Dzień dobry Miniaturka z małą ilością puszystości w niektórych momentach, ale myślę, że dacie radę. Osoby, które nie przepadają/tolerują tekstów o związkach osób jednej płci, nie muszą mi tego uświadamiać w komentarzach. Piszę te ostrzeżenia na wstępie, aby uniknąć tego typu sytuacji. Mam nadzieje, że nikogo nie obraziłam, ale jestem wyczulona na tego typu sprawy. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać kiedy ja napisałam miniaturkę bez yaoi/yuri xd
A i jeszcze jedna kwestia. Nie jestem pewna czy mam jeszcze szansę wczuć się w styl jaki tam powstał… ale czy ktoś jest zainteresowany powrotem, Analise? Bogowie, porywam się z motyką na słońce.
A i bezwstydna autoreklama bloga HP: zapomniana-obietnica.blogspot.com Zapraszam
Dla Shays, która prosiła mnie kiedyś o napisanie jeszcze yuri
I dla tych wszystkich wracających na stare dobre RR 😀
– Snakix
***
– Umówisz się ze mną?
Widzi zaskoczenie na twarzy, Kiry i zaczyna się denerwować czy się nie pospieszyła. Może powinna poczekać jeszcze trochę i zapytać w delikatniejszy sposób. Kiedy ma zamiar się wycofać z propozycji, Kira dochodzi do siebie.
– Myślałam, że już nigdy mi tego nie zaproponujesz.
– Sobota. W południe, przy Zbrojowni.
Kira, ma przepiękny uśmiech.
***
Kira, często jej mówi, że jest lekkomyślna. Wtedy czochra ją po włosach i skrada delikatny pocałunek. To nie jej wina, że jako córka Hermesa bierze udział w tego typu akcjach. Atak z powietrza powstał na jednym z zebrań. Na samym początku zdecydowali się na jednego herosa i pegaza. Po miesiącu takie rozwiązanie się nie sprawdziło. Kiedy strzelec zostawał ranny, tracił jednocześnie panowanie nad pegazem. Zostały wprowadzone duety herosów. Mimo to, Kira nadal się o nią niepokoi. Ufa Harry’emu Nie ma wątpliwości, że w razie ataku, nie pozwoli bym coś im się stało. Ma niezwykły talent do kierowania pegazem.
– Gotowa?
Harry, czeka na nią w stajni. Musi jeszcze się tylko pożegnać z Kirą i jest gotowa. Nie ma wątpliwości, że cała ta wyprawa potrwa maksymalnie trzy dni. Mimo to wie, że Kira, będzie się o nią niepokoić. Zawsze to robi.
– Kira, wrócę nim się obejrzysz. Raz dwa i po sprawie.
– Mimo to się martwię. Trwa wojna a ty jesteś na pierwszej linii ataku.
– Ktoś musi być. Ty leczysz rannych, a ja zabijam.
Przytuła szybko, Kirę. Musi być silna, chociaż coraz gorzej to znosi. W momencie kiedy zamyka oczy, widzi upadające ciała innych herosów. Słyszy z dołu okrzyki walki i świst własnych strzał, które zaraz wbiją się w ciało. Potrzebuje w takich chwilach ciepłych ramion dziewczyny. Jej śmiechu, rozmów o wspólnych planach na przyszłość i marzeniach.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też. Muszę już iść.
Rozstanie nie jest łatwe. Jest cholernie trudne jeśli ma być szczera. Potyka się o schody kiedy wychodzi z domku Hermesa. Ma ochotę płakać i z trudem powstrzymuje łzy. Nie pamięta jak dochodzi do stajni. Pamięta jednak wzrok i pytanie Harry’ego. Chyba coś mu odpowiada i karze wsiąść na Watę. Kiedy startują, ani razu nie ogląda się za siebie.
***
– Jak bardzo mnie kochasz?
Przekorny uśmiech Kiry, jest wszystkim co teraz ją interesuje. Dziewczyna leży obok niej na łóżku, a ich palce są splecione ze sobą. Duże brązowe oczy patrzą na nią z uwielbieniem. Całuje ją szybko w policzek.
