Hej! Koleżanka wreszcie namówila mnie żebym to wysłała więc wysyłam. mam nadzieję ze sie wan spodoba. liczę na szczere opinie. sorki za błędy.
Beth
1. Richmond, Vermont.
-Mamo! Wróciłam! – zawołała szesnastoletnia dziewczyna wchodząc do mieszkania. Jej włosy były potargane od wiatru, a policzki czerwone z zimna. – Cześć, kochanie. Jak było w szkole? -jej
matka to wysoka, szczupła kobieta o dużych, brązowych oczach i ślicznych blond włosach. – Jak zwykle – odparła nastolatka. – Baba z angielskiego znowu kazała mi czytać jakieś opowiadanie, a
potem mówiła, że dzieci w przedszkolu lepiej czytają -odpowiedziała znudzonym głosem. W końcu co lekcję tak było. Weszła do kuchni, a mama podała jej talerz. Kiedy dziewczyna zaczęła
jeść, zaproponowała: – Może jednak powinnam porozmawiać z dyrektorem? – Nie! – prawie krzyknęła. – Wiesz, że to tylko pogorszy sprawę. Mówi, że inni dyslektycy potrafią czytać, nawet
jeśli mają z tym problemy. Matka uśmiechnęła się i zmieniła temat. – Pospiesz się, bo jeszcze musisz się spakować. Jutro wycieczka. To poprawiło humor szatynce. Z szerokim uśmiechem i
błyszczącymi z podniecenia, zielonymi oczami pobiegła się spakować. Do końca dnia myślała tylko o jednym: trzy dni w Nowym Jorku.
O 6:00 była już pod szkołą. Do wyjazdu było jeszcze pół godziny, ale umówiła się z koleżnką. – Hej, Liz! – usłyszała nagle. – Hej, Ann! – odpowiedziała swojej najlepszej
przyjaciółce. Wtedy usłyszały za sobą śmiech. Odwróciły się i zobaczyły dwie popularne dziewczyny z klasy. – Właśnie mówiłyśmy, że nie rozumiemy, dlaczego się przyjaźnicie
-powiedziała sztucznie słodkim głosem jedna z nich. – Stanowicie swoje przeciwieństwa. – Dokładnie. Liz tak chuda, że jej kości, a Ann ledwo się w drzwiach mieści -dodała druga i znowu
zaczęły się śmiać. Przyjaciółki odeszły bez słowa. Często były wyśmiewane. Nie chciały jednak dać tej satysfakcji i nie pokazały po sobie, że to zabolało. Gdy znalazły się poza
zasięgiem słuchu, zaczęły rozmawiać. – Nawet nie wiesz jak się cieszę na trzy dni bez pani Killer – powiedziała Liz. – Możesz najwyżej się cieszyć z trzech dni bez angielskiego. Killerowa
jedzie z nami – odpowiedziała Ann. Liz jęknęła. Miała nadzieję na trochę odpoczynku i nic z tego. Zaczęły rozmawiać na przyjemniejsze tematy. Wydawało się, że minęła chwila, kiedy
przyjechał autobus.
Alasca.
Wszyscy rozstępowali się, gdy szła. Ubrana była w swoją ulubioną białą, rozkloszowaną sukienkę bez rękawów i blado różowe szpilki, które wydłużały i tak już długie nogi. Razem z
torebką pasowały do jej pełnych ust. Na palcu jak zawsze miała pierścionek z trzykaratowym diamentem, ostatnią pamiątkę po nie żyjącej matce. Zdenerwowana szła w stronę nowej uczennicy.
Stanęła przed nią i zmierzyła ją wzrokiem. – Ty pewnie jesteś Ashley – powiedziała nowa wyciągając do niej rękę. – Jestem Iveta. – Ponieważ jesteś nowa, dam ci jeszcze szansę –
powiedziała ignorując rękę dziewczyny. – Zasada numer jeden: biały to mój kolor, więc masz zmienić tę bluzkę. – Nie mam nic innego na zmianę. – To nie mój problem. Nikt oprócz mnie nie
ma prawa założyć nic białego. Nie licząc strojów cheerleaderek. Tak więc radzę ci zmień, albo ja zmienię twoje życie w piekło. – Nie boję się ciebie – odpowiedziała Iveta. Na te słowa
Ashley się zaśmiała, jakby usłyszała jakiś żart. Jej głos poniósł się echem po całej szkole. Wszyscy się wzdrygnęli czując chłód. Poczuli, co to znaczy mrożący krew w żyłach.
