Synalek Posejdona, pomyślałam, to by tłumaczyło tą moją osobistą niechęć do tego chłopaka. No i miałam wymówkę. Wiecie, jakby się zdarzył jakiś okropny wypadek (no nie wiem na przykład, gdybym niechcący wydłubała mu oko sztyletem, albo przez czysty przypadek zostawiła zapalone ładunki wybuchowe pod jego domkiem…) zawsze mogłabym to zwalić na kłótnie naszych rodziców albo coś. Sprawa byłaby prosta. Matka nakłoniła córkę do okaleczenia syna największego rywala. Chociaż wątpiłam, żeby to przeszło. Chyba, że…
– Annabeth ?
Zamrugałam oczami. Ciągle siedziałam na ławce przed lasem. Oprócz plaży, było to moim ulubionym miejscem. Przede mną stał Chejron, w swojej końskiej formie. Uśmiechał się leciutko.
– Przepraszam Chejrone, – powiedziałam – zamyśliłam się.
– Zauważyłem dziecko. Chciałbym z tobą porozmawiać.
– Dobrze. O co chodzi?
Podszedł bliżej i stanął koło ławki.
– Widzisz Annabeth – powiedział – Sprawy się pokomplikowały. Wiesz o czym mówię?
Przytaknęłam. Oczywiście chodziło o tą tajemniczą sytuację. Podsłuchałam rozmowy satyrów i byłam pewna, że coś ważnego zostało skradzionego. Pewnie było też to, że jeżeli nie znajdzie się do przesilenia letniego, będziemy mieli problem.
– Jesteś mądrą dziewczyną – powiedział – masz to po matce. Mam nadzieję, że twoja wiedza przyda się nam, aby naprawić ten problem. Myślę, że wielu rzeczy domyśliłaś się już sama. Chociaż pewnie nie wszystkiego. Otóż, moja droga, zapewne wiesz, że zostało skradzionego coś, co ma naprawdę wielkie znaczenie dla naszego świata. Mianowicie piorun Zeusa.
Nauczyciel spojrzał na mnie i uśmiechnął się widząc moją minę. Byłam zaszokowana.
– Znasz charakter Zeusa. Zrobił wielką awanturę. Oczywiście oskarżył o wszystko Posejdona, a właściwie jego syna…
– Percy – szepnęłam
– Tak dziecko. Zeus uważa, że to on ukradł jego piorun. Kazał Posejdonowi zwrócić swoją własność do przesilenia letniego. Jeżeli tego nie zrobi, to no cóż, wybuchnie wojna. Nawet nie chcę wiedzieć, – pokręcił głową – co się będzie wtedy działo. Posejdon nie wie co ma robić. Wie, że to nie Percy ukradł piorun, ale Gromowładny nie chce go słuchać. Uparł się i koniec. To dlatego Posejdon uznał chłopaka. Chce, żeby mu pomógł. Mam wysłać go na misję, żeby ten odnalazł zagubioną rzecz.
– Dlaczego mi to wszystko mówisz? – zapytałam.
– Ponieważ wiem Annabeth, że będziesz chciałam na tą misję iść. Wiem również, że pomożesz mu znaleźć piorun. Jestem pewien, że sobie poradzicie. Twój rozum bardzo się przyda. Zgadzasz się?
– Tak, ale co jeśli on się nie zgodzi? Nawet nie wiem czy przyjmie misie.
– O to się nie martw, kochanie. Dopilnuje tego,
W jego oczach pojawił się dziki błysk. Naprawdę nie chciałam wiedzieć co planował.
Po tej rozmowie, wszystko nabrało sensu. Wiedziałam już co jest przyczyną tej dziwnej pogody. Kto by pomyślał, że Zeusowi skradziono piorun? No i oczywiście ciekawiło mnie, kto to zrobił. Oczywiście nie mógł by to być żaden z bogów, ani też pierwszy lepszy heros. Najprawdopodobniej syn Hermesa. W końcu jest on bogiem złodziei. Tylko pytanie brzmiało jaki miał w tym cel? Bogom nie pasowałaby wojna. Jedynie Ares miałby ubaw, ale jego dzieci są zbyt głupie, żeby dokonać takiej kradzieży. Wystarczy popatrzeć na Clarisse. Idealny przykład.
