Dedykuję to magiap i Annabelle, które choć już tego nie czytają, to jednak robi mi się na sercu ciepło, gdy patrzę na ich starsze komentarze.
PS. Przepraszam za wszystkie błędy!
****************************************
Wylegiwałam się w domku Hercosia na swoim super niewygodnym łóżku, podczas gdy Denis cały czas przynudzał i sprawiał, że miałam ochotę udusić się twardą poduszką. Bosz, chciałam wreszcie się wyspać! Rzecz jasna przejmowałam się Izi i jej zniknięciem, ale to była jedyna okazja, żeby się porządnie przespać. Nawet specjalnie zmyłam z siebie brud oraz przebrałam się w piżamy, choć wybiła dopiero godzina dwunasta (popołudniu). Ale nie! Synek Tanatosa musiał przybiec i zacząć jęczeć:
– Mel, rozumiesz?! On świetnie gra! Jake musi mieć go w swojej drużynie na następnym meczu siatki!!! – Denis zachowywał się jakby nawdychał się koki, a potem wziął porządną porcję grzybków halucynogenów.
Zawsze wiedziałam, że uwielbiał tą durną gierkę, która przypominała po części siatkówkę (minus trzy różne piłki i inne zasady…. tak szczerze, to tylko siatka upodobniała tą zabawę do siatkówy), ale nigdy jeszcze tak nie wariował.
– Bosz, Denis, to niech Jake go przekona, żeby z nim grał. Jaki problem? – westchnęłam, mając dość jego wywodów.
– Ale Mel, Jake jeszcze nie zna Phila, a Cristian już chce go przekabacić, żeby… – przerwałam mu:
– Czy jako komentatorzy nie powinniśmy być bezstronni?
Ha! Zabiłam mu ćwieka, wreszcie się zamknął. A teraz sorry, pójdę spać… .
Gdy tylko przyłożyłam głowę do poduszki kojarzącej się z kamieniem, Denis rzucił:
– Gdzie Aronia i sługusy?
– Na Arenie – westchnęłam i zamknęłam oczy.
– A czemu ty tam nie jesteś?
– Bo taki nowy palant się przyczepił do mnie i Cassie – mruknęłam, podnosząc niechętnie powieki.
– Dlaczego…
Chłopak nie dokończył, bo dostał jaśkiem prosto w ten swój pusty łeb. Uśmiechnęłam się leniwie, dumna z siebie. Należało mu się, może wreszcie się zamknie!
– Cicho, ja chcę spać!
– Niby po co ci więcej snu? I tak ci już nic nie pomoże.
Zerwałam się jak oparzona z łóżka i wbiłam w niego wściekłe spojrzenie. Jak on śmie obrażać moją urodę?! A tak w ogóle to dobrze, że nie widział mnie w roli potwora z bagien… . Choć nie, szkoda. Może tak by się wystraszył, iż wreszcie dałby mi spokój!
– Emmm…. wiesz, Mel, brzydcy ludzie mają zawsze trochę gorzej w życiu, ale… – Denisa ewidentnie rozbawiło oburzenie na mojej twarzy.
– Wcale, że nie! Są biedniejsi od brzydali, bo zużywają więcej drogich odżywek – warknęłam – No i ja jestem ładna.
– Masz rozdwojone końcówki.
No teraz to przesadził! Moje loki nie posiadały rozdwojonych końcówek, a i nie były rude, nie to co jego! Jak już zostanę chrzestną dzieciaków Cass i Ady, to nauczę ich z kim można się kumplować: ,,Pamiętajcie, nie rozmawiajcie ani z rudymi ludźmi ani łysymi. Czemu nie z łysymi? Bo może kiedyś miał rudą czuprynę!”
– Wcale, że nie! Moje włosy są piękne! Po prostu mi zazdrościsz!
– Skoro tak sądzisz…
– To jest lewa, a to prawa – pokazałam swoje pięści – One również tak myślą.
Denis nic nie powiedział, tylko pokręcił z niedowierzaniem głową.
– Jesteś strasznie agresywna.
– Drugi Sherlock Holmes się znalazł – prychnęłam i obrażona wyszła z domku, zapominając o twardym łóżeczku.