Ashley uśmiechnęła się. – To zacznij – powiedziała i odeszła.
– Tato? Jest możliwość, żebym do Nowego Jorku pojechała limuzyną. Jest wygodniejsza niż te obskurne autobusy. A wiesz, że musimy wygrać konkurs, żeby potem pojechać na prawdziwy obóz dla
cheerleaderek. Przy ojcu Ashley zmieniała się nie do poznania. Nagle była miła i pomocna. – Przecież stać nas na ten obóz. Nie musisz jechać na żaden konkurs -odparł ojciec. – Ale to nie to
samo. Weszła na piętro i skierowała się do swojego pokoju. Była już spakowana i gotowa do wyjazdu. To było coś, na co czekała od kilku lat. Ojciec nie okazywał uczuć. Brakowało jej matki,
która umarła przy porodzie.
Los Angeles, Kalifornia
Białe sciany. Jasne panele. Wysoki sufit ozdobiony pięknym, zabytkowym żyrandolem. Duże okno od południa. Machoniowe regały z wieloma segregatorami i stojące na środku biurko z tego samego
drewna. Za biurkiem, na beżowym fotelu siedział starszy pan. Ubrany był w czarny garnitur, białą koszulę i muszkę. Przeglądał papiery leżące przed nim. Po drugiej stronie stały dwa takie
same fotele. Na jednym z nich siedział on. Ciemne brązowe włosy, piwne oczy. Mundurek szkolny składający się z granatowych spodni, białej koszuli z wyszytym herbem szkoły. Znudzony chłopak
czekał, aż dyrektor zacznie swój monolog. – Michael Ward. Zostałeś wezwany po raz trzeci, a mamy dopiero wtorek. Ile razy będę musiał jeszcze cię tu widywać? – głos dyrektora był na
wpół zrezygnowany, na wpół zirytowany. – To nie zależy ode mnie – odparł chłopak. – A od kogo? – zapytał mężczyzna mrużąc oczy. – Od pana oczywiście – uniósł się chłopak. – To pan
mnie wzywa. Ja wcale nie chcę tu przychodzić. Dyrektor westchnął. – Twój wujek płaci bardzo wysokie czesne, odkąd poszedłeś do pierwszej do pierwszej klasy. Funduje ci wszystkie wycieczki
oraz obozy w czasie ferii zimowych i letnich. Okaż mu trochę wdzięczności. – Nie widziałem go od dziesięciu lat. Jak mam okazać mu „trochę wdzięczności”? – Przestań wdawać się w bójki.
Udowodnij, że masz siedemnaście lat. W odpowiedzi Michael wyciągnął legitymację i położył na biurku. – Taki dowód wystarczy? – uśmiechnął się szeroko. – Kiedy ty wreszcie
spoważniejesz? -zrezygowany dyrektor zamknął teczkę z dokumentami ucznia. – Zawżyjmy układ. Jeśli jeszcze raz wdasz się w bójkę, wyrzucę cię z drużyny. – Co?! Nie może pan tego zrobić!
Lacrosse jest dla mnie wszystkim! – Wiem. I właśnie dlatego myślę, że to cię powstrzyma. Możesz już iść. Oburzony chłopak pobiegł do swojego pokoju. – I jak? – zapytał jego
współlokator, Denis. – Powiedział, że następnym razem wyrzuci mnie z drużyny. – Wytrzymasz do końca tygodnia. Potem są ferie i jedziesz na obóz. Wiesz, że przyjmują tylko osoby z drużyny.
– Wiem.
sorki ale usunęły mi sie spacje przy kopiowaniu
Okay. Usunęły ci się spacje- a nie mogłaś ich zrobić jeszcze raz? ;/ Bo to trochę utrudnia czytanie, serio.
