Rozdział 16
Zsiadłam z roweru i odniosłam go na miejsce, skąd go wziewałam. Poszłam do hotelu i weszłam do windy, bo mój pokój był na najwyższym piętrze. Gdy jechałam windą zastanawiałam się nad tym lustereczkiem od Afrodyty. Co to może być. Jakaś broń? Kolejna tarcza? A może to zwyczajne lusterko? Gdy wyszłam z windy od razu poszłam do mojego pokoju. Gdy weszłam musiałam odpocząć. Za dużo tego na mojej głowie. Weszłam i od razu opadłam na moje łóżko. Było takie puszyste i wygodne. Jakbym zatapiała się w jogurcie. W pokoju był czuć zapach stokrotek przez otwarte okno, róż z wazonu i lawendy. Było tak przyjemnie, że mogłam już iść spać. Już zamykałam oczy, gdy…
Do pokoju wpadła Anna i wskoczyła na moje łóżko, próbując mnie z niego zrzucić.
– Budź się! – krzyczy Anna w końcu zwalając mnie z łóżka na podłogę.
– Au – powiedziałam, otrzepując się i wstając. – Wiem, że w twojej naturze dręczenie ludzi to przyjemność, ale mogłabyś spróbować się opanować i nie zwalać mnie z łóżka.
Zaśmiała się cicho. Było widać, że wróciły właśnie z zakupów. Mniej więcej dlatego, że miała na sobie z ful bransoletek i naszyjników. Kompletnie nowe wysadzanie kryształkami sandały. Miała też sukienkę do kolan w kolorze khaki i twarz jakby właśnie wróciła od kosmetyczki.
– Chodź, pokażemy co kupiłyśmy! – powiedziała i wzięła mnie za rękę i powiedziała coś co mnie przestraszyło. – Dla ciebie też mamy.
Już sobie to wyobrażałam. Sukienki, błyszczące koszulki, bransoletki, kolczyki, buty których boję się bardziej niż potworów. Moja kochana siostra i karta kredytowa taty to samo zło po dodaniu do siebie. Przebiegłyśmy do pokoju Anny przez pokój z jacuzzi. Znalazłam się w jej pokoju.
– Wow – powiedziałam, bo tylko tyle mogłam powiedzieć po zobaczeniu tego wszystkiego.
Na podłodze w pokoju Anny była przerażająca liczba kupek ciuchów, butów i innych. Na łóżku siedziała Emily. W ogóle była inna. Dokładniej była ubrana jak nie ona. Spódniczka w kolorze czerwonym, koszulka na ramiączkach w cekiny, okulary przeciwsłoneczne na jej głowie, balerinki z małym obcasikiem, burza blond loków opadała na twarz wymalowaną makijażem. Zgroza. Już się bałam, co ona mogła mi zrobić. Gdy tak sobie na to patrzyłam, przypomniała mi się rozmowa z Afrodytą i jej słowa w mojej głowie „Zmień się, bo pożałujesz”. Pewnie wiedziała o tym wszystkim. Za oknem usłyszałam lekkie uderzenie burzy, ale przeraźliwe. Afrodyta wszystko widzi.
Anna stanęła na środku pokoju i podeszła do mniejszej kupki z ciuchami. Przeszukiwała stosik aż wyciągnęła sukienkę letnią, bawełnianą białą z ramiączkami. Wyciągnęła też baleriny pod kolor sukienki.
– Przymierz – powiedziała Anna.
– Eeee….. nie za bardzo w moim stylu – powiedziałam, robiąc przy tym krzywą minę.
– Bo się obrazimy – powiedziała Emily robiąc przy tym minę rozkapryszonego dziecka.
– No ale…
– Żadnych ale, za takie zachowanie będziesz musiała przejść naszą metamorfozę – powiedziała Anna.
– Właśnie – powiedziała Emily, podskoczyła do mojego ramienia i szybkim ruchem wzięła mnie za rękę i poprowadziła do łazienki Anny.
Posadziła mnie przed wielkim lustrem, a Anna przyszła z wielkim pudłem z jej kosmetykami, lakierami i innymi bzdetami.
– Będziesz miała zakryte oczy – powiedziała Emily trzymając przed moją twarzą maseczkę na oczy na noc.
