Rozdział 7: Sosna Thalii przestaje działać
Nazajutrz rano obudziłem się ostatni. Nikogo nie było w domku. Ubrałem się i wyszedłem na dwór. Rozejrzałem się z myślą, że znajdę jakąś osobę ale bez skutku. Przeszedłem się do bram obozu. Przed sosną stała duża grupka osób. Chejron był roztrzęsiony. Pobiegłem w ich stronę.
– Co się stało? – spytałem, gdy doszedłem do Chejrona.
– Sosna Thalii przestała nas ochrania – odparł ze smutkiem.
– Czy to ta sosna, w której była uwięziona córka Zeusa? – spytałem, choć znałem już odpowiedź.
– Tak to ona. 5 lat temu też nie działała. Pomogło jej złote runo. Teraz nie działa pomimo tego. Zaczęła szwankować już podczas gry. Wpuściliśmy potwory, a sosna przestała przez to działać. Jutro przyjadą łowczynie. Thalia może zrozumieć te drzewo. Oczywiście nie obejdzie się bez gry o sztandar. Mam nadzieję, że tym razem wygramy.
Skończył i podszedł do sosny. Po 2 minutach wszyscy już się rozeszli do domków. Mój domek miał bardzo gwarną atmosferę. Mówili tylko o jednym „o sośnie Thalii”. Prawdę mówiąc już mnie to znudziło. Męczył mnie fakt, że nie zostałem synem Ateny. W jej domku byłoby mi lepiej. Położyłem się na łóżku. Zamyśliłem się i… Puff!
Znalazłem się na polanie. Było dosyć pięknie. Wokół biegały bawoły. Ciekawy świat. Podszedłem do jednego i pogłaskałem go. Był miły i spokojny. Nagle usłyszałem dźwięk szczekania. Był coraz bliżej. Słyszałem, że to dwa psy szczekają więc zacząłem uciekać. Gdzie ja jestem? Co to za miejsce? Jak się tu dostałem? Takie pytania najbardziej mnie nurtowały. Nogi powoli odmawiały posłuszeństwa. Nigdy nie lubiłem biegać. Znalazłem się blisko rwącego strumienia. To był koniec – nie było ucieczki. Może to małe jamniki. Szczekają na bawoły. Chcą się przywitać ze mną. Dźwięki zaczęły się zbliżać. To koniec.
Spadłem z łóżka z głośnym „łup”. Wszyscy się na mnie patrzyli. Usłyszałem parę pytań typu „nic ci nie jest?” „co ci się stało?”. To był tylko sen. Chociaż był realistyczny nadal był tylko snem. Do drzwi zapukał Chejron. Otworzył je i powiedział, że mamy wyjść na zewnątrz. Wszyscy ustawili się przed domkami. Na środku stała grupka dziewczyn w wieku od 12 do 15 lat. Wodziłem wzrokiem od jednej do drugiej. Zobaczyłem tam piętnastolatkę ubraną w czarne ciuchy. Wyglądała piorunująco. No i nie bez powodu. Była w końcu córką Zeusa. Poczułem, że nogi mi się uginają. Chyba zacząłem się ślinić bo jakiś chłopak obok mnie powiedział – Zamknij buzię bo się utopimy.
– Witamy was w obozie Łowczynie! – powiedział Chejron i podszedł do dziewczyny o czarnym ubiorze.
– Witaj Chejronie – powiedziała Thalia.
– Witaj Thalio. Mamy problem z twoim drzewem. Zobaczysz co się z nim stało.
– Oczywiście.
To była Thalia. Była piękna. Poczułem do niej lekką słabość. Jest jednak jeden fakt, którego nie mogę pominąć. Ona jest Łowczynią. Nie mogę z nią chodzić. Przysięgła nie dobierać sobie chłopaka. Ten typ ma tak, że nie lubią naszej płci.
– Herosi! – wykrzykiwał Chejron – to są Łowczynie, czyli pomocniczki Artemidy.
– Witam was wszystkich – powiedziała dziewczyna, która wyglądała na 12 lat. – Jestem Artemida, Bogini łowów i księżyca.
– Zacznę od tego, że wszyscy zagramy w bitwę o sztandar. Przygotujcie się. Na razie nie wygraliśmy z Łowczyniami. Pora to zmienić.
– Tak! – wzniosły się okrzyki radości.
