Annabeth:
Zobaczyłam jak mama siedzi na moim łóżku i wesoło wymachuje nogami.
Miała na sobie krótkie spodenki dżinsowe i fioletową koszulkę. Wokół niej unosiła się aura.
-Mama?- zapytałam zdziwiona- Co ty tutaj robisz?
Mama uniosła głowę i spojrzała na mnie swoimi szarymi oczami. Świeciły niczym gwiazdy.
-Chciałam z tobą porozmawiać- powiedziała zeskakując z łóżka.
Podeszła do mnie i delikatnie położyła dłoń na moim ramieniu.
-Chciałam cię przeprosić, za to co się stało parę dni temu. Za to, że na ciebie nakrzyczałam…
-Nie… powinnam być ci posłuszna – skłoniłam głowę.
Na jej twarzy gościł uśmiech.
-Jesteś jedną z moich najwspanialszych córek. Mądra, posłuszna i oddana. Miałaś rację mówiąc, że nawet ja się mylę. Pomyliłam się wywołując wojnę z Posejdonem, podczas której ucierpiałaś. Zadziwiasz mnie jak Perseusz Jackson. Mogę się wiele od ciebie nauczyć – powiedziała ze spokojem.
Był to dla mnie ogromny zaszczyt. Moja mama powiedziała, że jestem jedną z jej najwspanialszych córek! To dla mnie coś cudownego.
Atena widząc moje zachowanie tylko odchrząknęła.
-Tak więc jest to powód do dumy- odczytała moje myśli – W dodatku chcę z tobą porozmawiać… o Perseuszu.
-O Percy’m?
-Tak, o nim. Samego Posejdona nie toleruję… sama wiesz. Ale jego syn jest jakiś inny. Na początku źle go oceniałam. Uważałam go za miniaturę ojca. Teraz widzę, że się myliłam, jest wspaniałym młodym mężczyzną. Bohaterem Olimpu. Wyróżnieniem jest wziąć ślub z nim – głaskała mnie po głowie.
– Czyli chcesz powiedzieć, że to dla mnie zaszczyt? Poślubienie bohatera ? –zapytałam.
-Tak. Dla każdej innej kobiety jest to zaszczyt. Ale nie dla mnie. Bo widzisz Zeus chciał nas tym pokarać. Dla mnie syn Posejdona jest nikim w moich oczach… tak myślał mój Ojciec. Nie wiedząc o tym sam umocnił mnie wśród bogów. W końcu miałam być…- tutaj zaniemówiła po czym kontynuowała – Teściową wielkiego bohatera. Dzięki temu zyskałabym szacunek wśród bogów.
Usiadłyśmy razem na łóżku. Myślałam o tym co mówiła mama.
-Więc Zeus przypadkiem nie ukarał ciebie? Tylko dał ci większą sławę? – zapytałam.
-Nie inaczej –skinęła głową – Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że jest moim ojcem.
Obie się zaśmiałyśmy.
– To dla ciebie wyróżnienie – kontynuowała – Być żoną wielkiego herosa, już niedługo boga. Nie myśl, że skarałam ciebie, ale dałam ci wielką przysługę. Wiele twoich sióstr samo chciałoby być na twoim miejscu. Być wyróżniona i w dodatku zostać boginią.
Przyjrzałam się jej dokładnie.
-Na początku dla mnie był to szok, upokorzenie, ale teraz przekonałam się do tej myśli – wyznałam.
Moja mama westchnęła
-No.. to wszystko co chciałam ci powiedzieć. A co do tego Dionizosa – uśmiechnęła się – Doskonały numer!
-A ty czasem nie byłaś o to zła?
-Nie, dałam ci największy zaszczyt… musiałam podać jakiś powód dlaczego wybrałam ciebie, czyż nie?
Rozumiałam teraz to wszystko….
Mama udawała złą aby dać mi zaszczyt poślubienia chłopaka…
– Rozumiem… Plan godny Ateny – poprawiłam włosy.
Mama przytuliła mnie do siebie.
-Wiesz… że ja widzę prawię wszystko? –zapytała
Zarumieniłam się. Czy to co się stało pod drzwiami też?
-Ehm… – jąkałam się.
Bogini mocniej mnie przytuliła.
