– Travis odwal się od niego, bo ci skopie tyłek w następnej bitwie o sztandar! – wrzasnęłam.
– No tak na pewno, bo się ciebie boję. – zaśmiał się.
– Powinieneś! – warknęłam.
– Zatkajcie się! – wkurzył się Connor. – Travis, chodzę z Alex, czy tego chcesz czy nie chcesz. – oznajmił.
Byłam pod wrażeniem. W końcu wziął górę nad bratem! Uśmiechnęłam się.
– Ale ona nie zna swojego rodzica… – westchnął Travis. – A dzisiaj jest ten dziwny konkurs.
– Chyba wezmę w nim udział. – uśmiechnęłam się szatańsko.
Connor popatrzył na mnie zdziwiony.
– Tak. – zaśmiałam się. – Ale nie rób takiej miny…
Przed obiadem ubrałam się w złote ciuchy na których wyszyty był czarny sierp. Do tego kolczyki z sierpem, naszyjnik i tak dalej. Bardzo byłam ciekawa reakcji ludzi. Widziałam już dużo przebrań innych dzieci, ale moje to było mistrzostwo. Usłyszałam gong.
„No to będzie zabawa” – uśmiechnęłam się.
– Wiesz co robisz? Przemyślałaś to? – spytał Connor.
– Mam dosyć ukrywania swojego pochodzenia. – powiedziałam. – Zapomniałam o złotym diademie!
Użyłam mocy i na mojej głowie zagościł diadem.
– Będzie ciekawie. – zachichotałam.
– Jak bardzo cię odrzucą lub coś innego ja nadal będę cię kochał. – obiecał.
– Jeej! Dziękuje! – pocałowałam go. – To chodźmy.
I wyszliśmy. Im bliżej byliśmy pawilonu jadalnego, tym bardziej robiło mi sie niedobrze. Wszyscy na mnie spojrzeli i się zdziwili.
– Ta jasne! Ty? Córką Kronosa? Błagam. – zaśmiała się Clarisse.
– No tak… Zapomniałam. – rzekłam i moje oczy zrobiło się złote.
– I? Co z tego? To żaden dowód.
– Chcesz dowodów? – Uniosłam brwi. – Okey. – uniosłam rękę i Clarisse odrzuciło do tyłu.
– Alex! Przestań! – krzyknął Chejron.
– Co? Ja tylko daje dowodu. – uśmiechnęłam się.
– Tak, ale już raz prawie zabiłaś Clarisse. – oznajmił.
– No, ale ona mnie sprowokowała. Uważała mnie za córką Afrodyty, a tu – UWAGA! Jestem córką Kronosa. Trochę duża pomyłka. – stwierdziłam.
– Jesteś córką Kronosa, a więc jesteś zła! Jesteś zdrajcą! – krzyknął ktoś.
– CO?! Po co miałabym to robić? Nienawidzę ojca za to kim jest. Nienawidzę tego, że jestem jego córką. Ale jakoś miałam odwagę, żeby wam powiedzieć kim jestem.
– Żądamy, żeby wywalić ją z obozu. – krzyknęli.
– Szkoda zachodu. Odchodzę sama, a zapewne mój jakże kochany tatuś zechce mnie znaleźć.
I odeszłam. Kłamałam co prawda z tym, ze odejdę. Miałam w końcu chłopaka, który niestety został zatrzymany przez Travisa. Nie miałam mu za złe. Niech spędzi trochę czasu z bratem. Poszłam na plażę. Położyłam się na piasku i zamknęłam oczy. Westchnęłam głęboko. Ktoś jeszcze ze mną był. Otwarłam jedno oko. Chciałam się zerwać z ziemi, ale moje nogi były związane. Jakiś inny potwór wiązał ręce.
– Myślałaś, ze nie przedostanę się do obozu? W końcu cię mamy. Spotkasz ojca. – powiedział Luke.
– Nie.. – szepnęłam. – NIE!!!
Zaczęłam wrzeszczeć. Zatkali mi usta. Próbowałam się wyrwać.
– Alex? Alex? – usłyszałam głos Connora.
Nie mogłam dopuścić, żeby go złapali. Przestałam się opierać. Uspokoiłam się natychmiastowo.
– Panowie, zanieście ją do Pana. – nakazał Luke. – Ja muszę się kimś zająć.