Gdy przeszedłem przez próg ujrzałem wielką maszynę.
– Podoba ci się? – spytał Backendorf.
– Oczywiście. Jest niesamowita, fantastyczna, innowacyjna, a co to właściwie jest?
– Niespodzianka dla Łowczyń.
– Mógłbyś mi powiedzieć co ona robi?
– Widzisz tę kuszę tutaj? To wystrzeli w jedno drzewo. Ta druga kusza wystrzeli w drugie drzewo. Dopóki nie przetniemy tej linki to nie będzie działać. Ma się toczyć w stronę łowczyń wyrywając 2 drzewa odcinając drogę ucieczki na boki. Te kulki będą osłaniały konstrukcję przed strzałami łuków. Po zmiażdżeniu łowczyń maszyna wystrzeli strzały w stronę następnych łowczyń. Na koniec kula wybuchnie.
– Jednym słowem zrobi duże zamieszanie – zakończyłem bo i tak nie zrozumiałem do końca ich planu.
Wziąłem Orkana i wyszedłem na dwór. Chejron zaprosił mnie skinieniem ręki. Podszedłem i …
– Proszę – podał mi dwa sztylety – bardziej Ci się przydadzą.
Obejrzałem sztylety. Był na nich wizerunek Ateny. Miały one opływowy kształt. Dobrze układały się w rękach.
– Dziękuję.
– Nie ma za co. Należał do Ciebie w chwili urodzenia. Teraz zmykaj. Mamy do wygrania bitwę.
Zarzuciłem na siebie zbroję i ruszyłem.
Rozdział 8: Bitwa o sztandar
Pochwyciłem sztylety. Były dla mnie „przeznaczone od urodzenia”. Rozpierała mnie energia. Od kiedy zaczęli się ze mnie śmiać w szkole tylko czekałem, żeby kogoś uderzyć. Staliśmy po obu stronach strumienia. Szykowała się wielka bitwa. Z wynalazkiem domku Hefajstosa to będzie prawdziwe pobojowisko.
– Czy wszyscy są gotowi? Zaczynamy!
Ruszyliśmy w stronę małego miejsca, w którym było dużo drzew. Wbiliśmy sztandar. Ja miałem być pomocnikiem ochroniarzy sztandaru. Pozostali pobiegli w stronę Łowczyń. Świsnęło parę strzał i zauważyłem parę Łowczyń. Sztylety były w gotowości. Podbiegłem do jednej i uderzyłem ją mocno trzonem sztyletu. Upadła w bezruchu. Druga Łowczyni biegła w odwecie w stronę Backendorfa.
– Co zrobisz jak twój kolega upadnie?! – spytała mnie ironicznie.
Pobiegłem w ich stronę lecz nie zdążyłem. Backendorf upadł od podwójnego cięcia. Skoczyłem i zacząłem ciąć. Byłem bardzo zły. Upadła. Został jeszcze jakiś syn Apollina . Postanowiłem iść po sztandar. Biegłem (bardzo powoli) przez cały las. Przebiegłem przez granicę i od tej pory byłem na terytorium wroga. Przy wyskoczeniu jakiejś Łowczyni, przewróciłem ją jednym cięciem sztyletu. Widziałem ich sztandar. Złapałem go. Na obronę wybiegły 2 Łowczynie. Jedną z nich była Thalia. Nie mogłem jej skrzywdzić. Pobiegłem obok nich. Było to trudne, ponieważ były bardzo szybkie. Na horyzoncie widać było strumyk. Chejron wyglądał na zawiedzionego. Nie było żadnej Łowczyni z naszym sztandarem. Pewnie myślał, że z nim nie dobiegnę. Zebrałem całe siły. Biegłem jak nigdy dotąd. Skoczyłem i przeleciałem przez strumyk. Wzniosły się wiwaty. Wszyscy skakali. Chejron zaczął jakiś dziwny taniec. To było niesamowite. Nagle zgasło mi światło przed oczami i zemdlałem.
Było bardzo niesamowite zamieszanie. Przed chwilą wygrałem a teraz leżę i się nie ruszam. Błysnęło mi światło i…
CDN
Ciekawe opowiadanie
i co dalej ❓
suppperrrr
EEEEEEEEEEJJJJJJJJJJJJJJJJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
nie koncz w takim momencie bo nie bede mogla sie doczekac 😉
superowe
super 😉
czyżby talia dała czadu