Pan wielce Doskonały, Dumny, Denerwujący, obozowa Dupa Wołowa, raczył podnieść swoje cielsko i uratować Polluksa od złej córki Zeusa.
Tak, zagadka jest rozwiązana. To pan D. czyli Dionizos we własnej osobie. Jest taką osobą, która wywołuje większą nienawiść od Aresa, Nemezis i Hadesa razem wziętych.
To tylko wyłącznie JEGO wina, że ma taką, a nie inną karę. Ale jedno jest racją – facet na pewno ma coś nie tak z głową.
Zaczęłam się szarpać, żeby tylko uwolnić się z roślinnych splotów. Stwierdziłam, że nic nie popsuje mi mojego planu, a już na pewno nie Dionizos.
W owe krzaczki uderzyła błyskawica, która szybko uwolniła mnie z roślinnego więzienia. Zerwałam w pośpiechu kilka truskawek. Wiedziałam, że nie wsadzę ich w kieszenie, a byłam tak zdenerwowana, że niosąc je w rękach, mogłam je przez przypadek zgnieść. Jeszcze kilka truskawek dołączyło do swoich koleżanek i miałam już dość pokaźną kolekcję.
Szybko zdjęłam swoją koszulkę z napisem „ŚMIERĆ BARBIE” (kocham ten napis) i zawinęłam w koszulkę truskawki. Tym sposobem utworzyłam nawet gustowny tobołek.
Wiedziałam, że Dionizos niedługo mnie dopadnie, toteż odrzuciłam kule i zaczęłam kuśtykać najszybciej jak potrafiłam… Aby tylko dotrzeć do domku Hadesa. Nico pewnie na mnie czekał i się niecierpliwił (z tego co wiem, to on jest bardzo zniecierpliwionym facetem)…
A teraz pytanie dnia. Co jest najbardziej upokarzające dla Łowczyni? Bieg w samym staniku, który naraża biedną Łowczynię na ciekawskie spojrzenia chłopaków i jakby tego mało uciekanie przed rozwścieczonym Dyrektorem (Pan. D jak Dyrektor).
Wiedziałam, że Artemida mi tego nie wybaczy. Wiedziałam, że się nie ulituje nad poruczniczką. Wiedziałam, że po tym całym biegu chyba popełnię samobójstwo.
Biegłam najszybciej jak się dało, aby tylko uchronić się przed ICH spojrzeniami (nawet Percy patrzył, za co dostał w łeb od Annabeth).
W końcu wpadłam do domku Hadesa, nawet nie bacząc na to, że trzeba zapukać. Skończenie tego maratonu upokorzenia było dla mnie sprawą życia i śmierci.
– Nico! – wrzasnęłam. – Wiedziałeś, że Polluks pilnuje plantacji, ty cholero! – zaczęłabym pewnie wyrzucać mu jeszcze więcej, ale ostatecznie powstrzymałam się. Wyjęłam truskawki z tobołka i położyłam je na kredensie. Założyłam koszulkę ze swoim śmiertelnie groźnym spojrzeniem.
Westchnęłam ciężko.
Znowu i znowu… Znowu mnie nosi – pomyślałam. – Urocze.
Nico tylko spojrzał na mnie zza swoich ciemnych okularów przeciwsłonecznych, które akurat przymierzał.
– Tja. Ładne masz piersi – powiedział jakby bez żadnego zainteresowania. Stał akurat przy oknie, więc przeszedł przez pokój i usiadł na łóżku.
Ręka zaczynała mi się świecić, trochę jakby księżycową poświatą Artemidy, a trochę błyskiem grzmotów Zeusa. Wiedziałam, że jeśli się nie uspokoję, to naprawdę będzie źle.
– Coś powiedział?! – zagrzmiałam. Chwila… To nie był mój głos. To był głos mojego ojca. Nico zaczął drżeć. Nawet on bał się nieco Zeusa.
– Nico di Angelo! Nie waż sprzeciwiać się samemu władcy bogów! Nie obrażaj jego dzieci, bo zamienię Cię… W sarnę – przy tej ‘sarnie’ głos zmienił się. Był on głosem Artemidy.
– Łowczynie zabijają mężczyzn, którzy oglądają ich ciała! Zabijają, słyszysz, nędzny półbogu?! – najwyraźniej mocno musiałam się drzeć, ponieważ niektórzy zbyt ciekawscy obozowicze zlecieli się do domku Hadesa jak muchy do lepu. Kaszlnęłam kilka razy i oparłam się o kredens.
Annabeth wygoniła herosów za pomocą swojego sztyletu – prezentu od Luke’a. Nawet Percy’ego i Nico popędziła z pokoju, ponieważ uznała, że to „kobiece sprawy”.
Nie jestem kobietą, do diaska! Nie chcę być kobietą! I całe szczęście, nie będę nią. Bo nie popełnię błędu taktycznego i się nie zakocham.
– Thalia… Po co ty kradłaś te truskawki?
– Bo byłam głodna? – niektórzy twierdzą, że półbogowie są irytujący, jeśli odpowiadają pytaniem na pytanie.
– Wiesz, że ściemniasz.
– Wiem, że ściemniam.
Annabeth rozejrzała się po pokoju, a ja uspokoiłam się wreszcie. Zaczęła przechodzić po pokoju, jakby szukała jakiegoś dowodu na to, że robię coś ZŁEGO.
Czy chęć rozmowy z Lukiem to coś złego? – pomyślałam. – Wątpię.
Była córką Ateny (ulubioną córką Ateny), więc zapewne niedługo ten dowód znajdzie. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać.
Annabeth znalazła zdjęcie Luke’a (na którym był ten cholerny napis) i wielką ilość puszek coli. Odrzuciła je jednak na bok.
– A te głosy bogów? Dobrze, że Chejron i Grover byli aż tak pochłonięci remikiem, bo by zaraz tutaj przybiegli.
– Nico powiedział, że mam ładne piersi. – odparłam. Wiedziałam, że są ładne, nikt nie musiał mi tego uświadamiać. – Jestem Łowczynią. Takie komplementy działają mi na nerwy.
– Ehh… – blondynka westchnęła. Usiadła na łóżku i spojrzała na mnie, jakby zastanawiając się, co powiedzieć.
Super! 😀 czekam na cd.
Extra!!! Masz super styl pisania!!!
Nie no, czasami to prawie z krzesła spadałam! 😀 😀 😀 😀
genialne : D
Szacun Szacun Szacun !
O Bogowie, ekstra to jest ekstra!!!!!!!!!!!!
…cycki Thalii…
Pewnie różowy stanik, a na nim napis:”I love Justin Bieber” jak bym tam był i to zobaczył upadłbym na ziemię ze śmiechu…
Shay, zgubilas gdzies 4 czesc.
To z głosami było dobre. Reszta – bez komentarza…
Hehehe! Fajne! Uśmiałam się!
Super!!!! :-))
super