– Nie wstydź się, wiem jakie masz z kim relacje… a szczególnie z twoim przyszłym mężem! Widziałam prawie wszystko… oprócz tego co robiłaś z nim pod wodą. Tam mój wzrok nie sięga. Bogowie nie mogą podglądać innych bogów w ich królestwach… czasami ich moc potrafi przebić się przez osłonę… ale to bardzo rzadko.
-Podglądałaś nas? – stanęłam na baczność.
– Nie zupełnie, jak już wspominałam nie widziałam co robicie. Ale słyszałam wasze myśli…. Dobrze wiem, że go lubisz… doskonale wybrałam ci męża- ostatnie zdanie powiedziała bardziej do siebie niż do mnie.
Poczułam jak pieką mnie policzki.
-Mamo!
Zachichotała. Jej boski śmiech był cudowny. Poczułam jak wszystko co mnie gnębiło przestało nagle istnieć.
-Och.. te dzieci i ich zauroczenia. Wiem, że uznajesz to za wścibstwo. Ale jako matka muszę dbać o swoje potomstwa. Pamiętaj gdyby chłopak coś ci zrobił… – w jej rękach pojawił się toporek. Palcami zaczęła jeździć po ostrzu.
-Nie zrobisz mu krzywdy?- przeraziłam się
-Krzywdy?- toporek zamienił się w paralizator. Bogini dokładnie go oglądała – Jeżeli tylko cię skrzywdzi… TO WYPATROSZĘ MU WNĘTRZNOŚCI –ryknęła.
Paralizator zniknął.
Zrozumiałam to jasno. Percy musi być bardzo uważać na moją mamę. Już wiem czemu zięciowie nie lubią teściowych. Ale to oczywiste… I ja na to nie wpadłam?
-W każdym razie… muszę się zmywać – powiedziała wstając z łóżka- Mam swoje obowiązki, ale nie martw się. Wpadnę jeszcze do ciebie i dam prezent przed ślubny. Ale musisz być razem z panem młodym…
-Dobrze…
-A co stary Posejdon wykombinował? – zapytała – Słyszałam, że podarował wam ogromny pałac cesarski ukryty pod wodą.
-Tak… podarował nam – potwierdziłam.
Atena zaśmiała się
-Stary Posejdon, ależ łatwo będzie go przebić! A tak… jeszcze jedno… co do wnuczków.
Zarumieniłam się.
– Mówisz, że mamy je stworzyć w sposób umysłowy?
Mama machnęła ręką.
-Jako moja córka możesz w sposób umysłowy albo… ten drugi. Nie miałam za bardzo okazji mieć wnuczków. Ale teraz mogę się cieszyć maluchami! Mam nadzieję, że będziecie je mieli szybko!
-A więc ty chcesz mieć wnuczki ?– zapytałam szczerze zdziwiona.
-No jasne… nigdy nie miałam okazji mieć wnuczków. Moje dzieci raczej nie miały własnych.
-Czyli możemy mieć dzieci?
– Możecie! Jasne, oczywiście jeżeli będziecie na nie gotowi! Mam nadzieję, że będą mieć moje oczy…- rozmarzyła się
Zachichotałam. Nie wiedziałam, że Atena pragnie mieć wnuczki. Nigdy bym nie przypuszczała.
– Moje wspaniałe oczy! –Marzyła – Albo… Posejdona. Wcale nie gorsze, ale gdyby dzieciak miał moje oczy! I był taki mądry po babci!
-Mamo!- delikatnie nią potrząsnęłam.
– Naprawdę muszę już iść – otrząsnęła się – A mam ci tyle jeszcze do powiedzenia! Ale teraz najważniejsze… jeżeli chcesz się dowiedzieć coś o przyszłości… pogadaj z Tyrezjaszem!
Przypomniałam sobie postać Tyrezjasza… mężczyzna, który według mitu podglądał moją matkę w kąpieli. Został przyłapany i oślepiony.
Myślałam, że to tylko mit. Że on już dawno nie żyje…
– On żyje – powiedziała mama – Możesz go spotkać w Atenach. Widzisz ma teraz wakacje… jeżeli będzie chciał sam ci się ukarze.
-On przepowie mi przyszłość?
