Rozdział 2
Narracja Percy’ego
Spojrzałem jeszcze raz dzisiejszego dnia na widok na obóz. Spojrzałem na pomalowany na niebiesko Wielki Dom, na arenę, na stołówkę i na dwanaście domków ustawionych w podkówkę. Lecz mój wzrok najdłużej spoczął na domku numer trzy. Pierwszy raz odkąd spotkałem Tysona będę musiał sam spędzić w nim wakacje.
Szybko pokręciłem z głowy próbując otrząsnąć się z tej ponurej myśli o Wielkoludzie, będzie mi go brakowało – naprawdę – przyzwyczaiłem się już do niego. Pomyśleć, że na początku gdy dowiedziałem się o naszym pokrewieństwie chciałem zejść w otchłań Tartanu ze wstydu. Teraz nie mam się czego wstydzić, tylko być dumnym. Tak, jestem dumny ze swojego przyrodniego brata, który oddał swoje życie za mnie.
Bitwa Kronosa ze mną, śmiercionośny promień Tytana leci w moim kierunku. Nie mogę się ruszyć by zrobić unik. Tyson odsuwa mnie, samemu przyjmując śmiercionośny promień… leżąc obok martwego ciała Annabeth.
Znów potrząsnąłem głową, tym razem bardziej energicznie chcąc wreszcie zapomnieć tą straszną chwilę. Na próżno. Może to dobrze, nie chce zapomnieć o jego bohaterstwie i odwadze.
– Glonomózg… – Usłyszałem za mną roześmiany głos dziewczyny.
Tylko jedna osoba może tak na mnie powiedzieć i to na przywitanie. Annabeth. Moje serce dobrowolnie zaczęło bić szybciej. Nie wiem czemu ona tak na mnie działa. Ale nie przeszkadza mi to.
Gdy się odwróciłem za mną nikt nie stał. Mimowolnie się uśmiechnąłem, znów założyła tą swą bejsbolówkę i stała się niewidzialna by się ze mną podroczyć.
– Ściągnij ją i się przywitaj. – Powiedziałem uśmiechając się chytrze – Chyba, że się boisz.
Jak na zawołanie poczułem zimno sztyletu dziewczyny przy szyi i zobaczyłem ją. Teraz byłem pewien jednego: moje serce znajduje się obecnie w szyi.
– Dzieci Ateny niczego się nie boją – Odpowiedziała uśmiechając się, czym pokazała śnieżnobiałe zęby – Ale widzę ,że syn Posejdona nie zna się na zegarku?
Popatrzyłem się na nią cwaniacko, próbując podtrzymać zbierający się we mnie chichot.
– Mała Annabeth się o mnie bała? – Spytałem chytrze – Nie powiem żeby mi to przeszkadzało.
Gdy kończyłem zdanie ona już gdzieś zniknęła zostawiając mi jedynie małą karteczkę, wypisaną odręcznym pismem po starogrecku.
To co było na niej napisane sprawiło że nogi wrosły mi w ziemię z wrażenia i podniecenia. Kto by pomyślał, że dzięki kilku słową mogę stać się najszczęśliwszym herosem, który chodził po świecie?
Długo mi nie dane było się cieszyć treścią listu gdyż nie wiadomo skąd zjawił się Glover.
– Cześć, stary – Powiedział, całe szczęście nie zauważył kartki od Annabeth. Od razu zacząłby serię bezsensownych pytań typu: „Po co chce się spotkać?”, „Jesteście razem?”, „Dobrze całuje?”, „Co będzie jak Posejdon lub Atena się dowie?” – jestem tego pewien. Korzystając ze swego daru, nie wiedząc jak, sprawiłem, że cała kartka stała się kleistą papką. – Annabeth już cię dopadła?
– Dopadła? – Starałem się by mój głos i moja twarz wydawał się nie wiedzieć o co chodzi, miejmy nadzieje, że się udało.
– Gdy Cię zobaczyła wybiegła z domku ze sztyletem w ręce i chęcią zabicia. – Na jego twarzy błyskawicznie pojawił się uśmiech, pozwolił sobie na niego gdy sięgałem po jedną z torb, które spakowałem.
Nie mówiłem wam, ale postanowiłem spędzić w tym obozie następny rok by zamieszkać w nim do uzyskania pełnoletności. Wiem doskonale, że przez ten rok będzie coraz więcej potworów i różnych dziwnych przygód w moim otoczeniu. Nie miałem zamiaru by moja rodzina przeze mnie cierpiała.
