Następnego dnia odbyło się wielkie sprzątanie.
Ptaki Stymfalijskie, jak to potwory, po zabiciu rozpływają się i znikają, ale też żaden potwór nie ma w zwyczaju znikać w całości. Wokół amfiteatru walały się więc spiżowe szpony i dzioby. Zbieraliśmy je przez prawie cały poranek, a jedynymi zadowolonymi z tego faktu byli obozowicze z domku Hefajstosa – po przetopieniu tej góry śmieci będą mieli zapas spiżu na kilka lat. Dookoła było słychać rozmowy, których jedynym tematem było „Jak to się stało?”
Dochodziło już południe, gdy zanieśliśmy do kuźni ostatnie resztki ptaków. Brudny i zmęczony chciałem się udać do domku, gdy podeszła do mnie jakaś dziewczyna, chyba od Iris, ale nie jestem pewien.
– Chejron chce cię widzieć – powiedziała.
– To pilne?
– Chyba tak, jest trochę zdenerwowany.
– Dobra, powiedz mu, że za chwilę będę.
Przyspieszyłem kroku i wszedłem do domku, żeby się przebrać. Założyłem którąś z obozowych koszulek, zmieniłem glany na jakieś rozwalające się Trampki Prawdziwego Polaka (granatowe, cztery białe paski, pomarańczowa podeszwa, około 15 zł w sklepach z taniochą), zmieniłem też dżinsy na spodnie, które zrobiła mi któraś z moich sióstr – zielone bojówki z mnóstwem magicznych kieszeni, do których mogłem zmieścić niemal wszystko, jednocześnie miałem przy sobie gitarę, łuk, strzały, termos z ambrozją, składaną hulajnogę… ogólnie wszystko. W końcu Atena to bogini tkactwa, więc takie rzeczy dla jej dzieci to nic wielkiego.
Udałem się do Wielkiego Domu, gdzie jak zwykle zastałem Chejrona, Dionizosa i jakiegoś satyra grających w remika na werandzie. Centaur, gdy podszedłem, wskazał mi wolne krzesło.
– Przede wszystkim gratuluję przegonienia ptaków – powiedział. – Zachowałeś się jak prawdziwe dziecko Ateny, zachowując zimną krew w obliczu zagrożenia.
– Dziękuję – nie wiedziałem, co mógłbym jeszcze powiedzieć. Prawdę mówiąc, dziwiłem się, że wtedy w amfiteatrze zdołałem wpaść na jakikolwiek pomysł, byłem taki zaspany.
– To dudnienie było słychać aż na Olimpie! – zawołał Pan D. – Cała masa driad przyszła się dzisiaj do mnie poskarżyć na ból głowy, zaraz po bandzie satyrów i moim synu! Następnym razem, gdy wpadniesz na jakiś wspaniały pomysł, przemyśl go trzy razy, a potem poproś kogoś, żeby ci go wybił z głowy!
Pan D. jako jedyny bóg zwracał się do mnie po angielsku. Wkurzało mnie to, ponieważ nie zawsze do końca rozumiem, co do mnie mówią w tym języku. Miałem ochotę wygarnąć mu, co o nim myślę, gdy znów odezwał się Chejron.
– Na Olimpie doszło do kolejnej kradzieży w ciągu ostatniej dekady. Pięć lat temu skradziony został piorun Zeusa i hełm Hadesa. Teraz znów mamy problem.
– Co zaginęło? – zapytałem.
– Przedmiot o niezwykle wielkiej mocy. Kilka tysięcy lat temu, po pierwszej wojnie z tytanami, Hera otrzymała od Zeusa jako prezent zaręczynowy zaklęty pierścień, który miał utrzymywać ich związek i łagodzić spory między nimi. Dzięki temu Bogowie Olimpijscy są cały czas jedną wielką rodziną, a na świecie panuje porządek. Niestety, wczoraj, podczas zebrania Dwunastki, Hera zauważyła, że jej pierścień zniknął. Tak wściekła nie była chyba od czasów narodzin Heraklesa. Na całym świecie można było odczuć jej gniew.
Podał mi gazetę New York Times. Na pierwszej stronie był artykuł o trzęsieniu ziemi w Japonii, tsunami we wschodniej Australii, lawinach w Himalajach, huraganie na Karaibach i wielu innych kataklizmach. Przerzuciłem kilka stron i zamarłem. Przeczytałem doniesienie o fali pożarów we wschodniej Europie. Miałem nadzieję, że mojej rodzinie nic się nie stało.
