Percy:
Spojrzałem jak Annabeth smętnie odeszła do swojego domku.
Wiedziałem jak dziewczyna musi się czuć. Upokorzona przez własną matkę. Biedna została zbesztana za niewinny kawał, który razem wycięliśmy. W pewnym sensie poczułem się winny temu co się stało gdyż sam ją do tego namówiłem. To wszystko było moją winą. W dodatku biedne dziewczę musi marnować sobie resztę swojego boskiego życia razem ze mną.
Jestem jakimś strasznym pechowcem. Zawsze wszystko co złe musi być przeze mnie.
Nie wiedziałem co czuć w sprawie małżeństwa .To, że zostanie zmuszona by zostać moją żoną sprawiało, że miałem mieszane uczucia.
W każdym razie byłem zły na samego siebie, że zgotowałem jej taki los.
Wolnym krokiem ruszyłem do domku Ateny. Chciałem jak najszybciej odnaleźć Annabeth i przeprosić ją za to wszystko.
Zatrzymałem się przy oknie domku i zerknąłem przez nie.
Dziewczyna była sama. Leżała na swoim łóżku i patrzyła się w sufit. Po policzkach ciekły jej łzy. Miała zapuchnięte oczy i głośno łkała.
Jednak postanowiłem wejść. Wcześniej zaś zapukałem.
Annabeth nie odpowiedziała. Więc mocniej zapukałem. Nie odpowiedziała po raz drugi więc delikatnie przekręciłem klamkę.
Cicho otwarłem drzwi. Dziewczyna spostrzegłszy mnie wstała i popatrzyła na mnie jak na ducha.
-Przepraszam Annabeth- szepnąłem bardzo cicho- Przepraszam, że wpakowałem cię w te kłopoty, nie chciałem abyś tak ucierpiała.
Annabeth wolno podeszła do mnie i spojrzała na mnie z wdzięcznością.
-Nie przepraszaj… to nie twoja wina . Co się stało to się nie odstanie. Będziemy małżeństwem od 31 sierpnia. Nic już tego nie zmieni glonomóżdżku … chociaż w pewnym sensie się z tego cieszę… nie wiem dlaczego.
-Wiesz, ja też się cieszę, że to będziesz ty, a nie jakaś twoją inna siostra – obdarzyłem ją ciepłym uśmiechem – Skoro już nieuchronnie będziemy razem to pomyślałem, że mogę… coś ci pokazać.
-Niespodzianka?- podniosła brwi w pytającym geście.
-Tak, ale najpierw załóż lepiej strój kąpielowy. Poczekam …
Dziewczyna sięgnęła do swojej torby wyjęła coś z niej. Następnie udała się do łazienki.
Czekałem na nią zniecierpliwiony. Wzrokiem omiatałem pokój.
Jak zwykle panował tutaj bałagan. Wszędzie były narzędzia, łóżka były odsunięte od ściany.
Na łóżku Annabeth leżał laptop Dedala, jakieś książki i parę innych papierów po grecku.
Korciło mnie aby zaglądnąć do jej torby. W końcu i tak będziemy małżeństwem, no nie?
Podszedłem do torby i zaglądałem do niej. No tak… było w niej mnóstwo książek, koszulek, spodni , skarpetek i ….ehm… majtek w serduszka. Jednak wolałem zwrócić wzrok na czymś innym niż na jej majtkach. Nie chodziło bynajmniej o jej staniki …ehm.. znów ta niezręczna chwila… tylko na kolorowej książeczce zatytułowanej ,,Pamiętnik”.
Spodziewałem się, że w każdej chwili dziewczyna może wyjść i zobaczyć mnie jak grzebie w jej bieliźnie i pamiętniku.
Spojrzałem na książeczkę i delikatnie ją rozchyliłem. Dostrzegłem tam wpis sprzed kilku dni.
Drogi Pamiętniczku!
Właśnie jestem w drodze do Percy’ego. Razem mamy się udać do Obozu Herosów.
Mój tata zwariował więc to nie jest bezpieczna podróż. Boję się, że nie przeżyję jej . Jeżeli zginę to ktokolwiek to czyta powinien wyłączyć żelazko w moim domu. Przepraszam, ale tak się spieszyłam, że zapomniałam je wyłączyć.
Wracając do sprawy…
Jadę właśnie po mojego najlepszego przyjaciela. Zawsze razem mamy wiele przygód. Zastanawia mnie co się wydarzy w tym roku, oby było to coś szalonego… uwielbiam przygody z Percy’m, zawsze są zaskakujące. Co roku uczę się czegoś nowego, poza tym umacniam więź z moim przyjacielem. Czasami jednak zastanawiam się czy nie jesteśmy czym więcej… wiele razy o tym rozmyślałam i dochodzę do wniosku, że jednak jest to coś więcej. Muszę przyznać, że na początku nie byłam ufna co do glonomóżdżka gdyż był synem Posejdona to znaczyło, że nie powinnam się z nim przyjaźnić. Teraz cieszę się z każdej chwili z nim przebytej.
Percy jest odważny, miły, zabawny, przyjacielski w dodatku całkiem przystojny. Wiele dziewczyn ogląda się za nim. Wprawia mnie to w złość. Czy jestem zazdrosna?
No pewnie. Niestety ciężko mi przyznać. Muszę kończyć ponieważ tata przejechał straruszkę na pasach… leży na środku ulicy i jęczy… poza tym trochę jest pogruchotana i chyba ma wstrząs mózgu… ale powinna przeżyć.
Twoja Annabeth 😉
Ach… tak tata Annabeth miał kryzys wieku średniego. Kupił sobie nowy samochód, którym zasuwa po ulicach San Francisco. Jeździ za szybko i łamie przepisy. Pamiętam przejażdżkę z nim… coś okropnego (Przygody Zakochanych herosów (1)). Nie wiem ilu już ludzi uległo uszkodzeniu… muszę zapytać kiedyś Annabeth bo pewnie ona liczy. Albo może straciła już rachubę.
Zamknąłem jej walizkę i usiadłem na jej łóżku. Chwilę później Annabeth wyszła z łazienki.
