Dakota ( Rzym )
– Leila, Czwarta Kohorta, wejdź. Reyna, pretor, zapraszam. Frank… Zhang! Identyfikator, proszę! – krzykną Terminus na syna Marsa. Tamten w pośpiechu podwinął swój rękaw i pokazał tatuaż bogu. Nigdy nie rozumiałem, nie rozumiem i nie będę rozumiał, dlaczego ten posąg karze nam to robić. Wydaje mi się, że jak każde z nas w tym obozie spędziło minimalnie pięć lat, to chyba już powinien pamiętać kto jest kim, a nie za każdym razem prosić o te identyfikatory, co nie?
– Yyy… tak jest – odparł chłopak, jakby dopiero teraz zauważył, że jest na planecie zwanej Ziemią. Pewnie myślał o Hazel, swojej dziewczynie. Kiedyś, gdy spytałem się go nad czym tak duma, bo to nie był jego pierwszy taki odlot, to spojrzał na mnie jakbym mu powiedział, że bogowie nie istnieją, a Obóz Jupitera to tylko głupi sen, a potem odszedł z miną jakbym mu skopał podex.
– Dakota, centurion Piątej Kohorty… chłopcze wyjmij proszę to kool-aidu z prawej kieszeni! – z moich „filozoficznych” rozmyśleń wyrwał mnie krzyk oraz dźwięk mojego imienia, bo tak w sumie to tylko to zrozumiałem.
– Yyy… tak? – nie bardzo wiedziałem co odpowiedzieć, bo w końcu trudno cokolwiek powiedzieć, nie znając pytania.
– Już o tym rozmawialiśmy! – kontynuował posąg, zupełnie jakby mnie nie słyszał, może to i lepiej. Kto wie co by mnie czekało, może oddzielanie piachu od maku, albo coś jeszcze gorszego? – TO-BIE NIE-WOL-NO WNO-SIĆ KOOL-AIDU W OB-RĘB PO-MER-IUM! – przeliterował mi to bóg jakby myślał, że nie zrozumiem lub jestem na to za głupi. Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, bo zaczął kontynuować.- Nie pyskuj mi tu, synu Bachusa! Oddawaj tą oranżadę i właź! – jak kazał, tak zrobiłem. Tyle, że nie oddałem tego jemu, tylko Julii, bo Terminus to w końcu tylko mosiężna głowa i nic poza tym. A tak w ogóle to ja nie jestem od tego uzależniony i nie rozumiem dlaczego ludzie tak sądzą, pewnie mają jakieś zwidy, czy co?
Wszedłem do Domu Senatu zaraz za Frankiem. W sumie, to zawsze zastanawiało mnie co ta
Hazel w nim widzi? Może i jest miły, uprzejmy i tak dalej, ale z wyglądem jest gorzej. Ma dobrze zbudowaną sylwetkę, to trzeba mu przyznać, ale…to jego twarz, jak u misia pandy, odpada! Ale mówią, że wygląd to nie wszystko i może mają rację…z resztą to nie ważne.
Senat wygląda jak zawsze, czyli białe ściany, dziesiątki, a może setki miejsc ustawionych w półkolu dla laurów i starszyzny z miasta. Jedyne co się w nim zmieniło to chyba to, że zamiast dwóch są cztery miejsca na podium. Dwa na środku dla pretorów i dwa dla Jasona, czyli naszego Pontifexa maximusa oraz Rachel – wyroczni, która obecnie znajduje się w obozie Greków. To w sumie dobrze, Dwunasty Legion został w końcu uwolniony, na jakiś okres od czasem naprawdę niemiłych przepowiedni.