Skinęła głową.
– A teraz NAPRAWDĘ muszę już iść…- zaczęła powoli zanikać – A tak przy okazji… niezły numer z córką Aresa! Mam nadzieję, że ciebie nie ukarzą!
Atena zniknęła. Stałam i patrzyłam się w czubki swoich butów.
Moja mama pochwala małżeństwo, chce mieć wnuczki… nie znałam jej od tej strony. Myślałam, że liczy się dla niej tylko praca i praca. A tymczasem poznałam lepszą stronę Ateny. Musiała poważnie przemyśleć moje małżeństwo. Wyciągnęła z niego wnioski. Stwierdziła że lepiej będzie gdy ja zostanę wybrana. To do czegoś prowadzi…
Wzruszyłam ramionami. Byłam strasznie zmęczona po poprzedniej przygodzie. Rzuciłam się na łóżko i od razu zasnęłam.
********************
Obudziłam się wieczorem. Wyjrzałam przez okno i zauważyłam, że słońce chyli się ku zachodowi.
Wstałam i zerknęłam na zegarek. Za pięć minut powinna być kolacja.
Szybko uczesałam się i ruszyłam na kolację.
Doszłam do stolika Ateny gdzie już wszyscy czekali.
Usiadłam cicho i spostrzegłam jak wszyscy się na mnie patrzą.
-Coś się stało?
-Nie nic – Malcolm mnie klepnął po ramieniu- Widać, że związek z tym glonem ci służy.
– Po pierwsze: on nie jest glonem! Po drugie: Nie jesteśmy razem. Jesteśmy zmuszeni do małżeństwa!
Nikt już tego tematu dalej nie drążył.
-Hej… Annabeth musisz zobaczyć Clarisse!
Przypomniałam sobie cos się stało z Clarisse… rankiem rzuciłam w nią doniczką, a potem… z resztą sami się dowiecie.
-Oj… coś się jej stało?- zapytałam z sztucznym zmartwieniem.
-No, powiedzmy że tak.
Spojrzałam w stronę stołu domku Aresa.
Wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Oprócz Clarisse. Ona jedyna leżała nieruchomo na leżaku z czarnymi okularami (niby się opala). Wyglądała gorzej niż gdy ostatni raz ją widziałam. Dodatkowo ktoś okrutnie wymalował ją makijażem. Nie wyglądała jak jakaś laska, ale klaun, który uciekł z cyrku. Miała na sobie potarganą różową sukienkę, a we włosach kawałki ziemi.
W sumie wyglądała jak dziwadło.
Przy niej stał Chris i jęczał
– Och Clarisse! Kto ci to zrobił! Wyglądasz okropnie!
Zaśmiałam się pod nosem.
Z tego co pamiętam zostawiłam ją w czarnych okularach na leżaku. Miała sprawiać wrażenie normalnej (to pojęcie względne).
Przypuszczam, że para łotrzyków… nie wydam ich za nic! (Bracia Hood) Zgotowali mały numerek….
Spojrzałam na stolik Posejdona… siedział tam samotnie Percy. Wyglądał strasznie… zakładam, że dopiero wstał… bo był cały rozczochrany i blady. Co pewien czas albo ziewał albo przeciągała się.
Zobaczywszy mnie pomachał mi.
Uśmiechnęłam się niepewnie do niego i wzrokiem wskazałam na Clarisse. On tylko wzruszył ramionami.
Clarisse musiała nieźle dostać w łeb gdyż była strasznie długo nieprzytomna. Ale ja mam cela J
Oddałam bogom ofiarę i spożytkowałam swoją porcję jedzenia. Następnie usłyszałam cichy jęk za sobą…
Obróciłam się i zobaczyłam jak Pan D stoi cały mokry, a jego włosy są dziwnie kręcone.
-JAK SIĘ DOWIEM KTO MI WRZUCIŁ WĘGORZA DO ŁÓŻKA! TO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!– wydarł się.
-Ej no! Miałam to w planach! – zaprotestowałam
Dionizos posłał mi groźne spojrzenie.
-Znaczy… Jaka ładna jest tutaj pogoda! – obróciłam głowę w inną stronę.
Bracia Hood przybili sobie ,,piątki” i wesoło zachichotali.
