Przerażona szłam w stronę Wielkiego Domu. Minęło pół godziny zanim przestałam się trząść. W jednej ręce trzymałam Orkana, a w drugiej dziennik. Zraniona ręka wciąż jeszcze lekko drżała. Zapukałam.
– Tak? – usłyszałam głos Bena.
– To ja, Juliette.
– Proszę. – weszłam do środka. – Zgaduję, że mam zawołać Chejrona?
– A jest tu?
– Na górze. Wiesz u Wyroczni.
– Ona mieszka na strychu? – zdziwiłam się.
– Trochę zmieniliśmy wnętrze i dostosowaliśmy do codziennego użytku. – przyznał syn Zeusa.
Przez kilka minut nikt się nie odzywał.
– A od kiedy tu uczysz? – zagadałam.
– Od 10 lat uczę. 20 lat temu pierwszy raz znalazłem się na Obozie.
– A wiesz coś może o Orkanie? Taki miecz… – spróbowałam.
– No… Chyba zwykły miecz, nie? – zmieszał się. – Chejronie!
Westchnęłam. Po chwili stanął przede mną Chejron.
– Coś się stało? – spytał.
Podałam mu miecz, otwarłam dziennik na zakrwawionej stronie i pokazałam rękę.
– To nie ja, żeby nie było. Zdarzyło się to kiedy spałam. – nie wspomniałam nic o wróżbach.
Chejron patrzył na przedmioty ze strachem. Przyglądnął się raz to zakrwawionemu ostrzu Orkana, a raz napisowi w dzienniku. Szeptał coś w stylu „to niemożliwe” i „nie miałem z nimi kontaktu”. Bałam się. No bo to przecież było dziwne… Nigdy nie widziałam Chejrona w takim stanie.
– Dyrektorze? – niecierpliwiłam się.
– Musimy porozmawiać. Ty, Ja i Wyrocznia. – szepnął.
Kiedy wychodziliśmy na strych byłam pewna, że będzie stary i będzie w nim wiele gratów. Jakże się zdziwiłam gdy strych wyglądał jak normalny pokój dla nastolatki. Łóżko, szafa, plakaty, półka z książkami i takie tam. Rzucającą się w oczy książką, leżąca na półce była ta w zielonej oprawie ze złotym tytułem „Wszystkie przepowiednie Rachel Elizabeth Dare”. Wyrocznia siedziała w fotelu i czytała jedno z tych kolorowych czasopism. Podniosła na mnie, dokładnie na mnie, wzrok. Poczułam ciarki na plecach.
– Musimy porozmawiać. – rzucił Chejron i pokazał dziewczynie miecz i dziennik.
Rudowłosa chwilę przyglądała się rzeczom. Spojrzała jeszcze raz na mnie, a później na Chejrona.
– Nic jej jeszcze nie tłumaczyłeś? – uniosła brwi.
– Nie. Chciałem wiedzieć czy mogę jej o tym powiedzieć.
Nastolatka pokazała mi krzesło na przeciwko siebie. Złapała mnie za zranioną rękę i przyglądając się ranie zaczęła mówić.
– Zapewne słyszałaś co nieco o Wielkiej Wojnie, która miała miejsce 50 lat temu, prawda? Percy Jackson i Annabeth Chase. – potaknęłam. – A czy kiedykolwiek ktoś wspominał, że oni odwiedzili obóz?
Zastanowiłam się chwilę. Nie. Jason nigdy nie opowiadał jaki jest Percy…
– Nie. – przyznałam.
– No właśnie. – mówiła spokojnie. – A dlaczego? Ponieważ słuch po nich zaginął.
Spojrzałam pytająco na Chejrona, a on kiwnął głową, potwierdzając, że to wszystko prawda.
– Ale jak to? Nagle dwójka najpotężniejszych herosów zniknęła? – zdziwiłam się.