Opowiadanie… no pomysł jakiś jest, nie czepiam się. Nie czytałam jeszcze, że jadą na wycieczkę DO NY, więc może być ciekawie
Ale! Kochana, a opisy? xD Dialogami nie przedstawisz wszystkiego, serio. To tylko połowa, a nawet mniej, sukcesu, nawet jak dodajesz zdania takie-opisujące, po wypowiedziach Dodaj emocje bohaterów, co myśleli, jak wyglądali, co zrobili i w jakim stanie się znajdowali. Coś co nada tło, temu opowiadaniu
Czekam na kolejne części, przeczytam i liczę na wygraną wojnę ze spacjami! 😀
Okay. Nie ma tragedii, te entery da się poprawić- mam nadzieję, że z kolejnymi będzie już wszystko okay, bo to bardzo miesza.
Dam ci kilka rad, bo piszesz tak, że wydaje mi się, że to czujesz, ale brakuje ci kilku informacji, ok? To rad, nie hejty itp. więc jakbym uraziła/przesadziła, to krzycz, to będę przepraszać
1. Tak jak wyżej Grupowa: opisy. Tu nie chodzi tylko o to, co jest po wypowiedzi. Przydaje się często apapit z czymś więcej. Nie wytłumacze ci tego tak od razu samymi słowami, więc może zaprezentuję na wybranym przykładzie?
„-Mamo! Wróciłam! – zawołała szesnastoletnia dziewczyna wchodząc do mieszkania. Jej włosy były potargane od wiatru, a policzki czerwone z zimna. Choć był dopiero początek września, pogoda w mieście wcale nie była przyjazna- od rana wiało i zanosiło się na deszcz.
– Cześć, kochanie. Jak było w szkole? – usłyszała głos z kuchni. Zaraz też tam poszła, żęby przywitać się z mamą. Jej mama była bardzo szczupłą i wysoką kobieta o dużych, brązowych oczach i ślicznych blond włosach.
– Jak zwykle – odparła nastolatka. – Baba z angielskiego znowu kazała mi czytać jakieś opowiadanie, a
potem mówiła, że dzieci w przedszkolu lepiej czytają -odpowiedziała znudzonym głosem. W końcu co lekcję tak było. Ta kobieta nigdy nie dawała jej spokoju. Co lekcję kazała jej odpowiadać, tylko po to, zęby chwilę potem ośmieszyć przed całą klasą. To było już jak tradycja, a najgorsze z tego było to, że choć wiele razy próbowała, dziewczyna nic z tym nie mogła zrobić. ”
Widzisz? Coś więcej. Nawet jak zaczniesz opisywać kolor drewna i ścian w kuchni, dodasz jakąś uwagę od bohaterki, że np ten kolor kojarzył jej się z rodzinnym ciepłem itp, to już będzie super 😀
2. to się szczególnie tyczy drugiego fragmentu- nie wiedziałam, o której dziewczynie jest ten rozdział. Jak piszesz w 3 osobie, to musisz uważać, żeby nie zmylić czytelnika, o kim czyta.
3. Sztuczne dialogi. Szczególnie to z wrednymi dziewczynami w 1 fragmencie. Jakbyś dała tam opisy, więcej rozmowy i wyjaśnienie, w opisie, a nie w wypowiedzi, byłoby dobrze
To kilka uwag, które mogą ci pomóc Mam nadzieję, że na coś się przydadzą, nie urażą cię, bo nie mają tego na celu! Chcę tylko, żeby udało ci się rozwinąć. I tak właściwie, to przede wszystkim podszkol się w opisach Uczuć bohaterów, miejsc itp. no, wszystko co można opisywać.
Wypatruję kolejnej części ;D
Ann24
Zgadzam się z koleżanką i zołzą u góry. Opisy, kochana, się kłaniają 😉 Możesz lepiej opisywać ludzi, zwracać uwagę na jakieś ciekawostki np
pieprzyk na szyi, bardzo chude nogi, blada cera. Coś co sprawi, że stanie się bardziej rzeczywista. No i oczywiście własne przekonania bohatera, jego tok myślenia. Niech skojarzy sobie, że ta podłoga kojarzyła mu się z podłogą, gdy był w Grecji. A potem może ponarzekać na jedzenie stamtąd i od razu więcej przemyśleń! 😀
Dialogi wypracowuje się z czasem. Zwróć uwagę, jak by dana osoba z Twojego otoczenia odpowiedziała na dane pytanie i przełóż to na papier 😉
To rady, mam nadzieję, że nic Cb nie uraziło. Pomyślunek jest, ogólnie wszystko w porządku Czekam na CD 😀
Dziewczyny: bynajmniej. Nie uraziłyście mnie, wręcz przeciwnie. Dziękuję wam za rady.