– Jutro – powiedział Chejron – będę rozmawiał z Percym. Powiem ci później, czy się zgodził na misję. Teraz jeśli pozwolisz udam się do Wielkiego Domu. Ktoś przecież musi ograć Pana D. w remika, prawda?
Centaur spojrzał na mnie, a następnie oddalił się w kierunku Wielkiego Domu. Jeszcze przez kilka minut posiedziałam na ławce, a potem poszłam do domku.
Miałam dziwny sen. Śniło mi się, że jestem w lesie. Stałam samotnie wśród drzew. We włosach miałam strzępy paproci i liści, a ubranie miałam całe umazane ziemią. Była noc. W oddali słychać było odgłosy polujących zwierząt. Bałam się. Niedaleko, usłyszałam szelest liści. Odruchowo wyciągnęłam rękę do tylnej kieszeni, sięgając po mój sztylet ale … kieszeń była pusta. W krzakach znowu coś zaszeleściło, tylko że o wiele głośniej. Chwyciłam za kij leżący nieopodal. To coś było coraz bliżej. Słyszałam jak oddycha. Nagle zza krzaków wyłonił się ogromny cień. Skoczył na minie, a w jego czerwonych ślepiach widać było chęć mordu.
Obudziłam się zlana potem. Spojrzałam wokół, ale całe moje rodzeństwo spało. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Był wczesny ranek. Za niedługo wszyscy się obudzą.
– To był tylko sen – powiedziałam do siebie.
Ubrałam się. Zanim wyszłam upewniłam się, że mam ze sobą sztylet, albo chociaż bejsbolówkę. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Skierowałam swe kroki prosto w stronę Wielkiego Domu.
Obóz powoli budził się ze snu. Przez okno w domku Afrodyty, widziałam krzątające się dziewczyny. Zawsze wstawały wcześniej, żeby zdążyć się uczesać i pomalować. Czasami ich nie rozumiałam. No bo jak można przykładać tak wielką wagę do wyglądu?
Na dworze było chłodno. Z nieba padał obfity deszcz. Co kilka sekund, obóz rozjaśniał się, pod wpływem błyskawic. Na swój sposób byłoby to nawet piękne, gdyby nie to, że wiedziałam, co jest przyczyna tej burzy.
Kiedy doszłam już do Wielkiego Domu, zobaczyłam Chejrona i Grovera siedzących na werandzie. Widocznie na kogoś czekali. Satyr wyglądał na zdenerwowanego. Wpatrywał się w stół, na którym leżały porozrzucane karty do remika i przeżuwał puszkę po coli.
Chejron podniósł wzrok, ale nie zdziwił się zbytnio kiedy mnie zobaczył.
– Annabeth, – powiedział – spodziewałem się ciebie.
Grover odwrócił się w moją stronę.
– Hej – powiedział.
Odpowiedziałam mu wchodząc po schodach na werandę.
– Hej. Co się dzieje?
– Percy poszedł do Wyroczni po przepowiednie – powiedział centaur – a my czekamy no to co nam ciekawego przyniesie.
– Przyjął misję.
– Tak.
– To dobrze.
– Wiem. A teraz jeśli możesz, załóż swoją czapkę na głowę, bo Percy się zbliża. Stań za mną i ani słowa.
Tak zrobiłam.
– I jak? – powiedział Chejron gdy chłopak usiadł przy stole.
– Powiedziała, – odpowiedział – że odnajdę to, co zostało skradzione.
Grover pochylił się do przodu, a resztki puszki omal nie wypadły mu z buzi kiedy mówił.
– To wspaniale!
– Co dokładnie powiedział Wyrocznia? – spytał nauczyciel – To bardzo ważne.
– Powiedziała… – powiedział syn Posejdona – powiedziała, że powinienem pójść na zachód, ku bogu, który się odwrócił. I że odnajdę to, co zostało skradzione, i zwrócę to jak należy.
– Wiedziałem – powiedział Grover.
– Coś jeszcze? – naciskał Chejron.
Chłopak zawahał się, ale po chwili odpowiedział.
– Nie. To mniej więcej wszystko.
Kłamał. Widać to było na jego twarzy. Byłam ciekawa co takiego Wyrocznia mu powiedziała, że nie chciał tego mówić.
– Dobrze, Percy – oznajmił centaur. – Ale wiedz jedno: słowa Wyroczni są dwuznaczne. Nie przejmuj się nimi zanadto. Ich znaczenie zazwyczaj nie jest jasne, dopóki nie zdarzy się to, czego dotyczą.