Usiadłem w pierwszym rzędzie obok Hanka i Leili. Dziewczyna wygląda naprawdę ładnie. Swoje kręcone, czarne jak węgiel włosy spięła w luźnego koka. Dzisiaj założyła szare dżinsy i fioletowe, pasujące do również fioletowego podkoszulka, trampki. W porządku Dakota, chyba się zakochałeś, tylko bez paniki chłopie. Wdech i wydech. Okej, o czym ja myślę, taka dziewczyna jak ona nigdy w życiu na mnie nie spojrzy. Dobra, teraz gadam sam do siebie. To kool-aidu naprawdę mi szkodzi, może ludzie jednak mają rację.
Frank z Reyną właśnie zajmowali swoje miejsca na podium, a tuż za nimi Jason Grace. Pretorka mówił o wzmocnieniu obrony miasta, czego moje ADHD nie mogło wytrzymać, później drugi pretor o zmianie zasad bezpieczeństwa podczas manewrów ( moim zdaniem nie trzeba było ich zmieniać, w ostatnim miesiącu ofiar śmiertelnych było zaledwie sześć, co i tak było niezłym wynikiem). Może mi się tylko wydaje, ale za Reyną pojawiła się jakaś złota smuga. To pewnie tylko słońce…taaa, chyba jednak nie, bo właśnie zaczęło lać. Coraz więcej osób zaczęło się w nią wpatrywać, co było znakiem, że to nie był tylko wybryk mojej wyobraźni. Teraz dzieje się coś jeszcze dziwniejszego, bo to coś zaczęło zmieniać się w chłopaka. Nawet Frank to zauważył, bo ze zrezygnowaniem upuścił ręce, przerwał swoją zaiste wzruszającą mowę i również się tam spojrzał. Poświta w tym momencie stała się lekko zamazanym obrazem osiemnastoletniego chłopaka. Ma on kręcone blond włosy i niebieskie oczy , a przynajmniej tak mi się wydawaje, bo jest trochę za daleko. Ubrany jest w dżinsy i zieloną koszulę w kratę, na którą ma narzuconą złotą peleryną. Wygląda jak supermen, ale lepiej będzie jak zostawię to dla siebie.
– Apollin – powiedział Frank niby do siebie, ale trochę mu nie wyszło, bo wszyscy to słyszeli, więc momentalnie przyklękli. Pretor trochę się przez to zarumienił i teraz wygląda teraz jak różowy panda.
Apollo podniósł prawą rękę, jakby chciał zacząć śpiewać operę i zaczął recytować:
„Troje uprzednio wybranych i dwoje dobranych,
na misję wyruszy, by świata nie skruszył,
Ojciec Czasu wedle swego majestatu.
Do niebios stóp dotrą na czas,
jedno zdrajcą może okazać się
i znacznie pogrążyć Cię.”
Bóg już się chyba rozmył, a zważywszy na to, że wszyscy już stali, postąpiłem tak samo. Na sali zapanowała wrzawa. Reyna i Frank bezskutecznie próbują to jakoś ogarnąć, ale bez większych skutków. Po minie pretorki można wywnioskować, że bardzo ją to zirytowało, co wcale mnie nie dziwi. Dziewczyna teatralnie załamała ręce i zaczęła mówić coś do Franka. Chciałem jakoś ją wesprzeć, więc też zacząłem ich uciszać. W końcu się uspokoili, ale jakoś dziwnie się na mnie patrzą. Może znowu papier toaletowy przykleił mi się do spodni? Teraz Frank również zaczął się na mnie patrzyć jak w obrazek. Spojrzałem na Leilę i dostrzegłem złotą lirę nad jej głową, więc może to nie na mnie się tak patrzyli, tyle, że ona tęż się patrzyła w jakiś punkt nad moją głową. Spojrzałem w to miejsce i zorientowałem się, że nade mną również pokazał się ten symbol.
-No to przynajmniej wiemy, kto między innymi, wyruszy na misję – oznajmiła Reyna, po czym dodała – jutro po śniadaniu odbędzie się zebranie senatu, i wtedy ustalimy szczegóły misji. Koniec dzisiejszego posiedzenia. – oświadczyła dziewczyna i udała się do wyjścia, a za nią Frank i Jason.
