Rozdział 5
Kradniemy lampę
Następnego dnia wybrałem się z Midą i Jake’iem do Ninna w odwiedziny. Kiedy byliśmy blisko jego domu, widzieliśmy jak ktoś stamtąd wychodził. Ukryliśmy się za jakimś domem. Jakieś stworzenie, którego nie umiałem skojarzyć z osoby wychodziło z domu trzymając Ninna za twarz, tak aby nie umiał nic powiedzieć. Stworzenie miało blond włosy, opaloną skórę i oczy koloru niebieskiego. Wszystkie jego cechy wyglądu wskazywały na to, że jest on zwyczajnym człowiekiem. Kiedy wyprowadzał z domu Ninna, podbiegliśmy, aby pomóc wynalazcy, ale niestety nic to nie dało, gdyż człowiek zaczął latać. Przestraszyłem się. Właściwie to zdarzyło się tak szybko, że nie umiałem sobie uświadomić co się tak naprawdę stało. Poleciał z Ninnem na północ od domu Gnoma. Postać człowieka to był tylko kamuflaż, gdyż ludzie nie potrafią latać.
Weszliśmy do domku wynalazcy, aby znaleźć coś co nam mogłoby się przydać. Na stole leżały jakieś plany. Przyjrzeliśmy się bliżej. Ninn zapisał na brystolu, jak zrobić maszynę, która wytwarza sztuczną energię. Wiedziałem, że trzeba chronić tych planów, aby nie trafiły do Szatana. Poczułem, że za chwilę je stracimy, dlatego zwinąłem je i przez cały czas trzymałem w rękach. Nagle coś zobaczyłem na podłodze.
-Patrzcie- powiedziałem, biorąc do ręki stalowe pióro- to pióro ono należy do Harpii. To ona się zakamuflowała, przybierając postać człowieka. Zapewne chciała uwolnić Ninna, ale nie chciała by ją ktoś zauważył, dlatego wbiegła szybko do domu, przybrała postać człowieka, zabrała Ninna, ale zakryła mu usta, dlatego nie mógł jej powiedzieć, że nie ma energii, a jeśli przejdzie, przez granicę Piekła to już po nim. Musimy go znaleźć!
-Słuchajcie!- powiedziała Mida- mam świetny plan. John, musisz użyć trzeciej kulki, ale dopiero jutro, a na razie chodźmy do domku.
Byłem zdziwiony. Zawsze ja wymyślam plan, a oni go robią, a teraz każdy mnie zastępuje, a ja jestem już tylko od wykonywania zadań. Nie mogłem na to pozwolić, ale byłem zmuszony, posłuchać rudowłosej dziewczyny, ponieważ sam nie umiałem niczego wymyślić.
Wróciliśmy do domu. Następnego dnia Mida rozkazała Jake’owi, aby zmienił siebie i mnie w niewidzialnych. Mi kazała użyć kulki. Wtedy wszystko działo się po jej myśli, co było bardzo dziwne. Mida zmieniła się w swoją matkę.
-I co teraz?- spytałem.
-Musimy iść do wieży Szatana- odpowiedziała.
Zapadła cisza. Poszliśmy do wieży. Kiedy byliśmy już do góry, Szatan widział tylko Midę, ale myślał, że to jej matka. Byłem przestraszony. Serce mi mocno waliło. Miałem przeczucie, że się nie uda jej plan, głównie dlatego że się z nami nie podzieliła nim
-Słuchaj. Mida wróciła. Są z nimi ci których potrzebujesz. Są w moim domu- rzekła Mida.
-Świetnie- powiedział Szatan- chodź ze mną.
Szatan poszedł z Midą do jej domu. Za nim Mida wyszła szepnęła, abyśmy wzięli lampę. Zrobiliśmy jak kazała, zniszczyliśmy dodatkowo maszynę, która wysysa z nas energię. Wyszliśmy jak najszybciej się da z wieży i poszliśmy do domku, w którym jeszcze nie dawno mieszkała Mida. Czułem radość, że teraz my mamy najważniejszy przedmiot, który trzeba zdezaktywować. Nie umiałem się opamiętać. Miałem cały czas uśmiech na twarzy, ale nikt go nie widział, ponieważ byłem niewidzialny. Niestety wiedziałem, że nie da się tak łatwo zniszczyć tej lampy.