– Okej. Dokąd mam się udać? Kim jest ten bóg na zachodzie?
– Och , pomyśl, Percy. Jeśli Zeus i Posejdon osłabią się wzajemnie w walce, kto wzrośnie w siłę?
– Ktoś inny, komu marzy się władza? – odpowiedział skromnie, no i oczywiście bardzo błyskotliwie. No ale czego można żądać od syna Posejdona?
– Tak, można to tak określić. Ktoś, kto od dawna skrywa urazę, kto był niezadowolony z działki, która mu się trafiła, kiedy lata temu dzielili między siebie świat, ktoś, kto nienawidzi braci za to, że zmusili go do przysięgi o nieposiadaniu dzieci… Przysięgi, którą obaj i tak już złamali.
– No jasne… – szepnęłam, ale na szczęście nikt mnie nie usłyszał.
Tak dużo myślałam, o tym, kto mógłby ukraść ten piorun, a odpowiedź miałam tuż przed nosem. Chyba nigdy nie przestanę podziwiać tego centaura. Wiedza i spryt jaki posiadał… Niesamowite. Nie wiedziałam jakim cudem na to nie wpadłam. Skupiłam się wyłącznie na Olimpijczykach, a przecież to nie musiał być żaden z nich. Było wiele bogów, którzy by mogli to zrobić, ale tylko jeden, dysponował taką mocą, że mógłby przeciwstawić się Panu Niebios. Tym bogiem był…
– Hades – powiedział Percy.
Stałam ciągle oszołomiona tym odkryciem. Czemu wcześniej na to nie wpadłam?
Chejron potaknął.
– Pan Umarłych to jedyna możliwość.
Grover tak szeroko otworzył buzie, że aż kawałek puszki wyleciał mu z ust. Wiedziałam doskonale o czym myśli. Trzeba zejść do podziemia, a tam raczej nie ma słońca, ani natury – nie licząc ogrodu Persefony, ale to go raczej nie uszczęśliwi.
– Ej, czekajcie. Że co?
– Erynia ścigała Percy’ego – wyjaśnił mu Chejron – Obserwowała go do chwili, kiedy upewniła się co do jego tożsamości, po czym usiłowała go zabić. Erynie słuchają tylko jednego pana : Hadesa.
– Tak, ale… ale Hades nienawidzi wszystkich herosów. Zwłaszcza jeśli zorientował się, że Percy jest synem Posejdona…
– Piekielny ogar dostał się do lasu – przerwał mu Chejron – Musiał zostać wezwany z głębi Tartaru i to przez kogoś w obrębie obozu. Hades ma tu szpiega. Zapewne podejrzewa, że Posejdon posłuży się Percym, żeby oczyścić swoje imię. Hades zatem najchętniej zabiłby tego tu herosa, zanim podejmie się zadania.
– Super – powiedział Percy, sam do siebie – Teraz już dwóch najpotężniejszych bogów marzy o mojej śmierci.
Prawie zrobiło mi się go żal. Prawie. Jakby na to nie patrzeć był w beznadziejnej sytuacji. Właściwie nie miał wyjścia. Gdyby odmówił, wybuchła by woja i pewnie zginąłby zaraz po upływie terminu oddania pioruna. Jednakże, gdyby się zgodził istniało duże prawdopodobieństwo, że albo Hades naśle na niego jakieś potwory i po kilku walkach zginie, albo Zeus walnie go piorunem… no i zginie. Ogółem bardzo ciekawa i kolorystyczna przyszłość.
– Ale wyprawa do…- powiedział Grover przełykając głośno ślinę. Jego mi było żal. – To znaczy, czy ten piorun nie może być gdzieś na przykład w Maine? Tam jest bardzo pięknie o tej porze roku.
Chejron spojrzał na satyra ze współczuciem. Doskonale wiedziałam, że jeżeli Grover chce zdobyć licencję, musi wyruszyć na tą misję z nim, czyli iść do podziemia. Tak samo jak chłopak, nie miał wyjścia.
– Hades wysłał któreś ze swoich stworzeń, żeby ukradło piorun.- powiedział centaur – Ukrył go w Podziemnej Krainie, wiedząc, że Zeus będzie podejrzewał Posejdona. Nie twierdzę, że rozumiem w pełni motywy Pana Umarłych, nie wiem też, dlaczego postanowił wywołać wojnę właśnie teraz, ale jedno jest pewne. Percy musi iść do podziemia, odnaleźć piorun piorunów i ujawnić prawdę.