Miała na sobie niebieskie bikini. Co sprawiło, że prawie dostałem zawału serca gdy ją zobaczyłem. Wiecie… jestem facetem, a to znaczy, że lubię sobie popatrzeć na dziewczyny w bikini . No chyba, że dziewczyna ma 60 lat, obwisłe ciało i sztuczną szczękę lub chodzi o balkoniku.
-Idziemy?- zapytała
-Z tobą na koniec świata i jeszcze dalej –wstałem by otworzyć jej drzwi.
Dziewczyna posłała mi wdzięczny uśmiech po czym razem poszliśmy na plażę. Wszyscy patrzyli się na nas dziwnie. No wiem… jeszcze przed chwilą przed nami stała wściekła Atena, która krytykowała Annabeth…
Staliśmy razem na parzącym piasku. Przed nami rozlewały się cudowne wody. Fale biły o brzegi plaży, słońce świeciło niemiłosiernie.
-No to… Co to za niespodzianka?
Ściągnąłem koszulkę pozostając w samych szortach w kratkę.
Annabeth przypatrywała mi się uważnie gdy ściągałem koszulę.
-No więc?- zniecierpliwiła się
Chwyciłem jej dłoń i pociągnąłem w stronę morza.
-Pokażę ci coś w podwodnym świecie …coś niesamowitego.
Zanurzyliśmy się aż po pas…po szyję, po czym oboje byliśmy już cali zanurzeni. Nadal trzymałem rękę dziewczyny. Wytworzyłem wokół nas bąbel powietrza.
Annabeth patrzyła się cały czas na mnie. Przypomniałem sobie co o mnie pisała ,,Percy jest odważny, miły, przyjacielski w dodatku całkiem przystojny. Wiele dziewczyn ogląda się za nim.”
Zarumieniłem się mimowolnie. Mocniej chwyciłem dłoń dziewczyny po czym płynęliśmy głęboko przed siebie.
Na początku jedyne co było widać to piasek. Jednak im zniżaliśmy się głębiej tym wody ukazywały nam więcej swoich skarbów. Kolorowe ryby, koralowce, zatopione skarby, statki i podwodne jaskinie.
Annabeth zrobiła minę typu ,,Jakie to cudowne”. Jednak co najbardziej ją zaintrygowało to statki. Chciała podpłynąć do nich bliżej i bliżej.
Bałem się o nią, dlatego byłem tuż za nią. Im bardziej zbliżaliśmy się do statków tym bardziej narastał mój strach.
Wpłynęliśmy do wraku statku. Annabeth badała go wzrokiem jak oczarowana. Znajdowały się tutaj różnego rodzaju rzeczy. Wyblakłe dywany, meble, szafki, ubrania i kuferki z skarbami.
Podpłynęliśmy do skarbów. Annabeth wyjęła z kuferka naszyjnik i przypatrzyła się mu znacząco. Delikatnie wziąłem od niej naszyjnik i zapiąłem go na szyi dziewczyny. Ona wdzięcznie mnie objęła. Spłonąłem rumieńcem.
Nagle usłyszałem głośny i wyraźny dźwięk za mną. Obróciłem się w napięciu i zobaczyłem szczerzącą kły syrenę.
-Syn Posejdona? I dziewka od Ateny? No, no… całe królestwo wie o waszym przyszłym ślubie.
Annabeth najpierw zdziwiła się syreną po czym stała się smutna.
Poczułem jakby ukłucie w sercu, sprowadziłem ją tutaj aby wreszcie się uśmiechnęła i zapomniała o tej całej kłótni rodziców i ślubie.
-Zamknij się – syknąłem do niej niebezpiecznie.
Syrena uśmiechnęła się do mnie.
-Wydaje mi się, że znam lepsze miejsce od tego… poza tym twój ojciec chce cię widzieć więc przychodzę z wiadomością od Pana Mórz… Wiesz skoro chciałeś zabrać dziewczynę na randkę to mogę wam zaproponować całkiem niezłą restauracje ,,Muszelka”.
-Zapamiętam to – odparłem groźnie –Zaprowadź mnie do ojca.
Syrena skłoniła głowę.
-Chwyć dziewczynę – powiedziała do mnie po czym sama chwyciła mnie za ramię.
Wypełniłem jej polecenie po czym poczułem jak coś wiruje mi w głowie. Następnie obudziłem się na ziemi. Obok mnie leżała Annabeth. Nad nami stała syrena, a obok niej mój ojczulek. Znajdowaliśmy się w jakiejś Sali ze złotym tronem. To zapewne musiał być tron mojego taty.
Posejdon zamiast nóg miał syreni ogon. W ręku trójząb, a na jego twarzy gościł uśmiech.
-Doskonale Mira – powiedział do syreny po czym zwrócił się ku mnie – Dzień dobry synku, zapewne chcesz wiedzieć co się stało.
-Raczej tak, musiałeś mnie tutaj ściągnąć po coś – mruknąłem cicho. Spostrzegłem, że Annabeth nadal leży na piasku nieruchomo – Czy jej nic nie jest?
-Nic, a nic, po prostu pochodzi z lądu, lądowe istoty ciężko znoszą teleportacje pod wodą- powiedział tata – Wracając do ciebie… Mam parę spraw… po pierwsze postaram się ciebie wyciągnąć z tego bagna z całym tym twoim ślubem, po drugie jeżeli mi się nie uda to urządzę ci najlepszy wieczór kawalerski w Atlantydzie. Mam dla was jeden z prezentów przedślubnych.
Uderzył trójzębem w podłoże po czym wszyscy (łącznie z Annabeth ) przenieśliśmy się tuż pod mury ogromnego pałacu znajdującego się pod wodą. Pałac był potężny, jego mury musiały mieć dobre parę metrów. Był krystalicznie biały, znacznie przyciągał uwagę…
Weszliśmy przez mury tuż przez ogromną spiżową bramę. To co zobaczyłem zdziwiło mnie totalnie, znajdowaliśmy się teraz w ogromnym ogródku , wszystkie krzaki były równo przycięte, drzewa rosły normalnie pod wodą. Wydawało się nawet, że rosną tutaj już od bardzo dawna.
-Ogródek pod wodą?- zapytałem z podziwem.
