W tej chwili otoczyła nas niebieskawa mgiełka. Po prostu zniknęliśmy. Było trudno ciągle trzymać rękę Kevina, ale daliśmy radę. Pojawiliśmy się w jakimś ogromnym drewnianym domu. Usłyszałam odgłosy dobiegające z wyższego piętra.
-TATO??!!- wołałam ojca ile sił w gardle.
-Rose, uciekaj jakoś damy sobie radę. UCIEKAJ!!- odkrzyknął mocny ładny głos z chorwackim akcentem. Domyśliłam się, że to Katarina, moja macocha.
Oczywiście nie posłuchałam kobiety, no bo jak to by wyglądało, moja rodzina walczy o życie, a ja pójdę, bo Katarina zapewniła, że dadzą sobie radę. Więc wbiegłam po drewnianych schodach, Kevin tuż obok. Zobaczyłam mojego ojca uderzającego Łanię kerynejską. To strasznie szybki potwór więc się przeraziłam. Nie była jakaś mega odporna na ciosy, ale trzeba było się napracować, aby trafić bydlaka.
Tata zamachnął się, ale potwór zdążył uciec i mój ojciec upadł na kolana. Razem z Kevinem szybko zrobiliśmy się niewidzialni. Znaczy jeśli dwoje dzieci Hekate jest niewidzialne, widzą oni siebie nawzajem, ale nie widzą ich inni. Otoczyliśmy łanię, a ona zaczęła się rzucać więc zrobiłam pęcherzyk z tej samej substancji której użyłam na łące. Nie wiem jak to zrobiliśmy, ale łania się z tamtąd nie wydostała.
-Co my z nią zrobimy? Przez tysiące lat nikt jej nie złapał.- zmartwiłam się .
-Hermesie!!! Hermesie!!!- zaczął nawoływać Kevin -Zbierz proszę tę łanię zanim ucieknie!!
No Kevin jest pomysłowy. Wołać Hermesa i mieć nadzieję, że przybędzie? Pff. Ale o dziwo łania znikła. Zrobiliśmy się już widoczni dla wszystkich i przybiliśmy sobie piątkę. Machnęłam ręką, a wszystkie popsute poprzewracane rzeczy wróciły na swoje miejsce. Zapanował idealny porządek. Przyjrzałam się przerażonej Katarinie. Była po prostu śliczna: kruczoczarne włosy sięgające do łokci, czarne ogromne oczy i wielkie ciemne usta. Miała też bardzo ciemną cerę, jak to Chorwatka. Miała na oko jakieś 38 lat i kurze łapki od śmiechu. Nagle zorientowałam się, że Katarina nie musiała zatrzymywać tutaj ojca. Była taka ciepła, że John z pewnością, by się wykrzywił. Jej jasne dżinsy były pobrudzone od walki, a bluzka w odcieniu zgniłej zieleni była zmechacona. Teraz popatrzyłam na tatę – nic się nie zmienił brązowe włosy piwne oczy i wielki nos dokładnie taki jak mój. Miał też wielkie okulary. I mój przyrodni braciszek, już ma chyba… Pół roku! Cały tata.
-Tato! Nic ci nie jest? -upewniłam się.
-Niee… spoko. To jest moja żona, Katarina i synek Robert.-przedstawił członków rodziny. Głupio to wyglądało, wyobraźcie sobie, że teraz wasz ojciec przedstawia wam np. waszą siostrę. – Chodź tu Rose.
Usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu. A!
-To mój brat Kevin, tato. -przedstawiłam chłopka, który się zarumienił.- My chyba musimy lecieć.
Kevin przytaknął. Złapałam go za rękę i znowu odlecieliśmy.
Wszystko było w najlepszym porządku: minęła godzina i już się rozjaśniało. Na szczęście obóz był jeszcze uśpiony. Kevin bez słowa poszedł spać. Miałam zamiar zrobić to samo, ale nie mogłam zasnąć. Wkrótce przebrałam się w czarne rurki, zieloną bluzkę i czarny, cienki sweterek. Zaplotłam warkocz z jasnych włosów i umalowałam krótkie rzęsy. Nie mogę uwierzyć, że już po misji, wydawała mi się taka chaotyczna i za szybka. Pomyślałam, że może uda mi się być szczęśliwą osobą mimo, że jestem herosem. Znalazłam swoją miłość, może uda mi się znaleźć wymarzoną pracę i mieć rodzinę. Wyszłam na dwór. Pod moim domkiem siedział Mike, a ja nie zwróciłam na niego uwagi. Poszłam do domku Hadesa. Już miałam pukać, ale John otworzył drzwi. Uciszył mnie palcem i wyszedł z pokoju. Pocałował mnie w nos i się uśmiechnął
– Byłam dzisiaj u taty…
-Wiem. Wszystko mi się śniło.- odpowiedział z anielskim spokojem.
I ja rozwiałam swoje wszystkie możliwe obawy. Jeżeli John jest taki uspokojony to naprawdę wszystko musi być w porządku.
-Nie rozumiem… dlaczego Łania zaatakowała mojego ojca? – spojrzałam mu w oczy.
