Przetarłam oczy wierzchem dłoni, by lepiej widzieć dziewczynę. Miała blond włosy, a jej oczy były łudząco podobne do moich własnych.
– Masz. – powiedziała dziewczyna, wpychając mi do ust łyżeczkę z jakimś dziwnym niebieskim płynem. – To ci pomoże.
To coś smakowało jak czekoladowe ciasteczka. Od razu poczułam się lepiej. Wstałam, wciąż trzymając się za ramię. Oderwałam dłoń od rany. Była zabrudzona, ale nie aż tak czerwona jak na początku. Zdjęłam chustę z szyi i przewiązałam nią ramię.
W towarzystwie dziewczyny było jeszcze dwóch chłopaków. Jeden z nich był wysokim szatynem o morskich oczach. Drugi zaś miał brązowe kędzierzawe włosy, które ukrywał po czapką. Kogoś mi bardzo przypominali, lecz nie potrafiłam określić kogo.
– Kim jesteście? – zapytałam.
– Ja jestem Annabeth Chase – powiedziała dziewczyna – to jest Percy Jackson (to ten o morskich oczach), a to Grover Underwood.
Niemożliwe… Oni nazywają się tak jak bohaterowie tych dziwnych książek. Chociaż moje życie zawsze było pokręcone. Musiałam ich sprawdzić. Mam pewien plan.
– A ty?
– Tamida Darkness. – rzekłam od niechcenia. – I co? Zamierzacie mnie zabrać do tego całego Obozu Herosów?
Trójka popatrzyła na mnie jakbym była nie wiadomo jakim stworem.
– Skąd o tym wiesz? – wydukał w końcu Percy.
Tak jak przewidywałam. Jeśli dalsza część planu się powiedzie to najwyżej trochę zmoknę.
Podeszłam do niego. Nasze ciała dzieliło (dosłownie) z, hmm… 10 cm. Uśmiechnęłam się.
– Nie twoja sprawa. – powiedziałam.
Szybko go wyminęłam i pobiegłam w stronę pobliskiego strumienia.
– Zrób coś! – usłyszałam za sobą krzyk Grovera.
Chwilę później, gdy byłam już na brzegu potoku, wyrosła przede mną wielka ściana wody, która w sekundę zamieniła się mackę.
Co tam plan. I tak się sprawdził. Teraz pragnęłam uciec od nich jak najszybciej. Już miałam to zrobić, kiedy potknęłam się i upadłam. Percy najwyraźniej przestał kontrolować wodą, gdyż macka rozleciała się. Osłoniłam się rękami, żeby jakby coś ubranie było mniej przemoczone. Ale nie poczułam na sobie wody. Może syn Posejdona znów coś z nią zrobił.
Spojrzałam się na niego. Nic nie robił z wodą ze strumienia. Wraz ze swoimi towarzyszami patrzył na mnie w osłupieniu. Powoli opuściłam ręce.
W tej samej chwili mokry płyn spadł na mnie. Poczułam nagły przypływ energii.
Rozzłoszczona podniosłam się i krzyknęłam do Percy’ego :
– Nie mogłeś przytrzymać tej wody trochę dłużej?!
Lecz najwyraźniej mnie zignorował, gdyż zawzięcie szeptał o czymś z Annabeth i Groverem. Już miałam do nich podejść, gdy tamci zwrócili się w moja stronę.
Syn Posejdona wymówił coś cicho pod nosem.
Macka znów się odtworzyła. I była wycelowana prosto we mnie.
– No super! – krzyknęłam do chłopaka.- Pokręciło cię już zupełnie?!
Annabeth pochyliła się w stronę Percy’ego i coś mu powiedział na ucho. Chłopak opuścił dłoń, a woda, która dotychczas była nade mną, w zawrotnym tempie zbliżyła się.
Po raz drugi dzisiaj osłoniłam się rękami. Woda znów we mnie nie trafiła. Wyprostowałam się wciąż trzymając dłonie przy klatce piersiowej. Macka „stała” spokojnie przede mną. Odsunęłam się o kilka kroków.
Odrobinę poruszyłam ręką w prawą stronę. Woda zrobiła to samo. O mój boże… Czy… to… ja…?
