Rozdział 5
Afrodyta patrzyła na nas przenikliwym i pełnym radości wzrokiem. Ku naszemu zaskoczeniu zatrzymaliśmy się przy prywatnej posiadłości z różową willą wielkości sporego zamku. Wokoło było pełno marmurowych rzeźb, które kojarzyły mi się z Meduzą. Annabeth musiała mieć te same odczucia, bo zapomniała się i złapała mnie za rękę. W tej samej chwili Afrodyta odwróciła się do nas i powiedziała:
– Witajcie w moim domu – uśmiechnęła się promiennie.
– To jest twój dom? – spytała Meg. Afrodyta przewróciła oczami.
– A kogo innego? Dionizosa? Bo ja myślę że mój.
Zaprowadziła nas do wielkiego stylowego salonu w którym odznaczały się dwa kolory – różowy (dość miły odcień) i złoty (choć te statuetki były z pewnością z prawdziwego złota). Promienie słońca rozświetlały pokój. Bogini usiadła na wielkiej kanapie i pokazała, że my też mamy usiąść. Gdy usiedliśmy do pomieszczenia weszła niewysoka ładna kobieta. Miała około 25 lat. Uśmiechnęła się i powiedziała:
– Nie wiedziałam że masz gości Afrodyto, ale muszę ci przeszkodzić gdyż dzwoni do ciebie pan Hermes w sprawie kwiatów na przesilenie zimowe – jej głos był delikatnie podenerwowany.
– Powiedz, że oddzwonię – rzuciła w jej stronę nawet na nią nie spojrzawszy. Gdy kobieta odeszła bogini spojrzała na mnie i Ann rozradowanym wzrokiem.
– Cały Olimp huczy o waszym romansie, a wasi rodzice wręcz kipią nienawiścią – mimo woli spojrzałem w stronę Annabeth i napotkałem jej przerażony wzrok. Musiałem mieć identyczne spojrzenie. Setki myśli biło mi do głowy. Rodzice wiedzą? Atena mnie zabije? Posejdon mnie zabije? Albo Annabeth? Nie no jesteśmy skończeni! Bogini miłości wybuchła śmiechem i stwierdziła:
– Za bardzo się przejmujecie!! To takie urocze! Dwoje nastolatków zakochuję się mimo woli rodziców!! Dawno nie mieliśmy na Olimpie tak dramatycznego romansu!
– Kto mówi, że to dramat? – spytałem równo z moją dziewczyną. Bogini westchnęła.
– Wy nie rozumiecie? Prędzej czy później któreś z was zginie. No chyba, że będziecie mieli szczęście! Co ostatnio nieczęsto się zdarza! – Afrodyta naglę posmutniała.
– Moglibyśmy wrócić do tematu? – spytała Meg z pewnością czując się usunięta z rozmowy.
– Ahh, no tak oczywiście – bogowie jak kobietom się humory zmieniają! Przed chwilą Afrodyta była smutna a teraz znów promieniała. – Dobra, musicie znaleźć Persefonę i oddać ją w ręce Hadesa i takie tam bajki – przewróciła oczami. – No tylko ja wiem gdzie ona jest i proszę się nie śmiać – wyglądała na rozbawioną.
– Czyli powiesz nam, gdzie jest czy nie? – spytałem już trochę znudzony.
– No jasne, że powiem, co się tak niecierpliwisz? A i tylko na obronę królowej ciemności powiem tyle, że ona musiała trochę odpocząć od swojego mężulka – chciała nas chyba jeszcze trochę potrzymać w niepewności, ale zauważyła, że się niecierpliwimy i wstała z kanapy.
– No dobra, chodźcie za mną – bez słów wstaliśmy i poszliśmy za boginią. Ku naszemu zaskoczeniu Afrodyta zaprowadziła nas do garażu. Stanęła przed wielkimi drzwiami (oczywiście różowymi) i powiedziała:
– Kto pierwszy wchodzi? – nikt się nie zgłosił na ochotnika, więc sama otworzyła drzwi. Staliśmy teraz przed korytarzem który wyglądał tak jakby przeżył średniowiecze. Były tam trzy pary drzwi.
– No dobra, musicie wybrać drzwi, w których według waszych przypuszczeń jest Persefona a i radzę nie wybierać na chybił trafił, bo możecie wybrać tylko jeden raz. – powiedziała to i odeszła. Zostaliśmy we trójkę i musieliśmy podjąć bardzo ważną decyzję. I wydaje mi się, że o to chodziło wyroczni.
Rozdział 6
Staliśmy od ponad 15 minut i zastanawialiśmy się, jakie drzwi wybrać. Annabeth chodziła w tą i z powrotem (zawsze tak robi kiedy się nad czymś ważnym zastanawia).