– Tak. Na początku wyruszyli na misję, ale minęło tyle lat. – szepnęła. – Nikt nie wierzy, że żyją.
– A kiedy to było?
– To było rok po wojnie! Nie zdążyli nawet mnie poznać, ani zobaczyć nowej wersji obozu. Nie pożegnali mojej poprzedniczki.
– Bardzo mi przykro. – szepnęłam. – A ten miecz i krwawy napis?
– Miecz. A więc jest to dawny miecz Percy’ego. Jak go znalazłaś?
– No… Magią. W Podziemiu jest dużo takich starych mieczy, a ja akurat potrzebowałam, więc wyciągnęłam z ziemi. – powiedziałam.
– To trochę nie w porządku… – stwierdziła Wyrocznia.
– No wiem… – mruknęłam.
– To dobrze. Mam nadzieję, że jak znajdziesz Percy’ego to mu go oddasz. – uniosła brwi.
– Tak… Ale co? Ja mam go znaleźć?
– Oczywiście. – uśmiechnęła się.
Chejron spojrzał na mnie i poprosił abym poszła na tę misję. Zgodziłam się, choć bałam się, że nie dam rady.
– Wyruszycie za kilka dni. Bo musisz się jeszcze nauczyć walczyć. – oznajmił centaur. – Wtedy usłyszysz przepowiednie.
Wzruszyłam ramionami i zgodziłam się. Kiedy Chejron wyszedł ze strychu ja jeszcze chwilę rozmawiałam z Wyrocznią.
– Ciekawe. – szepnęła nagle, a jej oczy przebłysły przez sekundę na zielono.
– Co takiego?
– Twoje przeznaczenie. – uśmiechnęła się.
Po chwili stwierdziła, że powinnam iść poćwiczyć walkę na miecze i mnie grzecznie wygoniła. Szłam powoli w kierunku domku. Koło mnie biegł młody chłopak w dresie. Po chwili zdałam sobie sprawę kim on jest. Zdradziły go nie tylko skrzydlate buty, ale też rysy twarzy wszystkich dzieci z domku Hermesa. Po raz pierwszy w życiu spotkałam boga i nie miałam pojęcia jak się zachować. Przez chwilę przystanęłam jak otępiała i po prostu się na niego gapiłam.
– Co? Boga nigdy nie widziałaś? – odezwał się.
– Yyy… Niee… – tylko tyle mogłam wydusić.
– No to witaj. Jestem Hermes. – uścisnął mi dłoń. – A ty to zapewne Juliette?
– Mhm.
– Mam prezent od twojej matki. – oznajmił.
– Serio? Jaki?
Zaczął grzebać w wielkiej, sportowej torbie, której wcześniej nie zauważyłam. Po chwili wyciągnął z niej cienki, drewniany kij z szmaragdem na końcówce.
– Różdżka? – spytałam zażenowana. – Przecież ja czaruję z ręki.
– Weź ją do ręki. – podał mi ją.
W różdżce znalazłam ukryty przycisk. Gdy go nacisnęłam różdżka zamieniła się w… Parasolkę z krótką rączką?
– Co to ma być za ustrojstwo?
– Tarcza z najlepszego metalu. – wyjaśnił Hermes.
– Metalu? – postukałam w coś co myślałam, że jest materiałem. – Chyba mi się nie przyda.
Bóg wzruszył ramionami i zniknął. Nacisnęłam znów przycisk i złożyłam różdżkę z powrotem. Szłam wolno w kierunku domku, kiedy zauważyłam Dana schowanego za krzakami. Oczywiście jakimś cudem pozbył się różowych włosów, co mnie lekko wkurzyło. Wpatrywał się w nasz domek, więc wywnioskowałam, że starał się znów rozzłościć Aquę. Cicho podeszłam tuż koło niego i nachyliłam się do jego ucha.
– ZNOWU CHCESZ OBERWAĆ?! – wrzasnęłam.