Spojrzałam na chłopaka. Wpatrywał się w stół. Najwyraźniej obstawiał wszystkie za, i przeciw. Grover, był taki przerażony, że zaczął pochłaniać karty do remika. Miałam nadzieję, że Pan D. się na niego nie wścieknie. Chociaż po nim to się można wszystkiego spodziewać.
– Proszę pana – odezwał się Percy – skoro wiemy, że to Hades, to dlaczego nie możemy po prostu powiedzieć tego pozostały bogom? Zeus, albo Posejdon mógłby zejść do podziemia i dołożyć, komu trzeba.
– Podejrzenia a wiedza to dwie zupełnie różne sprawy – odpowiedział nauczyciel – A poza tym nawet jeśli bogowie również podejrzewają Hadesa (a sądzę, że Posejdon na pewno), żaden z niech nie może samodzielnie odzyskać pioruna. Bogowie nie mogą wkraczać na terytorium innych bez zaproszenia. To kolejna starożytna zasada. Herosi natomiast, posiadają pewne przywileje. Mogą chodzić, gdzie chcą, i wyzywać, kogo im się żywnie podoba, o ile maja tylko dość siły i odwagi. Za czyny herosa nie odpowiada żaden z bogów. Jak myślisz, dlaczego bogowie zawsze działają przez śmiertelników.
– Sugeruję pan, że zostanę wykorzystany?
– Stwierdzam, że nie przypadkiem Posejdon uznał cię właśnie w tej chwili. To bardzo ryzykowna gra, ale on jest w beznadziejnej sytuacji. Potrzebuje cię.
Percy spojrzał na nauczyciela.
– Wiedział pan od dawna, że jestem synem Posejdona, prawda?
– Podejrzewałem. Jak już mówiłem, ja też rozmawiałem z Wyrocznią.
Odniosłam dziwne wrażenie, że Chejron wie o czymś naprawdę ważnym. Tak jakby mówił o dwóch innych rzeczach… Jakby znał los tego chłopaka, i wiedział co go czeka.
Nie, pomyślałam, to raczej niemożliwe…
– Wyjaśnijmy więc kilka spraw – powiedział syn Posejdona. – Mam iść do Podziemia i stawić czoła Panu Umarłych.
– Tak – odparł Chejron
– Znaleźć najpotężniejszą broń świata.
– Tak.
– I odnieść ją z powrotem na Olimp przed letnim przesileniem, czyli za dziesięć dni.
– Mniej więcej.
– Czy wspominałem już, – pisnął cieniutkim głosem Grover – że w Maine jest bardzo ładnie o tej porze roku?
– Nie musisz iść – powiedział Percy.- Nie mogę tego od ciebie wymagać.
– O rety… – jąkał się satyr – Nie… Chodzi tylko o to, że satyrowie i podziemia… No…
Wziął głęboki wdech, jakby próbował się uspokoić. Podniósł się ze siedzenia i otrzepał się z resztek kart, które zostały na jego koszuli.
– Uratowałeś mi życie, Percy, Jeżeli… jeżeli naprawdę chcesz, żebym z tobą poszedł, to nie zawiodę cię.
Byłam pod wrażeniem jego postawy. Grover, zazwyczaj był takim małym tchórzem. Oczywiście, lubiłam go mimo tego. Teraz prawdę mówiąc mnie zaskoczył. Widocznie, albo zależało mu strasznie na tej licencji poszukiwacza, albo zaprzyjaźnił się z Percym, tak bardzo, że nie chciał go zostawiać samego. Fajnie było go oglądać takiego.
– Dzięki , chłopie – powiedział syn Posejdona, po czym popatrzył na Chejrona – Dokąd mamy iść? Wyrocznia powiedziała tylko, że na zachód.
– Wejście do Krainy Umarłych jest zawsze na zachodzie. Przemieszcza się z wieku na wiek, podobnie jak Olimp. Teraz znajduje się w Ameryce.
– Gdzie?
– Myślałem, że to będzie oczywiste. Zejście do Podziemia jest w Los Angeles.
Może i było oczywiste, ale Chejron najwyraźniej zapomniał, że rozmawia z synem Posejdona, pomyślałam.