– No dobra, jakieś drzwi trzeba i tak otworzyć – powiedziałem i dziewczyny spojrzały na mnie.
– No dobra ale jakie? – Megan bezsilnie próbowała wymyślić jakie to drzwi.
– Ja nie wiem – stwierdziłem od razu.
– Trzeba to jakoś rozpracować! Na pewno jak trochę pomyślimy to znajdziemy. – Annabeth jak zwykle myślała na największych obrotach.
– Więc myślimy – powiedziałem lekko sarkastycznym głosem.
– Daj spokój Percy!!
Westchnąłem i zacząłem myśleć. Drzwi są drewniane, ale to nie żaden trop. Są stare, ale to też żaden trop. Każde drzwi mają inne rysunki na drzwiach i to nie… nie czekajcie. to jest jakiś trop. Podszedłem do pierwszych drzwi i z przerażeniem zobaczyłem tam mojego ojca (to znaczy na rysunku była jego twarz), spojrzałem na drugie drzwi i zobaczyłem twarz Zeusa i gdy chciałem zobaczyć trzecie drzwi, oczywiście byłem pewien że będzie na nich Hades nagle one otworzyły się na oścież. I dopiero teraz uświadomiłem sobie, że to ja je otworzyłem.
– Percy, dlaczego to zrobiłeś!!! – krzyknęła Annabeth.
– Impuls? – spytałem niewinnie. Ale zamiast się kłócić, weszliśmy do środka i doznaliśmy szoku. Staliśmy w wielkim pomieszczeniu z jacuzzi i salonem gier, ścianka wspinaczkową i wielkim łożem na którym zmieściło by się z dziesięć osób. Nagle drzwi (chyba od łazienki) się otworzyły i wyszła z nich Persefona we własnej osobie. Miała na sobie niebiesko-czarny strój kąpielowy.
– No dobra, poszło wam szybciej niż myślałam – mruknęła z uśmiechem.
– To było zaplanowane? – spytaliśmy we trójkę.
– Tak jakby – usłyszeliśmy głos Afrodyty. – Jestem z was dumna i cieszę się, że nie otworzyliście tamtych drzwi – spojrzałem na nią zaskoczony.
– A co w nich jest? – Afrodyta się skrzywiła.
– W pierwszych jest 20 metrowy potwór morski, a w tych drugich miliony jadowitych węży. Więc cieszcie się, że ich nie otworzyliście – uśmiechnęła się promiennie i spytała:
– Nie chcecie odpocząć w jacuzzi, co? – to pytanie nas zaskoczyło.
– Widzicie, nie chcę jeszcze wracać do Hadesu, nie lubię ciemności i mam dość tej nudy – mówiła Persefona. – Więc razem z Afrodytą wpadłyśmy na pomysł upozorowania mojego porwania, gdy wszyscy mnie szukali, ja odpoczywałam w willi Afrodyty. I jeszcze z przyjemnością bym trochę powylegiwała się tu, co wy na to? – propozycja była bardzo kusząca, bo oczywiście uwielbiam jacuzzi, ale i dlatego, że przemęczyłem się tym myśleniem. Ku mojemu zaskoczeniu pierwsza odezwała się Annabeth:
– Chyba kilka godzin nie zrobi różnicy – wyglądała na bardzo uradowaną propozycją zostania tu na chwilkę. – Alę nie mamy strojów! – dziewczyny uśmiechnęły się do siebie.
– O to się nie martw, a i mam jeszcze jedno pytanie, wiecie co zrobić by wygrać zakład? – o cholera, zapomniałem zakładzie!! Annabeth chyba zresztą też sądząc po jej minie.
– Zapomniałem o nim!! – jęknąłem.
– Dobra, coś się wymyśli – stwierdziła Persefona. Afrodyta pstryknęła palcami i byliśmy w strojach kąpielowych.
– A teraz do jacuzzi – poleciła Persefona. Jak na gwizdek wskoczyliśmy do ciepłej wody pełnej bąbelków. Służąca Afrodyty przyniosła nam drinki (nam bezalkoholowe) i przekąski. Persefona i Afrodyta myślały nad tym, co możemy zrobić by wygrać zakład, tylko szkoda, że nie miały pomysłu. W końcu powiedziałem:
– To może jednak ci się oświadczę co? – Annabeth wybuchał śmiechem i jeszcze bardziej się we mnie wtuliła.
– Naprawdę nad tym myślałeś? – spytała zaskoczona bogini miłości.
– Tak – odpowiedziałem niepewnie. I tak rodzice wiedzą. Ale Afrodyta miała już plan.
– Mam pomysł, dasz Annabeth pierścionek, ale nie zaręczynowy tylko powiedzmy jako dowód miłości, co wy na to? – spytała. Mi się pomysł podobał, było tylko jedno ale.