Machnęłam dłonią w górę, dół, prawo, lewo. Macka powtórzyła moje ruchy. Rozkazałam wodzie powrócić do dawnej postaci, czyli strumyka. Mam dość. To już za dużo. Chciałabym, żeby to był tylko sen. Nie chcę nic zmieniać w swoim życiu.
Podbiegłam do całej trójki, którzy znowu mówili coś zawzięcie do siebie. Odwróciwszy się do mnie, Percy powiedział:
– No cóż… Teraz wiemy, że na pewno jesteś córką Posejdona, chociaż zastanawiamy się dlaczego masz szare oczy, a nie morskie, ale wracając do tematu… Ja jestem synem Posejdona więc… witaj siostrzyczko.
Rozdział 3
– Nie. – prawie krzyknęłam. – Mowy nie ma. Nie podoba mi się to, że przychodzicie i wywracacie moje życie do góry nogami. Owszem, zawsze pragnęłam was poznać, ale nie chciałam być jedną z córek jakiegoś boga.
Uspokoiwszy się trochę powiedziałam:
– Chociaż zawsze zdarzały mi się dziwne rzeczy. Wiecie co? Powinniśmy pogadać o tym z moimi rodzicami. Może oni mi wszystko wyjaśnią. Ostatnio zachowywali się inaczej niż zwykle. Byli tacy spięci i podenerwowani.
– A czy jesteś ich biologiczną córką? – spytała Annabeth.
– Nie. Adoptowali mnie, gdy miałam zaledwie kilka tygodni. Ale zawsze mówili, że spotkali się z moimi prawdziwymi rodzicami.
– Faktycznie, oni mogą coś wiedzieć.
– Chodźcie. Zaprowadzę was.
Po pięciu minutach byliśmy na miejscu.
Wleciałam do domu jak burza. Mama jak zwykle pracowała w kuchni.
– Boże! Dziecko, coś ty ze sobą zrobiła? – krzyknęła na mój widok. – A co z twoją chustą? Ona była od cioci. Wiesz jaką ona ma obsesję.
Zlustrowałam się wzrokiem. No rzeczywiście nie wyglądałam za ciekawie. Ale były teraz ważniejsze rzeczy niż ciuchy. Kiwnęłam ręką na moich towarzyszy, żeby podeszli bliżej.
– Kogo przyprowadziłaś?
– Witam. – odpowiedziała za mnie córka Ateny. – Ja jestem Annabeth Chase, to Percy Jackson, a to Grover Underwood.
Matka patrzyła na nich jak na widmo. Z trudem się opanowała, ale jednak coś.
W tej samej chwili do kuchni wparowała ciocia Rose.
– Cześć. – była piękna tak jak zawsze. Jej uroda zawsze mnie zadziwiała. – Tami, mam coś dla cie… – urwała w pół słowa widząc kto stoi koło mnie.
– Afrodyta?! – krzyknęli zaskoczeni trójka herosów.
CDN
Super! Herosowe i boskie. Po prostu nic dodać nic ująć.
Pierwszy! 😀
Świetne! Ale proszę NIE KOŃCZ W TAKICH MOMENTACH!!!!!! 😀 Piszesz świetnie, a ja mam już małą teorię na temat jej rodziców 😉
Genialne!!! Właśnie kończ w takich momentach bo wtedy czekamy ze zniecierpliwieniem na cięg dalszy! Herosowe i boskie!
Ja nie mogę to jest… nie samowitę!!!!!!
Kocham to, uwielbiam i wgl
;3
Bardzo fajnie budujesz napięcie!! Oby tak dalej!! xd
wspaniałe ale błagam nie koń w tym momencie
Jak jej matką będzie Atena to ja się chyba porycze.
Świene opowiadanie !
Pisz dalej !!
Świetne i herosowe!!! Jestem pewna, że mamą będzie Atena!!! Pisz dalej!
tak w ogóle to… nie jestem pewna, ale czy córka 2 bogów nie powinna sama być bogiem? bo ty piszesz tak jakby ona ni była bogiwm, wg mnie ona w twoim opowiadaniu nie jest na pewno bogiem, bo byloby zupelnie inaczej w jej zyciu. ale moge sie mylic, moze corka 2 bogow nie musi byc boginia
poza tym wspaniałe opowiadanie!!!
Robi się coraz ciekawiej! Pisz dalej!
PS: Fajne nazwisko! 😉
Ciocia Rose wymiata!
super