-Zaczarowany ogródek, zaraz coś ci pokażę…
Weszliśmy do ogromnego pałacu. Wyglądał jak marzenie. Ściany błyszczały zarówno jak i podłoga, na ścianach wisiały różne obrazy, zdjęcia mnie i Annabeth (tak w ogóle skąd tata ma zdjęcia Annabeth i mnie?) z sufitu wisiał kryształowy żyrandol, wszędzie były wspaniałe czerwone dywany, rzeźby bóstw, przeróżne filary, kamienne schody… A to był tylko przedpokój. Wyobraźcie sobie, że było tego znacznie więcej, ale nie miałem zamiaru wchodzić dalej. Stałem z otwartymi ustami i patrzyłem na to wszystko zdumiony.
Tata chichotał cicho po czym powiedział
-Budynek jest zaopatrzony w powietrze.
Zdziwiony dopiero teraz to dostrzegłem. Przed drzwiami tłoczyła się ogromna ilość wody, była ona jakby barierą. W środku było jak w normalnym mieszkaniu, sucho, był tutaj tlen i co najważniejsze było tutaj przyjemnie. Mogłem otworzyć drzwi i je zostawić otwarte, woda nie wlewała się do mieszkania. Stała jak zaczarowana w lini prostej tuż przed progiem.
-Rany! To jest niezwykłe….- szepnąłem
Ojciec poczochrał moją głowę.
-To jest mój prezent przedślubny dla mojego najwspanialszego syna, bądź pewien, że obsypię cię jeszcze wieloma, jeżeli uda mi się nie dopuścić do małżeństwa to i tak możesz go zatrzymać…
Annabeth jękła cicho. Podtrzymywała ją teraz syrena.
-Co …się dzieje? Moja głowa- potarła głowę.
Uniosła głowę i spojrzała na wnętrze pałacu.
-NA BOGÓW CO TO JEST?!- krzyknęła
-To jest nasz prezent przedślubny od taty –odparłem.
Annabeth miała gwiazdki w oczach. Utkwiła spojrzenie w żyrandolu.
-Och Posejdonie… -skłoniła się nisko – Jesteś najlepszym teściem na świecie.
Zaśmiał się pod nosem
-Podoba mi się ta dziewczyna –szepnął mi do ucha – Ciekawe co wymyśli Atena…
-Co to Atena da nam też prezent? –zapytałem zdziwiony
Posejdon wszedł do środka pomieszczenia, jego ogon zmienił się w ludzkie nogi. Razem za nim weszliśmy przez barierę do środka.
Było tutaj ciepło, czułem się jak w raju… spojrzałem na Annabeth. Ona zamknęła oczy i rozkoszowała się ciepłem.
-Atena też da prezent – odparł nagle mój ojciec – To już taki stary zwyczaj u nas bogów. Rodzice dają prezenty przyszłemu małżeństwu… Ciekawe co ona wymyśli- zastanawiał się –Na pewno mnie nie pobije.
Szliśmy razem za Posejdonem. Przy okazji podziwialiśmy rzeźby, wyglądały jak żywe. Przez chwilę pomyślałem, że to robota Meduzy, ale powstrzymałem te myśli. Mój tata nie mógł być aż tak okrutny.
Weszliśmy do dziwnego pomieszczenia, w którym znajdowało się koło kapitańskie. Na pewno oglądaliście Filmy typu ,,Piraci z Karaibów”, na statku pirackim znajdowały się właśnie takie koła do kierowania statkiem. Nieopodal znajdowała się dźwignia i mnóstwo dziwnych guzików na konsoli.
-Widzicie to koło?- zapytał tata- Nim można sterować tym pałacem, jest jakby pojazdem, Może żeglować po wszystkich wodach świata. A widzicie tą dźwignię? Tym można wynurzyć się na ląd . W dodatku ten pałac ma autopilota, możecie tylko powiedzieć gdzie chcecie być, a pałac sam się tam przeniesie. Jest jeszcze wiele ukrytych funkcji … ale dowiedzie się tego w swoim czasie.
Spojrzałem z wdzięcznością na ojczulka. Poczułem się wzruszony jego postawą. Na pewno się wysilił konstruując ten dom. Przecież chciał wypaść lepiej niż Atena. Ta rywalizacja nigdy się nie skończy…
Poczułem jak pieką mnie oczy. Po policzkach zleciały mi łzy. Rzuciłem się na szyję taty po czym mocno go objąłem.
Bóg zdziwił się moją postawą, ale nic nie odpowiedział. Popatrzył tylko w sufit i ręką pogroził w górę , usłyszałem jak mruczy pod nosem ,,Przebijesz mnie Ateno?”
-To najlepszy prezent jaki dostałem.
Posejdon odchrząknął znacząco. Puściłem go natychmiast. Podał mnie i Annabeth bezgłośne srebrne gwizdki.
-Wystarczy, że zagwiżdżecie w nie, a pojawicie się w pałacu, gdziekolwiek by on nie był!- poklepał mnie po plecach.
Annabeth promieniowała szczęściem. Bóg stworzył coś w rodzaju Wersalu tylko dla nas. To było niesamowite…
Posejdon odciągnął mnie na bok
-Muszę jeszcze porozmawiać na temat tego… klubu nocnego.
Ręką przejechałem po czole. Ojciec chciał abym jak najlepiej spędził swoje kawalerskie dni. Wiedziałem, że czuł się winny mojego ślubu. Jego małżeństwo nigdy nie korciło. Czuł się jak więzień. Jak myślałem, że ja też będę taki zniewolony od razu chciałem rzucić się z mostu.
-Wiesz… ja nie myślałem o tych sprawach… ani o nocnym klubie ani o dzieciach.
Posejdon spojrzał na mnie krzywo
-Dzieci niszczą namiętność w związku, jednak jest to nowa niezwykła przygoda. Jednak nie wiem czy córka Ateny zechce… sam wiesz co… skoro jej matka jest wieczną dziewicą, a jej dzieci rodzą się z połączenia umysłów.
Coś w spodniach Taty wibrowało. Westchnął i wyjął swój muszlo – telefon.