– No dobrze, ale skąd pierścionek? – spytałem.
– Nie problem – bogini znów pstryknęła palcami. – Masz, to ma tylko 10 karatów więc wiesz jest dość skromny ale ładny – Afrodyta dała mi małe pudełeczko.
– Ale nie mogę tego wziąć – stwierdziłem. Tylko 10 karatów? Dla niej to może mało, ale dla mnie to dużo!!
– Przyjmijcie to jako prezent z okazji chodzenia, proszę bez sprzeciwów!! – uśmiechnęła się. – A teraz załóż jej go i po sprawie. A no i wygrana macie jak w banku – delikatnie otworzyłem pudełeczko i zobaczyłem delikatny pierścionek z czystego srebra z delikatnymi brylantami, W skrócie był śliczny. Afrodyta zobaczyła, że mi się podoba i się uśmiechnęła.
– No dobra załóż jej pierścionek i możecie się pocałować – delikatnie wziąłem rękę Annabeth i założyłem jej pierścionek.
– No a całus? – spytała Meg. Dobra trzeba było powiedzieć, że byłem trochę speszony obecnością Afrodyty i Persefony, ale już długo się z Annabeth nie całowałem, więc to było silniejsze ode mnie. Gdy pocałowałem Ann nasza ‘ widownia ‘ zaczęła krzyczeć:
– Jeszcze, jeszcze! – nie no, spojrzeliśmy na nich we dwójkę jak na idiotów, ale dalej krzyczeli. Nie mając jak się wykręcić pocałowałem ją jeszcze raz, ale teraz całowaliśmy się prawie dziesięć minut, więc żadna z nich nie narzekała. Jeszcze z trzy godziny bawiliśmy się beztroską, ale potem zauważyliśmy, że zrobiło się ciemno. Stwierdziliśmy, że musimy już iść, ale bogini miłości nas powstrzymała.
– Najpierw zjedzcie kolacje, proszę zostańcie!! – tak długo prosiła, że w końcu ulegliśmy i zostaliśmy na kolacji. Gdy zjedliśmy Afrodyta dała nam do wypicia jakiś napój (miałem stracha, bo jak znów mnie w gryzonia zamienią? ale wypiłem). Oczywiście był pyszny i nic mi się po nim nie stało! Gdy przyszło co do czego, okazało się, że nasze ciuchy znikły nie wiadomo gdzie! Ale Persefona i Afrodyta szybko znalazły rozwiązanie. Pięć minut później staliśmy ubrani w markowe i z pewnością drogie ciuchy. Ja miałem na sobie spodnie z dżinsu, t – shirt z czaszkami, koszulę w kratę, skórzaną kurtkę i buty z Adidasa. Annabeth miała na sobie strasznie obcisłe rurki, bluzkę w biało – granatowe paski, botki na wysokim obcasie (chyba z 30 cm) i marynarkę z ćwiekami. Za to Meg miała na sobie czarną lnianą sukienkę i pantofelki. Ann miała małe problemy z utrzymaniem się na nogach, więc ją przytulałem i tak całą drogę na Olimp do sali tronowej szliśmy przytuleni. Ja ją obejmowałem od tyłu, a ona próbowała się nie wywracać mimo tego. Persefona patrzyła na to rozbawiona. Chciała coś powiedzieć, ale właśnie weszliśmy do sali tronowej.
Rozdział 7
Staliśmy od prawie piętnastu minut i słuchaliśmy, co Zeus ma do naszego spóźnienia. Jednak Persefona i Afrodyta dzielnie nas broniły. Cały czas trzymałem Annabeth, bo się przewracała gdy ją puszczałem. Gdy już pan niebios skończył swój wywód i mieliśmy nadzieję się wymknąć, Atenie się zauważyło, że cały czas trzymam jej córkę w uścisku i zrobiła o to wielkie halo.
– Czy mogłabym prosić, żebyś przestał obejmować moją córkę? – jej pytanie sprawiło, że wszyscy spojrzeli w nasza stronę. Annabeth była w tych butach wyższa, więc mnie nie było widać. Wysunąłem głowę zza pleców Annabeth i powiedziałem:
– No jeśli ma się przewrócić, to mogę ją puścić – Atena spojrzała na mnie tak, jakby chciała mnie zabić wzrokiem. Jej oczy miały chyba w sobie jakiś laser czy coś. Jednak wytrzymałem jej wzrok. Annbeth jednak zareagowała tak, że po prostu zaskoczyła Atenę.