******************************************
Hmmm, następnym razem powinnam pomyśleć, zanim wyjdę gdzieś bez spojrzenia w lustro. A czemu? No cóż, właśnie paradowałam po Obozie na bosaka w bluzce z wielkim dalmatyńczykiem i spodenkami w czarno-białe łaty. Naprawdę ładny strój, ale widać było, że to moja piżama.
Przynajmniej mogłam się pośmiać z min Obozowiczy, którzy ujrzawszy mnie, robili wielkie oczy i otwierali japy.
Co jednak mnie najbardziej zirytowało, pogoda wydawała się jeszcze lepsza niż zazwyczaj. Prawie zawsze niebo ukazywało swoją błękitną barwę, słońce świeciło, a ptaszki fałszowały śpiewały, ale dzisiaj wszystko to zdawało się być zdwojone. Do tego te gorąco mnie wykańczało – chyba najlepiej nadawałabym się na mieszkankę Anglii, tam podobno cały czas pada, a nie jest beznadziejnie ciepło.
Rzecz jasna, każdy oprócz mnie był zachwycony parującym powietrzem. Ludzie, czy jedynie ja nienawidzę tak wysokich temperatur?! Choć pewnie nie tylko ja – gdzieś tam daleko są Eskimosi, którzy też nie lubią gorąca!
Plan na przyszłość: pojechać na Alaskę, czy gdzieś i zamieszkać z Eski… zaraz, ja nie zamieszkałabym w iglu! Tam pewnie temperatura spadała poniżej zera, za zimno!
Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej dochodzę do tego, że mnie trudno uszczęśliwić. A przecież nie mogło się o mnie nawet powiedzieć, że miałam tę okropną cechę, a mianowicie wybredność!
– Bez komentarza – rzuciłam w stronę Iliady, która na mój widok skamieniała.
Kiedyś Cass zarzuciła mi, że jestem nietolerancyjna, a to nieprawda! Proszę bardzo, oto przykład: ja bym się nie dziwiła, gdyby ludzie paradowali w wygodnych ciuchach do spania, a reszta wywalała oczami, gdy mnie zauważała. To oni są nietolerancyjni, nie ja!
– Amelia?! – wrzasnęła Aronia z daleka.
Nawet w tłumie mogło się ją łatwo rozpoznać; dziewczyna jak zwykle przypominała Mroczną Księżniczkę z tymi swoimi ciemnymi lokami i czarnymi ciuchami z motywami piszczeli. Trzeba przyznać, że wśród reszty Herosów Aronia kojarzyła się ze Śmiercią na obcasach, która szła przez pola pełne pomarańczowych kwiatów.
O, nie! Ona mi nie da spokoju, jeśli zobaczy mnie teraz w mojej cudownej bluzce z psem. Cholera!
Jednak ja, Amelia Avili, zawsze miałam wyjście z sytuacji, a dokładnie: jeśli jest za dużo świadków, żeby ogłuszyć wroga, zwiewaj!
Natomiast to, że Półbogowie nie byli przygotowani na nagłe uniki, aby nie zostać staranowanym przez żywe sześćdziesiąt kilogramów, to już nie moja wina! Powinni bardziej się przykładać do odskakiwania na boki, a nie tylko wymachiwać na treningach mieczykami. Pff, debile, nie wiedzieli co im będzie służyć lepiej w życiu!
Ehh, chyba jak zwykle będę musiała im pokazać.
*************************************
Jako że domek Hercosia znajdował się za daleko, poświęciłam się i wstąpiłam (wbiegłam jak oszalała laska, która śpieszyła się do ulubionego butiku na przecenę 50%) do Wielkiego Domu. Oczywiście, zrobiłam to w wielkim stylu:
Kiedy tylko wleciałam tam niczym torpeda, nie zwracając większej uwagi na ludzi przy stole od ping-ponga, rzuciłam się za sofę na twardą, brudną podłogę z okrzykiem ,,Mnie tu nie ma!”. Jednak Aronia też miała niezłe wejście – weszła szybko, zaraz po mnie, i warknęła ,,Gdzie ona, do cholery, jest?” Wyraźnie się wkurzyła, że ją unikałam. A to dziwne!
– Emm… ale kto? – zapytała niepewnie jakaś dziewczyna.