Byliśmy w domu Midi. Szatan przeszukiwał wszystkie pokoje, ale nie umiał nas znaleźć. Nagle stało się coś okropnego. Myślałem, że zwariuję. Nagle drzwi otworzyła prawdziwa matka Midi. Zarówno Mida, jak i ja byliśmy przestraszeni. Nie potrafię opisać tego co czułem tam wtedy, gdy ona się pojawiła.
-Talia, co się tu dzieje? Co to ma znaczyć?- pytał się Szatan ze złością.
-Skąd mam wiedzieć- tłumaczyła się Talia- nie wiem kim ona jest.
-A ja już wiem- Szatan rzucał jakieś zaklęcia w powietrzu. Nie wiedziałem, że tak potrafi- pokaż mi, kto tak naprawdę tu jest!
To koniec. Ja i Jake staliśmy się znowu widzialni, a Mida przybrała swoją prawdziwą postać. Uciekaliśmy z domu. Szatan biegł za nami. Ja i Jake wbiegliśmy do domu. Mida także usiłowała przejść, przez barierę, ale nagle Szatan złapał ją za rękę i ciągnął ją do siebie. Szybko zareagowałem. Ciągnąłem dziewczynę w swoją stronę. Szatan był silniejszy, ale nie zamierzałem się poddać, mimo tego że nie do końca ufam Midi. Zdecydowałem jej się pomóc tylko dlatego, że mamy sojusz. Jake pomógł mi, ciągnąc mnie w stronę domku, ale nic się nie mogło równać z siłą tego potwora. Jake mnie puścił, dając znaczną przewagę jednemu ze Stwórców. Zaczął czarować, ale czary nie działały. Widziałem na twarzy Szatana przerażenie i słabość. Wywnioskowałem, że kończy mu się energia.
-Heh- śmiałem się z niego- to jest część naszego planu. Za chwilę stracisz energię, a Ifryty znikną.
Oczywiście to nie było częścią planu, ale Szatan uciekł, gdyż bał się o swój świat. Mida weszła w pole siłowe. Podziękowała, że jej pomogliśmy. Lampa nie przypominała lampy dżina z bajek. Była podłużna, ale rozszerzała się im bliżej była podstawy. Podstawy były dwie, dlatego nie dało się poznać od razu, gdzie jest góra, a gdzie dół, ale to nie było istotne. Lampa była przezroczysta. Jedna z podstaw się otwierała. Wewnątrz lampy było pusto. Na drugiej podstawie pisało: „Do wywaru dodaj wynalazek z rodziny”. Domyśliłem się, że to chodzi o jakiś wynalazek Ninna, ale nie wiedziałem, który ponieważ stworzył on miliony wynalazków. Myślę, że Ninn sam nie ma zielonego pojęcia co to za przedmiot, tylko obliczył, że to musi być któryś z jego urządzeń. Najbardziej moją uwagę przykuł wyraz „wywar”. O jaki wywar może tu chodzić? Byłem totalnie zagubiony.
Spojrzałem na plany, które wyniosłem z domu Ninna. Przylepiła się do nich jakaś karteczka. Po przeczytaniu je zrozumiałem, że celowo została tu przylepiona. Ninn wiedział, że jak zobaczymy plany, to weźmiemy je ze sobą, aby je chronić. Chciał też abyśmy przeczytali tą ważną karteczkę, dlatego przylepił ją do planów. Na karteczce pisało:
,,Przepis na wywar, dezaktywujący lampę
- Część właściciela lampy
- Rozcieńczony płomień Ifryta
- Sok z 3 moich pierwszych wynalazków”
– A więc- mówiłem- potrzebujemy włosa Szatana, płomienia Ifryta i soku ze Złotej Runy, Perły i Skrzydła Harpii. Tylko nie rozumiem jak mamy rozcieńczyć płomień albo zrobić sok z przedmiotów.
