Hej, hej. Przedstawiam kolejną część Tajemnicy Pozytywki. Mam nadziej, że się wam spodoba za wszystkie błędy przepraszam. Miłej lektury! A bo bym zapomniała, im więcej komentarzy tym szybciej następna część!
Tajemnica Pozytywki
Rozdział 1
Spotkanie
William szedł ulicami miasta. Chłopak zmierzał do starej, opuszczonej kamienicy. Mimo, że minęło już 5 lat on wciąż nie przyzwyczaił się do samotności. Przerażała go myśl, że spędza czas sam na sam z tą przeklętą… Chłopak nie dokończył myśli ponieważ jego uwagę przykuwa stara kobieta. Ich spojrzenia się spotkały. Staruszka uśmiechnęła się tajemniczo i wskazała kobietę w ciąży. Po chwili już jej nie było. Dobrze wiedział skąd się wzięła. Ona nie był taka jak on. Był pewny tego co zobaczył. Wiedział już dość dużo na ten temat by wiedzieć, że pozytywka jest coraz potężniejsza. Po plecach przeszły mu ciarki, naprawdę nie chciał wracać do tej kamienicy. Jednak jedna myśl nie dawała mu wytchnienia. Jedno pytanie : Dlaczego pozytywka mu pomagała? Analizował to na milion sposobów i miał tylko jeden pomysł. Musiała mieć w tym jakiś jeszcze nieznany mu cel. Tylko, że to było sprzeczne. Miał mętlik w głowie. Mimo wszystko dęńsknił za swoją matką. Ona wiedział by co zrobić. Wciąż po głowie chodziły mu słowa matki. Dlaczego chciała by sam to zrobił? Dlaczego chciała by sam to zrozumiał? Nie rozumiał tego, chociaż chciał. William zatrzymał się przed wejściem do starej kamienicy. Wyciągną rękę do klamki i przesunąć po niej palcami. Wspomnie z dzieciństwa powróciło.
– Nie tak szybko- odezwała się pokojówka- Paniczu Williamie! Pani Isabella nie będzie zadowolona!- chłopiec wiedział doskonale, że pokojówka ma rację. Matka będzie na niego wściekła. A winą za jego zachowanie obarczy Emili. Ale zawsze był cień szansy, że matka rozmawia z tą pozytywką. Nie rozumiał czemu to robi albo czemu kazała mu się nauczyć tej piosenki i śpiewać, razem z grającą pozytywką. Zatrzymał się. Nie chciał by Emili została ukarana za jego zachowanie. Z rozmyślań wyrwał go głos matki
– Nie! Nie rozumiesz?! O czym ty mówisz? Nie on… Ja to zrobie- mówiła i krzyczała na zmianę- Jak to nie mogę?! – w tym momencie podeszła do niego Emilia. Pokojówka była przestraszona zupełnie jak on. Matka była w złym chumorze, nie wróżyło to nic dobrego
– Choćmy Paniczu, nie będziemy przeszkadzać pani Isabelli
Koniec wspomnienia. Emili była dla niego taka dobra… Miała jednak pecha. Prosił matkę by tego nie robiła ale na nic. 31 października 1706. Od tego dnia więcej nie spotkał Emili. Chłopak nawet nie chciał myśleć co zrobiła jej matka. William wszedł do kamienicy. Przez to wspomnienie zatracił się w nostalgii. Emili zapewne nie żyje. Dobiegł go dźwięk ze starej pozytywki. Przyzwyczaił się do tego, że włączała się, kiedy jej się to podobało. Nie może w tej chwili pozwolić sobie na złość! Spojrzała na zegar w srebrnej oprawie. Za 10 czwarta. O 5 ma się spotkać z Sabirną. To dość wczesna pora jak na nią. Był pewny, że spotkanie odbędzie się najwczesiniej o 10. Zaskoczyła go. Miał nadzieję, że rozmowa z Sabriną odrobinę mu pomorze i pozwoli uspokoić pozytywkę. Williama wszedł do łazienki. Rozebrał się i wziął zimny prysznic. Gdy skończył, ubrał się. Następnie podszedł do lustra w srebrnej oprawie i spojrzał w w swe odbicie. Wyglądał prawie identyczne jak matka. Prawie ponieważ jego cera nie była taka blada. Spojrzał na zegarek. Za pięć minut przyjdzie Sabrina. Wziął ręcznik i wytarł nim twarz.
