Charlotte:
– Proszę- podałam im miseczki.
– Dzięki- wyburczała dziewczyna.
– Wielkie dzięki- powiedział Nate, który cały czas się na mnie gapił.
Biedak, mieć taką szramę na policzku. Może był starszy ode mnie o rok. Kiedy jadł ambrozję, rany się zalepiały, tylko nie ta na policzku.
– Poczekaj- powiedziałam i ruszyłam w stronę szafki na lekarstwa. Tu gdzieś były jakieś maści…o! Jest!
Podeszłam do chłopaka i nałożyłam mu na policzek dosyć sporo mazi.
– Jedz, ja to rozsmaruję- zaczęłam wcierać i rana powoli znikała- no, mam nadzieję, że pomogło.
Chłopak gapił się na mnie jak na obraz święty.
– Zagramy w szach?- spytałam.
Pokiwał głową. Wyjęłam spod łóżka planszę, porozstawialiśmy drewniane pionki i zaczęliśmy grać.
* * *
– Szach mat!- zablokowałam mu króla wierzą i damą.
Nate uśmiechnął się.
– Koleś, nie chcę cię straszyć czy coś, ale powinieneś wyrównać te włosy.
Spojrzałam w stronę tej dziewczyny, ale ona spała.
– Masz rację- odpowiedział.
– Charlie!
– Ryan, jestem tu!
Wszedł do sali i znowu skręciło mnie w żołądku. Te oczy!
– Hej!- uśmiechnęłam się i uścisnęłam go.
– Spokojnie- pogłaskał mnie po głowie- nie widziałaś mnie tylko dwie godziny.
– Ale wiesz, Chejron tak nagle cię zawołał…
– A właśnie, muszę ci coś powiedzieć.
– To chodźmy do ciebie- powiedziałam- do zobaczenia!- zwróciłam się do Nate. Miał taką minę jakby chciał zabić. Posłałam mu uśmiech i wyszłam.
* * *
W sumie to ten Nate nie był taki zły. Oczy piękne, niebieskie. Gdyby wyrównał włosy, mógłby śmiało konkurować z Ryaem. Ale i tak, oczy syna Hypnosa są niesamowite.
– Miałeś mi coś powiedzieć!
– A tak!- i zaczął opowiadać.
***
Nate:
Nie wiem czemu, ale budyń smakował jak ciasto czekoladowe mojej babci. Czyli bardziej czekoladowo niż cokolwiek innego. A wydawało mi się, że jest waniliowy… Ach te dzisiejsze barwniki spożywcze… Potem Charlotte zaproponowała mi grę w szachy. Oczywiście się zgodziłem. I przegrałem (nie myślcie, że specjalnie). A i zauważyła mój nowy nie za ładny fryz. Nie wspominałem jej jednak o diabelskiej fryzjerce i kucykach pony. Erin ucięła sobie drzemkę. Przez sen mamrotała coś co brzmiało jak marsz imperatora z gwiezdnych wojen. I nagle przyszedł ten koleś co niósł Erin.
-Charlie!
-Ryan, jestem tu!- Wszedł. Charlotte obrzuciła go takim spojrzeniem. Ręce automatycznie zacisnęły mi się w pięści. Nie lubię tego gościa. I ona go przytuliła! Zmrużyłem oczy i postanowiłem trzasnąć go piorunem przy najbliższej okazji. Pogłaskał ją po jej ślicznych włosach.
– Ale wiesz, Chejron tak nagle cię zawołał.
– A właśnie, muszę ci coś powiedzieć.
-To chodźmy do Ciebie. Do zobaczenia!- Rzuciła do mnie i wyszła. Posłałem mu mordercze spojrzenie.
***
Po 2 dniach mogłem wyjść ze szpitala. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było chwycenie za nożyczki i z wielkim żalem wyrównanie włosów tak, że sięgały do połowy szyi. I tak są dość długie. I od razu zauważyły to córki Afrodyty. Jedna taka imieniem Rosalie podeszła do mnie.
-Hej!- Rzuciła mi zniewalające spojrzenie.- Ładne masz włosy. Farbowane?
-Nie.
-Używasz prostownicy prawda?
-Nie.
-To jakim cudem są takie żółte i proste?- Wzruszyłem ramionami.
-Mogę dotknąć?
-Eeee- Ale ona już władowała tam swoje pachnące łapy.
-Jakie miłe w dotyku.- Potem jej oczy zalśniły, a ona zrobiła słodziuteńką minkę.- Mogę zrobić Ci kucyka?
-Nie.