Gdy już zaczęła zakładać mi ją, mogłabym przysiąc, że widziałam w lustrze Afrodytę. Bogini uśmiechała się do mnie uśmiechem zwycięstwa. Potem już ciemność. Jedyne co czułam jak majstrowały przy moich włosach, ustach, paznokciach, oczach i przy ciuchach! To było straszne, nie wiem nawet ile czasu minęło, kiedy dziewczyny kazały mi wstać i poprowadziły w niewiadome miejsce z opaską na oczach. W końcu ktoś (chyba Anna) ustawił mnie na wprost czegoś.
– Jesteś gotowa – zapytała mnie Anna, chociaż nie wiem po co, skoro wyczytała moje myśli. Krzyczałam w głowie „Zemszczę się!”.
Ktoś zaczął zdejmować mi opaskę z oczu i zobaczyłam.
– Na Afrodytę – powiedziałam, gdy siebie ujrzałam.
Miałam włosy potraktowane prostownicą i twarz lekko pomalowaną. Miałam na sobie ten zestaw ubrań co przedtem. Paznokcie pomalowane bezbarwnym lakierem. Jak tak na siebie patrzałam, to wiedziałam co powiedzieć dziewczynom.
– Wyglądam….. pięknie – wydukałam.
– To prawda – powiedziały chórem.
– To takie dziwne.
– Wiem, teraz obie jesteśmy ładne – zażartowała sobie Anna.
Tak zapatrzyłam się, że wszystko było niczym. Wiem, że zabrzmiało to nieco chamsko, ale to prawda. Jakbym patrzyła na inną dziewczynę. Jak tak patrzyłam, tak przypomniało mi się, że mam dziewczynom coś do powiedzenia. Kilka razy zamrugałam i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Nie byłam już w hotelu, tylko na jakimś placu. Było jasno. Chyba 11 lub któraś. Patrzyłam na kompletną pustkę. Stragany z biżuterią, mięsem, dekoracjami i innymi były opustoszałe. Szłam tak przed siebie patrząc na opustoszałe miasto. W końcu doszłam pod spód wieży Eiffla. Tu też pustka. Nagle słyszę ryk. Rozglądam się i nic nie widzę. W końcu z nieba spada na cztery łapy potwór. Miał głowę lwa, ciało kozła i ogon węża. Jego ślepia były w odcieniu szkarłatnej czerwieni. Patrzył na mnie i zaczęłam odczuwać miękkość w kolonach. Potwór zaczął warczeć i rzucił się do biegu. I zamiast się na mnie rzucić, przebiegł koło mnie. Ale gdy spojrzałam za siebie nic nie było. Nie było potwora. Pustka. Nagle poczułam pieczenie w prawej ręce. Jakby wbijano mi igły, sztylet i żyletki w jeden punkt. Poczułam w sobie złość taką, by rozwalić wieżę i inne rzeczy wokół. Nagle zaczęłam mieć mroczki przed oczami i osunęłam się na ziemie, a pieczenie w ręce wzrosło do granic możliwości.
Krzyknęłam. Szybko się obudziłam i wstałam. Byłam już w pokoju. Anna i Emily pochylały się nade mną.
– Wszystko dobrze? – zapytała Anna.
– Tak. Nie. Znaczy chyba. Miałam kolejną wizję.
– Opowiedz nam – powiedziała Emily.
Usiadłam na łóżku Anny, a dziewczyny koło mnie. Opowiedziałam im o Afrodycie i wizji i pokazałam im lusterko.
– Niezła historia – powiedziała Emily.
– No.
– Nieważne, ale trzeba się teraz trzymać razem i uważać na chimerę.
– No dobra, a teraz idźmy spać, jestem śpiąca – powiedziała Emily.
– Dobra, dobranoc – powiedziałam i rozeszłyśmy się.
Nadal myślałam o tym bólu. Zaczęła mnie ogarniać panika. Ale sen mnie uspokoił. Anna ma rację. Musimy uważać na CHIMERĘ.
CDN
fajne
SSSUUUpppEEERRR.Ekstra.Czekam na więcej.
Świetne 😉
boskie
fajowe
super 😉
(chyba) Lepsze od poprzednich =p
czadowe
Bardzo ładne, podoba mi się 😉
masz wspaniałe pomysły, serio, ale cały czass nie mogę zrozumieć, jakim cudem ta córka Aresa jest fanką shoppingu. ale dobra, to szczegół. świetnie piszesz
Czad!!Czekam na CB..!!
AJ!!!Sorki mialm napisac CD!!
Widzę, że ciąg dalszy zaginął w akcji…
ciekawy tekst opowiadania