Siedziałem nad rzeką i słyszałem tylko szum wody.Wszystko dookoła było ciche i tajemnicze. Po chwili coś za mną zaszeleściło i szybko wstałem. Nie miałem pojęcia kto to mógł być. Nikt tu nie przychodzi. Krzaki znów zaszeleściły po czym zrozumiałem, że nie mam nawet gdzie się schować. Rzeka była zbyt płytka bym mógł się ukryć pod wodą,więc tylko czekałem. Następnie przede mną pojawił się duży cień i przestałem się bać. A dlaczego? Bo to była moja przyjaciółka. -Nie Annabeth i nie Rachel.- Po chwili cała postać wynużyła się zza krzaków.
-Pani O’Leary!- Krzyknąłem radośnie.- Przypomnę wam że jest to moja Piekielna ogarzyca.- Nie widziałem się z nią już od jakiegoś czasu, a kiedy przyjechałem tu kilka dni temu zupełnie o niej zapomniałem. Szybko podbiegłem do niej, ale ona zdążyła powalić mnie na ziemię zanim zrobiłem dwa kroki. Zaczęła mnie lizać po całej twarzy, ale w końcu chyba zrozumiała, że mnie zgniata więc zeszła ze mnie.
-Co tam u ciebie dziewczynko?- Zapytałem wesoło.A odpowiedzią na moje pytanie było długie i szczęśliwe „HAU” co w wykonaniu Piekielnej ogarzycy miało znaczyć „dobrze”. Wkrótce byliśmy już w drodze na arenę.
Na arenie kilku herosów ćwiczyło szermierkę, a kilku właśnie odpoczywało i chyba mówili coś o mnie bo szeptali i patrzyli się na mnie. Nie było to miłe uczucie, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Kroczyłem dalej przed siebie, a gdy doszedłem do domków porzegnałem się z Panią O’Leary i podążyłem w kierunku domku Ateny. Miałem tylko nadzieję, że bogini mądrości nie postanowiła jeszcze wrócić do obozu i posiedzieć sobie w domku jej dzieci. Nie miałem ochoty na kolejne spotkanie z Ateną. Przynajmniej nie dziś. Gdy doszedłem do domku, drzwi były uchylone. Lekko zapukałem, a później pchnąłem je. W środku jak zwykle panował prawie idealny pożądek, a to „prawie” oznacza, że tylko na łóżku Annabeth panował nieład. Szkice, kartki i laptop od Dedala, który Annabeth dostała w zeszłym roku, leżały na jej łóżku, ale nigdzie nie było widać właścicielki tych rzeczy. Wszyscy inni mieszkańcy tego domku siedzieli na swoich łóżkach i patrzyli się na mnie ze zdziwienie więc zapytałem niepewnie.
-Jest Annabeth?
-Nie…wyszła.- Odpowiedział jeden z braci Annabeth.
Gdy wyszedłem z domku rozejrzałem się dookoła i nigdzie nie widziałem Annabeth. Gdzieniegdzie plątali się herosi. Wszyscy nowi oglądali walki na miecze, a następnie sami próbowali walczyć. Każdy miał teraz jakieś zajęcia oprócz mnie i dzieci z domku Ateny. Więc Annabeth powinna siedzieć razem ze swoim rodzeństwem w domku. Hmm… Jeszcze raz się rozglądnąłem, a następnie poszedłem w stronę Wielkiego domu.
Kiedy dotarłem na miejsce nadal nigdzie nie widziałem Annabeth. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Ujrzałem tylko Chejrona i Pana D. pogrążonych w grze w karty. Stałem przez chwilę w zamyśleniu po czym usłyszałem jak ktoś mnie woła z zewnątrz. -Annabeth.- Pomyślałem. To musi być ona. Niestety ujrzałem tylko jedną z jej sióstr, która poprzednio była w domku.
-Tak?- Zapytałem podchodząc do niej.- O co chodzi?
-Znalazłam Annabeth. Stoi na skraju lasu i z kimś rozmawia. -Odpowiedziała.
-A…z kim?
-Nie wiem, nie widziałam twarzy, ale z jakąś kobietą.- Powiedziała po chwili. Nagle przeszła przezemnie niemiła myśl, że to może Atena wróciła. Na krótką chwilę poczułem dreszcze, ale przypomniałem sobie, że nie minęło aż tak dużo czasu żeby mogła się dowiedzieć czegoś nowego. Ale pomimo moich błądzących myśli kroczyłem w szybkim tempie w stronę lasu gdzie podobno była Annabeth.