– Po zaginięciu pierścienia – ciągnął dalej Chejron – Hera zdenerwowała się nie dlatego, że jej ulubiona błyskotka zniknęła. Bardziej ją wkurzyło to, że jej mąż w czasie, gdy nie powinien mieć dzieci spłodził ich aż tyle. To ona wysłała ptaki, prawdopodobnie nieświadomie. Jakby tego było mało, dziś na obóz przyjechała nowa heroska i wszystko wskazuje na to, że jest ona córką królowej niebios. Afrodyta i Hestia próbują pogodzić Zeusa i Herę, niestety bezskutecznie. Ledwo zakończyła się jedna wojna, a już stoimy na krawędzi następnej. Chyba, że pierścień się odnajdzie.
– I chcesz, żebym to ja udał się na poszukiwania – odgadłem.
– Nie do końca. Widzisz, nie wiadomo, gdzie pierścień się obecnie znajduje ani kto stoi za jego kradzieżą. Ponieważ jednak jest on źródłem wielkiej mocy miłosnej, jest jeden bóg, który mógłby nam wskazać jego położenie.
– Eros – powiedziałem.
– Zgadza się. Jednak żeby z nim porozmawiać, musicie go odnaleźć, ponieważ nie przebywa on na stałe na Olimpie. Najczęściej przebywa on tam, gdzie najwięcej ludzi łączy się w pary. Domyślasz się co to za miejsce?
– To… miasto miłości? Paryż?
– Bardzo dobrze – Chejron był zadowolony, że tak szybko zrozumiałem o co mu chodzi. Dionizos natomiast był zajęty tasowaniem kart, a raczej ich układaniem w ten sposób, żeby przy następnym rozdaniu w końcu wygrać z centaurem.
– Jest jeszcze jedna sprawa – powiedział Chejron. – Ponieważ ty i Apu zawarliście braterstwo krwi, nie mogę was wysłać na misję osobno, bo jest ona zarówno twoja, jak i jego. Każdy z was może wybrać po dwie osoby. Wyruszacie jutro rano. Idź mu o tym powiedz. Przed obiadem chciałbym, żebyście wybrali, kto będzie wam towarzyszyć.
***
Po rozmowie z Chejronem, poszedłem do domku Demeter aby przekazać Apu nowiny. Domek był niewielki, zbudowany jakby z drzew. Po ścianach pięły się krzaki pomidorów. Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi jakaś drobna dziewczyna w uwalonych ziemią ogrodniczkach.
– Jest Apu? – zapytałem.
– Momencik. APU! – zawołała.
– Luz, siorka – usłyszałem głos dochodzący gdzieś z dachu, na którym dzieci Demeter miały ogród. Rozejrzałem się po domku. Nie było tu łóżek, tylko hamaki, a zamiast mebli z podłogi wyrastały drzewa, które formowały się w wieszaki na ubrania, krzesła i stoliki. W rogu znajdowało się kamienne źródełko, z którego wypływała z przyjemnym szumem czysta, górska woda. W suficie była klapa, do której prowadziła drabina. Po drabinie zszedł mój brat krwi. Był dziwnie zadowolony z siebie, na głowie miał kolorowy beret z doczepionymi sztucznymi dredami.
– Wazzup, ziom? – przywitał się. Czuć było od niego nawozem.
– Po pierwsze, jesteś idiotą – powiedziałem. Nie było w tym ani trochę obrazy, zawsze się tak do siebie zwracamy. – Po drugie, nie jesteś rastą, tylko metalem, po trzecie, wydaje mi się, że to co tam hodujesz nie jest do końca legalne, po czwarte, pakuj się, jedziemy na misję – i w kilku słowach wyjaśniłem mu, co się stało.
Apu przestał się uśmiechać.
– Nie jest dobrze – powiedział.
Po krótkiej naradzie, kogo weźmiemy na misję, udaliśmy się z powrotem do Wielkiego Domu. Na werandzie Chejron rozmawiał właśnie z Rosie. Pomachałem do niej, a ona uśmiechnęła się, jak zawsze na mój widok.
– Zdecydowaliście już, kogo zabieracie na misję? – zapytał centaur.
– Chcielibyśmy, żeby pojechali z nami Percy i Annabeth – powiedziałem.
– Do tego Rosie – dodał Apu, wskazując na nią.
– I Lily z domku Afrodyty – oznajmiłem. Zauważyłem, że Apu pokazuje mi kciuk uniesiony do góry.
Dlaczego chciałem, żeby akurat oni z nami pojechali? Percy i Annabeth byli już na wielu misjach, więc uznaliśmy z Apu, że przyda nam się ich doświadczenie. Rosie, jako córka Apolla będzie nas leczyć, w razie gdyby zaatakowały nas potwory, poza tym wolałem się z nią nie rozstawać… Natomiast Lily nie była typową córeczką Afrodyty. Podobno jej ojciec był synem Apolla, ale każdy kto ją znał, twierdził, że jest ona bardziej podobna do swojej, jakby to określić, ciotecznej babci, Artemidy. Była niewysoka i szczupła, miała rude włosy i zielone oczy. Ponadto w strzelaniu z łuku nie była wcale gorsza od dzieci Apolla, a gdy z nią kiedyś rozmawiałem, mówiła, że kiedyś chodziła z ojcem na polowania. No i była najlepszą przyjaciółką Rosie, poza tym każde dziecko Afrodyty świetnie mówi po francusku, więc uznaliśmy z Apu, że przyda nam się ktoś, kto się w Paryżu dogada.