-Halo? – odparł smętnie
Z drugiej strony słychać było wrzaski kobiety
-ZNOWU GDZIEŚ WYSZŁEŚ? OSTATNIO WYSZŁEŚ PO MLEKO! I TO NA 3 DNI! A TERAZ ZNOWU NIE WRACASZ! PRZYJDŹ DO DOMU!!!!
Posejdon rzucił mi spojrzenie typu ,,Nigdy nie żeń się”
-Sam widzisz… muszę wracać…. Zostawiam was samych, ale wrócę.
Wyparował i zostawił nas z Annabeth samych.
-To wszystko jest wspaniałe –powiedziałem
-Masz rację –przytaknęła –Niesamowite. Twój tata podarował nam cudowny dom…
Podszedłem bliżej dziewczyny.
-Wciąż myślisz o mamie?
-Tak, zastanawiam się dlaczego była taka ostra. Zawsze jest wyrozumiała dla mnie, ale dzisiaj była jakaś inna… nie wiem czemu… może od walk z Posejdonem –rozmyślała.
Delikatnie dotknąłem naszyjnika, który znaleźliśmy w wraku statku. Nie przypatrywałem mu się wcześniej dokładnie. Był zrobiony ze srebra, do niego doczepiony był błyszczący szafirowy kamień.
-Jest piękny, dziękuje że wziąłeś mnie tutaj…
-Wiesz… jak zawsze mam jakiś kłopot lubię posiedzieć przy morzu… to mnie zawsze koi…
Spojrzała mi głęboko w oczy, a ja jej. Stykaliśmy się nosami jakby w pocałunku, byliśmy blisko, nawet za blisko. Czułem się niezręcznie więc delikatnie się odsunąłem.
– Wiesz… mój tata ma jakiś pomysł aby nie dopuścić do naszego małżeństwa –wycedziłem przez zęby.
– Mam nadzieję, że uda się mu …- powiedziała Annabeth.
Jeszcze raz zerknąłem na szafirowy naszyjnik po czym chwyciłem ją za rękę. Pociągnąłem w stronę drzwi.
-Gdzie idziemy? –zapytała
-Wiesz możemy się jeszcze zabawić zanim wrócimy do obozu.
Wyskoczyliśmy razem przez barierę do wody. Skupiłem się aby wytworzyć między nami bąbel powietrza. Popłyneliśmy przed siebie.
Nie wiem skąd, ale wiedziałem gdzie płynąć . Z resztą tak już jest gdy jest się dzieckiem Posejdona.
Dookoła nas zebrały się kolonie ryb, były to wszelakie ryby od małych kolorowych aż po ogromne rekiny. Wszystkie na nas patrzyły w osłupieniu.
Usłyszałem w głowie szepty ,,To syn Posejdona i córka Ateny!” , ,,To oni…” , ,,Niesamowite jaka woda jest tutaj ciepła!”
Nie wiedziałem co ma z nami wspólnego ta ostatnia myśl…
Ryby podpłynęły do nas. Annabeth chwyciła mnie mocno w obawie, że któraś nas zaatakuje.
Jednak nie zaatakowały nas tylko czy ja wiem jakby to ująć… łasiły się do nas?
Każda chciała być pogłaskana. Niemiłosiernie ocierały się o nas .
Annabeth zaczęła dopieszczać ryby drapiąc je pod płetwami. Zaśmiała się cicho. Kątem oka widziałem jak się zbliża do rekinów.
-Annabeth NIE!!!- krzyknąłem
Jednak rekin nic jej nie zrobił tylko wywalił język z buzi i zaczął nerwowo poruszać płetwą. Wyglądał na zadowolonego.
Podpłyneły do nas delfiny i delikatnie ocierały się o nas swoimi łebkami.
,, Ach panie… myślę, że znamy idealne miejsce dla ciebie i twojej dziewczyny „-odpowiedział jeden w moich myślach.
,,Ona nie jest moją dziewczyną!” – skierowałem myśli do delfina.
Delfin podciął mi nogi i wylądowałem na jego grzbiecie.
,,Weź swoją… koleżankę i płyńmy !’’
Annabeth spojrzała jak siedzę na grzbiecie stworzenia po czym się zaśmiała. Gestem nakazałem jej usiąść na delfinie.
Posłusznie usiadła na tym samym delfinie i mocno objęła mnie w pasie.
,,Ruszaj” –pomyślałem.
Delfin ruszył nagle. Był bardzo szybki. Annabeth tak mocno się zacisnęła na moim żołądku, że prawie puściłem pawia.
Płynęliśmy omijając ławice ryb… kolorowe piękne ryby zerkały na naszą dwójkę. Widziałem jak się uśmiechają (o ile ryby potrafią się uśmiechać?). Zapewne myślą, że synalek Posejdona włóczy się po morzu z jakąś dziewczyną . No ludzie nawet nie można było mieć prywatności!
Zatrzymaliśmy się przy jakiejś jaskini. Delfin wydał z siebie dziwaczny dźwięk co zrozumiałem jako coś takiego ,,Jak skończycie to będę tutaj na was czekał ‘’.
Razem z Annabeth zsiedliśmy ze stworzenia po czym szliśmy razem wgłęb jaskini. Było tutaj ciemno….
Nagle ku mojemu zaskoczeniu znalazłem się w jakiejś restauracji. Wszędzie znajdowały się kamienne stoliki, krzesła i mnóstwo ryb zajadających się potrawami.
Podpłynął do nas kałamarnica – kelner
-Dzień dobry… ma pan rezerwację?- powiedział z francuskim akcentem
-Ehm… nie –powiedziałem drapiąc się po głowie.
Kelner wetknął z udawanym smutkiem.
-Wiele chce się dostać do naszej restauracji nieproszonych, znajdują się tutaj same VIP-y .
Spojrzałem na ogromny napis na ścianie restauracji ,,Muszelka”. Było tutaj ekskluzywnie, obrusy były czerwone, sztućce i talerzyki błyszczały, a świeczniki z świeczkami paliły się (pod wodą?) w dziwny nieznany mi sposób.
-Jestem synem Posejdona! –powiedziałem donośnie.