Znalazłem ją jak siedziała na głazie koło lasu. Przed nią stała jakaś kobieta. Rozmawiały bardzo zawzięcie. Podszedłem do nich i w tej chwili się odwróciły. Annabeth od razu zmieniła wyraz twarzy ze złej na wesołą. Natomiast koło niej stała bogini. A jaka? Hmm… zagdnijcie. Jakiej bogini Annabeth nie lubi najbardziej? No właśnie. Hera, stała z takim samym wyrazem wściekłości i oburzenia jaki poprzednio miała Annabeth.
-Hej Percy. -Odezwała się córka Ateny.
-Yyy… cześć.- Odpowiedziałem powoli.- Dzień dobry Hero.
-O, nie taki dobry! -Wrzasnęła bogini.- Szczególnie dla mnie nie jest dobry!
-A…dlaczego?
-Eeeh…Bo Zeuz wysłał mnie żebym wam przekazała cenne informacje… które już niestety otrzymaliście!- Wykrzyknęła po czym spojrzała na mnie surowym wzrokiem.
-Aaaa…O to była ta kłótnia?- Zapytałem zdziwiony.
-Ależ oczywiście że nie. -Odrzekła i usiadła na dużym głazie leżącym koło drzewa. -Ta dziewczyna oskarżyła mnie o to, że niby chciałam na nią zrzucić mój posąg.- Oznajmiła po chwili.
-Nie niby!- Wykrzyknęła z oburzeniem córka Ateny.- Posągi tak same nie spadają!
-Ja nigdy nie zniszczyłabym posągu i to własnego!- Odrzekła stanowczo bogini.
-Eeeeejj!- Krzyknąłem. Po czym uśmiechnąłem się co chyba wyglądało bardzo dziecinnie. -Pani Hero, może pani wracać już na Olimp. Mamy już informacje o Hadesie.- Później chwyciłem Annabeth za rękę i pociągnąłem za sobą.- Co ci jest?- Zapytałem cicho gdy oddaliliśmy się już od Hery.
-Co mi jest?- Zapytała zdziwiona.
-Tak. Po co kłócisz się z boginią? Brakuje ci kłopotów?- Zapytałem.
-Hmmm…- Westchnęła.- Przepraszam Percy.- Oznajmiła już nieco milszym głosem. -Ale ona jest taka wredna. I teraz jeszcze kłamie.- Odrzekła szybko.
-Wiem…wszyscy bogowie z natury są czasem wredni.- Powiedziałem po czym spojrzałem na plażę i na fale, które z oddali wyglądały jeszcze piękniej niż z bliska. Szliśmy z Annabeth w stronę domków. Kiedy doszliśmy do domku Ateny. Annabeth spojrzała na mnie i wyczytałem z jej wzroku, że ona nie ma teraz zamiaru tam wchodzić. Domyśliłem się dlaczego. Wieści szybko się rozchodzą, a rodzeństwo Annabeth nie przepada za kłótniami, a już szczególnie z Herą. Więc zrozumiałem, że Annabeth nie chce żeby jej rodzeństwo krzywo na nią patrzyło. A przecież niedugo im przejdzie i wtedy wróci do domku. Poszliśmy więc już do jadalni żeby zaczekać na obiad. Czekaliśmy tam jakieś piętnaście minut rozmawiając o tej przepowiedni i o misji, na którą mieliśmy iść. Po chwili do pomieszczenia weszła grupka herosów w tym dwójka nowych herosów. Chłopak był chyba o rok ode mnie młodszy, a dziewczyna o dwa lata młodsza. Oboje mieli czarne włosy, ale chopak miał brązowe oczy, a dziewczyna niebieskie. Takie jak ja. Z tego co pamiętam to chłopak ma na imie Jonathan. Nie do końca pamiętam jak ma na imię dziewczyna. Hmmm…nieważne. Ale wracając do rzeczywistości. Annabeth zobaczyła, że się w nich wpatruję i chyba była o to zła. Gdy to sobie uświadomiłem, szybko odwróciłem wzrok. Po chwili podeszła do nas ta dziewczyna.
-Cześć.- Oznajmiła nieśmiało.- Ja…mam na imię Cassandra.- Powiedziała.- Ale wszyscy mówią mi Case. -Dodała szybko.
-Hej.- Odpowiedzieliśmy w tym samym czasie (Ja i Annabeth).- Wiesz już kto jest twoim boskim rodzicem?- Zapytałem, ale już sam.
-Nie, jeszcze nie.- Odpowiedziała smutno.