Pan D głośno westchnął
-No nic… Mówi się trudno… A teraz muszę coś ogłosić. Ogłaszam z wielką przykrością…. BAL OLIMPIJSKI! Odbędzie się on pod koniec lipca! Chłopcy zapraszajcie dziewczyny! Obowiązuje strój WIZYTOWY! Zabawa odbędzie się na Olimpie. Zeus kazał mi przekazać tę wiadomość – odparł.
Bal Olimpijski?- Zaraz…. Bal Olimpijski… to wielkie randkowisko. Coś takiego jak pokaz sztucznych ogni. Ale bardziej w rodzaju zabawy podczas której się tańczy. Ostatni bal… był ponad sto lat temu. Zeus zakazał organizacji balu gdyż domek Hefajstosa spalił prawie całą siedzibę bogów.
Ale teraz jest okazja aby porandkować… znaczy przed ślubem. Myślę, że Percy też chyba woli odetchnąć ode mnie…
Spojrzałam na stolik Apolla. Siedział tam ten nieziemski heros – Nestor. Był cudownie olśniewający. Miał boskie cudowne białe ząbki. Był umięśniony, wysportowany… miał te boskie blond włosy i niebieskie oczy.
Miałam szczęście bo akurat spojrzał w moją stronę.
Czy on myśli o tym co ja?
Otrząśnij się !
Wstałam od stołu i pragnęłam podejść do stołu Apolla, ale czułam jak nogi przyrastają mi do ziemi.
Nie wiedziałam co się dzieje.
Po prostu stałam na środku. Wstydziłam się podejść?
Nie może być! Ja córka Ateny boję się zagadać do takiego Ciacha?
Nestor wstał od stołu i rzucił mi zalotne spojrzenie.
To jest ta chwila. Szybko podeszłam do niego i jedyne co udało mi się wydobyć z siebie to ,,eeee”
Chłopak spojrzał głęboko w moje oczy. Uwielbiałam ten jego blask błękitnych oczu. Czułam, że się unoszę nad ziemią.
-Hej – bąknęłam
Nestor ukazał rząd lśniących białych ząbków.
-Hej Annabeth!
-Widzisz… bo ja chciałam się zapytać czy ty… i ja… chciałbyśmożepójśćzemnąnabal? – powiedziałam szybko.
-Co?- uniósł brwi.
-No wiesz… ty ja bal…
-Acha – podrapał się po głowie- Bardzo chętnie pójdę z tobą na bal… ale czy Percy nie będzie mieć nic przeciwko? No bo widzę, że macie się ku sobie. Nie chciałbym namieszać….
-Ależ skąd! Wcale nie namieszasz! Tak właściwie to dla odmiany chce iść z Tobą!
Nestor skinął głową i położył dłoń na moim ramieniu. Poczułam jak w tym miejscu piecze mnie skóra. Jego dotyk sprawiał, że chciałam wyskoczyć z butów.
-Jakby co Annabeth, zawsze możemy odwołać naszą randkę! –mrugnął do mnie i odszedł.
Randkę? WŁAŚNIE UMÓWIŁAM SIĘ Z NAJWIĘKSZYM CIACHEM NA BAL! ANNABETH WYMIATA!
Chciałam zacząć tańczyć sambę, ale poczułam jak czyjaś dłoń zaciska się wokół mojej talii.
-Annabeth?
Obróciłam głowę i spostrzegłam Percy’ego.
Był jakiś inny. Cały czerwony, dyszał ciężko, spływał po nim pot, a w oczach czaiła się bestia, która była gotowa do skoku na najbliższą osobę.
-Dobrze się czujesz?- położyłam mu dłoń na czole
-Wspaniale! – burknął zły – Czemu umówiłaś się z Nestorem na randkę?
A więc o to jest zły? Ach… Percy i ta jego zazdrość. Jest naprawdę uroczy!
-Pomyślałam, że dla odmiany możemy pójść z kimś innym. W końcu i tak niedługo będziemy razem!
Spojrzał na mnie czujnie po czym skinął głową.
-Dobrze… wydaje mi się to sensowne. Tylko żadnego całowania! ŻADNEGO ŚCISKANIA! ANI BLISKIEGO TAŃCA!- podniósł głos.