Kałamarnica-kelner spojrzał na mnie z otwartymi oczami. Wszyscy goście wlepili wzrok we mnie i Annabeth , nieważne kto co robił, natychmiast to przerwał i spojrzał na nas w zdumieniu.
–Sacrebleu ! –zaklął kelner pod nosem – Proszę mi wybaczyć drogi panie, to po prostu ze względu na bezpieczeństwo! Przepraszam najmocniej! W ramach przeprosin panu damy najlepszy stolik i w dodatku dla miłej pani mały upominek – skłonił się bardzo nisko po czym zaprowadził nas do stoliku.
Siedziała przy nim już jakaś rodzina rybek. Gdy zobaczyli nas rzucili na stół złote monety i szybko rzuciły się do wyjścia. Kelner podał nam czyste talerzyki i sztućce. Następnie wyjął długopis i kartkę papieru (które też nie uległy niszczycielskiej sile wody).
-Co chcą monsieur et madame zamówić?
Spojrzałem na menu.
-Może owoce morza? –zaproponowałem Annabeth, która spojrzała na mnie z obrzydzeniem.
–Oui ! Owoce morza są bardzo popularne –powiedział kelner –Oraz sałatka morza… Polecam osobiście!
-A co powiesz na paluszki krabowe? –zapytała dziewczyna.
-Wiesz ja chyba wezmę sushi i coś do picia…macie tutaj col e?
–Oui! Monsieur jakbyśmy mogli nie mieć, jeżeli chodzi o naszą cuisine (Kuchnie) to dorównuje ona waszej na lądzie –zacmokał kelner- Myślicie, że nie mamy tutaj dobrej kuchni? Ależ monsieur! Sam Posejdon stworzył tę restaurację i sprowadził tutaj nowoczesne dania i sprzęty jak np. palące się pod wodą świeczki lub wodoodporny papier!
Spojrzałem na kelnera zdziwiony
– Tata wybudował to?
–Oui! A co będzie dla Madame?
Annabeth nie rozumiała co mówiła kałamarnica więc jej przetłumaczyłem.
-Poproszę …hm… Krewetki w sosie pomidorowym i do tego Cola
-2 Cole, sushi i krewetki w sosie pomidorowym. Za chwilę państwu podam!-odszedł zostawiając nas samych.
-Wiesz… nie myślałem, że Tata wybudował taką restaurację…- powiedziałem oglądając się za siebie.
-Czytałam o królestwie Posejdona- odezwała się nagle Annabeth – To jakby ukryta cywilizacja, nurkowie nie są w stanie jej zauważyć… wiesz… mgła. Podobno są całe miasta, sklepy, centrum handlowe tutaj… nawet herosi mają problemy z zauważeniem ich… no wiesz po pierwsze mało kto wytrzyma pod wodą tyle czasu… Nigdy nie sądziłam, że uda mi się zobaczyć podwodną cywilizację…
-Podoba ci się tutaj? –zapytałem.
-Jest cudownie. Nigdy nie miałam okazji tutaj być.
Palcem jeździłem po nożach.
-To wspaniałe być synem Posejdona, możesz pływać ile chcesz, badać to co się nie śniło ludziom! Władać wodnymi stworzeniami i wodą!- pisnęła radośnie dziewczyna.
-Mówisz to jakbyś sama była córką Posejdona. Za to bycie dzieckiem Ateny –uśmiechnąłem się do niej zalotnie – Nie chciałbym mieć sowi łeb …
Delikatnie uderzyła mnie w ramię.
-Oj przestań… Moja mama nie jest taka zła. No w prawdzie jest czepliwa…
Przypomniałem sobie jak Atena goniła mnie jako sowa mutant (Przygody zakochanych herosów (2)). Miałem nawet koszmary z nią w roli głównej. Nie chciałem być przeciwnikiem Ateny, była straszna …ten jej wzrok i … z resztą lepiej nie myśleć o niej źle… jeszcze pewnie podsłuchuje moje myśli…
-Może nie mówmy o niej- zaproponowałem – Przeraża mnie!
Annabeth ryknęła gorzkim śmiechem
-Boisz się mojej mamy?
-Taka teściowa to strach, jest nieśmiertelna i w dodatku jestem pewny, że będzie nas pilnować po ślubie… poza tym ma taki straszny wzrok…
Dziewczyna wyszczerzyła zęby w złośliwym uśmiechu. Zapomniałem, że ona ma te same straszne oczy… tyle, że jej działają na mnie kojąco jak ciepła kąpiel.
-Och Percy… jesteś taki zabawny…
Przypomniałem sobie, że to samo napisała w pamiętniku.
-Wiem…- wymsknęło mi się.
Dziewczyna jednak nie pytała się więcej tylko spojrzała na mnie wzrokiem zakochanej… podparła głowę rękoma po czym wydała z siebie westchnienie .
-I w dodatku jesteś taki … przystojny.
Poczułem jak się czerwienie, dziewczyna również się zarumieniła .
-Udam, że tego nie słyszałem –zaśmiałem się.
Poczułem w sercu coś w rodzaju bólu. Przeczytałem kawałek jej pamiętnika… wiem co o mnie myśli… powinienem jej przed ślubem o tym powiedzieć jak na chłopaka przystało, to by było nie fair względem niej.
Podszedł do nas kelner i podał nam nasze zamówienie, po czym odszedł obsługiwać innych gości.
Zdecydowałem się jej powiedzieć prawdę.
-Annabeth… muszę ci coś ważnego powiedzieć. Skoro powiedziałaś mi, że jestem przystojny i zabawny…
-Miałeś o tym zapomnieć!- klepnęła mnie w ramię.
-…Ja przeczytałem twój pamiętnik- powiedziałem nagle.
Zanurzyłem głowę w talerz sushi, przełykałem je nerwowo po czym uniosłem głowę wyżej i widziałem wyraz twarzy Annabeth.
Była zdumiona moją wypowiedzią. Nie widziałem aby złościła się na mnie, nie krzyczała, nie rzucała we mnie niczym, nie powiedziała nic. Miała grobowy wyraz twarzy…
Wolałem jej to teraz powiedzieć niż po ślubie. Na pewno wywaliła by mnie na wycieraczkę i nie otwarła drzwi… musiałbym spać na ziemi… los mężczyzny z kobietą jest ciężki…
Annabeth:
Patrzyłam na chłopaka zdumiona. Dzisiaj z resztą bardzo dużo się wydarzyło.