– Też nad tym myślałem Rose, przyszło mi do głowy tylko, że twój brat jest yyy… herosem.
-Niemożliwe.- odpowiedziałam prędko
-A do kogo on jest podobny? Zgaduję, że 100% tata.
Przytaknęłam. Bogowie mogą zrobić tak, że ich dzieci nie są podobne do nich tylko do drugiego partnera. Rzadko kiedy używali tej zdolności, chyba, żee… nie to nie realne. Faktycznie, Robert nie jest wcale podobny do Katariny. Ale potwory, rzadko kiedy atakują takie szkraby.
Myśli po prostu mnie atakowały.
-Nie ma co się narzucać. Nie pytaj o niego ojca, o to czy jest herosem ok? wyjdzie w trakcie. – pouczył mój chłopak.
Znowu tylko przytaknęłam. Miał rację. Poszliśmy na śniadanie i przy stołach się rozdzieliliśmy. Przywitałam się z rodzeństwem, a Bob puścił mi oko. Kopnęłam go pod stołem. Poszłam złożyć ofiarę Hekate. Pomyślałam wtedy ,,O nic nie proszę. Tylko dziękuję mamo”. Uśmiechnęłam się, bo poczułam, że wszystko jest tak jak zwykle: kilka codziennych problemów, borykanie się z bratem, ofiary. Ale czuję się mądrzejsza, może dzięki Johnowi, a może dzięki temu, że spotkałam mamę. A może dlatego, że w ciągu jakby nie było, kilku dni tyle przeżyłam, tak dużo.
Po śniadaniu poszłam na arenę, bo miałam zaplanowane ćwiczenia. Czekała tam już dziewczynka może dwunastoletnia. Była ładna. Miała blond włosy i ogromne, brązowe oczy, a nosek ozdabiały złote piegi. Blond włosy miała spięte w dwa kucyki. Miała około 155 centymetrów. Nigdy jej tutaj nie widziałam, więc pomyślałam, że jest nowa.
-Siemka. Jestem Eva. Chejron poprosił cię, abyś mi pomogła się pouczyć władać mieczem, bo chwilowo nie ma czasu. – miała miły donośny głos. Od razu ją polubiłam- aha… tak przy okazji, jestem twoją siostrą.
Uniosłam brwi i zaczęłyśmy walczyć. Nie była najgorsza. Ok, była dobra. Nie czarowała, ale władać mieczem, władała.
-Gdzie się nauczyłaś walczyć? Trzeba przyznać jesteś całkiem dobra. -Wyznałam Evie.
-Ćwiczyłam, jestem taką jakby…muszkieterką.- oznajmiła zasapana.
Nie była podobna do mnie, ja lubiłam zawsze kręcić filmy, pisać scenariusze. A ona? To jakaś męka. Przyjrzałam się mojej siostrze- to cała Hekate, cała.
Odpoczywałyśmy. Eva nie była rozmowna. Pytałam ją o wszystko, a ona odpowiadała. Dowiedziałam się głównie, że nie będzie całoroczna i że kocha tańczyć. Ja opowiadałam niepytana. Poszłyśmy do już naszego domku.
Koniec.
The End.
Finis.
Jeśli się wam podoba to co piszę to będę pisać.
Jeśli chcecie żebym pisała to piszcie w komentarzach (i przy okazji piszcie czy dalsze części Rose czy wymyślić nową postać) Dzięki, że to cztaliście 😀
Super i pisz dalsze części Rose
Super! Dla mnie to obojętnie, obyś pisała!
super!!! jeśli masz pomysł to pisz, a jeśli nie to nie rob nic na sile
ciekawe. Proszę pisz dalej. możesz kontynuować to lub zacząc nowe. fajne.
Nie koniec!!! Ja chce więcej!!! Według mnie to możesz pisać dalej o Rose:) Mam nadzieję, że tak będzie;P
nieważne co, byle byś tylko pisała
Jak dla mnie możesz zacząc pisac nowe opowiadanie ale z małą wzmianką o Rose . Opowiadanko bombowe
Jak zawsze ekstra pisz dalej!!! Zaciekawiła mnie Eva . Może rozwinęłabyś ciut jej wątek? Twoje opowiadania są naprawdę wciągające . Nic dodać, nic ująć .
SUPER!!! Pisz dalej o Rose, Evie i innych bohaterach!
cudowne. pisz o evie. najlepsze opowiadanie na blogu . mało tego w całym internecie
ty powinnaś już dawno mieć the best of!!!
Adminko!!!! gdzie jest TBO thali..??
fajne, proponuje Eve.
a ja nie jestem pewna czy chciałabym ze byś pisała, bo byś musiała coś ” zepsuć” a to już nie byłoby takie fajne jak dotąd. Opowiadanie superowe!!!!!!!!!!!!!
@2corka czemu musialabym cos popsuc???
super…;) i pisz dalej o Rose
Pisz dalej, aha mam pomysła!!! WAŻNE!
Niech się pojawi para, Percy i Annabeth bo nie wytrzymam *-*. niech odegrają jakąś ważną misję!
super