– Bardzo.
– A co jesteś w stanie dla mnie zrobić?
– Zabić. Jestem gotowa dla ciebie zabić, Kira.
***
Na miejsce docierają w dwie godziny. Rozpakowywują się, zakładają obóz i dają wodę Wacie. Uzbrojona w łuk i strzały, czeka na rozkaz od Charliego. Nienawidzi czekać. Zawsze ma wrażenie, że wiadomość nie nadejdzie i coś się stało. Po kolejnych trzech godzinach, obiedzie później i kilku wymienionych zdań z Harrym, dostają wiadomość. Mają przyczaić się od strony wody.
Przy pegazie jest pierwsza. Sadowi się na swoje miejsce z tyłu i szykuje łuk. Wata, jest niespokojna i co chwilę wierzga kopytami.
– Na pierwszej!
Dotarli na miejsce. Harry, krzyczy do niej, gdzie znajduje się zagrożenie. Naciąga cięciwę, lokalizuje cel i strzela. Nie widzi gdzie strzała trafia, bo Harry, gwałtownie skręca w lewo. Jej oczom ukazuje się straszny widok. Wszędzie widzi krew, a w powietrzu koło nich unosi się kilka innych pegazów z herosami. Ma wrażenie, że widzi nawet Percy’ego i Annabeth na Mrocznym. Klepie dwa razy, Harry’ego, w ramię by ten przekręcił się tak, aby miała lepszy widok na to co się dzieje. Dzięki Bogom, ich herosów jest więcej i zaczynają powoli wygrywać.
– Zaraz stąd spadamy.
– Zrozumiałam.
Są na tyle nisko, że widzi, co czai się między drzewami. Kiedy zauważa wieli łeb tuż nad koroną drzew, nie waha się. Strzela. Jest pewna, że zaraz reszta strzelców zobaczy to co ona. W momencie kiedy szykuje kolejną strzałę, widzi jak w zwolnionym tempie, lecącą ku niej włócznie. Ma świadomość tego, że nie ma jak się obronić. Sekundę później słyszy krzyk Harry’ego i czuje jak próbuje zmienić ich pozycje. Wie, że to bez sensu, bo włócznia doleci do celu. Nie myli się. Ostrze idealnie trafia w brzuch.
***
– Jakie jest twoje największe marzenie?
– Aby ta chwila nigdy się nie skończyła.
Razem z Kirą, leżą na mokrej od rosy, trawie. Nie przeszkadza jej to. Mogłaby tak spędzić wieczność. Ma przy sobie ukochaną dziewczynę, łuk i całą masę planów, co będą robić w przyszłości. Razem.
– Nigdy cię nie zostawię rozumiesz? Nigdy.
Kira, podnosi się na łokciach kiedy składała jej tą obietnicę. Jej krótkie, rude loki tworzą w pewnym stopniu aureole wokół jej twarzy. Wygląda jak anioł, który zszedł z nieba, specjale dla niej.
– A ja cię nigdzie nie wybieram.
***
Kiedy lądują w tymczasowym obozie, koszula jest już cała przesiąknięta krwią. Jest jej coraz trudniej oddychać i wie, że zostało jej kilka minut życia. Harry, przewraca wszystkie rzeczy do góry nogami, by znaleźć coś co może jej pomoc. Zaczyna coraz bardziej panikować, a jej działa to tylko na nerwy.
– Harry… Harry, proszę… posiedź przy mnie… kiedy… kiedy będę…
– Nawet tak nie mów. Wyjdziesz z tego.
– Harry, proszę…
Kiedy w końcu przy niej siada, czuje się lepiej. Od początku wojny boi się, że umrze w samotności. Przymyka lekko oczy i czeka na spotkanie z Tanatosem.
– Boli cię…?
– Nie. Nic mnie nie boli…. Jest… dobrze, Harry. Jest dobrze.
– Przekazać coś, Kirze?
