UWAGA! SPOILERY Z KRWI OLIMPU!
Taka mała jednoczęściówka z Solangelo. Może i nudne, ale miałam potrzebę napisania czegoś więcej o ich relacji.
Eh, już zapomniałam, ile frajdy sprawia pisanie!
Dedyk dla Kivy, w podziękowaniu za poprawki i rady i dla wczorajszej ekipy z chatu.
***
Nico mieszkał w Obozie Herosów już dobry miesiąc.
Miesiąc od wielkiej bitwy, miesiąc od wyjawienia Percy’emu tego, co przez wiele lat skrywał jak najdroższy sekret.
Przez ten miesiąc miał wiele czasu na przemyślenia. Serio, mogłoby się wydawać, że po tak ważnym wydarzeniu, jak pokonanie Gai i zjednoczenie się obozów, na Long Island przyda się każda para rąk, ale Nico miał tak mało zajęć, że prawie się nudził. Owszem, w Obozie była masa roboty, ale półbogowie niezbyt chętnie przyjmowali pomoc od dziecka Hadesa. Plotki o jego samotnej podróży przez Tartar też nikogo nie zachęcały do przyjaźni z nim, a Nico nie był w stanie podejść do kogoś i powiedzieć: „Cześć! Jestem Nico. Pochodzę z lat czterdziestych ubiegłego wieku, panuję nad umarłymi i przetrwałem podróż przez Tartar! Chcesz pograć w siatkę?”.
Syn Hadesa miał dużo czasu na przemyślenia. Tak, brakowało mu Hazel i Reyny, które zaczął już traktować jak rodzone siostry; obie teraz były w Obozie Jupiter. Ale nie były jedynymi, za którymi tęsknił… O dziwo, Nico czuł się dobrze z tym, że Percy pojechał wraz z Annabeth do Nowego Rzymu. Cieszył się ich szczęściem, tak samo, jak szczęściem Jasona i Piper. Z zaskoczeniem doszedł do wniosku, że już nic nie czuje do syna Posejdona. To znaczy, zauroczenie dawno minęło, ale do tej pory wciąż podświadomie myślał o Jacksonie, martwił się o niego i czasem nadal był odrobinę zazdrosny o Annabeth. Wciąż nie mógł w to uwierzyć: powiedział Percy’emu o swoich uczuciach, ale nawet się tym nie przejął! Przyszło mu to tak naturalnie, jakby mówił: „Kiedyś lubiłem jajecznicę, ale mi się przejadła”. I ten tekst…”Jesteś super, ale nie w moim typie.”! On, Nico di Angelo, powiedział coś takiego?
Spodziewał się poczuć żal, gorycz, które od tak dawna mu towarzyszyły, ale przyjął to raczej z rozbawieniem. Hej, jestem Nico di Angelo i Percy Jackson nie jest w moim typie!
Wyraźnie coś się zmieniło. Może to przez czas spędzony z Reyną i trenerem Hedge’m, gdy, po raz pierwszy od bardzo dawna, nie musiał bać się, że coś go zaatakuje w czasie snu? Tak, to całkiem prawdopodobne, a przynajmniej tak Nico sobie wmawiał, żeby nie myśleć o Willu.
WILL SOLACE. To nazwisko i opalona twarz syna Apolla często tłukły się po głowie syna Hadesa jak upierdliwa mucha. Will, który czaił się w krzakach, wysmarowany czarną farbą wszędzie, z wyjątkiem złotych włosów. Will, który troszczył się o jego zdrowie i najwyraźniej z nim flirtował. Will, który w jakiś sposób sprawił, że Nico wyznał prawdę Percy’emu i skłonił Włocha do pozostania w Obozie Herosów. Will, Will, Will, Will.
Will, który nie ma dla ciebie czasu.