Percy wziął mnie pod wodę. Pokazał mi skarby jakie zrodziło morze, ryby, skarby, nasz przyszły dom i w dodatku wziął mnie na obiad? Kolację? Straciłam rachubę dnia. Z nim czas mijał bardzo szybko. W dodatku dostałam od niego srebrny naszyjnik z szafirem…
Był to bardzo cudowny dzień… nie mogłam lepiej wymarzyć sobie go wraz z moim przymusowym narzeczonym.
Nie czułam się na niego zła… zrobił dla mnie tyle… musiałabym być świnią aby zemścić się na nim po tym co dla mnie zrobił.
Schował głowę w talerzu z sushi i glamał. Sama zaczęłam jeść swoje krewetki w sosie pomidorowym.
-Nie jestem na ciebie zła- powiedziałam cicho, prawie że szeptem – Jestem tylko zdziwiona, że to zrobiłeś… jakże bym mogła być zła na ciebie po tym wszystkim co dla mnie zdziałałeś – dotknęłam ręką naszyjnika – Dziękuję!
Uśmiechnęłam się do niego uwodzicielsko.
-Przepraszam Annabeth! Naprawdę nie chciałem! Po prostu byłem ciekawy co miałaś w torbie! Nie zrozum mnie źle! Ja…
Chwyciłam jego twarz w dłonie aż przestał gadać. Uwielbiałam jak mnie przepraszał… był taki słodki.
-Nic już nie mów glonomóżdżku!
Delikatnie cmoknęłam go w policzek. Było to coś w rodzaju dziobnięcia tylko odrobinę dłużej… znacznie dłużej byłam przy jego twarzy.
Nosem jeździłam po jego szyi. Wyobraziłam sobie jego wyraz twarzy…
Powoli odsuwałam się od niego, ale on przybliżył się do mnie jakby nie chciał abym odeszła od niego.
– Czy to znaczy, że nie mam kłopotów?- zapytał łaskocząc mnie bliskością swojej twarzy.
-To znaczy, że… wybaczam ci to… ale nie znaczy, że będziesz ze mną miał po prostej… będzie trochę pod górkę.
-Lubię wyzwania –zaśmiał mi się do ucha
Rozległ się nad nami dziwny dźwięk.
Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam w górę. Nad nami stał kelner i wydawał z siebie dźwięki, których nie rozumiałam. Podał Percy’emu pudełeczko i wydawało mi się, że się uśmiechnął.
-Nie musimy płacić?
-Jestem synem Posejdona mam tutaj wszystko za darmo… w dodatku w ramach przeprosin za to, że nie chciał nas wpuścić dał nam mały prezent. Tak dokładnie dał go z myślą o tobie…
Podał mi pudełeczko, a ja zaglądam do środka. Wewnątrz pudełka znajdowała się ogromna perła.
-Czy to jest drogie?- zapytałam – U nas to musi być wiele warte.
-U nich to chleb powszedni- powiedział chłopak.
Skończyliśmy już jedzenie i wyszliśmy z jaskini. Kałamarnica wydała z siebie dziwny dźwięk co za pewne miało znaczyć ,,Do widzenia! Wróćcie ponownie!”
Przed jaskinią czekał na nas delfin. Widząc nas wydał z siebie przyjazny dźwięk.
-Wracamy do domu- ogłosił chłopak
Wsiadł na grzbiet ssaka po czym pomógł mi się wgramolić obok niego.
Mocno chwyciłam go w pasie po czym położyłam głowę na jego ramieniu.
Delfin ruszył ku górze. Wynurzył się i mogliśmy zaczerpnąć świerzego powietrza.
Było to coś cudownego. Czułam jak zimne powietrze przechodzi przez moje płuca sprawiając wrażenie otrzeźwienia. Nie pamiętam ile byłam w wodzie …ale musiałam być co najmniej kilka godzin. Wynurzając się na powierzchnie czułam przenikliwe zimno, pragnęłam znów wrócić do wody aby się ogrzać. Mocniej wtuliłam się w Percy’ego, który wydał z siebie ciche westchnienie . Czyżby mu się to podobało?
Było jasno, wyglądało na to, że jest świt… pamiętam jednak, że ostatnim razem gdy byłam na lądzie było przedpołudnie. Ile ja musiałam siedzieć w wodzie? I co pomyśli sobie Chejron? Albo reszta obozowiczów?
Delfin co jakiś czas wynurzał się z powrotem pod wodę. Skakał wysoko płynąc przez morze.
Wiatr rozwiewał mi włosy. Jazda na delfinie była czymś niesamowitym.
-Ale CZADOOOWOOO!!!!!- krzyknęłam, a mój głos odbił się głośnym echem
Percy zaśmiał się cicho. Razem ze mną krzyczał coś. Nie musiało to mieć jakiś sens. Po prostu krzyczeliśmy dla zabawy, może tylko po to aby słyszeć nasze echo?
Padały różne dziwne wyrazy
-KOCHAM JUSTINA BIEBERA! –krzyknęłam dla żartów
-SŁUCHAM RADIA MARYJA!!!!!-wydarł się Percy
– JEM PASZTET!!!- to akurat było prawdą. Uwielbiałam pasztet… palce lizać
– SŁUCHAM DISCO POLOOO!- krzyknął Percy unosząc ręce w góre – Hej Patrz JAZDA BEZ TRZYMANKI!
W tejże chwili delfin by zrzucił chłopaka gdybym go nie przytrzymała.
-Uważaj kowboju!- posadziłam go na siedzenie po czym zaczęliśmy się znowu wydzierać tym razem śpiewaliśmy piosenkę .
Ostatni raz ją słyszałam gdy miałam parę lat, byłam mała i zawszą ją śpiewałam gdy tylko leciała w radiu. Gdy tylko sobie ją przypomnę łezka kręci mi się w oku.
Czy wiesz malutka może jak ciebie mi brak?
