CLAIRE
Noc była zimna. Nawet bardzo.
Ale to nie tak, że zimna, bo zimno było na zewnątrz. Zimno było w środku. Cała się trzęsłam. Dygotałam, a łóżko pode mną trzeszczało. W nocnej ciszy te trzaski były słyszalne w równym stopniu, co odgłosy wystrzałów z armaty.
Równe oddechy bliźniaków słychać było w ciszy, ale nie sposób stwierdzić, czy spali czy nie.
Zimno. Zimno. Zimno.
Czemu? Nie wiedziałam.
ARI
Źle spałem. Śniła mi się ciemność. Wszechogarniająca, dusząca mnie. Spadałem w nią, topiłem się w niej.
W ciemności coś się czaiło. Obserwowało. Mnie. Swoją następną ofiarę.
Chciałem walczyć. Próbowałem. Nie mogłem się ruszyć.
Wiedziałem, że jeśli czegoś nie zrobię, ciemność mnie pochłonie.
CLAIRE
Jadłam powoli kanapkę z szynką. Bardzo, bardzo powoli. Miałam problem z przełknięciem czegokolwiek. Spięte mięśnie nie dawały mi się normalnie poruszać.
Po śniadaniu poszłam nad jezioro z postanowieniem pobiegania, żeby móc poprawić w jakikolwiek sposób swój stan. Skończyło się na tym, że jakieś pięć minut później leżałam na ziemi, nie mogąć złapać tchu.
Obróciłam głowę, by spojrzeć na jezioro. Tego ranka nie było wiatru. Promienie słońca odbijały się w łagodnie falującej wodzie. Było wyjątkowo cicho i spokojnie.
Przez parę kolejnych chwil odpoczywałam. Udało mi się trochę uspokoić. Wstałam powoli, starając się nie wykonywać gwałtowniejszych ruchów.
Z odległości kilku metrów zauważyłam biegnącego do trzynastki satyra. Coś się stało czy jak? Skierowałam swe kroki do domku.
Gdy byłam niedaleko, zobaczyłam, jak Jace i Paul z niego wychodzą.
– Wrócimy za godzinę – zawołał do mnie Paul. – Chejron poprosił grupowych do Wielkiego Domu.
Skinęłam głową.
– W porządku. – Świetnie. Czuję się taka niepotrzebna. Siedzenie samej w domku Hadesa zawsze było takie fascynujące.
Położyłam się na łóżku, kładąc ręce pod głową. Przez myśl przemknął mi fragment wczorajszej rozmowy z Violet.
Ona wiedziała. Ale ja nic do niego nie czułam.
Ostrzegła mnie, żebym nie zraniła go. Nie miałam takiego zamiaru.
Nie znałam go.
Poczułam, jak zamykają mi się oczy. Nie chciałam spać, zwłaszcza po ostatniej nocy. Ale senność była silniejsza. Opadły mi powieki.
To nie był sen. A przynajmniej tak sądzę.
W snach zazwyczaj coś się dzieje. A tutaj stałam pośrodku pustki. Poczułam, że trzymam coś w ręce. Uniosłam ją. Zobaczyłam, że mam owinięty wokół nadgarstka cieniutki srebrny łańcuszek, a na mojej otwartej dłoni spoczywa zawieszka. Była srebrna, przedstawiała pnącze oplecione wokół zielonego kamienia, skrzącego się lekko.
– No i co to ma być? – mruknęłam, zaciskając palce na zawieszce. Była ciepła, ale nie parzyła. Była bardziej jak kubek kakao w chłodny zimowy wieczór.
W tej chwili poczułam, że ktoś mnie szarpie za ramię.
– Claire, obudź się! – W mój sen wdarł się głos któregoś z bliźniaków.
Gdy nareszcie ogromnym wysiłkiem woli otworzyłam jedną powiekę, zostałam zasypana gradem informacji:
– Chejron… Misja… Rada… Przepowiednia…
Półprzytomna, bezwiednie spojrzałam na swoją rękę, w której we śnie trzymałam wisiorek. Może to tylko dziwne wrażenie, ale wciąż czułam chłód metalu.
– Claire! Czy ty w ogóle słyszysz, co mówię? Pospiesz się!
Wstałam z łóżka i poprawiłam fryzurę. Mój szósty zmysł podpowiadał mi, że to będzie długi i męczący dzień.
ARI
Dlaczego ona? Dlaczego?