-A warkocz?
-Nie.
-Proszę.- Zawiedziona Rosalie poszła do domku. Jednak wiedziałem, że nie poprzestanie. Nie myliłem się następnego dnia wszystkie córeczki bogini miłości próbowały mnie przetransportować do swojego domku. Na moje nieszczęście dzieciaki Aresa akurat wracały z treningu.
-Co robicie ślicznotki?- Spytał muskularny grubasek.
-Chcemy mu zrobić warkoczyki!- Brązowo włosa dziewczyna, która najwyraźniej była ich przywódczynią uśmiechnęła się.
-Pomożemy wam.
-Jej, dziękujemy.- Dziewczyna odsunęła piszczące córeczki Afrodyty, złapała mnie za rękę (Erin się nie umywa, Erin i jej żelazny uchwyt) i bez problemu zaprowadziła mnie do domku. Wierzgałem nogami, machałem rękami, wierciłem się, ale ona mnie przytrzymała. Małe fryzjerki wyjęły masę dobrze mi znanych gumeczek.
-O nie! Tylko nie to! Ich się nie da zdjąć!- Córka Aresa zatkała mi usta. Dziewczynki zrobiły mi masę żałosnych warkoczy. Córka Aresa powiedziała:
-Ślicznie. Chodźmy go pokazać reszcie obozu dziewczynki.- Brązowo włosa trzymała mnie z tyłu za ręce i prowadziła, a Afrodytki pokazywały wszystkim swoje dzieło. Zostałem maksymalnie upokorzony. Przeprowadzili mnie tuż pod nosem Charlotte, która właśnie rozmawiała z tym idiotą Ryanem. Zdziwiła się. Potem przemaszerowali pod domkiem Hadesa, na którego werandzie Erin czytała książkę pod tytułem ,,Als den globus in 2 wochen” (Tak, była Niemką). Oderwała się od lektury i wybuchnęła głośnym śmiechem. Cały obóz się ze mnie śmiał. W końcu córka Aresa mnie puściła i uciekłem do lasu. Rozplątywanie tego wszystkiego zajęło mi 2 godziny. Na szczęście nie miałem takich mini loczków, jakich się pewnie spodziewali. Erin przyszła do mnie ciągle zanosząc się śmiechem.
-Ale dałeś się zrobić. Dobra, powiem Ci, że jako grupowa domku Hadesa już usłyszałam, że wiedzą, że jest możliwość wybuchnięcia wojny. Podejrzewają, że to możesz być ty bo masz długie kłaki. Wiedzą za to, że nijaka Charlotte Woner, do której czujesz miętę to niebieskooka zwyciężczyni. Dobra dla Ciebie wiadomość: ma mieć na Ciebie oko. Dobrze by było jakbyś spróbował przeciągnąć ją na naszą stronę. I mam Ci załatwić miejsce na łóżku w domku Hermesa?
-Było by bardzo fajnie.- Odparłem.
-Dobra.
***
– Czyli ona uciekła?
– Tak, już jakieś cztery lata temu.
Siedzieliśmy na jego łóżku. On objął mnie ramieniem i głaskał po plecach.
– I to nie prawda, że ona przyprowadziła tu tego chłopaka?- spytałam.
– Tego nie jestem pewien, ale coś mi się tu nie podoba.
Kocham go, ale nie jesteśmy parą. Cały czas, gdy tylko przypomnę sobie roześmianą twarz Nate’a skręca mnie w brzuchu. Ech…to się chyba nazywa trójkąt miłosny, nie?
Coś krótka wyszła nam ta część…
Supeeer!!! Mam nadzieję, że niedługo nowa część! 😀
Kolejny raz super!!! 😀
GEEEENIIAAALLLNNEE! !!!!!
Myksa- Oj tam, oj tam, nie jest źle 😀
dziękujemy
genialne!
tylko małe pytanie- W czyjej narracji jest ostatni akapit ( to po gwiazdkach)?
genialne!
tylko małe pytanie- W czyjej narracji jest ostatni akapit ( to po gwiazdkach)?
Oj, zapomniałam tam wstawić, że to narracja Charlotte
@Myksa
Nie potrzeba, bo wątpię żeby Ryan głaskał po plecach Nate’a.
No trochę przykrótkie, racja. Ale jednak miałam rację – są szanse na sceny zazdrości. Ciekawe kogo wybierze Charlotte?
@awren_LivTyler
tego to nawet ja nie wiem 😀
@Oviec
Wszystko jest możliwe 😀
Piszcie dalej, bo popełnię samobójstwo!!!