Postanowiłam zaryzykować, więc usiadłam na kolanach i delikatnie wychyliłam się znad sofy. Niemal od razu zobaczyłam Gotkę oraz kilka innych osób – chłopaków i dziewczyny – siedzących na starych, drewnianych krzesłach. Jednak najbardziej zdziwiło mnie to, że dalej nigdzie nie mogłam dostrzec pana D., stał tam jedynie Chejron.
– Avili – warknęła Aronia, piorunując spojrzeniem szczupłą, płaską blondynkę, która z przerażenia prawie nie spadła z krzesła.
No tak, Gotka potrafiła wystraszyć niejedną osobę, ale bez przesady! Przecież tak naprawdę to miła dziewczyna, tylko trzeba ją lepiej poznać.
,,Taaa, a ja co noc zamieniam się w Shreka” – sama siebie ochrzaniłam w myślach.
– J-ja… – blondi nie dokończyła, bo wtedy Aronia wbiła we mnie swoje wielkie, umalowane orzechowe oczy i rzuciła:
– Mam cię, Mel! – chcąc, nie chcąc niechętnie wyszłam zza sofy.
Widziałam, jak Gotka patrzyła na mój ciuch, a następnie powoli unosiła kąciki pomalowanych ust, wyraźnie rozbawiona. A niech idzie do diabła, ja tam się dobrze w tym czułam!
– Melia, naprawdę śliczny piesek – nawet idiota usłyszałby wredną nutę w głosie Aronii.
– Aronio, złotko, wiem, jestem genialna i nie można mnie nie kochać, ale mogłabyś tego nie ukazywać publicznie? Jeszcze mój chłopak się dowie! – zatrzepotałam rzęsami i ułożyłam usta w niezadowolony dzióbek.
Herosi zachichotali bądź patrzyli na nas niczym na idiotki, które zjadły trzy kilogramy cukru za jednym zamachem. Chejron zrobił facepalm, a Aronia skrzywiła się teatralnie, ale po chwili odpowiedziała mi:
– Och, ależ Amelio, me serce bije tylko dla ciebie!
W pierwszym odruchu udałam, że wymiotuję, co zostało skomentowane przez moją kumpelę:
– Miło, że ty też do mnie czujesz to samo.
Teraz nawet ja nie powstrzymałam się od szerokiego uśmiechu.
– Zawsze możesz na mnie liczyć.
Obie zaśmiałyśmy się, ale przerwał nam zdenerwowany Chejron, który chyba z trudem powstrzymywał się od dosłownego wykopania nas z jego salonu. I niby ten gość to oaza spokoju!
– Dziewczyny, idźcie z stąd, musimy jeszcze usta…
– A właśnie, po co ta narada? – wpadłam mu słowo.
– Bal – podrzucił hasło.
Na te wieści Aronia zrobiła wielkie gały i zaczęła piszczeć:
– Mel, prawie bym ci zapomniała powiedzieć! Razem z Cass miałyśmy właśnie wybierać sukienki, a ty pójdziesz z nami!
O cholera, zapomniałam, dziś był ten beznadziejny Bal! Nieeeeee, ja nieeeee chcę na niego iść! Ale kurde, obiecałam Denisowi, że będę jego partnerką, a i miałam zamiar przypilnować Mai, żeby nie zaczęła podrywać Jake’a… .
Ale sukienki to za żadne skarby świata nie założę!
– Pójdę w dżinsach – oświadczyłam.
– I może jeszcze w tej koszulce? – Aronia zmarszczyła nosek, tak jakby ktoś podsunął jej krowie placki do zjedzenia – No weź, jeszcze Denis się będzie za ciebie wstydził!
Zanim zdążyłam prychnąć, Chejron dorzucił:
– Aronio, może pokarzesz Mel sukienki z naszego Składzika?
Już chciałam się sprzeczać, lecz Gotka chwyciła mnie mocno za rękę i zanim zdążyłam choćby jęknąć, już mnie ciągnięto przez drzwi.
Ten stary koński piernik mi za to zapłaci!
„- A myślisz, że na co czekam? – dalej miałam sztywne mięśnie ramion (…)” słowo „dalej” powinno być wielką literą.
„Dziękuję, poleżę – tak, moi drodzy, to był sarkazm.” po „poleżę” powinna być kropka, a „tak” wielką literą.
„(…) nie będzie jęczał skoro mój T-shirt (..)” przed „skoro” przecinek.
