-Nie mogę tego znaleźć…
-Eee tam… zlokalizować coś na mapie… to proste
-Proste, tak?
-No pewnie. Jak budowa cepa.
-To szukaj tu Obozu Herosów.
-Czego?!
-No właśnie. A to takie proste.
_____________ Nico ___________
Nico zamrugał i rozejrzał się wokół. Było względnie zielono. Wylądowali na jakimś… co to było? Bliżej nieokreślone boisko? Trudno mu było określić, ponieważ leżał twarzą w trawie. Wypluł grudki ziemi i powoli podniósł się na nogi.
-Dziewczyny? – zapytał próbując złapać równowagę. – Trzymacie się?
Siedziały koło niego, oszołomione nieco i rozgniewane takim lądowaniem.
-Nie. – burknęła Clarisse. – Jak widać, nie.
Mina wyciągała trawę z włosów. Łypnęła spode łba na niego i powróciła do swojego zajęcia. Rzeczywiście. Musiało to być pole do grania. Nie miał pojęcia jak daleko wylądowali od miejsca z którego musieli się ewakuować. Trzeba było się zapytać jakiegoś przechodnia, jednakże wpierw trzeba było zejść z boiska, zanim ktoś ich zauważy. Wypatrywał jakiegoś wyjścia wśród trybun rozstawionych na około, ale nigdzie go nie dostrzegł.
-Di Angelo. Zdecydowanie nie potrafisz lądować tak jak należy. – odezwał się za nim głos. Zaskoczony obrócił się i zobaczył uśmiechniętego Percy’ego i Annabeth. Obok niej kłębiła się czarna chmara, a dopiero później Nico dostrzegł, że to nie żadne z nich przemówiło, tylko piękny wilk z błękitnymi niczym morze oczami. Stał tuż koło nogi Percy’ego.
-Ty.. ee… mówisz?
-A jak ci się wydaje? – chłodne oczy wpatrywały się w niego tak, jakby klasyfikowały go na potencjalną potrawę. – Jestem Julee Cruize.
-Dostaliśmy go – wilk warknął na syna Posejdona. – to znaczy ją – poprawił się szybko Percy. – w prezencie.
-Aha – mruknął Nico. – To znaczy, że…
-Spotkaliśmy kogoś. Zgadza się. – Annabeth spojrzała na dziewczyny. – Dlaczego jeszcze siedzicie?
-Wyluzuj. – Mina wstała i otrzepała spodnie. – Jak widzisz, ten tu wielmożny – wskazała na Nica – wpakował nas w trawsko, więc trzeba się, cholera ogarnąć.
Percy uśmiechnął się do niej i skinął głową.
-Też zawsze daję sobie czas na pozbieranie się po upadku.
-No więc, wygląda na to, że mamy coś ze sobą wspólnego.
Ann z jakiegoś powodu zacisnęła usta, a jej spojrzenie zrobiło się nieco groźniejsze, ale nic nie powiedziała. Nico zastanowił się czy nie jest… może zazdrosna. Chociaż sam się zakochał i wiedział jak to jest mieć rywala w każdym kto się zbliży, to nie sądził by Mina była jakimkolwiek zagrożeniem dla ich relacji.
-To co dalej? – zapytał?
-Chyba czekamy na Grace. – oparła Clarisse. – Nie mam nic przeciwko spędzenia popołudnia tutaj, na boisku. Ktoś przeciw? – spojrzała pytająco po wszystkich, ale nikt nie zaprotestował. – Świetnie. To miłego odpoczynku.
Po ósmej wydostali się z otwartej przestrzeni i udali się najbliższą ulicą 65th St Transverse w kierunku skrzyżowania z West Dr. Nico chciał zauważyć, że idą naokoło, ale nikt najwyraźniej się tym nie przejął. Mieli jeszcze trochę czasu. Cały czas zastanawiał się kim jest ten Aion. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że cały czas ktoś pilnie wpatruje się w jego plecy. Po pokonaniu ochroniarzy czuł się nieco wyczerpany, zwłaszcza, że jeszcze nie do końca do siebie doszedł po wysiłku związanym z przenoszeniem poprzez cień posągu Ateny. Po pojawieniu się nowego obiektu w obozie, wszyscy grecy (nawet córki i synowie Afrodyty) stali się jakoś bardziej… waleczni. Oczywiście nie biorąc pod uwagę domku Aresa. Tym to niewiele trzeba było do wzniecenia bójki.
Po kilkunastu minutach (oczywiście z autostopem, bo Clarisse stwierdziła, że nie będzie męczyć nóg przed podróżą do podziemia, gdzie linii kolejowych ani samochodów nie będzie, na co odpowiedział jej Percy żeby się nie zdziwiła, bo Hades ma różne pomysły na wysłanie półbogów trybem natychmiastowym) zobaczyli pędzącą Thalię. Zamachała do nich i zdyszana z trudem złapała oddech.
-Mamy… dostęp. Musimy się tylko pośpieszyć. – wepchnęła coś Annabeth do ręki, a tamta zmarszczyła brwi. – Nico, ewakuuj nas do przejścia.
-Co to jest? – zapytała Ann. Trzymała w ręce jakąś karteczkę na której było coś nagryzmolone.
-Pomoc od Olimpijczyków. – Thalia machnęła ręką. – Di Angelo…
Nico mruknął.
-Złapcie się wszyscy.
-Za ręce? – zapytał Percy.
-Pytanie względne. – Mina, która dotychczas milczała nagle odezwała się.
Clarisse parsknęła.
-Zamknijcie się oboje.
Zanim cokolwiek ktokolwiek zdołał coś powiedzieć, rozpłynęli się w powietrzu, pod cieniem zielonego kasztana.
Fantastyczne… jak zawsze zresztą Życzę weny!
P,S. Czy to ma jakiś konkretny tytuł?
Fajny rozdział! Czy to nutka tajemnicy? Nowi bohaterowie? Ta rozmowa na samym początku- umknęło mi coś i powinnam wiedzieć, o co chodzi? Nie mniej dobry rozdział, ale bez szału, ale to nic złego. Czasem akcja musi się rozwiązać. Muszą się wszyscy spotkać i uzgodnić co i jak. Dlatego czekam na więcej! WEEEEEEENY!
Asy mam w rękawie 😛