– Świetnie – powiedział Chejron. – Teraz idźcie do Rachel po przepowiednię, spotkamy się po obiedzie.
1. Też chciałabym mieć takie bojówki, do których się wszystko zmieści.
2. Twoje opowiadania są znakomite i moje ulubione! (nie wiem który raz już to powtarzam, ale to prawda prawdziwa [przynajmniej dla mnie]) 😀
3. Kiedy następna część bo nie mogę się już doczekać!
4. To jedno z niewielu opowiadań, które jak widzę na stronie to od razu zaczynam się zastanawiać o czym będzie. 😉
A tak poza tym to strasznie mi się podobało! To jest Boskie, Herosowe i Wspaniałe i…
„po trzecie, wydaje mi się, że to co tam hodujesz nie jest do końca legalne” bardzo fajny tekst.
Uwielbiam twoje opowiadania. Zawsze zostawiam je sobie na „deser” 😉 Zgadzam się z poprzednimi komentarzami 😀
Hah. Pewnie się powtarzam no i tak dalej ale to jest moje ulubione opowiadanie.
-I LOVE TO OPOWIADANIE!!!
-Też chcę takie spodnie (z moich kieszeni coś się notorycznie wywala: a to apteczka, a to zestaw do szycia, a to zapasowe sznurówki, raz nawet była afera, bo wypadł mi scyzoryk…)
-I LOVE TO OPOWIADANIE!!!
-Twój humor jest powalający (dosłownie, dwa razy zrąbałam się z krzesła)
-I LOVE TO OPOWIADANIE!!!
-Chcę kolejną część!
-I LOVE TO OPOWIADANIE!!! 😀
To opowiadanie jest:GENIALNE,HEROSOWE,BOSKIE a nawet PRZEBOSKIE!!!!!!!I proszę napisz jak najszybciej CD 😀
Naprawdę, bardzo chciałbym napisać resztę opowiadania, ale zatrzymałem się w połowie 10 rozdziału, dostałem szlaban i muszę przeczytać „Potop” :/ A że nie umiem czytać, tylko pisać, to trochę zajmie. Ale obiecuję, że dokończę to opowiadanie, choćby nie wiem co, chociaż pewnie będzie tego jakieś 30 rozdziałów…
Genialne, herosowe, świetne, pomysłowe, śmieszne, cudowne, superowe, bardzo fajne, wciągające, nieco zaskakujące…itd. 😛 po prostu strasznie mi się podoba. Tak jak i poprzednie części.
Mam dobrą i źłą wiadomość. Hmmm… zacznę od lepszej 😛
Jestem przeszczęśliwa, że będzie więcej rozdziałów( człowieku, gwarantujesz nam tu świetną rozrywkę. 30 rozdziałów. Super)
A gorsza. No cóż czemu ci nauczyciele zadają nudne, długie i nikomu niezrozumiałe lektury. Szkoda, że nie dokończysz tego szybko, ale i tak napewno będę czekać na kolejną część 😛
Ach, ja jak zwykle spóźniona. Więc na początek życzę ci powodzenia z lekturą. Poza tym świetnie że zamierzasz dokończyć opowiadanie. A potem możesz napisać książkę. 😀 Jestem tak bardzo przyzwyczajona do czytania twojego opowiadania, że nie wiem co to będzie jak je skończysz. Pewnie będę czytać od nowa. 😀 A co do tej części – Super! Misja! W Paryżu – jeszcze lepiej. 😀 Robię o Paryżu wypracowanie. No i ta rozmowa z Apu… Tak się zaczęłam śmiać, że wszyscy spojrzeli na mnie… No, jak na wariatkę. Musiałam się tłumaczyć, z czego się śmieję. 😀 Mam nadzieję, że lektura i szlaban przejdą ci szybko i będziesz miał mnóstwo wolnego czasu. 😀
jak Voyt skończy, to jeszcze wrzucimy to, widziane moimi oczami.
K¤nie z¤b@czą k@b@n¤s@, @ ty im p¤wiesz jeg¤ p®¤duk©ję:-) I dl@teg¤ ©ię p¤biją! ale ten telefon ma fajny język…
Na kiedy będzie CD!Ja chcę się w końcu dowiedzieć co będzie dalej
NA ZEUSA!:/
Wściekła Hera? Suuuuuuuuuuuuper!!! Kocham twoje opowiadania!!!!!
Wreszciwe misja!
genialne