Starałam się krzyknąć. Jakimś cudem wyplułam knebel z ust i zaczęłam krzyczeć.
– Connor! Uciekaj! Luke! Kronos! – wydzierałam się.
Coś uderzyło mnie w głowę i zemdlałam.
Znowu Hades. I znowu zobaczyłam Catherine.
– Muszę się pospieszyć! – szepnęła. – Powiem raz i nie będę powtarzać!
– Okey. Mów.
– Luke był we mnie zakochany. Mój błąd, ze go odtrąciłam. Powiedziałam, że chce walczyć i w ogóle. Wkurzył się. I chyba wtedy przeszedł na złą stronę. Jeszcze kilka razy próbował, ale w końcu opuścił obóz. Gdy dowiedziałam się, ze zdradził, domyśliłam się, że będzie szukał zemsty. – mówiła smutno. – Tuż przed misją poczułam, że ja go zawsze kochałam… Nie wiem czemu go odrzuciłam. No ale poszłam na misję. Nasłał na mnie potwory… Nawet nie próbowałam się bronić. Wiedziałam, że tylko próbowałby dalej. – prawie płakała. – I Clarisse mnie znalazła. Zabrała mnie na obóz. Ale było już za późno. To nie wina Percy’ego! Moja wina! Mogłam przecież przyznać Luke’owi, że go kocham… Proszę… Powiedz mu to…
– Na pewno mu powiem. Wszystkim powiem, ale na razie jestem uwięziona. Właśnie! Muszę się uwolnić. – i sen się urwał.
Siedziałam w jakiejś klatce. Obok mnie ktoś leżał.
– Cholera… Connor? – przeraziłam się i podbiegłam do chłopaka.
Był nieprzytomny. Miał kilka ran na ciele. Chyba dość poważnych. Przyłożyłam rękę do jego ciała. Przeszła przeze mnie energia, moc. Rany się zagoiły.
– Jestem coraz lepsza… Na szczęście. – mruknęłam.
Ktoś zaczął klaskać.
– Brawo! Imponujesz mi. Wiedziałem, że zabranie tego chłopaka to dobry pomysł. – rzekł Luke.
– Luke! Wiem co zaszło między tobą i Cath.- powiedziałam szybko.
– Nic nie zaszło. – powiedział ze złością.
– Słuchaj, gadałam z nią. Ona cię kochała i nie wiedziała czemu cię odtrąciła. Pogodziła się ze śmiercią tylko dlatego, że cię zraniła. – oznajmiłam.
– Zamknij się! – zagrzmiał. – Nie chcę o niej słuchać.
– Ale ona cię kochała! Żałuje, że tak postąpiła. I cię przeprasza. – krzyknęłam.
– Cisza! Bo go zabiję! – pokazał ostrzem miecza Connora.
– A tylko spróbuj! Mam taką moc, że cię pokonam! – stwierdziłam.
– To chyba jeszcze nie poznałaś taty. – zaśmiał się. – Panie! Wejdź.
Do sali weszła czarno postać, przypominająca cień. Zwykła czarna mgła w kształcie człowieka… No i miała złote oczy. Zawiało chłodem. Byłam przerażona. Zaczęłam dygotać.
– Córko… Możemy się zjednoczyć. Ja muszę mieć ciało… – szepnął okropnym głosem.
– Potrzebujesz tylko mojego ciała. Nie mam zamiaru się z tobą zjednoczyć. Chce być dobra. Mam przyjaciół. – oznajmiłam.
– Zaraz będziesz miała o jednego mniej. – zaśmiał się.
Uniósł rękę w kierunku Connora. Ciało mojego chłopaka uniosło się, żeby po chwili z wielką siła uderzyć o kraty. Chłopak jęknął.
– NIE! – wrzasnęłam.
Pobiegłam w stronę Connora. Zasłoniłam go ciałem i próbowałam uzdrowić.
– Nie uchronisz go przede mną. Twoja moc nie jest równa z moją. – pouczał mnie.
Byłam wściekła. Mimo, że zasłoniłam Connora swoim ciałem czułam pulsowanie mocy Kronosa. On nadal cierpiał. Po moim policzku spłynęła łza.
– Ma dotrzeć żywy do obozu herosów. Musze mieć dowód, najlepiej, żebym to widziała. Jeśli go zabijasz nie zgadzam się. – warknęłam.