– Co ja jej zrobiłem? – Spytałem się go gdy w końcu zacząłem schodzić z wzgórza kierując się od razu do domku należącego do ojca.
– Spóźniłeś – Zachichotał Glover. Jeżeli słyszeliście kiedyś jak śmieje się koza domyślicie się jak śmieje się Glover. – Już chciała wyruszyć na misje poszukiwawczą.
Na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Jestem tego pewien, nie miałem pojęcia, że tak jej na mnie zależy. Powiem szczerze – pochlebia mi to.
Staliśmy już przed moim domkiem, w którym królują motywy wodne – widać do kogo należy, nie? – takie jak namalowane fale, różne ryby czy błękit i zieleń.
– Powiesz Charonowi, że już przyjechałem? – Spytałem jakby od niechcenia Glovera. – Chcę odpocząć po drodze.
– Jasne – I odszedł zostawiając mnie samego, pozwalając bym przeczytał sobie jeszcze raz w pamięci słowa napisane przez moją dziewczynę.
Za godzinę przy wielkim domu.
Kocham Annabeth
.
.
Rozdział 3
Narracja Annabeth
Cały dom Ateny był pokryty warstwą moich ubrań, porozrzucanych po całym domku. Więc nie dziwie się mojemu rodzeństwu, że widząc jak zaczynam wyrzucać swoje ciuchy z szafy dobrowolnie wyszli z domku pod byle pretekstem. Chociaż z tym rodzeństwem rozumiałam się bez słowa.
Przez moją głowę przeszły wspólne chwile z rodziną. Nie jestem pewna czy to co postanowiliśmy z Percym o zamieszkaniu tutaj, w obozie do pełnoletności jest dobrym rozwiązaniem. Wymyślając to wzięliśmy jako wspólny powód strach o nasze rodziny, choć prawdziwy to żebyśmy mogli widzieć się codziennie. Co mogą zrobić młodzi ludzie dla miłości? Prycham pogardliwie na samo wspomnienie pocałunku w labiryncie. My to umiemy znaleźć odpowiedni moment, wszędzie walczą, a my się całujemy. Mimo tego jestem szczęśliwa z tej chwili.
Wreszcie znalazłam odpowiedni strój, który mogłam założyć na spotkanie. Mogę się założyć o wszystko że w domku numer 3 teraz panuje taki sam bałagan jak tu.
Spojrzałam na zegarek, zostało jeszcze pięć minut. Czas się zbierać.
.
Narracja Percy’ego
Gdy szedłem w kierunku Wielkiego Domu, pierwsze co ujrzałem to ją. Wyglądała przepięknie, była ubrana w prosta niebieską bluzkę na ramiączkach i białe szorty osłaniające bliznę na kolanie gdzie podczas walki ugryzł ją skorpion wstrzykując śmiercionośny jad.
– Czy syn Pana Murz nie zna się na zegarku? – Spytała się mnie z cwaniackim uśmiechem – Co?
– Można tak powiedzieć. – Odparłem z uśmiechem na twarzy – Przepraszam, bo nie pamiętam. Jesteś córką Ateny czy Afrodyty?
Zachichotała zawstydzona podczas gdy jej policzki się zaróżowiły. Powoli ruszyliśmy małym spacerkiem po plaży w najdalszy kąt obozu. To od walki było naszym miejscem spotkań, gdzie mogliśmy być sobą. Gdy miałem pewność, że nikt w Obozie tego nie zauważy chwyciłem jej rękę na co odpowiedziała mi tylko stęsknionym wzrokiem.
– Brakowało mi ciebie – Odpowiedziała kładąc mi głowę na ramieniu gdy usiedliśmy na plaży w najdalszej części obozu.
– Nawzajem – Odpowiedziałem śmiejąc się i spoglądając w jej szare oczy.
Powoli zacząłem się zbliżać do niej i patrzeć jak ona zareaguje na mój ruch. Lecz jej reakcja mnie zdziwiła i uszczęśliwiła, gdyż złapała mnie za koszulkę przyciągając do siebie całując. Po ponad minutowym pocałunku odkleiliśmy się niechętnie od siebie. Oboje z wielkim uśmiechem na twarzy.
– A tego najbardziej – Odparłem, czym wywołałem u niej fale śmiechu.
– Nie może być tak zawsze? – Spytała po chwili wpatrzona przed siebie tak jak ja. Obserwując niebo.
