Następna część. Podobno się spodobało, XD. Dedykacja dla Amadei za ten komentarz pod ostatnią częścią. Nadal nie mogę przestać się szczerzyć, :-D.
***
– Do cholery! Wstawaj, ty leniu!- rozbrzmiał promieniujący irytacją głos Asi. Rozwarłem z trudem powieki, a światło mnie oślepiło. Po chwili wzrok się wyostrzył, więc spojrzałem prosto w pobłyskujące ulgą i zdenerwowaniem błękitne oczy. Obok nich były jeszcze trzy pary: różnokolorowe, fiołkowe i lodowatoniebieskie. U! Eternity też tutaj jest!- Dobra, rozumiem, torturowali was, itp… Ale możesz chyba się ruszyć, tak?
– Tak. Oczywiście- odpowiedziałem sarkastycznie, choć moje słowa zabrzmiały zupełnie tak, jakby wypowiedział je gruźlik po ataku okraszonego krwią kaszlu.- Czuję się GE-NIAL-NIE! Wręcz wspaniale! A teraz przepraszam, idę spać!
Po wypowiedzeniu tych paru zdań siły opuściły mnie tak gwałtownie, że jęknąłem i walnąłem czołem w posadzkę. Zabolało, miażdżący ból rozniósł się falami po poddrażnionym torturami mózgu. Z trudem powstrzymałem się od zawycia, ale z moich ust wydobyło się syknięcie. „Co te chore syreny ze mną zrobiły?”, pomyślałem wściekły, a wściekłość zadziałała jak Aspiryna. Ból zamienił się w oddalone odczucie, walące irytująco w ochronny płaszcz mózgu, ale nie przeszywające go rozżarzonym do czerwoności prętem. „O, nie, Barbie. Pożałujecie!”, krzyknąłem w duszy i zerwałem się na równe nogi, co sprawiło że stojąca obok Monika mało co nie dostała zawału.
– Niezłe masz skoki nastrojów!- zauważyła rozbawiono-zmartwionym tonem, a ja poczułem nagłą potrzebę poprawienia jej.
– Nie nastrojów, tylko… Yyyy… Siły? Kondycji? Glukozy we krwi?- zapytałem retorycznie, jak to ja, z biologicznym zacięciem.
– W każdym razie.- Tupnęła z wysiłkiem Nicole.- Ruszamy. Nie obijajmy się, bo zaraz nas te durnowate syrenki dorwą. A poza tym musimy dorwać królową. Ma klucz do księgi.
– Zdecydowanie nie będą zadowolone, że nasza najlepsza wojowniczka zabiła najlepsze wokalistki.- Mrugnąłem do Asi, a ona pokiwała głową.
– Wypraszam sobie! Jestem pewna, że jestem egzekwo z Asią!- zawołała pewnym głosem Monika.
– Tak. Ale ty możesz zmieniać ludzi w ananasy, więc się nie liczysz w rankingu.- Pokazałem mojej przyjaciółce język, a ona odpowiedziała gestem pokazania mi swojej pięści.
– Ćwiczę twoją wyobraźnię- wyjaśniła, a ja wybuchnąłem niekontrolowanym śmiechem. Prawie zapomniałem o wszystkich naszych problemach.
– Serio?- zapytała ironicznie Asia i machnęła na nas ręką.- Chodźmy, h-h-h-h-herbata nam stygnie.
I wyszliśmy z sali tortur, próbując zostawić te wspomnienia w tym pokoju.
***
Wszystkie pochodnie zostały zgaszone, najwyraźniej nadeszła pora snu. Trzeba było naprawdę uważać, żeby nie uderzyć w ścianę czy nie walnąć głową w sufit. Ciągle nie byłem przywyczajony do poruszania się pod wodą, mimo tego że lubiłem pływać w basenie czy w jeziorze. Jednak rozświetlany jedynie czerwonym blaskiem Ognia Wojny mrok nie wyglądał ani zachęcająco, ani przyjaźnie.
Nie polecam pływania po ciemnych korytarzach zaraz po torturach. Można zasłabnąć. Jakby na ironię, patrząc na moją „siłę”, ani razu mi się to nie zdarzyło. Trzymałem się mocno na nogach, a wściekłość, determinacja i upór buzowały w moich żyłach, jak dodatkowa dawka hemoglobiny.
*biologia, biologia everywhere*
Wiedziałem, gdzie idziemy. To znaczy nie wiedziałem jaką drogą, wiedziałem co jest celem. Królowa Barbjów. Wcześniej wytłumaczono mi, że ma naszyjnik w kształcie loga Apple poplamionego krwią. „Nie ma co. Dziewczyna potrafi dobrać dodatki.”, skomentowałem w myślach. Domyślałem się, że wykradnięcie tego klucza będzie proste, bo nie sądziłem, by taka idio… To znaczy inteligentna inaczej osoba zebrała się na zrobienie zabezpieczeń.