Stukałem nerwowo w duży, drewniany stół w Wielkim Domu. Niektórych grupowych Chejron już odesłał, ale kilkoro z nas wciąż pozostało: ja, Xenie od Afrodyty, Lucas od Hermesa, a Jace i Paul od Hadesa poszli po Claire. No i jeszcze była jeszcze Rachel, wyrocznia.
Drzwi się otworzyły i weszli bliźniacy i Claire. Ubranie dziewczyny było trochę pomięte, a włosy w lekkim nieładzie. Ale i tak wyglądała ślicznie. Szybko się zrugałem za tę myśl.
Wszystkie spojrzenia skierowały się na córkę Hadesa.
– Claire, bogowie powierzyli ci misję do wypełnienia – odezwał się Chejron. – Razem z… – zawahał się. – Razem z towarzyszami odnajdziesz przedmiot zgubiony przez Afrodytę, boginię miłości.
Rachel podała centaurowi kawałek papieru z zapisaną przepowiednią.
CLAIRE
Misja? Ech, już myślałam, że w obozie będę mogła trochę odsapnąć. Ale jak zwykle nic z tego…
Rudowłosa dziewczyna podała Chejronowi jakiś papier.
Centaur zaczął czytać:
Klejnot bogini przeznaczeniu drogę wskaże,
Córka umarłych władcy przeszłość wymaże.
Mądrość poda klucz do przyszłości nowej,
U źródła zmienna miłość postawi ją przed wyborem.
Trzeci wyprawy członek odnajdzie towarzyszy,
Wołanie zrozpaczonego w ciemności usłyszy.
Zmarszczyłam brwi. Nigdy nie lubiłam biżuterii. Ani miłości. Ani poezji. Zapowiadały się kłopoty…
– Kilka godzin wcześniej otrzymaliśmy z Olimpu informację o zgubieniu przez Afrodytę magicznego naszyjnika, jednego z jej symboli rozpoznawczych.
Och, jeszcze lepiej. Bogowie są na tyle roztrzepani, żeby gubić swoje atrybuty, i na tyle dziwni, żeby wysyłać na ich poszukiwanie herosów, zamiast samemu ruszyć cztery litery z wygodnych siedzeń.
Jakby na potwierdzenie moich słów na zewnątrz rozległ się grzmot. Mogłam sobie tylko pogratulować domyślności.
– W przepowiedni jest mowa o córce Hadesa, co jednoznacznie wskazuje na ciebie, Claire – kontynuował w tym czasie Chejron. – Wspomniane jest również o mądrości, czyli najprawdopodobniej o którymś z dzieci Ateny.
O nie, już wiem, co będzie dalej.
– … więc jako ich przedstawiciel pójdzie z tobą grupowy domku, Ari.
No właśnie… Spojrzałam na chłopaka, ale ten odwrócił wzrok. Powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem. Ta misja zdecydowanie ma szansę na powodzenie.
Rachel weszła w słowo centaurowi.
– Zazwyczaj na misję wysyłana jest trójka półbogów, ale przepowiednia mówi o kimś, kto dołączy później. Więc możecie wyruszyć sami.
Skrzyżowałam ramiona na piersi.
– Czyli podsumowując, mamy znaleźć błyskotkę bogini i nie dać się zeżreć potworom? – spytałam, starając się włożyć w to jak najmniej sarkazmu.
– A gdzie mamy szukać tego naszyjnika? – wtrącił Ari.
Chejron myślał przez chwilę nad odpowiedzią.
– Ostatnim miejscem odwiedzonym przez Afrodytę są okolice Jeziora Ontario. Myślę, że tam powinniście szukać.
Skinęłam głową.
– W porządku.- Spojrzałam na syna Ateny. – Godzina po śniadaniu przy sośnie Thalii. – Nie czekając na odpowiedź, wyszłam z Wielkiego Domu.
Już się cieszyłam na myśl o misji z Arim. Zawsze o tym marzyłam…
ARI
Wyjąłem spod łóżka plecak, który zazwyczaj brałem ze sobą na misje. Miałem już kilka sztyletów, nieodzowny miecz leżał bezpiecznie na stole obok, a rodzeństwo pożyczyło mi trochę ambrozji.
Pierwszy raz nie wiedziałem, czego się spodziewać. Z jednej strony po ostatniej bitwie o sztandar byłem szczęśliwy, że mam Claire po swojej stronie, a z drugiej…
Bałem się samego siebie.
Bałem się swojej reakcji na przebywanie z nią niemal bez przerwy.
Jak z Violet.