-Wiesz…ty jesteś tu dopiero kilka dni, a niektórzy herosi są tu od kilku lat i dalej nie są przydzieleni.- Wtrąciła Annabeth.
Hmmm…- Westchnęła po czym spuściła głowę. Po chwili przyszedł do niej Jonathan.
-Hej.- Powiedział wesoło po czym zwrócił się do nas.- Widzę, że poznaliście już moją siostrę.
-Yyyy…to jest twoja siostra?- Zapytałem.
-Tak. No…mieszkaliśmy razem jako rodzeństwo.- Powiedział po chwili.- Teraz nie wiem czy naprawdę jesteśmy rodzeństwem.
-A…ty już wiesz kto jest twoim boskim rodzicem?- Zapytała Annabeth.
-Yyyy…tak wiem.- Powiedział.- Hefajstos. Dziś rano mnie uznał.
-Oooo…to- Nie dokończyłem zdania bo do pomieszczenia weszła grupka następnych obozowiczów z Chejronem. Centaur podszed do nas, a tak właściwie to do Casy i Jonathana.
-Chodźcie,muszę wam coś pokazać.-Powiedział do nich.
-Dobrze.- Powiedział Jonathan do Chejrona.- Cześć.- Odrzekł, ale tym razem do mnie i Annabeth.
-Do zobaczenia.- Odpowiedzieliśmy.
Nastała niezręczna cisza, ale przerwał nam ją kolejny nowy heros, który jakoś nie miał kłopotu z przyzwyczajeniem się do obozu.
-Hej!- Zawołał.- Yyyy…Percy tak? –Zapytał. Pokiwałem głową.- Mam małe pytanie. To ciebie dotyczy przepowiednia?- Zapytał.
-Eeee…Tak. Raczej tak.- Odpowiedziałem niechętnie.
-Dobra to teraz mam drugie pytanie.- Powiedział ze złośliwą miną.- Ale tym razem do…Annabeth?- Zapytał by się upewnić.
-Tak.- Odpowiedziała z pewnąścią siebie.
-Dlaczego zadajesz się z tym…idiotą?- Zapytał drwiąco.
Czułem jak złość się we mnie gotuje, ale zdołałem się powstrzymać i nie rzucić na tego bezczelnego dzieciaka. Uniosłem tylko brwi z wyrazem zapytania na twarzy.
-Yyyym… Dlaczego sądzisz, że Percy jest idiotą?- Zapytała Annabeth z lekką miną strachu, ale szybko odkryłem, że to tylko „maska” i po chwili ujrzałem jak Annabeth stoi przed tym dzieciakiem i patrzy na niego z góry.
-Ja…ja…ja..-Wyjąkał po czym przełknął głośno ślinę i odsuną się nieco.
Annabeth jednak nie dała mu się wycofać i szła za nim przed siebie. Każdy jego krok była niepewny, a kroki Annabeth wręcz przeciwnie.Była pewna siebie jak nigdy dotąd. Jedyną rzeczą jaka powstrzymywała ją przed napaścią na małego heroska to to, że właś nie do pomieszczenia wkroczył bóg, którego niezbyt lubię. Chyba się już domyślacie kto to? Annabeth szybko się wycofała i usiadła koło mnie na ławce.
fajne
No fajne
No fajne.
super
czadowe!!!
Fajne (robimy łańcuszek!!)
thx:)
Baaardzo fajne!
Fajne tylko stosuj spacje pomiędzy zdaniami 😀
z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!!!!1
Te spacje to przypadkowo Czasem jak się rozpisze to nie zwracam na to uwagi.:)
to jest zajebiste, słowa uznania 😀
kiedy następna część??
mam pytanie do adminki kiedy będą nowe części „jakiegokolwiek” opowiadania?????
Super!
Mam pytanie do Adminki – czy doszły nasze (moje i Fredzia) dane, dotyczące nagrody (wysłałam je pierwszego marca)?
Chciały was powiadomić za nie długo wysyłamy prace z dalszym ciągiem opowiadania o kwiecie erytni ale również z nowym opowiadaniem pt.: Nieznana bogini
Super. Ale co to za bóg którego Percy nie lubi, bo jest ich wiele…
tego się dowiesz w następnym rozdziale nad którym już pracuję
Ares to oczywiste.
czekam na ciąg dalszy i unikaj błędów!!!!!!!
fajne
poprawne jak dla mnie bo niktórzy robią takie błędy jak np. że Posejdon zamiast zniknąć ucieka motorem i zachowuje się jak dzieciak
ciekawe