– No jasne. Oczywiście. Czyli po prostu wsiadamy w samolot…
– Nie! – krzyknął Grover – Odbiło ci Percy? Czy ty kiedykolwiek w życiu leciałeś samolotem?
Sama miałam ochotę na niego wrzasnąć, ale satyr mnie uprzedził. To było aż niemożliwe? Jak mógł być takim głupim, żeby chcieć lecieć samolotem, kiedy polował na niego Zeus? Wtedy pierwszy raz zwątpiłam czy na pewno chcę iść na tą misję. Mając za towarzysza tego chłopaka, szło się na pewną śmierć. Chejron miał rację, żebym jechała z nimi. Przecież sami, zginą za pierwszym zakrętem. Zaczęłam się zastanawiać, jak można było powierzyć los świata w ręce takiego bezmózgowca?
– Percy – powiedział Chejron – pomyśl. Jesteś synem Pana Mórz. Twój ojciec to najpoważniejszy rywal Zeusa, Pana Niebios. Twoja mama wiedziała, co robi, nie wsadzając cię do samolotu. Znalazłbyś się w królestwie Zeusa. Nie miałbyś szans wylądować szczęśliwie.
Jasna błyskawica rozdarła niebo, jakby Zeus potwierdzał te słowa. Chwilę później rozległ się grzmot.
– Okej – powiedział chłopak – W takim razie musimy podróżować lądem.
– Zgadza się. – Możesz wziąć dwójkę towarzyszy. Grover stał się już jednym z nich. Druga też się zgłosiła, jeżeli tylko przyjmiesz jej pomoc.
– No tak – powiedział przesadnie udając zaskoczenie – Któż inny byłby tak głupi, żeby pchać się na tego rodzaju misję.
Normalnie mnie zaskoczył, że się domyślił. Nie było już dłużej sensu stać tam niewidzialna, więc zdjęłam czapkę z głowy i schowałam do tylnej kieszeni.
– Od dawna czekam na jakąś misję, ty Glonomóżdżku – powiedziałam. – Atena nie jest fanką Posejdona, ale skoro ty masz ratować świat, to moim zadaniem będzie pilnować, żebyś nie zawalił.
– Skoro tak twierdzisz – odparł – Pewnie masz już plan, mądralo?
Poczułam, że się rumienię.
– Chcesz mojej pomocy czy nie?
Popatrzył na mnie przez chwilę, ale później westchnął tylko.
– Trójka. Powinno zadziałać.
– Doskonale – powiedział Chejron zacierając ręce – Dziś po południu zawieziemy was na dworzec autobusowy na Manhatnie. Dalej musicie radzić sobie sami.
Rozległ się potężny grzmot. Z chmur wprost na łąki, spłynęła ściana wody. Może i dla zwykłych śmiertelników nie było w tym nic dziwnego, ale każdy heros wiedział, że coś niedobrego dzieje się na świecie. Tutaj nigdy nie padało. Nigdy…
– Nie mamy czasu do stracenia – powiedział centaur – Pakujcie się.
CDN
Świetne! Myśli Ann są rozwalające. Czekam na ciąg dalszy.
No takiej Annabeth jeszcze nie znałam! To co piszesz i jak piszesz jest po prostu BOSKIE!!!
Nie mogę się doczekać CD! 😛
świetne
HEROSOWE! człowieku wiesz że to jak wchodzę na blog to od razu szukam twoich opowidań??
twoje opowiadania wręcz kwitną. każde jest wspanialsze niż wcześniejsze i na dodatek strasznie mnie zasksakujesz. to jest naprawdę super!!!
Świetne!!!!!!!!!!!!!!
Jedne z moich ulubionych!!!!! Pisz dalej, czekam na następne:D
Wow! Dzięki wszystkim 😉
Kocham twoje opowiadania!!!
Tak, zgadzam się – Przemyślenia Annabeth i jej plany co do Percy’ego są extra <3
Nie masz za co dziękować, Justyno.
To sama prawda. Podpisuję się pod nią obiema łapkami ;]
fantastyczne czekam na następne
Cudowne!! Uwielbiam myśli Annabeth… teraz to tak to poprawiłaś, że prócz paru literówek, to nie ma się do czego przyczepić!!!
„Plany” Annabeth co do Percy’ego (wydłubanie oka, dynamit itp.) są po prostu rozwalające! Tylko tak dalej, „mądralo”!
cudowne