-Ninn stworzył Rozcieńczacz- mówiła Mida- urządzenie, które rozcieńcza ogień, powietrze i ziemię oraz wyciska z przedmiotów sok nie niszcząc ich. Mamy już Stalowe pióro. Myślę, że wystarczy z niego soku. Potrzebujemy jeszcze wiele innych składników, ale najpierw chodźmy do domku Ninna i weźmy Rozcieńczacz.
Kolejny raz wymyśliła świetny plan. Co się ze mną dzieje? Ja zawsze mam jakiś plan. To nie sprawiedliwe, co Piekło robi ze mną. Kiedy wyszliśmy z domku, zobaczyliśmy Szatana z Ifrytami, a ja znowu nie miałem planu. Byłem rozczarowany, ale też wściekły za to, że Ifryty zabrały mnie do Piekła.
-Ma pewien plan- powiedział Jake. Ja zawsze miałem plan, a oni byli od roboty. Nie chcę, aby to się zmieniło. Byłem jeszcze bardziej zdołowany.
Plan Jake’a był słaby, co znacznie poprawiło mi humor, jednakże plan wcale nie był taki głupi. Jake użył na nas czaru szybkości. Mida szybko podbiegła do Szatana i zerwała włos. Uciekaliśmy z lasu do domku Ninna. Wzięliśmy urządzenie, ale Szatan zablokował nam drzwi. Wybiegliśmy, przez tylne drzwi. Wbiegliśmy do lasu zmęczeni, ale i tak biegliśmy dalej.
Przed naszym domkiem stały Ifryty, dlatego Mida wzięła jego ogień, poprzez Rozcieńczacz. Otworzyliśmy drzwi do domu, wchodząc do niego. Rozcieńczony ogień, razem z płonącym włosem Szatana, Mida włożyła do Lampy. Tymczasowy wywar był płomiennego koloru. Wzięliśmy pióro Harpii, kładąc je do wynalazku Ninna, a następnie wlaliśmy sok do lampy, po czym ją zamknęliśmy. Potrząsaliśmy lampą, aby wymieszać wywar, który nabierał koloru żółtego. Musieliśmy zdobyć jeszcze Złotą Runę oraz Perłę, ale aby to zrobić, trzeba opuścić Piekło, co nie jest łatwym zadaniem.
-Słuchajcie, musimy się stąd wydostać- oznajmiłem- Nie wiecie, gdzie jest jakaś mapa albo coś?
-Po pierwsze- mówiła Mida- ja stąd nie mogę uciec, a po drugie, mapa jest w domu Ninna.
-Wcześnie mówisz. Wybierzemy się tam jutro.
Zbrzydło mi się chodzenie w tą i z powrotem, ale nie mam wyjścia. Rano, kiedy wyszliśmy z domu padał deszcz. Zakamuflowaliśmy się, przed wyjściem. Weszliśmy do domku Ninna, ale ktoś tam był. Był to Gnom. Po jego modnych ubraniach i włosach na żel, poznałem że to mój stary przyjaciel Luis. Nie wiedziałem dlaczego, ale nas zaatakowałem. Znowu czułem się zagubiony.
-Przyjaciele Ninna?- spytał.
-Tak- odpowiedziałem.
-Odsuńcie się, muszę zniszczyć ten dom.
-Ninn jest Gnomem, jak ty i ja!
-Ninn trzyma tu za dużo groźnych rzeczy, a ty nie wyglądasz na Gnoma!
-To jest kamuflaż. Jestem John Wildfred. Wiem, że potrafisz władać wodą. Oblej mnie, a kamuflaż zniknie.
Niestety kamuflaż nie zniknął. Luis użył wody, aby nas wygnać z domu. Wziął zapałkę i go podpalił. Dom stanął w płomieniach, a Luis uciekł. To koniec. Nie znajdziemy granicy bez mapy.
KONIEC 😉
1) Piszcie, czy się podobało i jakie macie uwagi odnośnie tego tekstu.