„gdzie jest twoje miejsce, Avili – uniosłam twarz i skrzywiłam się” po „Avili” kropka, „uniosłam” wielką literą…
No, ogólnie było sporo błędów w dialogach właśnie tego typu.
„(…) nie będzie jęczał skoro mój T-shirt (..)” przed „skoro” przecinek.
„groźba stulecie”- stulecia.
Czasem były takie interpunkcyjne.
I jeszcze były jakieś błędy składniowe, np.:
” To irytujące, gdy ktoś wbija swoje gały w ciebie.”- Gdy ktoś wlepia w ciebie swoje gały (a przynajmniej dla mnie lepiej to brzmi).
„mogłabym się jego oto zapytać”- mogłabym się go o to zapytać.
„Aronio, może pokaRZesz (…)”- wrrrrr, pokarać to możesz swoich sługusów! A sukienki to pokażesz, bo nie masz za co ich karać. Co one zrobiły, że je pokaRZesz?!
No, ale to niuanse. Rozdział bardzo fajny ;D I oczywiście czekam na ciąg dalszy 😉
Nie niuanse, lecz błędy. Dopiero teraz zobaczyłam, że wysłałam wam i na RR niepoprawioną do końca część, choć podobno nie jest tak masakrycznie. Ale i tak strasznieee przepraszam. Plus: wielki brawa dla ciebie Pipes, że chciało ci się to pisać 😉
Wiem, jestem z siebie taka dumna ;3 *kłania się* Oj, carmelek, co taki mały aplałs, lubię brawa ^^ *tak, dla nowych w internetach to był specjalny błąd*
carmelku ty mój. No ja kurcze nie wiem co ci napsiać. Chyba najważniejsze jest to, że… WOHOW JESZCZE DWA ROZDZIAŁY Xd!!!! TO NIE KONIEC, TAAAK! ale oprócz tego to- no zajebiście piszesz. No przepraszam, ale taka prawda… ;-; Ja wiem, mi też jest przykro, ale nic nie poradzę na to, że ta wredota tak zajebiście pisze.
Ja wredna?! Jak ty… ty…. możesz tak ładnie opisywać moją osobę 😀 Wredna to za miło xD Ale i tak ja i moje kolory się zemścimy na tobie xD
Ja bym jęczała, że jeszcze dwie części, ale rozumiem: trzeba choć udawać entuzjazm ;*
Straciłam wiarę w świat… Tak mało komentarzy pod PC! ;-; Tak w ogóle, to muszę Ci podziękować, CAremlu (to specjalnie, wybacz, nie mogłam się powstrzymać xP). Dawno się tak nie uśmiałam na jakimś tekście tutaj… ostatnio chyba też przy Twoim. xd Ale wiesz, Twoja osobowość się z tego opka wylewa. Teksty Amelii, to tak jakbym słyszała Ciebie. A Chejron wykonujący facepalm… xd normalnie by mnie to nie dziwiło, ale takie słownictwo użyte w opowiadaniu jest… osobliwe (i to jeszcze przy tym starym centaurze). 😀
Błędy… błędów było dużo, ale zanim skończyłam czytać, to o wszystkich zapomniałam, a nie chce mi się ich już spowrotem szukać (bo teraz, kiedy to piszę jest 3 w nocy [patrz jak się dla Ciebie poświęcam :*], a zamieszczę to pewnie po południu xd). XD No i nie zgadzam się z Piper odnośnie tych dialogów, ale to jest kwestia sporna. Możesz mnie kiedyś poprosić, to Ci wytknę błędy na pv. 😉
Co tu więcej mówić…? Wysyłaj następny rozdział, Carmelku, bo to cholernie wciąga. <3
Żegnam i pozdrawiam, Sucha17. 😉
Błędy sama znalazłam, bo niepoprawiona do końca część (złą wysłałam ;-;).
I raduje mnie twoje poświęcenie się – cieszę się jak wariatka z każdego komenta, im dłuższy tym lepszy. I tak, te teksty to cała ja xD
No i wolę, żeby mało osób to przeczytało dokładnie, a nie więcej po prostu walnie ,, fajnie” i nie przeczyta.