Chyba najpierw powinniśmy odzyskać broń. To znaczy ja nie, bo moja broń została skonfiskowana przez tego bezmózgiego ordynusa. Klona. Szybko więc powiedziałem:
– A nie idziemy najpierw po waszą broń?
Wszyscy zatrzymali się w pół kroku.
– Serio? Naprawdę o tym zapomniałyście?- zapytałem zaskoczonym głosem moje przyjaciółki.
– Dobra. Nie wyżywaj się na nas. Nie wszyscy tutaj mają 150 punktów IQ!- Przewróciła oczami Monika, tak że źrenice obróciły się w stronę mózgu i wyłoniły się od dołu. Ta jej magia była czasami przerażające.- Eternity! Prowadź do miejsca, gdzie trzymacie nasze rzeczy!
„Pewnie do posterunku.”, zgadywałem w głowie.
– Czyli do posterunku!- wymamrotała ponuro mroczna syrena i wpłynęła w niczym się różniący od innych korytarz.
Przyspieszyliśmy, jakoże nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Zgaszone pochodnie migały nam, kiedy pędziliśmy, a ja poczułem rozkoszny, delikatny chłód opływający ciało. W końcu dopłynęliśmy do małego pomieszczenia z zaskoczoną syreną, która spojrzała na nas po kolei przerażonymi, ciemnymi oczami. Nie zdążyła nawet krzyknąć, bo Monika przywołała cieniste ostrze, które przepołowiło ją na pół, tak że zostało po niej tylko kupka pudru i sztuczne włosy. Szybko przelazłem przez cukierkoworóżowy blat, a pod nim znalazłem ukryte ostrza córki Hekate, lodowe bransolety Nicole i- nie wiedzieć czemu- pudełko pełne zepsutych bączków.
– Proszę- powiedziałem i rzuciłem broń swoim towarzyszkom. Potem Eternity wskazała inne drzwi, przez które weszliśmy do zupełnie innego rodzaju pomieszczeń.
Sufit był wyższy i zrobiony z barwionego szkła. Metr od ścian stały pożyłkowane, kremowe kolumny, które wrastały w nieskazitelnie różową podłogę. Pomiędzy nimi stały małe posążki syren wyrzeźbione w krysztale, marmurze i piaskowcu. Nie miałem czasu na podziwianie wystroju wnętrza, bo dostrzegłem wielką, owalną dziurę w ścianie, zakrytą magentową zasłoną z jedwabiu. Wskazałem na nią, milcząc i kiedy do niej dotarliśmy, zobaczyliśmy, że na materiale zostały wyszyte ledwo widoczne w ciemności napisy: „Królowa jest serduszkiem wodnic. Królowa jest najważniejsza. Królowa zawsze dostaje najlepsze ciuszki. Królowa jest tylko jedna.”. Było to trochę żenujące, więc czym prędzej spróbowałem odciągnąć zasłonę. Powstrzymała mnie Nicole, która delikatniej ode mnie podniosła jedwab. Wślizgnęliśmy się do pomieszczenia przez tą szparę.
Poświęciłem jedynie fragment mojej uwagi na wszechobecne róże: jasne, jaskrawe, stonowane, ciemne, błyszczące, matowe, blade i nasycone. Inny zajął się chichotaniem z plakatu z „Łan Dajrekszyn” nad wyfuterkowaną toaletką. A jeszcze inny dostrzegł potężne łóżko z baldachimem, na którym spała, niczym zapakowana przez małą dziewczynkę do łóżeczka lalka Barbie, królowa syren. Platynowe loki rozsypały się na poduszce, opalona skóra lśniła w ciemności, jedna ręka zwieszała się nad krawędzią łoża. Wyglądała niewinnie, aż zachciało mi się udusić ją poduszką.
Ach, te moje sadystyczne pragnienia.
Reszta drużyny przeszukiwała pokemonowy pokój w celu odnalezienia jabłuszka. Nicole otwierała po cichutku szuflady, Monika zaglądała pod łożko, a Asia po prostu wywalała ubrania z przepastnej szafy. Eternity tylko czekała przy drzwiach, a jej oczy rzucały znudzone cienie na cały pokój. Znając moje szczęście, naszyjnik na pewno nie został ściągnięty przez właścicielkę i spoczywał na jej obojczyku. Rzuciłem szybkie spojrzanie w tamtym kierunku, ale- BOGOM NIECH BĘDĄ DZIĘKI- loga firmy od iPhone’a tam nie było. Za to leżał w miejscu tak prostym i tak dla nas wygodnym, że aż uznałem to za podejrzane, dopóki sobie nie przypomniałem o ujemnym ilorazie inteligencji śpiącej. Na stoliku nocnym. Syknąłem porozumiewawczo, a przyjaciółki spojrzały na mnie karcąco, ale zaraz się ucieszyły z widoku klucza. Ostrożnie położyłem palec na blacie, aby sprawdzić czy nie zamieni się w żądny krwi mebel z IKEA. Nic się nie wydarzyło, z moich ust wydarło się westchnienie ulgi. Zaraz zasłoniłem usta dłonią, ale było już za późno. Spojrzałem w szeroko otwarte, błękitne oczy blond lalki.
Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to jej przytulanka. Było to dla mnie wybawieniem, więc z miną kogoś, kto właśnie uniknął śmierci, zabrałem wisiorek. Dalej nic się nie działo, więc przekazałem ozdóbkę Nicole, która schowała ją do kieszeni. Potem wyszliśmy z sypialni, a królowa nadal się nie obudziła.
Rzuciłem spojrzenie na piękne kolumny. Wzbudziły we mnie niepokój, właściwie sam nie wiedziałem dlaczego. Poczucie zagrożenia wzmagało się, gdy szliśmy szybko korytarzem, aż osiągnęło szczyt. Dokładnie wtedy dostrzegłem samolubne, burzowoszare oczy i odbłysk na ostrzu noża opadającego śmiercionośnym łukiem ku mojej szyi.
Potem był tylko zgrzyt metalu i srebrne światło.
***
No i to by było na tyle. Główny bohater zginął, opowiadanie też. To koniec. Hahahahahhah. Mam nadzieję, że się nie nabraliście, XD. Będzie następna część.
Nożownik7
Na szczęście nie uwierzyłam ;p
No i tak, Biologia jest wszędzie. Uwielbiam ją, więc jakimś cudem zdobyłeś trochę mojej sympatii xD
Co do opka: czytało się naprawdę, naprawdę dobrze. Masz lekki i miły styl, do tego potrafisz wszystko doskonale opisać. Podobają mi się też całkiem dialogi – nie są nienaturalne czy puste, wręcz na odwrót. Wielki plus za fabułę: większość osób (czytaj: ja) nie umiałaby tego napisać bez pomieszania wszystkiego, a ty to zrobiłeś. Well done.
Emmm, i ta piosenka tego czegoś (Bosz, nie pamiętam nazwy ;_;) z 15 spodobała mi się. Nucę teraz jej kawałek, co na stówę dziwnie brzmi xD
;__; Wiesz co? Stwierdzam, ze za ładnie piszesz. I uprzedzam, tydzień się jeszcze nie skończył, więc ten komentarz będzie bardzo chaotyczny.
Wiesz, jak wyglądało w moim wykonaniu czytanie tego cudu? Mniej więcej tak:
Prawa półkula: Paulina, przestań czytać. Znów nic nie napiszesz do swojego opka, bo będziesz zbyt zachwycona tym.
Lewa półkula: Jeszcze tylko moment… To jest zbyt fajne, aby czekało kolejną godzinę!
Prawa: No dobra… Ale tylko tym razem Ci zezwalam!
(Po skończeniu czytania tego arcydzieła: )
Lewa: Nie powinnam tego czytać. To jest za piękne, aby moje oczy mogły to znieść.
Prawa: Chodźmy popłakać w poduszkę.
XD
Więc tak… Styl masz piękny O.O Fabuła jest cudowna. Kocham biologię <333 To opko jest genialne. A ja przeczytałam wszystkie jego części :3 Co jeszcze dodać… Ah tak! Zamorduję Cb za zakończenie… Nie za to, że niby skończyłeś to opko, za to wcześniej ;_;
A ja może skończę ten komentarz, bo wyjdzie mi poemat…
PS: Dla mnie dedyczka? *kłania się do stóp* Czuję się zaszczycona dostając ją. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę tego godna.
Zachwycona Amadea
Ten rozdział jest świetny, bardzo dobry, blablabla.
Tylko dlaczego ja ciągle dziwię się jak ty ułożyłeś o to zdanie?:
„Dokładnie wtedy dostrzegłem samolubne, burzowoszare oczy i odbłysk na ostrzu noża opadającego śmiercionośnym łukiem ku mojej szyi.” Chodzi o tą napisaną kursywą część. Jest dziwna. No serio, nie mogę jej zrozumieć, chyba, że ja jestem dziwna XD
Tak, to możliwe. No w każdym razie, w tym rozdziale uśmiałam się trochę, ale też BARDZO przeraziłam ;-;
KOCHAM SADYSTYCZNE PRAGNIENIA OMGFH <3
Zadźgać królową Barbje pluszakiem ;-;
Udusić poduszką – bardzo fajne pragnienie xD
Ty masz te fajne pomysły, ty masz talent, no czemu ja tak nie mam ;___;
Ucz mnie, miszczu! *^*
Annie
Sadyści, sadyści everywhere…
Wiesz, że jeszcze nigdy nie skomentowałam Twojego opka? NIGDY.
Chyba najwyższy czas zacząć komentować…
Chociaż nie. Nie, bo jesteś wredny *odwraca się teatralnie od monitora*
No dobra, może jednak… *zastanawia się*
Ale ty mojego nigdy nie komciałeś… *dzikiej rozkminy cz. 2*
No dobra. A więc, doznałeś tego zaszczytu posiadania szalonych TRZECH komentarzy. Szczęśliwy?
No dobra, już pięciu