No ładnie, dzięki Ci Apollinie, że mnie w to wplątałeś. Dziękuje tobie i Fatom…
Zaraz po kolacji udałem się do baraku. Czuje, że muszę się wyspać. Jest mi ciężko, z tym, że wyruszam na misję, z której może wrócę, a może nie. Ciekawe co teraz robi Leila? Martwi się tak jak ja, a może cieszy się, że ma szansę na wykazanie się? Nie wiem tego, ale kiedy o tym myślę to dochodzę do wniosku, że może Fata dają mi szansę na zbliżenie się do niej…
Śniło mi się, że stoję na górze Tam z Jasonem, Percy’m i jakąś dziewczyną o kruczoczarnych włosach. Ubrana była w również czarne spodnie i koszulkę moro. Na głowie miała przepaskę w kolorze księżyca, która wyglądała jak diadem księżniczki z bajki Disneya. W ręku trzymała łuk, a przez ramie miała przewieszony kołczan ze strzałami. Krzyczała coś do Percy’ego, ale nie słyszałem co. Po chwili obraz się rozmył i widziałem tylko ciemność. Nagle usłyszałem wołanie, które cały czas się nasilało. Był to potężny, złowrogi głos, jaki mają zazwyczaj złe charaktery w filmach. Wołanie było coraz głośniejsze i głośniejsze „Dopadnę cie, synu Bachusa. Jeszcze się zobaczymy.” …
Mam nadzieję, że spodobała Wam się narracja Dakoty w moim wydaniu. Niezbyt wiedziałam jak to zrobić, bo nie miałam się na czym wzorować, ale mam nadzieję, że jakoś to wyszło .
P.S. Dzięki za wszystkie komentarze. :p
Jula2233
Suuuper! Serio! Bardzo mi się podobało. Ten sen na końcu… Budzi zaciekawienie, zainteresowanie.
Błędy:
kiedy Terminus mówił do Dakoty, ze ma odlozyc kool-aid (czy jak sie to pisze), napisalas „przeliterowal”. Powiennas zwrocic uwage na to, ze on nie literowal, ale sylabizowal.
Oprocz tego bylo jeszcze kilka literowek, ktorych nie chce mi sie wypisywac.
Narracja swietna. Piszesz naprawde ciekawie. Czekam na CD
Beth
+5 punktów dla Quick’a za pomysł Dacoty. Poprawiłaś się i to całkiem dobrze. Opisy można pal cześć. Ach te przepowiednie Apolla jako Haiku
Dzięki za komentarze. I niech będzie nawet +6 punktów dla Quick’a za pomysł.
Ciekawa przepowiednia. Serio, nie wiem co będzie dalej, więc… pisz szybko!
A narracja Dakoty nieźle Ci wyszła. Tak, Quick miał dobry pomysł…
Isabell22
Dzięki
Naprawdę fajne. O biebo lepsze niż poprzednie! Więcej opisów wyglądu pomieszczeń, ale niestety zabrakło jednej rzeczy : nie opisywałaś ich emocji. Na przykład nie wiemy czy Dakota się przestraszył, zdziwił, a może ucieszył z powodu tego znaku nad jego głową. Gdy tylko dopiszesz te emocje to będzie naprawdę ekstra! W tym rozdziale nawet mam wrażenie, że z opisami przesadziłaś, ale i tak jest wspaniale!
No więc weny życzę i czekam na dalszy ciąg!
Ps. Wiem, że pilnowanie tych całych opisów musiało cię dużo kosztować (chodzi o pamiętanie o nich) więc kobieto podziwiam cię!!!
Dziękuje Ci Niezaponajko! I Tobie również życzę weny.
Extra!
I tylko tyle bo nie chcę mi się pisać. :
Cieszę się, że Ci się podoba