CLAIRE
Siedziałam na jednym z drzew w lesie, mechanicznie bawiąc się jednym ze sztyletów. Miałam wystarczająco dużo czasu, żeby się przygotować. A zresztą, po co przygotowywać się do szukania jakiejś biżuterii?
Wiedziałam, że tłamszę w sobie lekki niepokój, powodowany Arim. Nie wiedziałam, skąd się to bierze.
Nieświadomie wbiłam ostrze w gałąź pod sobą, aż po rękojeść.
Ari nie może mi przeszkodzić. Nie pozwolę mu na to.
Mogę Cię zabić? *Robi Wielkie Oczy*…
Albo lepiej nie, bo nie poznam ciągu dalszego….
WRESZCIE doczekałam się dedykacji od czcigodnej Cass, chwała Ci!
Chyba rzeczywiście czcionka Cię nienawidzi…
Jedynej rzeczy, której nie lubię w tym opku, jest imię Violet. A tak to <3/
<333333333333333333
Jaaaaaaaaaaaaaaane
Cass <3 Dziękuję za dedyczkę, siostrzyczko :3
Część PIĄTA MUSI być dłuższa, a jeśli nie będzie, to zmuszę Cb, aby taka się stała, gdyż to źle pisać tak krótkie rozdziały! Nie dość, że przez Cb będę się głowiła co się stanie podczas misji, to jeszcze dociera do mnie, że będą na niej sami, we DWÓJKĘ. Rozumiesz co mam na myśli? XD
Czekam na CD, który nastąpi NIEDŁUGO!
*u* Hmm, wolę Ari’ego od Claire. Opko jak zawsze super.
Jeeej, wiesz jak się cieszę z tego, że dostałam tutaj dedykę?
Bardzo, bardzo, bardzo, baaardzo…
Opko super, extra, niesamowite…
Czekam na ciąg dalszy..
Pisz, pisz, pisz, pissszzzz….
Jestem bardzo ciekawa jak rozwiniesz misję.
Jest trochę za krótkie, ale mam nadzieję, że kolejna będzie o WIELE DŁUŻSZA!!!!
Haha…a ta czcionka naprawdę musi Cię nienawidzieć 😉
Moja kochana, to świetne!
Choć… Nigdy nie lubiłam Violet, nie wiem dlaczego. Clarie tak noo.. Lubię coraz bardziej, ale dalej mnie nie przekonuje xd
Bardzo mi się podoba ♥
Ari i Claire będą na misji… SAMI 😀 ^^ Wiele się może zdarzyć 😛 Już nie mogę doczekać się kolejnej części 😉 Kocham to opko kochana <3
Omnomnomnom *.*
Kocham, ubóstwiam itp.
Ale teraz przyszła pora na… JECHANIE!
Nie będzie go za dużo. Ale muszę coś napisać, bo inaczej, bo przestanę wierzyć w smoje umiejetności krytyczne.
Wydaje mi się, że zaniedbujesz postać Ariego. Widać, że o wiele bardziej wolisz Claire. Poświęcasz mu krótkie fragmenty tekstu, a potem znowu wracasz na długo do Claire jak kot moszczący się na ulubionej poduszce i patrzący z pogardą na poprzednią, nową, z napisem Ari. Praktycznie niużywaną.
To nie jest złe, jednak… Jeśli już się zdecydowałaś na prowadzenie narracji także syna Ateny, to postaraj się w niego wczuć, przyzwyczaić do niego. I wybudować w jego osobowości parę innych poziomów. Jak na razie, Ari kojarzy się tylko z tęsknotą za Violet. Pokaż nam jego, jego charakter, a nie tą maskę nałożoną mu przez odchodzącą do Podziemia córkę Afrodyty. Przepraszam, ale to tak wygląda.
I tak Twój styl jest niebiański, Twoje opowiadanie uzależnia, a fabuła wciąga jak nie wiem co. Pisz szybko CD, bo nie wytrzymam.
PS: Ari i Claire… SAM NA SAM? *robi zakłopotaną minę*
To było wredne! Dobrze wiesz, że teenagersowe (tak, dokładnie: teenagersowe) hormony powodują gimbazjalne zboczenie. I mnie też ono dopada, więc błagam, nie znęcaj się, ;___________;.
Noooo… przeczytałam i skomentowałam. XD Błąd był w jednej linijce: „No i jeszcze była jeszcze Rachel, wyrocznia.” To tyle. 😀 Pisz dalej, bo mi się to super czyta i wcale (części) nie muszą być dłuższe. 😉 Ale żeby były częściej. 😛