Jak zwykle musiałem sprzątać w domku Hermesa, taka rola nie uznanych boskich dzieci. Mieliśmy gorzej od innych. Większość zostawała uznana po maksymalnie miesiącu, ja czekałem już dwa i nadal nic. Jestem Greg, dwa miesiące temu trafiłem do Obozu Herosów (zresztą to bardzo interesująca historia, ale nie dziś wam ją opowiem). Mam krótkie czarne włosy, jasną karnację i niebieskie oczy. W domku Hermesa zajmowałem prycze przy oknie obok innych nieuznanych dzieci, większość z nich zmieniała się statystycznie co tydzień, bo zostawali uznani przez boskich rodziców. Ciekawiło mnie dlaczego mój tata bądź mama nie dali jeszcze o sobie znać i tak jestem sierotą, jak większość osób w tym Obozie. Sprzątałem właśnie łazienkę gdy podszedł do mnie mały Harley z domku Hefajstosa i powiedział o nowym treningu przygotowanym specjalnie przez Chejrona dla wszystkich herosów. Chejron jak nikt inny lubiał przygotowywać herosów do walki poza granicami obozu, bałem się co mógł wymyślić tym razem. W zeszłym miesiącu musieliśmy się zmierzyć z prawdziwym lwem nemejskim! Ubrałem zbroję i wziąłem miecz z zbrojowni. Wszyscy herosi byli już w pawilonie jadalnym i słuchali instrukcji Chejrona.
-…wtedy domek Aresa będzie miał za zadanie podłożyć miny anty piechotne. Greg! W końcu się zjawiłeś,czekaliśmy na Ciebie ze specjalnym zadaniem. Przed treningiem rozejrzysz się na trasie czy aby napewno wszystko zostało dobrze przygotowane. Wyruszysz razem z Kalie i Jackiem.- Kalie córka Afrodyty i zarazem grupowa, jest bardzo piękna(pewnie odziedziczyła urodę po mamie). Jack to syn Aresa, nie przepadałem za nimi. Dumni i przeceniający swoje możliwości chodź odwagi im nie brakowało. Z tłumu wyłoniła się dwójka wspomnianych herosów i ruszyła ku mnie. Kalie w swoich rozwianych blond włosach, zielonych oczach ubrana w grecka zbroje. I Jack obcięty na łyso osiłek.Zamieniliśmy kilka słów i ruszyliśmy w stronę lasu. Las był najbardziej niebezpiecznym miejscem w jakim można odbywać trening, dlatego działo się to bardzo rzadko. Razem z Kalie i Jackiem przeszliśmy przez pierwsza granice drzew i obóz zniknął za konarami. Szliśmy wytyczoną nam trasą nie napotykając żadnych niebezpieczeństw. Postanowiłem trochę rozluźnić atmosferę.
-Podoba wam się plan treningu w lesie?- spytałem, by rozwiać niezręczna ciszę.
-Chejron wie co robi, widocznie wybrał najbezpieczniejsza drogę przez las.-odparła Kalie.
-Żadna droga nie jest tu bezpieczna- odparł Jack rozglądając się nerwowo.-Tak poza tym zostałeś już przydzielony?- to pytanie skierował do mnie, zabolało mnie to, ponieważ cały obóz miał mnie za wyrzutka z właśnie tego powodu.
-Nie, ale mam nadzieje ze niebawem się to stanie.- powiedziałem to w sposób taki żeby nie było słychać smutku w moim głosie. Niestety dzieci Afrodyty odrazu wyczuwają takie rzeczy.
-Nie martw się, napewno niedługo twój rodzic da jakiś znak.- pocieszyła mnie Kalie. Rzadko kiedy dzieci Afrodyty mnie pocieszały, zazwyczaj słyszałem od nich słowa pogardy.
-Mam taka nadzieję- odparłem krótko z chęcią zmiany tematu, lecz takiej nie dostaliśmy. Na środku ścieżki pojawiła się postać. Wyglądała jak mężczyzna w średnim wieku. Ubrany był w pełny starożytny grecki strój( tunika,sandały).
Z jego piersi lał się złoty płyn, ichor krew nieśmiertelnych. Nasze wzroki spotkały się, wyciągnęliśmy powoli miecze i postać przemówiła.
-Tak się gości olimpijczyka w obozie herosów?- po czym postać upadła. Szybko ruszyliśmy ku niemu. Podnieśliśmy go i zaprowadziliśmy spowrotem do Obozu.
Jakiś czas później
-Odsunąć się!! Wszyscy się rozejść, to jest rozkaz!- krzyczał zdenerwowany Chejron, herosi podekscytowani nową sytuacja niechętnie się rozeszli. Ja też mialem taki zamiar. – Wasza trójka zostaje- powiedział wskazując na mnie Kalie i Jacka. Byliśmy przy łożku szpitalnym na którym leżał nieznany nam przybysz. Odzyskał świadomość o spoglądał na nas z zaciekawieniem.-Czego tu szukasz Hermesie, i co u licha Ci się stało?- spytał mężczyzny Chejron.
-Jego- powiedział wskazując palcem w moja stronę. Nogi się pode mną ugięły, czego bóg mógłby ode mnie chcieć.
-Nie bój się, jestem tu w pokojowych zamiarach, przysłał mnie twój ojciec.-dodał po chwili widząc na mojej twarzy cień strachu. Nie mogłem wydusić słowa, w końcu dostaje jakiś znak od boskiego rodzica.
-K-t-t-o jest moim ojcem?- zapytałem podenerwowany.
-Ohh,naprawdę nie wiesz? Chłopcze twoim ojcem jest Zeus, pan Olimpu….
Ciąg dalszy nastąpi!!!!
–
Komentarze
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Nie jest, źle, może trochę rozczarowało mnie to, że jest synem szychy Olimpu. Mam nadzieję, że nie będzie super herosem, kopią Percy’go, i no mnie pozytywnie zaskoczy.
Wennny!
P.S. Mam nadzieję, że Cię nie zaraziłam 😉
Czytając to mam wrażenie, że główny bohater jest dzieckiem (w sensie skończył niedawno 10 lat ). Chyba jest tak przez prosty styl pisania i bardzo krótkie wprowadzenia do sytuacji. Jakoś nie widzę opisywanych obrazów przed oczami, bo jest za mało szczegółów i przez to akcja za szybko się toczy. Masz troszkę błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, ale boli mnie to, że ,,Chejron LUBIAŁ przygotowywać herosów do walki poza granicami obozu”. Swoją drogą, ,,wzroki” to fajny wyraz (kojarzy mi się z jedną piosenką).
Pomimo moich wątów, chcę kolejne fragmenty. Życzę ci pomysłów!
(czy to brzmi bardzo hejtersko?)