Ruszamy z nowym opowiadaniem!
Prolog jest króciutki, ale rozdziały będą już normalnej długości. Nie tak jak w przypadku Luke, nie bójcie się nie zrobię wam tego drugi raz.
Jeszcze jedna informacja. Jest blogowa wersja tego opowiadania: pomodl-sie-za-mnie.blogspot.com
Zapraszam tam wszystkim, bo można znaleźć na blogu kilka dodatkowych informacji na temat opowiadania i zobaczyć zakładkę Bohaterowie. Postaram się by rozdziały pojawiały się w tym samym czasie co na RR, ale może być różnie (na blogu mogą być dodane wcześniej)
Pozdrawiam
***
Nie chciałam się w nim zakochiwać. Naprawdę, musicie mi uwierzyć. Ryan był jednym z tych niegrzecznych chłopców, przed którymi przestrzega nas mama. Nie, on nie był chłopcem. Mężczyzną – to określenie bardziej do niego pasuje. Widziałam jak inne dziewczyny na niego reagowały. Wodziły za nim wzrokiem, uśmiechały się zniewalająco i wypinały piersi do przodu. Starały się by Ryan zwrócił na nie uwagę.
A ja? Ja nie robiłam nic.
Szłam obok niego z narzuconą na ramiona dżinsową kurtką, która była przesiąknięta jego zapachem, w zniszczonych trampkach i szopą na głowie i poczuciem, że on wybrał mnie. Nie te długonogie piękności tylko mnie. I to dodawało mi odwagi, by spleść nasze palce razem. Nie przeszkadzały mi kpiące spojrzenia jakimi obrzucały mnie inne dziewczyny. Wiedziałam, że składam się w większości z wad, a nie zalet. Nie miałam ich dołeczków w policzkach, zadbanych paznokci i odpowiedniej figury. Posiadałam jedynie krzyżyk na piersi, rozmazany makijaż i odpryśnięty lakier na paznokciach.
I Ryana.
On był wszystkim czego potrzebowałam. Może to zabrzmi tandetnie i ktoś stwierdzi, że jestem zaślepiona miłością do niego, ale z nim poszłabym na koniec świata. I wierzyłam, że on jest w stanie zrobić to samo dla mnie. Czy się pomyliłam? Nie wiem. Może gdyby nasza historia potoczyła się inaczej. Może gdybyśmy mieli więcej czasu. Gdyby nasze lęki nie przejęły kontroli nad naszym życiem. Gdybym nie nazywała się Melanie Regent, a on Ryan McCrot to może byłaby dla nas szansa.
Teraz jedynie pozostały mi piękne wspomnienia jego lazurowych oczu, dżinsowa kurta i cicho wyszeptana prośba Pomódl się za mnie, Melanio.
AAAAAAAAAAA!!! Ojejku, ale się cieszę, już nie mogłam się doczekać! SUPERAŚNE! Niesamowite, jak wszystkie Twoje prace! UGH! Czekam na więcej! WENY! Oj, coś czuję, że polubię Ryana i Melanię! Czekam!
Wow! Już mi się podoba. Fajny klimat, kocham romanse. Czekam na kolejną część z niecierpliwością. Natchnienia!!!
„Starały się(,) by Ryan zwrócił na nie uwagę.”
„Nie te długonogie piękności(,) tylko mnie.”
„On był wszystkim(,) czego potrzebowałam.”
„Nie przeszkadzały mi kpiące spojrzenia(,) jakimi obrzucały mnie inne dziewczyny.”
„Gdybym nie nazywała się Melanie Regent, a on Ryan McCrot(,) to może byłaby dla nas szansa.”
Tak, niektórzy przecinków nie wstawialiby w ogóle, ale ja bym nimi nabijała tekst, tylko nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego. Przed: by, aby, ponieważ, który (i wszelkie ewolucje typu w którym, o której i tak dalej), ale oraz innymi spójnikami, których nie pamiętam, wstawia się przecinek.
Czy jego prośba nie powinna być napisana w nawiasie?
Jak chciałam napisać w komentarzu pod Prosto w Ogień, Melania nie wydaje się taka święta. Problem w tym, że zabrakło mi słów, żeby napisać coś o rozdziale.
Tutaj czuję to samo.
Nie umiem komentować Twoich opowiadań. Twoje prace mają słowa, które wciągają czytelnika w opowieść. Słowa, które mogą przedstawić bohatera. Słowa, które się nie nudzą nawet po przeczytaniu sto pięćdziesiąty któryś raz, by znaleźć odpowiednie do omówienia. Słowa, przez które moja wena do komentowania wycofuje się w tył i nakazuje radzić sobie samej.
Podsumowując, Twój styl zachęca do czytania dalej i trzyma czytelnika przy tekście. Życzę Ci dużo czasu, weny i chęci, bo nie mogę się doczekać dalszych części.