– Czyli? – Do końca nie byłem pewien o co jej chodzi. Jeżeli o całowanie to chętnie sprawie żeby było tak zawsze.
– Być sobą, nie udawać, że nic do siebie nie czujemy… – Powiedziała rozmarzona spoglądając na nasze splecione ręce.
– Nie udaję – Odparłem szepcząc jej do ucha, zapewniłem łaskocząc ją oddechem – Kocham Cię.
.
Narracja Annabeth
– Nie udaję – Powiedział szepcząc mi do ucha, łaskocząc oddechem po szyi – Kocham Cię.
Czekałam na te słowa tak długo i wreszcie je usłyszałam. Na co mój organizm się zbuntował i bez zgody mózgu znów pozwolił rekom złapać go za koszule i pocałować przytulając. Pozwalając przy tym ustom cieszyć się smakiem jego ust, językowi tańczyć z jego językiem. A ciału czuć ciepło bijące od niego.
– Percy, – Powiedziałam po dłuższej chwili – mówię poważnie.
– Ja też… – Odparł urażonym tonem – Kocham Cię i świata poz tobą nie widzę.
– Wiem – Powiedziałam czując jak moje serce przyśpiesza, jestem pewna, że biło z prędkością światła. Niesamowita reakcja na tak proste słowa, nie? – Ja mam to samo, ale Atena i Posejdon…
– Jak zwykle Bogowie – Odparł już całkowicie smutny – Przez nich nie mogę robić tylu rzeczy gdy Cię widzę. Muszę czekać do spotkania tu…
– Tylu, czyli? – Spytałam zaciekawiona, nie zauważyłam nawet gdy puścił moją rękę
– Powiedzieć, że Cię kocham, że świata poza tobą nie widzę. Nie mogę Cię pocałować, nie mogę złapać Cię za rękę i przytulić, ani spojrzeć w twoje oczy, przy których spojrzeniu moje nogi zmieniają się w watę. – Zaczął wyliczać, a ja czułam, że się rumienie i przytulałam się znów kładąc głowę na jego ramieniu – Wiesz jak to boli? Nie móc okazać komuś uczuć zawsze kiedy się chce?
– Nie zapominaj, że mam to samo – Próbowałam go rozśmieszyć lecz jestem pewna, że nie pomogło – Czuje to tak jak ty.
– To czemu nie ogłosimy tego? – W jego cudnych, błękitnych jak ocean oczach zauważyłam wesołe ogniki. – Czemu nie wrócimy do obozu jako para?
– Wiesz dobrze, że Posejdon i Atena nas zabiją za to – Powiedziałam czując, że coraz mniej czuje sens tych słów. – Nie możemy.
– Powinni zrozumieć – Odparł, a jego oczy błyskawicznie straciły moc tych ogników – Przecież sami zakochali się w kimś w kim nie powinni.
– Wiem – Powiedziałam spoglądając na niego – Ale na razie musi nam to wystarczać.
Po słowach pocałowałam go znowu. Już trzeci raz dzisiejszego dnia. Lecz wiedziałam dobrze, że mu to nie przeszkadza tylko marzy o tym i to w jak największych ilościach.
CDN
Rozdział 2
Narracja Percy’ego
Spojrzałem jeszcze raz dzisiejszego dnia na widok na obóz. Spojrzałem na pomalowany na niebiesko Wielki Dom, na arenę, na stołówkę i na dwanaście domków ustawionych w podkówkę. Lecz mój wzrok najdłużej spoczął na domku numer trzy. Pierwszy raz odkąd spotkałem Tysona będę musiał sam spędzić w nim wakacje.
Szybko pokręciłem z głowy próbując otrząsnąć się z tej ponurej myśli o Wielkoludzie, będzie mi go brakowało – naprawdę – przyzwyczaiłem się już do niego. Pomyśleć, że na początku gdy dowiedziałem się o naszym pokrewieństwie chciałem zejść w otchłań Tartanu ze wstydu. Teraz nie mam się czego wstydzić, tylko być dumnym. Tak, jestem dumny ze swojego przyrodniego brata, który oddał swoje życie za mnie.
Bitwa Kronosa ze mną, śmiercionośny promień Tytana leci w moim kierunku. Nie mogę się ruszyć by zrobić unik. Tyson odsuwa mnie, samemu przyjmując śmiercionośny promień… leżąc obok martwego ciała Annabeth.
Znów potrząsnąłem głową, tym razem bardziej energicznie chcąc wreszcie zapomnieć tą straszną chwilę. Na próżno. Może to dobrze, nie chce zapomnieć o jego bohaterstwie i odwadze.
