Z dedykacją dla Wawdar
-Chodźmy do mojego laboratorium.- Zawołał Spielstein i spojrzał na mnie. Wżerałem właśnie 10 ciastko, ale to już inna sprawa. Wcale nie miałem ochoty wypełniać tej misji dla niego. Trawiłem to, że bogowie istnieją. Nie uwierzyłbym gdyby nie ta heroska. Jej spojrzenie wciąż tkwiło mi w pamięci.
-R idziemy!- Zawołała Grey, czyli rudowłosa naukowiec.
-Zamyśliłem się. Co wiemy o sponsorach?
-Właściwie to tyle, że sponsorują nasze badania.
-Mówiliście im o tym projekcie?
-Nie! To jest nasz sekret. Badania sam finansowałem.
-Sam finansowałeś?! Zwariowałeś? Przecież ten projekt będzie nas kosztować fortunę! Jutro przedstawimy go sponsorom.
-Nie.- Powiedziałem.-Mam pewne podejrzenia. Nieuzasadnione, ale znacie moją intuicję. Chce się spotkać z jednym z nich.
-Po co? Ty to będziesz szpiegował.
-Najpierw chce się zobaczyć ze sponsorem.
-No dobrze. Tiefer zadzwoń do pana X.
-Ok.- Weszliśmy właśnie do laboratorium Spielsteina. Było zastawione różnymi urządzeniami. Najbardziej w oczy rzucało się jednak coś w deseń wielkiego pudełka, do którego poprzypinane były kabelki i jakiś zbiornik. Na stoliku leżały pistolety z substancją likwidującą fioletową mgłę zaburzającą widzenie i strzykawki. Stół operacyjny wyglądał na niedawno używany.
-R chodź tu.- Powiedział Spielstein. Odwróciłem się. Trzymał strzykawkę.- Wstrzyknę Ci szczepionkę przeciw fioletowej substancji. W mieszance jest też DNA dziewczyny. Będziesz pachniał jak heros i miał te same ,,uprawnienia krwi”, więc będziesz musiał uważać na potwory.
-Hej, pan X przybył!- Zawołał Tiefer.
-Tylko po to by się spotkać z R?- Wyszedłem na korytarz. Mimo, że pomagam tej akademii naukowej odkąd skończyłem 8 lat, to nigdy nie widziałem sponsora. A właśnie oprócz tego, jak wyglądam, że jestem R i z jakiś powodów byłem na tajnej naradzie najlepszych światowych naukowców to nic o mnie nie wiecie. Moi rodzice to naukowiec i agent. Zmarli, bo budynek, w którym przebywali został wysadzony przez terrorystów. Miałem wtedy 6 lat. Nikt się mną nie przejmował, bo wszyscy skupili się na przestępcach. Trafiłem do sierocińca. Prowadziłem prywatne śledztwo. W końcu udało mi się poznać tożsamości terrorystów. Na początku kiedy poszedłem na policję nikt mi nie wierzył. Potem okazało się, że miałem rację. Zdziwiony nadnaturalną inteligencją 7 letniego dziecka Spielstein postanowił mnie przygarnąć. Prowadziłem dla niego śledztwa i wykonywałem zadania. W końcu zasłynąłem na całym świecie jako R. Gość, który przede mną stał miał blond włosy i ostre rysy twarzy. Ubrany był w dres, ale widać było, że jest cholernie bogaty.
-Witaj R, chciałeś się ze mną widzieć?
-Tak.- I zacząłem ględzić coś o tym, że potrzebuję kasy na złapanie jakiś przestępców. Nie zauważalnie zbliżyłem się do sponsora i szybko wyrwałem mu włosa. Nawet nie zauważył.
-Do widzenia panu.
-Do widzenia, to twoja kasa.- I wręczał mi plik banknotów. Zbliżył się do drzwi i wyszedł. Wszedłem do laboratorium.
-Masz.- Podałem mu włosa.- Przeanalizuj.
-Ok.- Wsadził włosa do jakiejś maszyny. Po chwili zawołał.
-Maszyna świruje i wychodzą jakieś niestworzone rzeczy! To boskie DNA! Skąd to wytrzasnąłeś?
-Od sponsora.
-R, twoja intuicja jest nieomylna! A teraz siadaj. Żeby było naturalnie naślemy na Ciebie potwora w okolicy Long Island. Uratują Cię. Musisz zgrywać głupiego i udawać, że nic nie wiesz. Postaraj się odkryć gdzie jest główna siedziba bogów, dobrze?
-Postaram się, ale czy to- Wskazałem na strzykawkę.- jest konieczne?
-Tak.- I wstrzyknął mi podejrzaną substancję w rękę. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Wszystko wydawało się ostrzejsze. Krew zaczęła szybciej buzować w żyłach. Mięśnie naprężyły się tak by w każdej chwili były gotowe do ataku. Zatoczyłem się. Tiefer mnie złapał.
-Chcesz ochłonąć czy jedziemy?
-Ochłonie w samolocie. I co? Jak jest? Może nie czyni Cię to herosem, ale czujesz tak jak oni.
-Dziwnie jest. Widzę bardzo wyraźnie. Moje ciało jest w każdej chwili gotowe do walki.- Spielstein uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę.
-Próbowałeś to już na czymś?- Spytała Astrid czyli blondynka.
-Nie.
-A jeśli coś mu się stanie?
-Nic mu nie będzie. Jedziemy na lotnisko.
-Zbyt szybko przystępujesz do działania.
-Szybko? Nie, odkąd teoria bogów mnie olśniła postawiłem wszystko na jedną kartę.
-Dlaczego chcesz koniecznie ich zniszczyć?