Czy czujesz to co ja, gdy jestem sam?
Jestem opętany jak w niewoli pies.
Kto jest temu winien, wiesz?
Nie ma takich prostych słów, co oddadzą to co boli mnie…
Przeczucie mam, że jednak spyta ktoś: „Czy ta bajka się nie skończy źle”?
A wszystko to, bo ciebie kocham!
I nie wiem jak bez Ciebie mógłbym żyć.
Chodź! pokażę ci czym moja miłość jest.
Dla ciebie zabije się!
To tylko zazdrość zżera mnie,
Zawsze wtedy kiedy obok ciebie nie ma mnie .
Raz jestem doktor Jekyll, raz Mr. Hyde
Transformacja trwa – nie zatrzymam jej!
Sami wiecie jak to tam dalej szło…. w każdym razie śpiewaliśmy ją dopóki nie zobaczyliśmy plaży obozu.
Niedaleko dalej stała Clarisse uzbrojona w zbroję i swoją włócznię. Na nasz widok wydała z siebie głośny dźwięk, który przypominał operę. Zlatywali się wszyscy z obozu…
Na nasz widok pokazywali palcami i szeptali między sobą. Zobaczyłam Chejrona w swojej centaurzej formie, który niedowierzał własnym oczom.
Wypatrzyłam Silenę, Beckendorfa, Braci Hood, moje rodzeństwo, Grovera i naprawdę jeszcze wielu innych… prawdopodobnie cały obóz zerwał się by zobaczyć nas na grzbiecie delfina. Nadal śpiewaliśmy i krzyczeliśmy bez opamiętania.
W końcu jednak Delfin zatrzymał się na płytkiej wodzie i odpłynął. Na pożegnanie machnął nam płetwą .
-Dzięki za wszystko Frytek!- krzyknął Percy do odpływającego stworzenia.
Wszyscy podbiegli do nas i wiwatowali. Nie codziennym widokiem jest jazda na delfinie. Chejron wystąpił z tłumu i głośno zastukał kopytami.
-Cisza! – ryknął –Percy, Annabeth żądam wyjaśnień! Nie było was prawie 3 dni! Bez żadnej wiadomości opuściliście obóz! Co się stało?
Nie było nas aż 3 dni? To nie było możliwe…
-Chejronie… razem z Percym udaliśmy się popływać… nie sądziliśmy, że aż 3 dni nas nie będzie! Wydawało się nam, że jesteśmy parę godzin pod wodą!
Chejron pogładził swoją brodę po czym rzekł
-Cóż… czas płynie pod wodą znacznie szybciej… to może wiele wyjaśniać lecz jednak chcę się dowiedzieć po cóż się tam udaliście!
-Mój Ojciec musiał ze mną porozmawiać –odparł Percy.
Chejron nie miał do nas więcej pytań więc pogalopował w stronę obozu. Obozowicze rzucili się na nas.
-Hej ludzie! To było boskie! –krzyknął Travis- Jazda na delfinie! Jaki czad!
-No… totalny wypas koleś!- Connor chwycił Percy’ego za ramię –Musisz nas przewieść!
-Jasne… ale nie dzisiaj… jestem zmęczony poza tym nie mam prawa jazdy na delfina.
Bracia Hood westchnęli zawiedzeni. Beckendorf mocnym chwytem spacyfikował glonomóżdżka .
-Wymiatasz stary!
Uśmiechnęłam się pod nosem i już chciałam odejść, ale zatrzymały mnie dziewczyny z domku Afrodyty.
-Annabeth! Masz szczęście, że masz takiego chłopaka! Już niedługo męża!
-Wiecie… my nie jesteśmy razem.
-Ej tam! Widzieliśmy wszyscy was na delfinie! Nie wykręcisz się tak łatwo!
Odeszłam na bok po czym dołączyła do mnie Clarisse.
-Hej księżniczko! –warknęła do mnie – Co robiłaś z Persiem przez 3 dni? Wiesz sam na sam?
Wyszczerzyła kły w szyderczym uśmiechu. Chciałam pacnąć ją, ale udało mi się powstrzymać.
– Miałaś chłopaka na wyłączność przez całe 3 dni!- kontynuowała – Czyżby to może podróż przedślubna! Sam na sam… nikt nie wie co robiliście! Może to coś zakazanego…
Poczułam jak pieką mnie policzki. Co mieliśmy niby robić sam na sam? Czyżby ona ma na myśli… FUJ!
-Wiesz co Clarisse, masz rację… Percy pomagał mi chować ciało takiej jednej dziewczyny jeżeli się nie zamkniesz będziesz następna!
-Grozisz mi? – śmiała się – Oh daj spokój… nie było was przez 3 dni… nie było kogo męczyć więc muszę sobie to odbić!
-Siedź cicho albo powiem wszystkim, że śpisz w piżamie z misiami!- syknęłam do niej.
Clarisse zamknęła się, obrażona wystawiła mi język po czym odeszła gnębić kogoś innego.
Szłam do swojego domku aby wypocząć… w końcu nie spała 3 dni i wyglądam pewnie jak śmierć. Czuję się jednak nielepiej.
-Hej zaczekaj! –usłyszałam za mną krzyk.
Obejrzałam się i spostrzegłam glonomóżdżka.
-Och hej –mruknęłam
-Padam z nóg…- powiedział przeciągając się –Ale warto było się wybrać… wiesz możemy się przejechać jeszcze raz na delfinie jakbyś miała ochotę.
Zaśmiałam się cicho
-Myślałam, że nie masz prawa jazdy na delfina. A co się stanie gdy skasujesz inną rybę? Albo przekroczysz dozwoloną prędkość?- chichotałam.
-Wtedy będziesz musiała mnie ukarać – spojrzał na mnie z uśmiechem – Ale wiesz, że nie ma prawa jazdy na delfina?
-Wiem… gdyby było to na pewno byś już dawno miał na rekina..
Uśmiechnął się słabo. Oboje byliśmy zmęczeni. Staliśmy pod drzwiami domku Ateny.
Chłopak i ja zatrzymaliśmy się i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-No to pa… do zobaczenia… -bąknął
-Zaczekaj…- chwyciłam go za ramię.
