nate się chyba wkurzył.
– Nie zrobię tego.
– Nic mnie to nie obchodzi, Charlotte Woner musi być po naszej stronie.
Kiedy usłyszałam moje imię, prawie się przewróciłam, niechcący zahaczyłam o jakaś blachę. O nie! Wbiegłam do łazienki, a potem wpadłam do ubikacji. Stałam tam przez chwilę, po czym usłyszałam kroki. Mój wzrok padł na metalową szczotkę do kibla, upuściłam ją.
– Kurcze, znowu upadła.
Wsadziłam ją na miejsce i wyszłam.
Erin gapiła się na mnie.
– Sorki, ale wiesz, wczoraj na kolację zjadłam porządną porcję fasolki.
Skrzywiła się i wyszła.
Odetchnęłam z ulgą.
Poszłam w jej ślady i już po chwili stałam przed łazienką.
Po co mam być po „ich” stronie? Przecież oni są herosami, są po stronie dobra, prawda? Zaniosłam piżamę do domku, wszyscy z mojego rodzeństwa spali.
Muszę coś zrobić.
Świetne:) Nie mogę się doczekać następnej notki.
GEEEEENIUSZ!!
czekam na cd 😉
SWIETNE GENIO…BRAK MÍ SŁÓW 😉
Superowskie! kiedy cd???
Ekstra
Czekam na CD
Jak dla mnie troche za dużo zmian narracji i przez to trochę się gubię, ale po za tym ta część jest świetna jak pozostałe
Kocham to opowiadanie!
Świetne! Bardzo mi się podoba!
Piszcie dalej!
Świetna część. Opowiadanie jednych z najlepszych autorek na blogu! Ciekawi mnie koniec…
Wydaje mi się, ze bardziej mi się podobała 4 ale to było dawno i pewnie nieprawda, bo to jest świetne. Najfajniejsza była rozmowa Nate’a z Erin.