-Bo mogą być niebezpieczni.- Wyręczył go generał. Czułem, że aż rwie się do nowej broni Spielsteina.- Wyszliśmy z laboratorium, a następnie z budynku. Wsiadłem do swojej limuzyny.
-Na lotnisko.- Zapiąłem pasy. Podczas jazdy odczuwałem dziwną potrzebę wstania z miejsca i ciągle się wierciłem. Kolejny efekt uboczny bycia herosem. Już miałem dosyć tego, że nie do końca się kontrolowałem. W końcu dojechaliśmy do lotniska. Prywatne odrzutowce już na nas czekały (może do sponsora mi daleko, ale też jestem ,,kasiasty”). Pełen obaw wsiadłem do mojego. Samolot po paru godzinach lotu doleciał na Long Island. Doszliśmy z naukowcami i generałem pod pagórek, na którym znajdowała się brama.
-Słuchaj R, wypuścimy na Ciebie takiego agresywnego pieska, który się na Ciebie rzuci. Wiej. Uratują Cię. A i udawaj, że nic nie wiesz o bogach i ostrożnie ze sprzętem. Jeden zły ruch i już po nas, a raczej po tobie.
-Na psiuńka się nie zgadzam i dzięki za pocieszenie.
-Drobiazg. Gotowy?
-Spielberg, jesteś potworem!- Zawołała blond włosa naukowiec.
-Wiem Astrid, powtarzasz mi to codziennie kilka razy.
-Nie jestem gotowy!
-Gotowy? To dobrze. Masz 5 sekund na ucieczkę, a my się zmywamy.- Zacząłem wiać ile sił w nogach. Spielberg wypuścił potwornego kundla z wielkiej klatki.
-To my się zmywamy.- Naukowcy i generał powsiadali do helikopterów i odlecieli. Tymczasem piesek niebezpiecznie się zbliżał.
-Zły piesek, nie wolno jeść R, to sama skóra i kości.- Piuńko nie słuchał. Już dobiegałem do bramy, kiedy coś mokrego i ostrego zacisnęło się na mojej nodze.
-Dzięki Ci Spielstein.- Wymruczałem. Jako zabawka sprawdzałem się świetnie, a jako obiadek chyba jeszcze lepiej. Potwór wygryzł mi z nogi kawał mięsa. Wrzasnąłem. W końcu jakaś postać z mieczem dobiegła do nas i ścięła psu głowę. O dziwo ta nie odpadła tylko zmieniła się w złoty pył. Zresztą całe ciało potwora było już tylko pokrywającym mnie złotym kurzem.
-Witaj na obozie herosów. Jak się nazywasz?
-Jestem Carter Matsuda.- Odpowiedziałem pierwszym lepszym z brzegu nazwiskiem i imieniem. Przed oczami latały mi mroczki. Powieki były ciężkie, nagle straciłem przytomność.
***
Pamiętałam jedynie wrzask, chyba swój własny i te oczy, wielkie, czarne oczy. Poza tym to nic. Nic a nic. Nawet tego jak się nazywam. Szłam przez jakiś las. Zastanawiałam się co się mogło stać. Nagle całe moje życie wyparowało mi z pamięci. Kim jestem? Co się ze mną stało? Wszystko mnie bolało. Spojrzałam pod nogi. Ujrzałam tam zmęczoną twarz okalaną przez włosy w kolorze platyny. Co? Ludzie nie mają platynowych włosów. Postać na dole robiła to samo co ja. W końcu skapowałam, że to moje odbicie w kałuży. Tak wyglądam. Miałam potargane, długie do pasa, platynowe włosy, złote oczy i jasną karnacje. Padałam ze zmęczenia. Położyłam się na kępie mchu i zamknęłam oczy. Sen nie przychodził. Możliwe, że cierpię na bezsenność. Bawiłam się bransoletką, którą miałam na ręce. Niebieską, gumową bransoletka na której pisało ,,127_67-ANB456Spiel”. Nie mogłam jej zdjąć. Byłam bardzo ciekawa co oznacza ten napis. Coś swędziało mnie na plecach. Podrapałam się. Poczułam pod opuszkami palców jakby na skórze miałam coś wypalone. Obejrzałam się przez ramię i odsłoniła plecy. Faktycznie był na nich wypalony ten sam napis co na bransoletce. Może to moje imię? Nie, wątpię żeby imiona były wypalane na skórze. Kim jestem? Co się ze mną wcześniej działo?
KOBIETO JESTEŚ GENIALNA!!!!!
TO OPOWIADANIE JEST PRZEBOSKIE PRZESUPEROWE PRZEGENIALNE
PISZ SZYBKO CD!!!!!!!!~
SUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUPEEEEEEEEEEER !!!!!! 😀 😀 😀 😀 😀
TO jest GENIALNE! chcę CD natychmiast
WOW! Genialne 😀
Opoowiadanie fajne, ale mimo wszystko bardziej lubię PŚ i ŚM.
HEROSOWE!!! Chcę następną część!
Świetne! Bardzo podoba mi się pomysł i opisy laboratorium.
Bohater jest widać bardzo inteligenty. Zadziwiła mnie (w pozytywnym sensie) jego historia. Siedmioletnie dziecko i już prowadziło śledztwo! Zaintrygowała mnie końcówka.
Niecierpliwe czekam na następną część.
Genialne!!!!!! Czekam na więcej!
Genialne. Masz talent do pisania. Wszystko jest takie inne niż opowiadania na blogu. Wspaniałe! Pisz szybko ciąg dalszy.
Jeszcze lepsze niż prolog! Najbardziej podoba mi się narracja R. i psiuńko, ale ta tajemnicza dziewczyna od eksperymentów Spielsteina też zapowiada się interesująco.
Tylko tak dalej!
Myks, to jest BOSKIE!!! !!! !!! […] !!!
Super! Lepsze niż 2 część!