Ta myśl, jakże gorzka i nieprzyjemna, sprawiła, że miłe uczucie w brzuchu Nica ustało. Najpierw odruchowo spojrzał spod łba za okno, na domek Apolla, ale zaraz się opamiętał i skarcił w duchu za złość na coś, na co Solace nie miał wpływu. Jako grupowy miał masę roboty: wszyscy ranni, rzymscy i greccy herosi, rozmowy z przedstawicielami Obozu Jupiter, wymiany międzyobozowe. Nico widywał go czasem w pawilonie jadalnym albo w okolicach Wielkiego Domu, ale zwykle gdzieś się spieszył. Przez te krótkie chwile, gdy był obok, syn Hadesa zdążył zauważyć, że ma wory pod oczami i jakby schudł, a w dłoni zwykle trzymał kubek kawy. Nicowi niezbyt podobało się to, jak nadmiar pracy wyniszcza Solace’a, ale nie chciał mu przeszkadzać, tym bardziej, że Will raczej nie zwracał na niego uwagi. A co, jeśli źle odbierał jego sygnały? Przecież mógł kazać mu zostać na te trzy dni pod opieką lekarską tylko z obowiązku, nic nie musiało się pod tym kryć…
Puk, puk,puk.
Rozmyślania Nica przerwało pukanie do drzwi domku Hadesa. Chłopak niechętnie wstał, ale dopiero, gdy stanął przed drzwiami, zdał sobie sprawę, że wciąż jest nieubrany. Ostatnio sypiał w czarnych, luźnych spodniach od piżamy, bo było mu za gorąco w koszulce. Miło było nie sypiać już w przypadkowych miejscach, na ziemi. Lekko zakłopotany, postanowił otworzyć drzwi, bo pukanie stało się bardziej natarczywe. Nico spodziewał się, że to Jason znów przyszedł sprawdzić, co u niego, i już miał wymyślić sposób na spławienie go, gdy…
-Cześć, Nico. – To Will stał w drzwiach domku Hadesa i uśmiechał się do niego. Był zmęczony, owszem, ale w jego oczach tańczyły wesołe iskierki. Nagle syn boga umarłych poczuł się jeszcze bardziej zakłopotany tym, że jest w samych spodniach od piżamy… Poczuł na twarzy rumieniec i, wściekły, opuścił głowę, by włosy zasłoniły wielką czerwoną plamę na jego twarzy.
-Solace, czego chcesz? Jestem zajęty – rzucił, a Will zajrzał mu przez ramię z coraz szerszym uśmiechem na ustach.
-Naprawdę? Nie wydaje mi się.
I wszedł. Tak po prostu, bez pytania, bez skrępowania wszedł do domku Hadesa.
-Solace, kto ci pozwoli… – Nico przerwał, gdy syn Apolla rzucił się na jego łóżko i usiadł na nim wygodnie, teraz już uśmiechając się bezczelnie szeroko. – Solace, na bogów, jesteś w domku Hadesa, boga śmierci, tu się nie uśmiecha! I ZŁAŹ Z MOJEGO ŁÓŻKA!
Chyba liczył na to, że Will nie zauważy jego zakłopotania, gdy zacznie na niego krzyczeć. Niestety, złotowłosy tylko roześmiał się, sięgając po poduszkę. Niezręczność tej sytuacji sprawiła, że Nico zapomniał o braku koszulki i po prostu stał, wytrzeszczając oczy na obcego chłopaka w swoim łożu.
-Mówiłem ci, że jesteś słodki, gdy się denerwujesz? – Spytał Solace, wciąż susząc zęby. Nico poczuł nową falę gorąca zalewającą jego twarz, więc odwrócił się, udając, że szuka koszulki.
-Ja nie jestem słodki – mruknął. – Jestem synem władcy Podziemia!
Wyjął z szafy czystą, czarną koszulkę z nadrukiem i założył ją, a gdy się obrócił, o mało co nie dostał zawału serca. Syn Apolla stał tuż przed nim i ręką uniósł jego podbródek tak, że Nico musiał spojrzeć na jego, nagle poważną, twarz. Stali tak blisko siebie, że chłopak widział, jak w niebieskich oczach Willa iskierki radości nagle ciemnieją i też poważnieją, mierząc go twardym wzrokiem. Syn Hadesa poczuł, że serce mu przyspiesza i pomyślał, że Will go trochę przeraża z tym swoim pokerowym wyrazem twarzy.
-Ale nie przyszedłem tu, by się z tobą spierać o takie rzeczy, di Angelo. Jestem obrażony. Czemu się do mnie nie zbliżałeś?!