2) Czy byłby sens umieścić w innych rozdziałach Obóz Półkrwi?
Ojojojojojjj… Fabula naprawde super, ale wszystko bardzo pedzi. Ciesze sie, ze wprowadziles zawod i niepewnosc. Mam wrazenie, ze to wszystko jest naciagane… Tak poprostu przybiegla i zabrala wlos? Nawet jesli byla mega szybka, to moznaby dodac jakas konkretna akcje np.:
Zanim dobiegla do Szatana, musiala obkrazyc trzy nifryty blokujace przejscie. Ale to nie koniec niespodzianek. Kiedy juz trzymala wlos, jeden ze slug stworcy, zlapal Midie za reke. Na szczescie udalo jej sie wyrwac. Nastepnie pedem wrocila do nas.
Wydaje mi sie, ze tak jest troche lepiej. No ale ja sie nie znam. Mam jednak prosbe: pisz dalej! Z kazdym rozdzialem jest lepiej! Weny!
Odpowiadając na Twoje pytania…
2) Cóż, przydałby się tu Obóz. Tak jak Ci kiedyś pisał Quick, to blog związany z twórczością wujka Ricka, więc i z tym…
1) Było nieźle. Widać poprawę i wyłapałam znacznie mniej powtórzeń (lub przestałam na to zwracać uwagę, ale raczej po prostu jest ich mniej). Pisz dalej i ćwicz, bo naprawdę robisz postępy.
„[…] trzymając Ninna za twarz, tak aby nie umiał nic powiedzieć. ” – Zamieniłabym „umiał” na „mógł”. Sądzę, że lepiej by tam pasowało.
Podoba mi się tok myślenia tego gnoma. Jest realistyczny i zabawny jednocześnie. „Postać człowieka to był tylko kamuflaż, gdyż ludzie nie potrafią latać.” 😉 „Domyśliłem się, że to chodzi o jakiś wynalazek Ninna, ale nie wiedziałem, który(,) ponieważ stworzył on miliony wynalazków.”
„-Patrzcie- powiedziałem, biorąc do ręki stalowe pióro- to pióro ono należy do Harpii.” – To źle brzmi. Pomińmy fakt, że jest powtórzenie; czy ktoś tak mówi? Lepiej byłoby napisać „To należy do harpii”. Jestem pewna, że wszyscy domyśliliby się, o co chodzi.
Opisy są znacznie lepsze, niż wcześniej, ale nadal przydałoby się nad nimi popracować.
Nadal mam wrażenie, że ten Szatan jest zbyt ufny. Aż nie pasuje na Złą postać… 😉
„-Heh- śmiałem się z niego- to jest część naszego planu. Za chwilę stracisz energię, a Ifryty znikną.” – Pierwsza myśl: „A w bajkach nie było tak, że to Źli bezsensownie zdradzali swoje plany?”
Saide ma rację, to z tym włosem Szatana poszło zbyt łatwo. Znów na zasadzie „raz, dwa, trzy, plan wykonany”.
„Zbrzydło mi się chodzenie w tą i z powrotem, ale nie mam wyjścia.” – Zmieniłeś czas. W języku polskim raczej trzyma się jednego czasu. Tu powinno być „nie miałem wyjścia”.
„-Przyjaciele Ninna?- spytał.
-Tak- odpowiedziałem.
-Odsuńcie się, muszę zniszczyć ten dom.” – Hah. 😉 „Jesteście przyjaciółmi Ninna, więc odsuńcie się, bo chcę zniszczyć jego dom.”
A w jaki sposób ten Luis użył wody? *Czytaj: przydałby się opis*
Podsumowując, dobrze się czytało, więc weny na następną część!
No cóż, Isabell zabrała mi robotę, ale cieszę się, że ktoś jeszcze pisze długie komentarze. 😀
Podpisuję się pod jej komentarzem, a od siebie mogę tylko dodać, że zauważyłem kilka błędów z przecinkami.
Obóz Półkrwi powinien się znaleźć, w końcu to blog o twórczości Ricka Riordana, ale musiałbyś ten temat wdrożyć bardzo delikatnie.