– Glonomózg… – Usłyszałem za mną roześmiany głos dziewczyny.
Tylko jedna osoba może tak na mnie powiedzieć i to na przywitanie. Annabeth. Moje serce dobrowolnie zaczęło bić szybciej. Nie wiem czemu ona tak na mnie działa. Ale nie przeszkadza mi to.
Gdy się odwróciłem za mną nikt nie stał. Mimowolnie się uśmiechnąłem, znów założyła tą swą bejsbolówkę i stała się niewidzialna by się ze mną podroczyć.
– Ściągnij ją i się przywitaj. – Powiedziałem uśmiechając się chytrze – Chyba, że się boisz.
Jak na zawołanie poczułem zimno sztyletu dziewczyny przy szyi i zobaczyłem ją. Teraz byłem pewien jednego: moje serce znajduje się obecnie w szyi.
– Dzieci Ateny niczego się nie boją – Odpowiedziała uśmiechając się, czym pokazała śnieżnobiałe zęby – Ale widzę ,że syn Posejdona nie zna się na zegarku?
Popatrzyłem się na nią cwaniacko, próbując podtrzymać zbierający się we mnie chichot.
– Mała Annabeth się o mnie bała? – Spytałem chytrze – Nie powiem żeby mi to przeszkadzało.
Gdy kończyłem zdanie ona już gdzieś zniknęła zostawiając mi jedynie małą karteczkę, wypisaną odręcznym pismem po starogrecku.
To co było na niej napisane sprawiło że nogi wrosły mi w ziemię z wrażenia i podniecenia. Kto by pomyślał, że dzięki kilku słową mogę stać się najszczęśliwszym herosem, który chodził po świecie?
Długo mi nie dane było się cieszyć treścią listu gdyż nie wiadomo skąd zjawił się Glover.
– Cześć, stary – Powiedział, całe szczęście nie zauważył kartki od Annabeth. Od razu zacząłby serię bezsensownych pytań typu: „Po co chce się spotkać?”, „Jesteście razem?”, „Dobrze całuje?”, „Co będzie jak Posejdon lub Atena się dowie?” – jestem tego pewien. Korzystając ze swego daru, nie wiedząc jak, sprawiłem, że cała kartka stała się kleistą papką. – Annabeth już cię dopadła?
– Dopadła? – Starałem się by mój głos i moja twarz wydawał się nie wiedzieć o co chodzi, miejmy nadzieje, że się udało.
– Gdy Cię zobaczyła wybiegła z domku ze sztyletem w ręce i chęcią zabicia. – Na jego twarzy błyskawicznie pojawił się uśmiech, pozwolił sobie na niego gdy sięgałem po jedną z torb, które spakowałem.
Nie mówiłem wam, ale postanowiłem spędzić w tym obozie następny rok by zamieszkać w nim do uzyskania pełnoletności. Wiem doskonale, że przez ten rok będzie coraz więcej potworów i różnych dziwnych przygód w moim otoczeniu. Nie miałem zamiaru by moja rodzina przeze mnie cierpiała.
– Co ja jej zrobiłem? – Spytałem się go gdy w końcu zacząłem schodzić z wzgórza kierując się od razu do domku należącego do ojca.
– Spóźniłeś – Zachichotał Glover. Jeżeli słyszeliście kiedyś jak śmieje się koza domyślicie się jak śmieje się Glover. – Już chciała wyruszyć na misje poszukiwawczą.
Na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Jestem tego pewien, nie miałem pojęcia, że tak jej na mnie zależy. Powiem szczerze – pochlebia mi to.
Staliśmy już przed moim domkiem, w którym królują motywy wodne – widać do kogo należy, nie? – takie jak namalowane fale, różne ryby czy błękit i zieleń.
– Powiesz Charonowi, że już przyjechałem? – Spytałem jakby od niechcenia Glovera. – Chcę odpocząć po drodze.
– Jasne – I odszedł zostawiając mnie samego, pozwalając bym przeczytał sobie jeszcze raz w pamięci słowa napisane przez moją dziewczynę.
Za godzinę przy wielkim domu.
Kocham Annabeth
Rozdział 3
Narracja Annabeth
Cały dom Ateny był pokryty warstwą moich ubrań, porozrzucanych po całym domku. Więc nie dziwie się mojemu rodzeństwu, że widząc jak zaczynam wyrzucać swoje ciuchy z szafy dobrowolnie wyszli z domku pod byle pretekstem. Chociaż z tym rodzeństwem rozumiałam się bez słowa.
