Rozdział 3: Moi przyjaciele mają przede mną sekrety
Przez następne pół godziny siedzieliśmy na ganku Wielkiego Domu i rozmawialiśmy przy kubku gorącej czekolady. Mimo moich obaw, było naprawdę miło. Rose z zainteresowaniem pytała nas o wszystko- o nasze rodziny, zainteresowania, była otwarta i szczera, ale nie nachalna i niedelikatna. Wiedziała gdzie jest granica. W pewnym momencie i nam udało się wyciągnąć od niej nieco informacji. Kiedy Annabeth skończyła opowiadać o swojej rodzinie, wykorzystałem okazję i zapytałem ją o jej mamę.
– Moja mama jest w porządku. Wiem, że mogę z nią o wszystkim porozmawiać. Też widzi przez Mgłę. Jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek i czasem nie zachowuje się jak prawdziwa matka, tylko nastolatka po kieliszku. Pracuje w bibliotece, w wolnym czasie dba o nasz ogródek. To chyba najpiękniejsze miejsce na świecie- rosną tam różowe lilie- moje ulubione, czerwone, różowe, białe i żółte róże. W oknach stoją doniczki z bratkami. A gdzieś w zadbanym gąszczu kwiatów, koło małego oczka wodnego z wodospadem, przyczepiona do dwóch wierzb, wisi huśtawka. Uwielbiam tam siedzieć…- przez chwilę wpatrywała się rozmarzona w przestrzeń, po czym zaczęła:
– Urodziłam się we Francji, dokładnie w małym miasteczku pod Paryżem. Mama od początku uczyła mnie i francuskiego i angielskiego. Sama przeprowadziła się tam w młodości i tam podobno poznała ojca. Kiedy miałam sześć lat, jak już Wam mówiłam, przeprowadziłyśmy się do Ameryki. Mama kupiła mały domek w Connecticut, gdzie już zostałyśmy. To rzeczywiście trochę dziwne, że potwory jakoś nigdy za bardzo nie dawały mi się we znaki… Dopiero kiedy wyruszyłam do obozu spotkałam drakainy, piekielne ogary i takie tam brzydactwa… Oczywiście Panią O’Leary nie uważam za potwora – powiedziała ze śmiechem i już chciała powiedzieć kolejne zdanie, kiedy w oddali pojawiła się czyjaś sylwetka. Po chwili ujrzeliśmy gościa z bliska i okazało się, że przybył do nas z wizytą nasz przyjaciel- Nico di Angelo.
– Cześć Percy, hej Annabeth- urwał patrząc zagadkowo na Rosalie.
– Nico to jest Rosalie Cassandra Valentin, nowa znajoma- nieokreślona- a to jest Nico di Angelo- syn Hadesa.
Zdziwiło mnie ich zachowanie. Podając sobie dłonie chyba silili się na uprzejmość, spokój. Jakby coś ukrywali. Syn Hadesa przystąpił do składania raportów z Podziemia i świata na temat działań Kronosa. Kilka razy przyłapałem go na wymianie z Rose porozumiewawczych spojrzeń. Czy coś było nie tak? Czy coś przed nami ukrywali? Już chciałem go poprosić o rozmowę na osobności, kiedy zobaczyliśmy, że reszta obozowiczów zmierza ku arenie szermierczej. Poszliśmy za ich przykładem.
Po środku areny stał Chejron- w swojej pełnej centaurowej postaci. Koło niego zebrali się grupowi ze wszystkich domków, więc wraz z Annabeth ruszyliśmy w ich stronę, zostawiając Nico i Rose samych. Po drodze ukradkiem odwróciłem się i zauważyłem, że rozmawiają ze sobą z przejęciem, ściszonymi głosami, kilka metrów dalej od miejsca gdzie przed chwilą stali. Rosalie była wyraźnie zestresowana, a chłopak przejęty. Zauważyłem też, że dziewczyna mimo swojego wieku, który okazał się dokładnie taki jak przypuszczałem, zachowywała się na młodszą, choć równie inteligentną i doświadczoną. Była po prostu taka pełna życia, otwarta i wciąż się uśmiechała. Poza tym, nie żebym coś sobie myślał- była fajna, ale… No powiedzmy, że ktoś inny mi się podobał, ale chyba powinna mieć chłopaka. Była naprawdę ładna i miła, mądra i wielu chłopaków z obozu oglądało się za nią kiedy szła. Kiedy o sobie opowiadała, nic nie wspominała, ale tak jakoś miałem wrażenie, że zawsze kiedy jej wzrok robił się nieobecny myślała o czymś, a raczej o kimś konkretnym… Tak jakoś po prostu to mnie zastanawiało… O czymPercy ty myślisz, co?- zapytałem samego siebie w myślach- Na świecie trwają przygotowania do mitycznej wojny, a ty rozmyślasz nad życiem uczuciowym jakiejś dziewczyny… Czym prędzej odgoniłem od siebie bezsensowne myśli i skupiłem się nad tym, co miał nam zakomunikować Chejron- z jego miny wywnioskowałem, iż nie była to chyba radosna nowina.
Kiedy wszyscy już się zebrali i zapadła cisza, kierownik Obozu Herosów przystąpił do wygłaszania wiadomości.
C.D.N.
super! pisz dalej 😉
Bardzo ciekawe!
Zaje! Boskie! Zaje! Herosowe! Zaje! Świetne!…
Kilka błędów językowych („zachowywała się na młodszą”), ale poza tym czyściusieńko. Tylko tak dalej!
świetne
Bardzo mi się podobało! Szczególnie ten fragment z Nico, pewnie dlatego, że uwielbiam tę postać, on jest taki tajemniczy, niezależny, nigdy właściwie nie wiadomo, czego się po nim spodziewać… Strasznie mi się podoba to, że występuje on w twoim opowiadaniu!
I ta Rose, też tajemnicza. Ciekawa jestem, co takiego ukrywa i co ją łączy z Nico. Mam nadzieję, że ciekawie rozwiniesz ten wątek, bo póki co to jest super i liczę na to, że tak się utrzyma, albo będzie lepiej.
Ach, bym zapomniała, tytuł rozdziału bardzo pomysłowy, brawo
super
Fajne…
fajne