– Czuję w tobie swój charakter. – uśmiechnął się. – Dobrze. Mam zamiar spełnić warunek. W końcu jesteś moją córką. Zgadzam się na twoje warunki. Zobaczysz.
Odetchnęłam. Może świat zostanie zgładzony, ale…
– Ale ty chcesz zniszczyć świat.
– Tak. Nikt nie przeżyje.
– Czyli go też zabijesz… I mnie? – popatrzyłam mu w oczy.
Przyglądaliśmy się sobie nawzajem złotymi tęczówkami.
– Nie zabiję go. Kilku zostawię. Ktoś musi mi służyć.
– A ja?
– Ty… – pogubił się. – Luke! Daj mi księgę.
– Już się robi. – chłopak podał Kronosowi wielką książkę.
Mój ojciec zaczął ją przeglądać. W końcu zatrzymał się na jakiejś stronie.
– Nie ma innego sposobu? – szepnął do Luke’a.
– Chyba nie. Chyba, że…. – popatrzył na druga stronę. – Ofiotaur. Trzeba go zabić, ale żeby ona przeżyła, trzeba zostawić jego serce.
– Umrę? – niecierpliwiłam się.
– Nie. – westchnął Kronos. – Musimy mieć jeszcze dziecko jednego z Wielkiej Trójki.
– Alex, czy w obozie jest jeszcze ktoś kto ma rodzica z Trójki? – spytał Luke.
– Tylko Percy. – skłamałam. Byli jeszcze Thalia… No i wiedziałam kim jest Nico.
– Kłamiesz. Wiemy o Thalii. – syknął Kronos.
– No to tyle.
– Kogo lepiej przekonać? – spytał Kronos Luke’a.
– Thalia nie, ponieważ polubiła strasznie ostatnio bogów i została łowczynią. A Percy… Jego nienawiść do mnie i do ciebie… Nie da rady.
– Musi być ktoś jeszcze! – ryknął Kronos i ciało Connora znów podleciało do góry.
– NIE MA! – wrzasnęłam. – Miałeś go zostawić!
– Na prawdę nikogo już nie ma? – spytał mnie Kronos, a Connor zaczął jęczeć.
– Nikogo. Mówię prawdę. – przyłożyłam rękę do serca. – Przysięgam na Styks.
Spodziewałam się, ze umrę czy coś, ale nic się nie stało.
– Dobra. – Kronos zostawił Connora. – Luke odstaw chłopca do obozu. Alex ma to widzieć.
I Kronos opuścił pomieszczenie. Connor ciężko oddychał, ale nie był już „opętany” przez Kronosa. Uleczyłam go pospiesznie.
– Luke. Czemu mi nie wierzysz? Cath cie kochała. – szepnęłam.
SUPCIO
Fajne. Bardzo mi się podoba, ale przypomina mi moją opowieść Chrisa 4. Może to tylko wrażenie? I tak świetne.
Coś mi tu nie gra… Ale gdyby nie to wrażenie, to mogę powiedzieć, że super.
Bardzo cię przepraszam Mykso… Dopiero teraz zauważyłam podobieństwo. Przepraszam! Postaram się, żeby w następnej części nie było coś podobnego…. Dzięki że mnie powiadomiłaś…
Świetne opowiadanie. A tak przy okazji jestem tutaj nowa, więc: WITAM WSZYSTKICH BLOGOWICZÓW!!!
super opowiadaanie Naprawdę genialne. Mam tylko takie małe zastrzeżenie. Jak dla mnie to trochę za dużo tego dialogu. Może jakieś opisy? CD i tak przeczytam
Świetny pomysł, miałam prowadzić coś podobnego ale wtedy wpadłam na pomysł BH. Gratuluje kolejnego świetnego opowiadania i z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Czyta się przezajebiście, tylko że… no właśnie: do szału doprowadzają mnie durnowate literówki!
Witaj Claire. Opowiadanko fajne. A, i mam kilka pomysłów dlaczego nie zginęła. Po 1. Styks jest Tytanką, i może sama decyduje, komu zrobi krzywdę a komu nie… 😉
Po 2. to Nico jeszcze nie jest określony… Tak więc…
Kiedy nastepna czesc !!!Jest to boskie..!!Nic nie trzeba poprawiac..1!!!NAPISZ KOLEJNA CZESC!!!PROSIPROSIPROSIPROSIPROSI