Chłopak odskoczył w bok i się wywrócił.
– Wiesz… Obroniłam cię przed torturami i śmiercią w okrutny sposób, ale tym razem nie będzie tak łatwo, zwłaszcza jeżeli to co wymyśliłeś dotknie Aquę. – powiedziałam.
– No… Ale… My się nienawidzimy od tak dawna, że tej wojny nie da się już przerwać. – szepnął.
– Taa. Da się. Jeżeli ona cię zabije!
– To będę ją wiecznie nawiedzać.
– Uważaj, bo czarownice boją się duchów. – przewróciłam oczami. – Więc grzecznie powiedz, co tym razem wymyśliłeś i lepiej dla ciebie jeżeli zdążysz to przerwać zanim Aqua obedrze cię ze skóry.
– To taki mały żart. Gdy ktoś otworzy wasze drzwi wyleje się na niego cały garnek z niezmywalną farbą. – wyjaśnił.
Przez chwilę się na niego gapiłam jak na skończonego idiotę.
– Wiesz, nie mam pojęcia czemu cię broniłam, ale lepiej idź i zdejmij ten garnek.
Dan pobiegł w kierunku naszego domu i zaczął coś przy nim majstrować.
– Co on znów wyprawia? – koło mnie nagle pojawiła się Aqua.
– Miał być to żart na ciebie. Z niezmywalną farbą. Ale przekonałam go, że jeśli to zrobi to tym razem na pewno go zabijesz.
– Bogowie… Jak ja go nie cierpię! I tak powinien zapłacić za to, że chciał coś takiego zrobić. – dziewczyna zacisnęła pięści.
Popatrzyła na mnie wyczekująco.
– No dobra. – westchnęłam.
Uniosłam dłoń w kierunku naszego domku i wyciągnęłam szeroko palce. Wokół mojej ręki pojawiła się srebrna poświata, a w powietrzu uniósł się zapach lilii. Dan odwrócił się w moim kierunku, sekundę przed tym jak drzwi same się otworzyły i spadł na niego garnek pełny zielonej farby. Chłopak wytarł twarz z zielonej mazi, ale to nie pomogło zmyć koloru. Podeszłyśmy do niego.
– Dlaczego to zrobiłaś? – spytał.
– Ona mnie zmusiła. – pokazałam na Aquę.
– Należało ci się. Bo gdyby nie Julie to ja bym była zielona. – dziewczyna uśmiechnęła się.
Dan odsunął się od drzwi i zaczął oglądać swoje zielone ciało. Aqua otworzyła drzwi. I niespodziewanie na nią też runął garnek pełen farby – tym razem niebieskiej. Dziewczyna stała chwilę w osłupieniu i otrząsała z siebie farbę.
– Nie-na-wi-dzę cię! – syknęła i rzuciła się na chłopaka.
Dan zaczął uciekać.
– I świat pozostał w równowadze. – szepnęłam i weszłam do domku.
Tym razem nie spadł wielki kubeł farby. Weszłam normalnie. Nikogo nie było w środku. To było dziwne, zwłaszcza dlatego, że Miranda prawie wcale się stąd nie ruszała.
Fajne! Nawet bardzo. Świetne I wogóle. Ekxtra itp. itd. Super, super, super, super, super super!!!!
Zgadzam sie z Myksą
To opo jest superowe bombowe genialnie. ……… 😀
super opowiadanie kiedy cd?
a bym zapomniał ze 3 jestem:D
Nie moge dobrać słów ,żeby wrazić mój zachwyt tym opowiadaniem i z niecierpliwością czekam na cd 😀
PS. SUPER ,SUPER, SUPER ! :DD
Zgadzam się z Clarisse XD, która zgadza się z Myksą 😀
Naprawdę fajne opowiadanie. Wciągnęło mnie i z chęcią przeczytam następną część.
extra 😀
super 😉 czekam na cd.
kiedy cd