Przez moją głowę przeszły wspólne chwile z rodziną. Nie jestem pewna czy to co postanowiliśmy z Percym o zamieszkaniu tutaj, w obozie do pełnoletności jest dobrym rozwiązaniem. Wymyślając to wzięliśmy jako wspólny powód strach o nasze rodziny, choć prawdziwy to żebyśmy mogli widzieć się codziennie. Co mogą zrobić młodzi ludzie dla miłości? Prycham pogardliwie na samo wspomnienie pocałunku w labiryncie. My to umiemy znaleźć odpowiedni moment, wszędzie walczą, a my się całujemy. Mimo tego jestem szczęśliwa z tej chwili.
Wreszcie znalazłam odpowiedni strój, który mogłam założyć na spotkanie. Mogę się założyć o wszystko że w domku numer 3 teraz panuje taki sam bałagan jak tu.
Spojrzałam na zegarek, zostało jeszcze pięć minut. Czas się zbierać.
Narracja Percy’ego
Gdy szedłem w kierunku Wielkiego Domu, pierwsze co ujrzałem to ją. Wyglądała przepięknie, była ubrana w prosta niebieską bluzkę na ramiączkach i białe szorty osłaniające bliznę na kolanie gdzie podczas walki ugryzł ją skorpion wstrzykując śmiercionośny jad.
– Czy syn Pana Murz nie zna się na zegarku? – Spytała się mnie z cwaniackim uśmiechem – Co?
– Można tak powiedzieć. – Odparłem z uśmiechem na twarzy – Przepraszam, bo nie pamiętam. Jesteś córką Ateny czy Afrodyty?
Zachichotała zawstydzona podczas gdy jej policzki się zaróżowiły. Powoli ruszyliśmy małym spacerkiem po plaży w najdalszy kąt obozu. To od walki było naszym miejscem spotkań, gdzie mogliśmy być sobą. Gdy miałem pewność, że nikt w Obozie tego nie zauważy chwyciłem jej rękę na co odpowiedziała mi tylko stęsknionym wzrokiem.
– Brakowało mi ciebie – Odpowiedziała kładąc mi głowę na ramieniu gdy usiedliśmy na plaży w najdalszej części obozu.
– Nawzajem – Odpowiedziałem śmiejąc się i spoglądając w jej szare oczy.
Powoli zacząłem się zbliżać do niej i patrzeć jak ona zareaguje na mój ruch. Lecz jej reakcja mnie zdziwiła i uszczęśliwiła, gdyż złapała mnie za koszulkę przyciągając do siebie całując. Po ponad minutowym pocałunku odkleiliśmy się niechętnie od siebie. Oboje z wielkim uśmiechem na twarzy.
– A tego najbardziej – Odparłem, czym wywołałem u niej fale śmiechu.
– Nie może być tak zawsze? – Spytała po chwili wpatrzona przed siebie tak jak ja. Obserwując niebo.
– Czyli? – Do końca nie byłem pewien o co jej chodzi. Jeżeli o całowanie to chętnie sprawie żeby było tak zawsze.
– Być sobą, nie udawać, że nic do siebie nie czujemy… – Powiedziała rozmarzona spoglądając na nasze splecione ręce.
– Nie udaję – Odparłem szepcząc jej do ucha, zapewniłem łaskocząc ją oddechem – Kocham Cię.
Narracja Annabeth
– Nie udaję – Powiedział szepcząc mi do ucha, łaskocząc oddechem po szyi – Kocham Cię.
Czekałam na te słowa tak długo i wreszcie je usłyszałam. Na co mój organizm się zbuntował i bez zgody mózgu znów pozwolił rekom złapać go za koszule i pocałować przytulając. Pozwalając przy tym ustom cieszyć się smakiem jego ust, językowi tańczyć z jego językiem. A ciału czuć ciepło bijące od niego.
– Percy, – Powiedziałam po dłuższej chwili – mówię poważnie.
– Ja też… – Odparł urażonym tonem – Kocham Cię i świata poz tobą nie widzę.