-Jesteś słodki gdy się martwisz – dotknęłam dłonią jego policzka.
Chłopak wywrócił oczami i mocniej mnie przysunął do siebie. Było to całkiem przyjemne.
Powinnam częściej go denerwować.
Postanowiłam mu opowiedzieć o tym jak spotkałam moją mamę. Wysłuchawszy mnie zapytał
-Jedziesz do Aten?
-Nie wiem. Mogę pojechać. Chce się dowiedzieć przyszłości.
-Pojadę z tobą
-Wiesz… chyba wezmę Nestora bo w końcu …- uważnie patrzyłam jak staje się czerwony.
-CZEMU JEGO? -podniósł głos
Ustami musnęłam go w czoło i szepnęłam mu do ucha.
-Żartuję…
-AAAAA!!!!!- rozległ się wrzask.
Obróciliśmy się i spostrzegliśmy Clarisse. Wyglądała jak ostatnio. Sukienka i makijaż. Tylko, że do tego miała jeszcze eklektyczną włócznie w ręku.
-JAK JA WYGLĄDAM?! KTO MI TO ZROBIŁ? JAK JA GO DORWĘ! PAMIĘTAM, ŻE OSTATNIO-obróciła się w moją stronę.
Była cała spocona i wściekła. Z ust kapała jej piana (chyba miała wściekliznę. Mówiłam jej żeby się zaszczepiła J). Włócznia niebezpiecznie iskrzyła w jej rękach.
-KSIĘŻNICZKA I PERSIU!!!
Percy i ja głośno przełknęliśmy ślinę.
Clarisse rzuciła się na nas oszalała. Swoją włócznią ugodziła chłopaka w pierś. Percy przeleciał przez obóz i uderzył z całą siłą w drzewo. Dziewczyna uniosła swoją broń wysoko i wycelowała we mnie. Udało mi się jednak uskoczyć przed jej morderczym ciosem.
Włócznia przeleciała przez kilkanaście metrów i wleciała wprost w grającego w karty Pana D.
Ugodziła go prosto w zadek aż ten głośno jęknął.
-Zeusie! Czemu mi to robisz? Czemu nie wysłałeś mnie do harcerzy?!
Szybko wstałam i unikałam ciosów Clarisse. Była szybka. Niestety nie miałam tak świetnego refleksu i w końcu chwyciła mnie w swoje ręce. Dosłownie. Bo trzymała mnie w powietrzu, moje stopy bezradnie wisiały nad ziemią.
-A może zapomnimy o całym zdarzeniu? – posłałam jej najszczerszy uśmiech na jaki było mnie stać.
-WŁOŻĘ CI GŁOWĘ DO SZAMBA!
Musiała być bardzo zła bo wkładała głowy tylko do kibla…
Nagle Clarisse zwaliła się na ziemię i wypuściła mnie ze swoich objęć. Nade mną stał Beckendorf, który mocował się z nią.
-Operacja Clarisse C45!- wykrzyknął
Wszyscy w obozie doznawali gniewu Clarisse. Wymyśliliśmy tajny kod, który pozwoli nam ją obezwładnić.
Wszystkie dzieci z domku Hefajstosa wzięły narzędzia w dłonie i zaczęły majstrować przy jednym wynalazku. Dzieci z domku Apolla zaczęły recytować swoje haiku, który sprawiał, że dziewczyna stawała się mniej agresywna. Bracia i siostry Clarisse podleciały do niej i pomagały Beckendorfowi przytrzymać siostrę. Dzieci Dionizosa skupiły swoją moc i wokół rozgniewanej wyrosły pnącza roślin, które oplatały dziewczynę i powoli zaciągały w stronę wynalazku potomstwa Hefajstosa. Okazało się być to jedną wielką klatką.
Pnącza wepchnęły Clarisse do środka po czym zamknęły klatkę na klucz.
Dziewczyna wściekle próbowała przegryźć grube pręty więziennej klatki.
-Tym razem nie było tak źle – powiedział Beckendorf – Idzie nam coraz lepiej! Ostatnim razem gdy Clarisse dostała nagłego ataku upośledzenia umysłowego straciliśmy 5 herosów.