Spojrzał raz jeszcze mi w oczy po czym delikatnie zbliżył się do mnie.
-Dzięki jeszcze raz za wszystko…
Opierałam się rękoma na jego piersiach, on swoimi oplatał mnie w pasie. Wolno przebiegłam palcem po jego piersiach. Przybliżyłam głowe do jego i…
-PERSIU I KSIĘŻNICZKA SIĘDZĄ NA DRZEWIE I CAŁUJĄ ….
Instynktownie odskoczyłam od Percy’ego i zobaczyłam cmokającą Clarissę. Oboje z chłopakiem byliśmy mocno czerwoni i patrzyliśmy zdumieni na dziewczynę.
Poczułam w sobie gniew… że też ta Clariss musi nam przeszkadzać! Zawsze musi się coś nie udać!
Chwyciłam najbliższą doniczkę z kwiatkiem i rzuciłam w stronę Clarisse. Dziewczyna nie miała żadnych szans…. Doniczka ugodziła ją w głowę… dziewczyna zachwiała się i z głośnym hukiem uderzyła o ziemię.
O Bogowie!!!!
-ZABIŁAŚ JĄ!- wydarł się Percy
Spojrzałam bezradnie na niego.
-To Clarisse, może mieć tylko silny wstrząs mózgu, ale przeżyje… może lepiej pozbądźmy się ciała!
Percy i ja byliśmy bardzo zdesperowani…
**********************
Wróciłam do domku Ateny i spostrzegłam… no właśnie…. Co spostrzegłam?
CDN
od autora: O tym i o biednej Clarisse dowiecie się w następnym rozdziale. Komentarze mile widziane!
Biedna Clarisse mam nadzieje ze szybko wyzdroweje XD
To opowiadanie jesT PRZEGENIALNE!!!!!!!
Twoje opowiadania są genialne!! Biedna Clarissa Ja też niedługo coś dodam 😉 Wreszcie!!
Super opowiadanie. czekam na cd.
Geniusz! To opowiadanie jest takie miłe I gładko czytające… Nie wiem jak to inaczej określić. Może megazajebiste, ultraherosowe, superfajne Ciekawe co z biedną Clarisse?
SUPER! I całkowicie podpisuję się pod komentarzem Myksy
zaaliste opowiadanie czekam na cd oby clarissa umarla (nie lubie jej)
Opowiadanie jest po prostu Boskie !!!! Chociaż fajnie by było jakby odybył się jednak ten ślub !!!!!
Geniale, „ZABIŁAŚ JĄ!”. I dlaczego nazwałaś/eś Delfina Frytek?? Czekam na cd. Ale Clarisse ma przeżyć no bo kto im będzie uprzykrzał życie. A Bracia Hood jeszcze jej dokopią, myślę że nawet razem z Charlie’m i Percy’m
Hehe 😀 Świetne. Mam łeb do prezentów przedślubnych xD Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy 😉
Świetne opowiadanie! Bardzo podoba mi się jego długość. Treść też jest superowa. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. I szczerze liczę na ślub. 😀
wow tylu komentarzy jeszcze nie widzzialem w 1 dzień a opowiadanie super
Super!!! Ale fajnie by było jakby ślub się jednak odbył, bo potem w nieskończoność musiałabyś opisywać boskie życie Percy’ego i Annabeth 😀
Czy wy temacie skojarzenie „Jazda na Delfina”?
boze boze boze o jezu jezu jezu
KOCHAM to opowiadanie pisz jak najwiecej
Jestem od dzis twoja wielka fanka 😀
-KOCHAM JUSTINA BIEBERA! –krzyknęłam dla żartów
-SŁUCHAM RADIA MARYJA!!!!!-wydarł się Percy
– JEM PASZTET!!!- to akurat było prawdą. Uwielbiałam pasztet… palce lizać
– SŁUCHAM DISCO POLOOO!- krzyknął Percy unosząc ręce w góre – Hej Patrz JAZDA BEZ TRZYMANKI!
To było fajne XD
-KOCHAM JUSTINA BIEBERA! –krzyknęłam dla żartów
-SŁUCHAM RADIA MARYJA!!!!!-wydarł się Percy
– JEM PASZTET!!!- to akurat było prawdą. Uwielbiałam pasztet… palce lizać
– SŁUCHAM DISCO POLOOO!- krzyknął Percy unosząc ręce w góre – Hej Patrz JAZDA BEZ TRZYMANKI!
To było fajne XD
Frytek xD?
Przepraszam za zdublowanie -,-„
Frytek tak jakoś mi wpadło do głowy
Opowiadani ciekaw. Tylko piszesz kilka głupich rzeczy.
1. 2 Cole, sushi i krewetki w sosie pomidorowym. Za chwilę państwu podam!-odszedł zostawiając nas samych.
Po pierwsze nie ma takiego dania jak krewetki w sosie pomidorowym. Do tego jest wiele rodzajów sushi. Filadelfia, gejsza….
2. Nagle usłyszałem głośny i wyraźny dźwięk za mną. Obróciłem się w napięciu i zobaczyłem szczerzącą kły syrenę.
Wodnej panny. Syrena to pół ptak pół człowiek.
3. Weszliśmy do dziwnego pomieszczenia, w którym znajdowało się koło kapitańskie. Na pewno oglądaliście Filmy typu ,,Piraci z Karaibów”, na statku pirackim znajdowały się właśnie takie koła do kierowania statkiem.
To się nazywa STEREM.
Reszta jest ciekawa.
Sog co do drugiego punktu,to zależy od mitologii
Ale opowiadanie rewelacyjne
NO kiedy cd????
nie cierpliwie sie
Nie ode mnie zależy kiedy zostanie umieszczone na blogu. Proszę też zrozumięc że piszę parę opowiadań i to trochę zajmuję.Nie zamierzam też spędzić całych wakacji przy komputerze więc muszę sobie trochę odpocząć. Kiedy będzie opowiadnie to będzie. Nie ode mnie zależy jak już wspominałam.
Pozdrowienia
czekam na ciąg dalszy i to jak najprędzej!!!
http://img534.imageshack.us/img534/2906/oceanh.jpg