Spacje, entery czy jak to się tam nazywa – wm, że to przeszkadza i zrobiłabym to, gdyby nagle, tydzień przed feriami, nauczyciele nie przypomnieli sb, że muszą nam zrobić pełno kart. i spr. Przez to mam cały tydzień zawalony. Never mind. Następnym razem poprawię. Obiecuję.
Opisy – wm, że robię ich za mało, ale to zawsze była moja zmora. Może to dlatego, że sama nie lubię, kiedy autor za bardzo coś opisuje, bo wolę sama sb to wyobrazić. Ale postaram się następnym razem więcej ich zamieścić.
Dzięki za wszystkie koment.
No jasne- nie lubisz czytać opisów, więc nie piszesz ich sama, co? Jakbym ja się tego stosowała, to pisałabym tylko dialogi ;D Też na ogół większość opisów omijam, ale to nie znaczy, że trzeba je zredukować do minimum. One są ważne, nadają charakter, wygląd, tło i styl bycia postaciom. Nawet króciutkie
Też o tym myślałam. W końcu jest coś takiego jak dramat 😉 Nie no rozumiem, ja wm o co mi chodzi, więc nie potrzebuję opisów, ale inaczej jest, kiedy ktoś inny to czyta. Postaram się bardziej rozwinąć.
Tekst jest… ciężki. Losowe entery, brak spacji (którego nie zauważyłam), chaotyczne dialogi (konstrukcja wypowiedż osoby A – wypowiedź osoby B NIE jest poprawna, chyba że ten myślnik jest od nowej linijki), różne dziwne rzeczy – zwłaszcza w drugiej części (Co to w ogóle było? I czym/kim jest Alasca? Miejscem? To wtedy Alaska, bo to polska strona i piszemy po polsku).
Oparcie opowiadania, a zwłaszcza prologu czy wstępu, na samych dialogach – okej, może być. O ile te dialogi są ładnie zapisane, a, co ważniejsze, realistyczne i ciekawe. Na to jest prosty sposób. Przeczytaj to sobie na głos i zastanów się, czy mogłabyś coś takiego powiedzieć do znajomego.
I jeszcze jedna uwaga ode mnie: Choć w opowiadaniu przeważnie przestrzegałaś zasad interpunkcji, to w komentarzach odautorskich – nie. Wielkie litery, kropki, przecinki – na co nam to! Ano, potrzebne, bo o kulturę słowa trzeba dbać zawsze i wszędzie.
Nie przeczytałabym tego, gdybym miała kilka tekstów do wyboru. Szczerze – nie. Po samym wyglądzie tekstu, po kilku pierwszych linijkach widzę, że to nie arcydzieło. Ale po szybkiej korekcie, zwłaszcza w kwestii akapitów, da się z tego coś wyciągnąć. Następnym razem bez żadnych „sorki ale usunęły mi sie spacje przy kopiowaniu” – bo jak się usunęły, to trzeba dorobić. I będzie dobrze.
Ciężko mi dać tekst, którego nie zrozumiem. Jak na razie udało się to jakiemuś psorkowi żyjącemu w ubiegłym wieku i niestety, Tobie.
Ogólnie rzecz biorąc wszystko jest mega chaotyczne. Osoby, czas i miejsce, oto co trzeba opisać koniecznie. Dołączam się do Kivy, kim jest Alasca? Co ma wspólnego z pierwszymi dwoma bohaterkami?
Jest jeszcze jedną sprawa. Spacja i Enter. Dialogi straszliwie wymieszały się w niektórych miejscach z nikłymi wypowiedziami narratora. Nie wiem czy innym też to przeszkadza, jednak ja mam problem z przetrawieniem pierwszego akapitu, chociaż to pewnie wina mojego zagraconego umysłu.
Treść nawet ciekawa, czekam na ciąg dalszy.
Mam tylko nadzieję, że zaproszone będą wszystkie Spacje, Entery i na Hadesa, Opisy.
Alsca to Alaska – miejsce. Nawet nie zauważyłam, że napisałam przez ‚c’, przepraszam, to chyba przez natłok angielskiego. Mikeila, chodzi o miejsce, w którym dzieją się kolejne wydarzenia.
Tak, następnym razem będą wszystkie entery. I więcej opisów (na pewno).