-Zaraz… a gdzie PERCY?!- krzyknęłam biegnąc w stronę jego upadku.
Chłopak leżał pod drzewem jęcząc coś. Na środku piersi miał krwawą dziurę. Clarisse mocno ugodziła go swoją włócznią.
– LEKARZA! – wychrypiał
Podbiegł do nas Nestor i wyjął apteczkę.
-Uleczysz go?
-No pewnie! Dzieci Apolla mają doskonałe zdolności lecznicze – zaczął pospiesznie opatrywać rany.
Siedziałam przy chłopaku i mocno ściskałam go za rękę.
-Będzie dobrze – wmawiałam mu.
Chłopak wdzięcznie spojrzał na mnie. Spojrzałam w miejsce gdzie przed chwilą była krwawa rana. Teraz nie było tam zadrapania.
-Jesteś niesamowity!- rzuciłam się Nestorowi na szyję.
-Nie przesadzaj! – powiedział delikatnie mnie obejmując.
-Ja wciąż tutaj jestem – Percy wstał odczepiając mnie od jego wybawcy.
-Przepraszam Percy – chłopak podał mu dłoń na zgodę. Glonomóżdżek uścisnął ją, ale bardzo krótko – Muszę już iść! Trzeba wyleczyć Clarisse z jej ,,choroby”
Odszedł zostawiając nas samych.
-Podoba ci się? –zapytał chłopak
-Oj nie zazdrość! – dałam mu kuksańca w bok.
Zaśmiał się.
Spostrzegłam, że był już wieczór.
-Wiesz… przepraszam, że nic ci nie mówiłam o tym, że chce się umówić z Nestorem.
-Nie szkodzi… jak już mówiłaś. Nie zaszkodzi nam trochę zmian. Muszę już lecieć! –powiedział po czym chwilę się zawahał i dał mi szybkiego buziaka w policzek – Trzymaj się!
Patrzyłam jak odchodzi…
Był fajnym chłopakiem. Kochałam jego charakter, wygląd miał też niczego sobie. I co najważniejsze był moim najlepszym przyjacielem. Żałowałam, że jesteśmy skazani na ślub. Jasne, że go lubiłam… ale niestety aby wziąć ślub nie można tak hop cztery baby osiem dup! Po prostu to wymagało wiele czasu. Człowiek musiał sam stwierdzić co czuje do tej osoby i czy na pewno chce z nią spędzić resztę życia.
– Fajny ma tyłek (:D)? – zapytał chrapliwy męski głos za mną.
Obróciłam się i spostrzegłam staruszka w wypłowiałej szacie. Miał ogromną długą białą brodę, która wlokła mu się po ziemi. W ręce miał długą laskę, o którą się ciężko podpierał. Tam gdzie powinien mieć oczy miał czarną opaskę.
-Kim ty…
-Tyrezjusz – przedstawił się
– Ten co…
– Przepowiada przyszłość? – pogładził swoją długą brodę – Tak to ja. Przybyłem ci z wizytą drogie dziecię.
-Skąd ty wiesz, że się patrzyłam na…
-Tyłek chłopaka?
-Raczej na samego chłopaka!- burknęłam.
-Cóż w mojej wizji wyglądało to, że patrzysz się na jego tyłek. Nieważne. Widzisz… ja widzę świat tylko dzięki moim wizjom gdyż jestem… ślepy. Wiesz doskonale, że uczyniła to twoja matka. W zamian jednak dała mi moc widzenia przyszłości. Więc teraz widzę wszystko… dlatego wiedziałem, że cię tutaj znajdę.
-Więc mama miała rację, że sam mi się objawisz –stwierdziłam
-Twoja mama jest bardzo mądra. Niestety żałuję, że nic nie widzę… nie wiesz nawet jak ciężko mi jest się ogolić. Dlatego wolę zapuszczać brodę. Twoja matka dała mi moc nieśmiertelności abym błąkał się po tym świecie…
-To dlatego…
-TAK! Ale wiedz, że warto było ją zobaczyć nagą w kąpieli! Takie ciało i te jej kształty. Miała takie duże…
-TYREZJASZU! –przerwałam mu jego marzenia.
-Ach przepraszam drogie dziecię… chcę ci przepowiedzieć jednak przyszłość.