Chłopak usłyszał dzwonek informujący o jej przybyciu. Oczywiście nie czekał ani chwili i w pośpiechu poszedł otworzyć drzwi. Gdy to zrobił jego oczom ukazała się kobieta w wieku jego matki. Miała zielone oczy, blond włosy z odrobiną siwych i tak samo bladą cerę jak jego matka. Ubrana była w granatową suknie. Chłopak zaprosił ją do salonu. Pomieszczenie było w kolorach czarnym i srebrnym. Czarne ściany i lśniąca srebra podłoga. Był tam srebrny kominek, dwa srebrne, skórzane fotele, na których znajdowały się po dwie bardzo miękkie, czarne poduszki. Między fotelami stał szklany stolik ze srebrnymi podstawami. Na stoliku była herbata wcześniej przygotowana przez Williama. Źródłem światła w pomieszczeniu był srebrny żyrandol zwisający z czarnego sufitu. Znajdowało się tu jedno okno teraz przysłonię te przez srebrną zasłonę.
– Dziękuję, że zgodziła się Pani ze mną spotkać- powiedział
– Nie dziękuj. Przyszłam tu ze względu na twoją matkę a nie ze względu na ciebie- powiedziała wściekłe i wyniośle- Ale rozumiem czemu uciekłeś. Byłeś dzieckiem i nic nie rozumiałeś- do powiedziała już ze spokojem
– Może innym razem omówimy czemu uciekłem a teraz skupmy się na preortetach- odrzekł, kobieta zauważyła, że nie podobał mu się ten temat.
– Masz rację. Hmmm jesteś podobny do Isabelli- powiedziała Sabrina- A więc czego oczekujesz chłopcze?
– Pomocy i odpowiedzi- odrzekł
– Och możesz mówić dokładniej? – powiedziała zirytowana kobiet
– Jakie mają znaczenia słowa zacznij od początku? -spytał
-Hmmm- Zamyśliła się- Sądzę, że Isabella miała na myśli, byś zaczął od początku pozytywki.- zauważyła, że chłopak chyba nie do końca rozumie jej słowa- Od tego jak powstała. Mówiłeś o pomocy…. A więc o co chodzi?
– Chodzi o uspokojenie pozytywki- rzekł William
-Przynieś ją chłopcze- zauważyła na twarzy chłopaka strach – Ach pośpiesz się.
– Mam tylko jeszcze pytania- powiedział. Kobieta skinęła głową na znak by mówił- Spotkałem dzisiaj pewną staruszkę. Była to pierwsza oznaką pozytywki. Skinęła ona na kobietę w ciąży.
– Hmmm. Pamiętasz jak wyglądała ta kobieta wskazana przez staruszkę?- chłopak skinął głową na tak- Dobrze. Musisz dowiedzieć się jakiej płci jest to dziecko. W przyszłości będziesz musiał odnaleźć dziewczynę lub chłopaka z znamieniem. A teraz przynieś ją- mówiąc te słowa upija łyk herbaty,w ciszy czekając jak chłopak przyniesie pozytywkę. Szczerze żałowała młodzienica. Mieszkać sam na sam z tą pozytywką. Naprawdę okropne. Chłopak wrócił z pozytywką, która grała tą melodie.
– By uspokoić pozytywkę, należy zaśpiewać pewną piosenkę. Ach i jeszcze coś pozytywka woli kobiecy głos- powiedziała
– Dlaczego?- spytał
– Tego nikt nie wie młodzieńcu. A wracając do pieśni… Nie zapomnij, nie zapomnij co ludzie szepczą. Nie zapomnij o prawdzie pośród kłamstw ukrytej. I o tej pani szlochającej co smuci się a uśmiech skradł jej cień. Nie zapomnij o tym. Nie zapomnij, nie zapomnij o stworze co światła się lęka i o matczynej bajce. Nie zapomnij o starej pozytywce co zaklęta jest. Dalej nie znam- chłopak przypomniał sobie o tym jak spotkał się z matką, śpiewała to.