– Wiem – Powiedziałam czując jak moje serce przyśpiesza, jestem pewna, że biło z prędkością światła. Niesamowita reakcja na tak proste słowa, nie? – Ja mam to samo, ale Atena i Posejdon…
– Jak zwykle Bogowie – Odparł już całkowicie smutny – Przez nich nie mogę robić tylu rzeczy gdy Cię widzę. Muszę czekać do spotkania tu…
– Tylu, czyli? – Spytałam zaciekawiona, nie zauważyłam nawet gdy puścił moją rękę
– Powiedzieć, że Cię kocham, że świata poza tobą nie widzę. Nie mogę Cię pocałować, nie mogę złapać Cię za rękę i przytulić, ani spojrzeć w twoje oczy, przy których spojrzeniu moje nogi zmieniają się w watę. – Zaczął wyliczać, a ja czułam, że się rumienie i przytulałam się znów kładąc głowę na jego ramieniu – Wiesz jak to boli? Nie móc okazać komuś uczuć zawsze kiedy się chce?
– Nie zapominaj, że mam to samo – Próbowałam go rozśmieszyć lecz jestem pewna, że nie pomogło – Czuje to tak jak ty.
– To czemu nie ogłosimy tego? – W jego cudnych, błękitnych jak ocean oczach zauważyłam wesołe ogniki. – Czemu nie wrócimy do obozu jako para?
– Wiesz dobrze, że Posejdon i Atena nas zabiją za to – Powiedziałam czując, że coraz mniej czuje sens tych słów. – Nie możemy.
– Powinni zrozumieć – Odparł, a jego oczy błyskawicznie straciły moc tych ogników – Przecież sami zakochali się w kimś w kim nie powinni.
– Wiem – Powiedziałam spoglądając na niego – Ale na razie musi nam to wystarczać.
Po słowach pocałowałam go znowu. Już trzeci raz dzisiejszego dnia. Lecz wiedziałam dobrze, że mu to nie przeszkadza tylko marzy o tym i to w jak największych ilościach.
Pierwsza!!!!! Świetne!!
Oki opowiadanko. 😉
Eeeeeeeee….nie no zawiesiłam się, to jest boskie!!!!
boskie
kiedy kolejna cześć ?
nie mogę się doczekać
eeeeeeeeeee wow świetne!!!!!!!!!!!!!!!
super 😉
To jest jedno z najfajniejszych opowiadań jakie czytałam. Kiedy następna część?!!!
Rany dziewczyno ty masz talent wielki jak góra Olimp. Kiedy następna część ?!!!!!!!
Proszę napisz jak najszybciej następne części !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Sorry, że się czepiam, ale kto to jest Glover? Chyba Grover, nie? Ale opko wspaniała i super
odpowiadając na pytanie „Kiedy następna część?” powiem że wczoraj dostałam potwierdzenie przyjęcia czwartego rozdziału. A kiedy będzie opublikowany, to do Adminki.
i co dalej ja muszę wiedzieć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
co w następnym nie zdradzę ponieważ wyjawi się cała fabuła. Jakby ktoś chciał wiedzieć w czwartek skończyłam pisać całą przygodę i wyszło mi 7 rozdziałów, każdy na kratkę w Wordzie. Tak dużo biorąc pod uwagę fabułę.
no i kiedy to opublikujesz?
wyślę 5 rozdział jak 4 zostanie opublikowany
Wyślij wszystkie odrazu
O co chodziło z tym, że Tyson umarł? To był jego sen prawda? Tyson nie mógł umrzeć! To jedna z moich ulubionych postaci!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Według mnie piąta cześć zakończyła się tym że Percy jakimś cudem poćwiartował z pomocą pozostałych obozowiczów i bogów (oczywiście) Kronosa. Niestety zanim to zrobił tak jak to opisałam Kronos zabił jakimś śmiercionośnym promieniem Annabeth, później chciał to samo zrobić z Percym, a ten był pod działaniem czegoś paraliżującego nie mógł się ruszyć. Wiec nasz kochany Tyson zepchnął go i sam został zabity. Bogowie zlitowali się później nas swoimi dziećmi i ich wskrzesili. Niestety zrobili tak tylko z Herosami, a że Tyson herosem nie był on został zabity.
Boskie!!!
opowiadanie herosowe, bossskie i superowe!!!! Cud, miód i orzeszki (dosłownie), lecz jest dużo powtórzeń
Ciebie chyba natchnął sam Apollo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Rick Riordan powinien zacząć się bać!!! Mam jedną uwagę: Tyson nie zginoł : został oficerem czy czymś tam
WOW! Świetne!
niezłe bardzo dobre
Nawet jeśli Tyson umarł to się odrodzi jak empuzy lub inne potwory( sorry za porównanie).
cudownie