– Co? Nie puszczaj mnie!! – pisnęła i jeszcze bardziej się we mnie wtuliła. Atena najpierw patrzała na to zaskoczona, a potem tylko prychnęła. W tej samej chwili do sali wpadł Chejron z herosami. Oczywiście była tam Silena z Charliem. Gdy nas zobaczyli uśmiechnęli się. Podeszli do nas i Charlie zapytał:
– I co coś macie? Jednak my wygramy zakład – w tej chwili Zeus spojrzał na nas.
– Można wiedzieć jaki zakład? – nikt nie miał chęci odpowiadać, ale jednak w końcu Ann powiedziała:
– No zakład. Założyliśmy się o coś i do dzisiaj mamy to coś pokazać – nikt chyba jej nie zrozumiał, ale jej o to właśnie chodziło.
– No dobra pokazujcie to coś – powiedziałem do dwójki herosów. Oni bez słowa pokazali kolczyki w uszach. Nie postarali się i to był widać.
– To jest to? –Annabeth patrzała na nich rozbawionym wzrokiem
– Nie mieliśmy czasu na wymyślenie czegoś innego. Zajęci byliśmy. Ale wy pokażcie co wy macie – spojrzeliśmy na siebie i Annabeth delikatnie ścisnęła mi dłoń.
– Wiecie my też mieliśmy mało czasu przez tą misję. No ale zresztą patrzcie, to wymyśliliśmy – Ann wystawiła dłoń i pokazała pierścionek. Silena wciągnęła gwałtownie powietrze.
– Percy ci się oświadczył? A ty mi nie Charlie? – Atena z Posejdonem i resztą bogów zaczęli się w nas wpatrywać.
– Że co? – powiedzieli razem bogini mądrości i bóg mórz i oceanów. Spojrzeliśmy na siebie speszeni.
– Dlaczego nam nic o tym nie wiadomo? – spytał tata.
– Ale kto mówi że my się zaręczyliśmy? To po prostu taka jakby przysięga miłości – stwierdziła moja dziewczyna.
– Ale oświadczyny to właśnie przysięga miłości – Atena patrzała na nas tak jakby miała zaraz dostać ataku szału.
– Nikt przynajmniej na razie się nie żeni – stwierdziłem. Oczywiście wszyscy usłyszeli „przynajmniej na razie”. Ale nasi rodzice wyglądali już na dość spokojnych.
– No dobrze, więc nie będzie wesela – Afrodyta wyglądała na rozgoryczoną. – A ja tak chciałam sobie kupić nową sukienkę!!
– No dobrze a więc można zacząć już ucztę? – spytała Demeter.
– Tak zaczynajmy – Pan niebios wstał. – Radę oświadczam za zamkniętą.
Cały stres z nas opadł, wygraliśmy zakład i cały wieczór przetańczyliśmy. Wszystkie tańce były prawie wolne, więc się przytulaliśmy. Co oczywiście dla rodziców było torturą. Nie rozmawiali z nami, ale ich wzrok mówił sam za siebie. Kiedy już wracaliśmy z Olimpu do obozu, Annabeth zadała mi pytanie, które zbiło mnie z tropu:
– Percy?
– Tak?
– Ty naprawdę byś mi się oświadczył?
– Tak.
– Jesteś pewien?
– Jestem. A dlaczego pytasz?
– Bo musiałam mieć pewność. No i muszę zacząć szukać sukni ślubnej.
– Ile jej będziesz szukać?
– Nie wiem, ale na swój ślubie chcę wyglądać idealnie.
– Ty zawsze wyglądasz idealnie.
Po pięciu minutach:
– Percy?
– Tak?
– Kocham cię.
– Ja ciebie też kochanie.
Wiedziałem, że z nią chce spędzić resztę swojego życia.
świetne!
SUPER I CZEMU KANIEC TERA JESTEM SMUNA ŻE KONIEC
OPOWIADANIE JEST:
super x super x super x super x super x super x super x
JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE JESZCZE
Fajne 😉 😀
czemu nie przyszłać pogadać Atheno ❓
świetne ale czemu się skończyło ? Pisz dalej plissssssssssssssssssssssssssssssssssssssssss !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo pozytywne opowiadanie
Będą mieć dzieci w najbiższym czasie?
szkoda że koniec. To chyba (bez obrazy dla pozostałych) BYŁO najlepsze opowiadanie na blogu.
super szkoda że już koniec
persefono szkoda mi że przeczytałem to opowiadanie bez urazy
a wiesz dlaczego mi szkoda ❓ bo nie ma dalszej części SWIETNIE PISZESZ
no lepiej to chyba ni napisał by riordan
JJJJESZZZCCCCCZZZZZZZZZZZZZEEEEEEEEEE
ssssssssssssssssuuuuuuuuuuuuuuuuuuppppppppppppppppeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
słodkie zakończenie