– Dziękuję Pani
– Dobrze mam nadzieje, że niedługo się spotkamy- rzekła. William odprowadził Sabrinę do dziwi
– Do widzenia chłopcze- rzekła przed wyjściem
– Do zobaczenia Pani Sabrino- od powiedział. Po wyjściu kobiety, Wrócił do salonu by zaśpiewać pozytywce. Musiał wielokrotnie powtórzyć gdyż pozytywka ciągle nie była zadowolona. Gdy skończył było już bardzo późno. Chłopak umysł się i poszedł spać. Miał nadzieję, że rozmowa z Sabriną odrobinę mu pomorze i rozjaśni pewne sprawy. Jednak część pytań pozostała bez odpowiedzi. A teraz pojawiły się następne. William podejrzewał, że z czasem będzie ich miał coraz więcej. Gdy chłopak ustną w salonie rozległy się smętne dźwięki z pozytywki.
Dziesiąta w nocy.
Sabrina weszła na posesję pięknego lecz małego dworu. Owy dwór należał do niej. Budynek miał 3 zdobione kolumny, duże schody, wszystkie okna były zasłonięte czarnymi zasłonami. Ogród wokół dworu był zaniedbany i straszył przechodniów. Sam niegdyś biały budynek porastały najróżniejsze pnącza. Kobieta weszła do środka przez zdobione, bukowe drzwi. Hol był czarny z srebrnymi dodatkami. Nie czekając ani chwili kobieta w pośpiechu weszła do tajnego pokoju. Owe pomieszczenie było w kolorach srebrnym i czarnym. Sufit przedstawiał nocne niebo. W pomieszczeniu była komoda z księgami, dwa fotele identyczne jak u Isabelli. Stał tam srebrny stolik a na nim kula. Kobieta usiadła. Czuła, że za chwilę nadejdzie wizja. Nie mylił się. Po chwili straciła przytomność. Wizja.
Arjana
Sporo literowek, ale nie moja glowa w tym, by Ci je wyliczac. Calosc jest swietna! Przypomnialas mi dlaczego tak bardzo lubilam ksiazki opisujace zdarzenia z dawnych wiekow! Wszystko jest takie tajemnicze! A tak z ciekawosci to dlugo wymyslalas piosenke dla pozytywki? A moze skads zaczerpnelas inspiracje? Czekam na nastepny rozdzial!
Jeżeli chodzi o piosenkę to nie. Po prostu zaczełam pisać i tak właśnie wyszło.
Wyczuwam silny fetysz czerni i srebra. ;p
Świetne Zgadzam się z Saide co do literówek, faktycznie ich sporo ale kto by się przejmował 😉 Od siebie dorzucę, że w tekście nie powinno się używać cyfr np jak piszesz o godzinie spotkania. Czekam na kolejny rozdział
Tak, literówek było sporo,. Masz też problemy z polskimi znakami, czasem ucinasz końcówki słów. Czytaj tekst uważnie przed wysłaniem, by wyłapać wszystkie błędy
Fabuła jest ciekawa. Motyw pozytywki naprawdę mi się podoba. Oryginalny pomysł
Fabuła zapowiada się świetnie, bardzo intrygująco. To prawda, motyw pozytywnie jest genialny i można z nim wiele zrobić. Postacie wydają się ciekawe, z fajną historią. Są jedynie nieco słabo „rozwinięte”, ale sama nie umiem „ożywiać” postaci.
„Choćmy paniczu, ie będziemy przeszkadzać pani Isabelli. ”
Hm… Spokojnie, nie przeszkodzilibyście 😉
Nie no, żartuję. Nie polubiłam tamtej Isabelli ani sposobu jej wyrażania się, był dość denerwujący. „Choćmy”. To się tak pisze? Od kiedy? Słowo „choć” znaczyb”chociaż”, a „chodź” mniej więcej to samo co „przyjdź”
„Miałem nadzieję, że kobieta pomorze.” O które pomorze chodzi? Zachodnie? Powinnaś napisać to przez „ż”, gdyż chodzi o pomoc. Oprócz tego przeszkadzały mi powtórzenia. http://www.synonimy.pl – polecam sama często korzystam. I jeszcze „tą melodię”. Z tego co wiem tutaj powinno być „tę melodię”, bo „tę używa się przed rzeczownikami rodzaju żeńskiego i nijakiego.
Mam nadzieję, że pomogłam. Weny i powodzenia w dalszym pisaniu.
Przepraszam za literówki… pisanie na tablecie jest trudniejsze niż się wydaje.