– Powiedz jej…
Zaczyna się krztusić krwią. Cienka strużka spływa jej po brodzie, ale uparcie stara się przekonać, że jeszcze ma czas. Musi go mieć. Jednak z każdym oddechem wie, że jest bliżej końca.
– Abby..? Abby!
***
– Jak to się skończy to chcę gdzieś z tobą wyjechać.
Kończą właśnie ostatni trening i zbierają się na kolację. Obie są zmęczone, ale zadowolone z walki. Wiedzą jednak, że kiedy będzie ostateczne starcie istnieje mała szansa, by mogły osłaniać sobie nawzajem plecy.
– Nad morze. Albo gdzieś w góry. Domek, narty i my dwie. Co ty na to?
– Z tobą mogę jechać nawet nawet na koniec świata, Kira.
– Trzymam cię za słowo.
Rozgląda się szybko na boki i przyciąga Kirę, bliżej. Składa na jej ustach mocny pocałunek, a wolnymi dłońmi przytrzymuje w pasie. Kira, mruczy z zadowolenia i uwalnia się z uścisku.
– Jeszcze ktoś nas zobaczy.
– Niech patrzy. Jak dla mnie cały świat może się dowiedzieć, że z tobą jestem.
– Ostatnio mówiłaś, że to ja jestem, całym twoim światem.
– Bo tak jest.
Smutne. I przede wszystkim bardzo dobrze napisane. Podobało mi się. Wyłapałam kilka literówek, ale to nic.
Bardzo ciekawa miniaturka, spodobała mi się. Te wycinki, jakby wspomnienia(?) były świetne.
Tylko… Po co te przecinki po imionach?
Analise… Coś kojarzę. Z chęcią przeczytałabym jej kontynuację.
Jak ja uwielbiam te miniaturki!
I nawet migracje przecinków mnie nie zniechęcą…
Nie oddzielaj imion przecinkami, błagam Cię, Snakix! To się robi tylko kiedy imię jest w wołaczu, kiedy jest zwrotem do osoby (patrz poprzednie zdanie).
Tylko weź ty mi powiedz, czemu wszystkie te miniaturki są smutne, a w każdym razie pesymistyczne? Sama będę musiała napisać coś weselszego, phi.
A dalsze części Analise chętnie przeczytam~
Ojej.
Piękna miniaturka. Wszystko się zgadza. Wydarzenia przeplatające się wspomnieniami. Taka smutna.
Generalnie nie lubię przesłodzonych tekstów, ale jak to sama ujęłaś „Miniaturka z małą ilością puszystości w niektórych momentach…”. Dałam radę i jeszcze mnie urzekła.
O Bogowie! Siedzę i ryczę. To jest piękne! Takie prawdziwe, realistyczne i głębokie! Takie smutne… Jakie to życie jest nieprzewidywalne… Prawdopodobnie przez resztę wieczoru będę miała doła i będę się zastanawiała nad sensem istnienia. Teraz dla odmiany poproszę o coś wesołego.
anmabeth_01 mogłabyś wejść łaskawie na pocztę i mi odpisać? Z góry dziękuję.
Całkiem zabawne, że ci źli umierają od razu, a bohaterowie zdychają godzinami. Można się nawet uśmiechnąć.
Jedyny minus Twoich miniaturek? Interpunkcja, niestety. Tekst jest zawsze przemyślany, doskonale napisany, czyta się przyjemnie – zaryzykuję może nawet stwierdzenie cudnie, tak lekko, płynnie i szybko – ale te przecinki, no! Doprowadź je do porządku, a tekst od razu stanie się jeszcze lepszy, szczerze.
Podobało mi się, oczywiście 😀 Miniaturka nieco smutna, ale prawdziwa – wojna to wojna, tyle. Końcówka taka… Niby zwyczajna, bo jak ktoś kogoś kocha, ta osoba jest dla niego powietrzem, wodą i słońcem, ale jednocześnie taka niezwykła. Zresztą zawsze podobało mi się to, jak oddajesz zakochanie; jednym zdaniem potrafisz podsumować wszystko.
Analise? O bogowie. Jasne, że przeczytałabym! <3