Sucha- to nie jest kwestia sporna. Są zasady pisania dialogów i trzebassię ich trzymać, jeśli che się je poprawnie zapisać. Podam przykłady stron o tym:
http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/ punkt 4, 7
http://www.piszmy.pl/zasady-pisania-dialogow-o-dialogach/Chapter.html
W przypadku, kiedy opicujemy, co robimy (np. „Uniosłam twarz i skrzywiłam się” i to powinno być wielką literą- gdyby zdanie było „-POWIEDZIAŁAM, unosząc głowę (…)” wtedy się zgadzam, bo to jest jakby kontynuacja wypowiedzi. W powyższych linkach jest to wyjaśnione) na końcu wypowiedzi przed myślnikiem postawić kropkę, a po myßlniku pisać wielką literą. Ta sama sytuacja z opisywaniem stanu, w jakim się znajdujemy (np. „Dalej miałam sztywne mięśnie ramion” to jest opis, gdyby było „powiedziałam, czując że moje ramiona są sztywne” to wtedy nie potrzebna by była kropka i wielka litera po myślniku. To samo tyczy się z wyjaśnieniem (no. „Tak, moi drodzy, to był sarkazm”.
Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi.
Za błędy przepraszam, ale jestem na telefonie ;-;
No na prawdę. Pani Cienia i 4 (z moim) komentarze? Ludzie, zastanówcie się, co tracicie!
Kurde, uwielbiam te twoje teksty. Są tak absurdalne, tak niemożliwe do użycia ich w codziennych sytuacjach, że aż chęć, żeby jednak istniały w rzeczywistości czynią je prawdziwymi i realnymi. (logika…Wybacz, nie umiem wytłumaczyć lepiej). Co dialog, to mam atak śmiechu. Na tym blogu istnieje wiele opek, każde dobre pod pewnym względem. PC jest najlepsze pod względem rozśmieszenia czytelnika do łez w każdym fragmencie. Owszem, czasem jak trzeba to jest poważnie. (ale rzadko ;p ). A dowcip zawarty we wszystkim jest ZAJEBISTY.
Mam być szczera? Mnie moje opko… nie bawi. Po prostu, tak jakoś zawsze wychodzi, że niby jest śmieszne dla innych, ale dla mnie nie. Po części to chyba dlatego, iż opko trochę oddaje mnie i mój tok myślenia (spójrz: rudzi lub rower) oraz… ja tak mówię na codzień, te teksty to dla mnie norma xD
Ale i tak zawsze się cieszę, że ludzie się śmieją z moich tekstów – śmiech to zdrowie!
Kiedyś tam miałam przez długi czas tylko dwa komenty, dopiero po tygodniu parę innych osób skomciało, więc jest spoko, szczególnie, że teraz ludzie wyjeżdżają.
Ale i tak: czytam = komciam.
Cieszę się, że postanowiłaś jednak to rozbić na więcej części 😀 (TAK! WIĘCEJ CZYTANIA :O <3 )
No kobieto no…! Co ja mam ci jeszcze napisać… No kurcze nie wiem no… No weź no… No chciałabym ci tu zasłodzić, ale nie wiem jak. Chyba najbardziej sypnę słodyczą na humor. U-W-I-E-L-B-I-A-M! Teksty są nie z tej ziemi są cudowne :3 No za każdym razem jak to czytam to muszę się upewnić, że nikt na mnie nie patrzy, bo od razu mam atak histerycznego śmiechu. (Nie jestem z tym opkiem od początku, nadrabiałam. Ale zaczęłam od pewnej części, nie pamiętam już której… Ale właśnie postanowiłam w poczekalni u lekarza złapać trochę wifi i ją przeczytać… to był błąd… Poważny błąd…. Szczególnie, że czekałam do neurologa i wszyscy się patrzyli na mnie jakbym miała coś nie tak z głową kiedy dusiłam się ze śmiechu….).
czekam na następne części 😀
Mel powinna zamieszkać z Norwegii. W zależności od miejsca- chłodek albo ziąb. Ja tez jestem zimno luba 😀 Coraz bardziej lubię tą bohaterkę. Tak w ogóle to dzięki za dedykację 😀
poza tym, że niezbyt pasuje mi do charakteru Chejrona robienie facepalmu, to opowiadanie jak zwykle cudowne. uwielbiam Aronię i Mel, ich zestawienie jest zabójcze. A komentarze głównej bohaterki- powalające. Masz ten dziwnie chaotyczny, ale logiczny i płynny styl pisania, który sprawia, że naprawdę przyjemnie się czyta. Pisz szybko następną cześć, prosię….