Nico wytrzeszczył oczy. Błękitnooki odsunął się od niego i założył ręce na piersi. Jego twarz wyrażała dokładnie jedno słowo: FOCH. Ciemnowłosy w końcu odzyskał mowę i wrzasnął:
-JA się do ciebie nie zbliżałem, tak? To ty mnie całkowicie zlewałeś! Poza tym, czemu miałoby ci na tym zależeć, Solace?
-Byłem zajęty! Nawet sobie nie wyobrażasz, jak dużo zaangażowania wymaga to wszystko…
-I dlatego chcesz, żebym ci przeszkadzał w pracy? Will, na gacie Hadesa, o co ci chodzi?!
Will opuścił ręce, najwyraźniej nie wiedząc, co odpowiedzieć. Nico patrzył mu prosto w oczy, wściekły o nagłe pretensje syna Apolla. Po chwili jednak Solace nagle się przysunął, ujął jego twarz w dłonie i go pocałował.
-Tęskniłem, Nico – powiedział, a ich twarze były tak blisko, że di Angelo czuł jego oddech na skórze.
Nico błyskawicznie mu się wyrwał i usiadł po turecku, tyłem do Willa, tak, żeby ten nie zauważył ogromnego uśmiechu na jego twarzy. Starał się uspokoić serce, które waliło niewiarygodnie szybko i próbował stłumić chichot. Dopiero po jakimś czasie zdał sobie sprawę, że zostawił Solace’a samego na środku pokoju i że ten właśnie zmierza do drzwi. Wstał i bezszelestnie podszedł do blondyna, zamykając mu tuż przed nosem drzwi. Zauważył, jak wyraz twarzy Willa powoli zmienia się z zakłopotanego i upokorzonego na zaskoczony, a potem obrócił syna Apolla przodem do siebie i przycisnął go do ściany, opierając ręce na wysokości jego głowy. Wciąż z monstrualnym uśmiechem przysunął się do ucha chłopaka i wyszeptał:
-Ja też tęskniłem, Solace.
Przysunął się do niego, a ich wargi się zetknęły.
Przeczytaj pierwsze zdania w trzecim i czwartym akapicie. Uderzenie podobieństwa, nieprawdaż?
Tak to raz wystąpiło ,,ma” zamiast miał, ale to nawet nie jest błąd w tym wypadku, a przynajmniej nie razi.
A teraz: Jeeeeeeeeeny, twój Nico jest naprawdę fajny. Taki słodki, ale nie na ten ni to różowy ni to cukrowy sposób, ale na taki sposób syna Hadesa. Większość wypowiedzi Nica po prostu sprawiały, że nie mogłam się nie uśmiechać. Według mnie, naprawdę nieźle go oddałaś, a to jedna z moich ulubionych postaci, toteż czuj się dowartościowana <3
Jestem na tak ;p
Plus: ludzie, podpisujcie się, potem jak taki ktoś jak ja chce porównać Wasze przeszłe i obecne prace ma problem :/
O kurde, nie zauważyłam, muszę zacząć czytać swoje teksty przed wysłaniem.
No i, no, to ja, Ziya xD
Świetnie ci to wyszło. Uwielbiam Solangeo. Pisz więcej takich pracc (niekoniecznie o takiej tematyce), ale takich dobrych.
Wiem, że to miała być jednoczęściówka ale naprawdę chętnie bym przeczytała kontynuację tego. Kocham Solangelo. Bardzo mi się podobała Twoja praca.
Jak zawsze krótko. Rajczo…
To było wspaniałe, kocham Nica i wszystkie opowiadania z nim związane. Podpisuje się pod postem wyżej o kontynuacje także rozumiem że to jest jednoczęściówka ale to było takie cudownie jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim paringiem i wyszło by z tego wspaniałe opowiadanie.
Wiem że tak nie w temacie ale mógłby mi ktoś wyjaśnić co oznacza skrót BoO wnioskuję że jest to jakieś opko z Solangelo i bardzo chciała bym je przeczytać mam nadzieję że sie nie pomyliłam.
BoO z tego co mi się wydaje to skrót od The Blood of Olympus czyli oryginalnej nazwy Krwi Olimpu (angielskiej).
właśnie załapałam i śmieję się z własnej głupoty
Mega, pisz więcej♥