-Więc czy dojdzie do ślubu?
-Tak dojdzie- odparł – Ale zanim do niego dojdzie… czeka cię niebezpieczeństwo. Tylko twój przyszły mąż może cię uratować. Nieszczęście dwojga kochanków stanie się dokładnie w noc balu olimpijskiego. Musisz uważać mała… czeka cię jeszcze wiele przygód z twoim przyszłym.
-A więc jednak będzie ślub? –zapytałam zdziwiona
-No tak… to ja już muszę się zwijać!- powiedział wolno stąpając w stronę sosny Thali.
-Ale co dopiero przyszedłeś! Myślałam, że powiesz mi więcej o przyszłości.
-Gdybym powiedział ci więcej, życie nie byłoby dla ciebie niespodzianką. Straciłabyś chęć dalszego życia i oczekiwałabyś tylko końca swoich dni – jęknął staruszek.
-Czy twoje wróżby zawszę się sprawdzają? – krzyknęłam do niego
– Tak… zawsze. Choćby w przypadku Edypa. Doskonale znasz tą historię! A teraz pozwól mi, że oddalę się! Muszę iść na Cheeseburgera, którego teraz serwują w MacDonaldzie! Za moich czasów nie było MacDonaldów. Teraz to luksusy!
Spojrzałam jak idzie wzdłuż pobliskiego rowu
-TYREZJUSZU ! UWAŻAJ!
Tyrezjusz zachwiał się nad krawędzią i wpadł z hukiem do rowu.
-MÓJ DYSK! WYPADŁ MI DYSK! – krzyczał
Podbiegłam do rowu, ale Tyrezjusza już tam nie było. Zniknął w magiczny sposób.
Zdziwiona wzruszyłam ramionami. Poczułam jak ciarki chodzą mi po ciele.
Grozi mi wielkie niebezpieczeństwo…. i to jeszcze w noc balu olimpijskiego. To nie wróży nic dobrego.
CDN
zajebiste pisz dalej jak najszybciej
hahhahhhah widz mi sie ‚fajny ma tyłek’
super opowiadanie
a do tego jestem 1
eh 2
jestem twoją fanką pisz dalej
Haha 😀 Hop cztery baby osiem dup. Rolnicze disco jest zabawne, ale lepsze te opowiadanie! Czekam na cd
Tyrezjusz mnie rozwalił! Świetne Opowiadanie! 😀
Boskie opo
Świetne!!! Jest parę literówek, ale to nic 😉 Czekam na cd 😀
Świeeeetne, kocham Twoje opowiadania 😀 .
Kiedy cd ?
i KIEDY będzie cz 4 ”Byc u twojego boku” ?!
Pozdrawiam xd
Obie wysłane. Myśle że BUTW będzie jakoś niedługo
Co pewien czas albo ziewał albo przeciągała się. literówka ^^
hmmmmm…. tak pisz dalej ale jak skonczysz „byc u twego boku 4” bo mnie ciekawosc zrzera
tak ja też czekam niecierpliwie na cd tego, BUTB i szalonej nocy 😉
Chce ciąg dalsy plose ( oczka kota ze shreka) Co tu napisać?? wiem …. nie nie wiem…. zgadzam się z przedmówcami (i po problemie ; )
Opowiadanko super!
wysłąłaś już kolejną częśc?
Przy okazji zapraszam na mojego bloga i proszę o podpowiedzi w sprawie wyglądu głónej bohaterki.
ADRES: victoryfighter.bloog.pl
Tak
Geniusz! Cudeńko! Chce jeszcze! To jest boskie!
ZACZEPISTE kocham twoje opka i z zniecierpliwieniem oczekuje cd !!!
Cuuuuuuuuuuuuudne !!! 😀
twoje opowiadanie jest genialne. mam nadzieję, że będzie dłuuugo funkcjonować
super!!!!! naprawdę nieźłe piszesz! ale mam nadzieję, że Clarisse nie planuje żadnej zemsty w tej klatce czy coś??????
Super!!
Świetne! Pisz dalej plissss!!!!
Saga Zmierzch. Czytałaś całą?
Tak
Książka była zarąbista ale film badziewny . Przeczytałam wszystkie części.